-
Kolagenowo mi- Maseczka Last minute
20 czerwca 2013
Kosmetyki
-
Mam zaszczyt przedstawić maseczkę, będącą ostatnią deską ratunku. Oto niebanalny produkt, wymagający przynajmniej podstawowej wiedzy z zakresu wchodzących w jego skład komponentów. Kosmetyk dla tych, którzy chcieliby poczuć dreszczyk emocji, jaki towarzyszy własnoręcznie przeprowadzanym eksperymentom.
Panie i Panowie, gwiazdą dzisiejszej recenzji będzie romans glinki i kolagenu. Czy w wyniku zespolenia obu składników dojdzie do zaskakującej reakcji? Czy moja skóra odwdzięczy się promiennym wyglądem?
Z produktami, których filarem był kolagen, miałam do czynienia niejednokrotnie. Jednakże dotąd stosowałam je w pojedynkę. Swoją przygodę z firmą Lagenko, sponsorem dzisiejszego wpisu, rozpoczęłam od wypróbowania nietypowego kosmetyku. W tej chwili mogę z czystym sumieniem podzielić się z Wami wrażeniami z testowania Maseczki Kosmetycznej, która daje natychmiastowy efekt i nie wymaga długoterminowej obserwacji.
Ukryty przed słońcem kosmetyk zamieszkał w biało-błękitnym pudełeczku. Jego wnętrze, wyścielone styropianowym zabezpieczeniem, chroniło dwa komponenty, mające posłużyć mi do stworzenia cennej masy. Muszę wspomnieć, iż nadmierne światło nie jest jedynym wrogiem kolagenu. Wspomniany składnik nie toleruje również wysokiej temperatury (przekraczającej 26 stopni), kwasów, a także enzymów. Mają one niekorzystny wpływ na jego właściwości. W każdym razie, po otwarciu kartonika ujrzałam szary proszek, mieszczący się w strunowej torebeczce oraz niewielki słoiczek wypełniony kolagenem.
Jak zapewnia producent (Colway) ilość glinki kaolinowej wynosi przynajmniej 5g, natomiast kolagenu przynajmniej 4ml. Ten ostatni komponent pozyskiwany jest z rybich skór i cechuje go żywa struktura spiralna. To właśnie on stymuluje nasz organizm do tego, by uruchomił produkcję własnego kolagenu. Natomiast wymieniona wyżej glinka uważana jest za prawdziwą mikroelementową bombę. Jeśli woda w Waszych kranach trąci natarczywą nutką chloru, lokalne wodociągi powinny zainwestować w naturalny środek, który eliminuje jego smak i zapach, jakim jest oczywiście kaolinowa glinka.
Aby własnoręcznie przygotować maseczkę musimy zaopatrzyć się w:
- miseczkę (najlepiej porcelanową)
- łyżeczkę
- sproszkowaną glinkę
- słoiczek z kolagenem
Sporządzenie kosmetyku tylko z pozoru wydaje się być banalnie prostą czynnością. W praktyce przekonałam się, że nawet nieskomplikowany przepis może mnie zaskoczyć. Bowiem po umieszczeniu w naczyniu szaro-białego proszku, bardzo gęstego, przezroczystego żelu (taką formę przybrał kolagen) uzyskałam masę o niesatysfakcjonującej mnie konsystencji. Zbyt zwarta struktura uniemożliwiała mi dokładne połączenie składników.
W dołączonej do opakowania ulotce wyczytałam, iż podstawowe komponenty współgrają z innymi dodatkami. Tolerują obecność oliwy z oliwek oraz naparu z ziół, a nawet żółtko czy lecytynę. Postanowiłam więc dolać kilka kropelek oliwy z pierwszego tłoczenia. Wydawało mi się, że uzyskana w ten sposób masa nie będzie stwarzać problemów w trakcie aplikacji. Niestety, zamiast przyjaznej do nakładania substancji otrzymałam produkt, który odklejał się od skóry, w ogóle nie chciał do niej przylegać. Dopiero po dodaniu odrobiny niegazowanej wody mineralnej zmienił się w papkę, która pokryła dość równomiernie moją twarz.
Ponieważ w trakcie ,,zabiegu” zauważyłam, iż maseczka błyskawicznie zasychała, ściągając skórę, czyniąc z niej nieestetycznie pomarszczoną maskę i na domiar złego zaczęła się kruszyć, postanowiłam napuścić wody do wanny i zalecany czas (20 minut) spędzić leżąc nieruchomo w aromatycznej kąpieli. Przez kilka minut towarzyszyło mi uczucie intensywnego liftingu. Pod koniec przetrzymywania kosmetyku na skórze ten lekki dyskomfort odszedł w zapomnienie. Niemalże bezzapachowa masa całkowicie zastygła, miejscami wchłaniając się w skórę.
Zmywając maseczkę miałam wrażenie, iż próbuję ściągnąć z twarzy grubą warstwę tłustego kremu. Mimo, iż przed zabiegiem zafundowałam sobie dogłębny kolagenowy piling, który przygotował moją skórę na spotkanie z kolejnym kosmetykiem nie zauważyłam najmniejszych oznak zaczerwienienia, szczypania czy podrażnienia. Twarz, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, była dokładnie oczyszczona, pozbawiona nieestetycznego błysku. Widoczne dotąd pory przestały rzucać się w oczy. Miękka, gładka w dotyku partia ciała nie wymagała użycia kremu. Poziom nawilżenia skóry znacznie przekraczał zadowalający poziom. Mimo wszystko nie odmówiłam sobie subtelnej dawki następnego kolagenowego produktu.
Po jednorazowym zastosowaniu maseczki zauważyłam natychmiastowy, spektakularny efekt, który zazwyczaj jest wynikiem długiej, dokładnej pielęgnacji. Czysta, świeża skóra, nawet po wcześniejszym kilkugodzinnym przebywaniu na intensywnym słońcu, wyglądała na zregenerowaną.
Producent obiecuje, iż regularne stosowanie opisywanego kosmetyku przyczyni się do (cytat z ulotki):
- reminalizacji naskórka
- uzyskaniu naturalnego pH skóry
- rozświetlenia twarzy
- podtrzymania witalności keratynocytów
- ściągnięcia porów
- zabliźniania mikroran, które powstały w wyniku inwazyjnych zabiegów kosmetycznych
- aktywizacji przyrostu elastyny
- zwalczania bakterii epidermy
Maseczka Last minute idealnie nadaje się do zastosowania na kilka godzin przed ważnym wyjściem. Pamiętajcie, by bezpośrednio po jej użyciu nie fundować sobie makijażu. Pozwólcie skórze odpocząć i cieszyć się błogim stanem dogłębnej regeneracji.
Maseczka Kosmetyczna Last Minute
Do nabycia: w sklepie Lagenko
cena: 20zł
Więcej o kolagenowych kosmetykach przeczytacie na blogu pani Diany Piech
Zapraszam Was również do polubienia profilu Lagenko na Facebooku
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
ciekawy produkt
Dziwna, ale interesująca
Moja skóra uwielbia kolagen, ale maseczki jeszcze nigdy nie miałam
Polecam maseczkę, jest niezastąpiona w sytuacja tzw. awaryjnych
. Ale widzę, że chyba jakoś źle ją rozrobiłaś? Mi wyszła z tego połączenia fajna, gładka masa, która rozprowadziła się idealnie. A, właśnie! Maseczkę można dostać gratisowo przy zamówieniu z żelem do mycia
Ja tam się na takie specyfiki nie piszę. Ograniczam kosmetyki do minimum
Ja już bym pewnie coś schrzaniła przy wyrabianiu ,,masy”, więc podziękuję
Chociaż ten spektakularny efekt kusi
Ja równiez jestem na tak , bardzo lubię ta maseczkę i tez dodawałam oliwy z oliwek. EFEKTY SA NIEZIEMSKIE
Wolę jednak bardziej „mokre” maseczki
Lubię to! Na paru blogach już widziałam to cudo, same pochwały ^^ trzeba się skusić
Polecam Wam wszystkie preparaty kolagenowe Colway
Chętnie doradzę – jestem Menadżerem Colway. Oferuje rabaty
Dlatego wolę gotowce, nigdy nie wiem ile czego dodać i potem problem, chociaż skoro tak dobrze działa, to warto spróbować-kolagen ma odmładzać, wiec coś dla mnie.
Nie tylko odmładzać ale zwalczać niedoskonałości skóry
agrhh, znowu napisałam komentarz i nie chciał się dodać :<
Zazdroszczę Ci, że możesz stosować maseczki. Ja na większość jestem uczulona i na drugi dzień wyglądam koszmarnie :<
Glinki zawsze miesza się z oliwką (tą dla dzieci, nie oliwą z oliwek, olejem itp itd). Nawet jeśli producent o tym nie wspomniał. Tylko wtedy maseczki przynoszą efekty
A widzisz, na ulotce jest napisane, ze ma to być oliwa z oliwek.
Hmmm, mam wrażenie, że maseczka jest jakoś dziwnie nałożona, gdy z niej korzystałam nie „kluszczyła” się, tylko była gładką masą, która po pewnym czasie sobie po prostu zaschła. Osobiście bardzo ją lubię i stosuję przynajmniej raz w miesiącu, zazwyczaj przed jakimś ważniejszym wyjściem. Ostatnio dostałam w prezencie na spotkaniu, na którym prezentowane były inne kosmetyki.
Dodałam zbyt dużo wody. Stąd ten niekorzystny efekt.
Ja pomieszałam z oliwą z oliwek i było ok. Czemu akurat z oliwką dla dzieci, jakieś zmiany chemiczne zachodzą?
. A sama maseczka jest rewelacyjna, od kilku miesięcy zajmuje honorowe miejsca na mojej półce.
Takie maseczki bardzo fajnie się rozprowadza pędzelkiem, polecam przetestować
Dziękuję za rady
Kurcze, coś dziwnego Ci się z tą maseczką porobiło, jak ja ją stosowałam to wyszła taka gładka, aksamitna, z super konsystencją. W ogóle to chyba jedna z najlepszych maseczek, jakie miałam na swojej twarzy
.
Moje wrażenia po kilku użyciach:
- nie uczula
- nie podrażnia
- świetnie oczyszcza pory i sprawia, że wydają się być mniejsze
- matuje skórę twarzy, a przy regularnym stosowaniu reguluje wydzielanie sebum
Generalnie jestem bardzo zadowolona i śmiało mogę polecić innym
.
Jestem posiadaczką cery mieszanej, skłonnej do zapychania, na której pojawiają się niespodzianki. Używałam wielu maseczek różnych rodzajów, ale żadna nie przynosiła rezultatów. W końcu znalazłam to cudo
. Dziś nie mogę się obejść bez tej glinki.
Plusiki:
+ wygładza i zmiękcza skórę (jest bardzo miła w dotyku)
+ łatwo się nakłada
+ nie szczypie, nie piecze, nie podrażnia
+ nie zapycha
+ łagodzi podrażnienia
Polecam
.
maseczka nadaje się do każdego typu cery? mam suchą skórę na twarzy, zastanawiam się, czy glinka nie pogłębi tego efektu?
Moja cera też jest sucha, ale maseczka daje radę i nie przesusza jej dzięki kolagenowi właśnie. Ja po maseczce dodatkowo wklepuję sobie krem nawilżający i wszystko jest super.
Miałam i efekty są świetne po tej maseczce!