Kosmetyczna pomyłka

9 marca 2013 Kosmetyki  13 komentarzy

Długo zwlekałam z opublikowaniem tej recenzji. Próbowałam znaleźć pozytywne strony testowania kremu Silor+B. Czy jednak mi się to udało?

DSC_0028

 

Regenerujący krem Silor+B na dzień

Invex Remedies

Pojemność: 30ml

Cena: 69zł

Skład:

Aqua, Vitis vinifera seed oil, Cyclopentasiloxane, Glycerin, Glyceryl stearate citrate, Hydroxyethyl ure.a, Cetearyl alcohol, Glyceryl caprylate, Theobroma cacao (cocoa) seed butter, Sodium stearoyl lactylate, Parfum, Xanthan gum, Tocopherol, Ammonium lactate, Isoamyl laurate, Silanetriol, Citric acid, Boric acid, Sodium chlorite, PEG/PPG-18/18 dimethicone.

DSC_0030

 

Uczciwie napiszę, że dałam mu dwie szanse i z góry założyłam, że testowanie obejmie wyłącznie krótki, trzytygodniowy okres. Nie miałam zamiaru eksperymentować z kosmetykiem, po przekroczeniu jego daty ważności, zwłaszcza że produkt ten stosowałam na twarz.

DSC_0032

Krem znajduje się w ergonomicznym, zajmującym niewiele miejsca opakowaniu, którego największym atutem jest funkcjonalna pompka. Ponadto cechuje go surowość formy, objawiająca się w postaci minimalistycznie zaprojektowanej etykiety. Luki, umiejscowione między ściśle przylegającymi do plastikowej butelki naklejkami, umożliwiają podglądanie ilości produktu, który pozostał do naszej dyspozycji. Jedynym zabezpieczaniem opakowania przed kurzem, powietrzem, wylaniem się jego zawartości oraz innymi czynnikami jest przezroczysta nakrętka.

DSC_0033

Zadaniem mojej dziennej wersji kremu SILOR + B, do którego podstawowych składników zaliczamy bor oraz organiczny krzem, była wzmożona odnowa okolic dekoltu oraz twarzy. Czy jednak krótki okres stosowania kosmetyku pozwolił mojej skórze opóźnić proces starzenia?

DSC_0036

Regenerujący krem o barwie niemalże śnieżnobiałej, konsystencją przypomina balsam, który gładko rozprowadza się po ciele, nie jest ani za rzadki ani zbyt gęsty. Przez kilka chwil po nałożeniu go na skórę wywołuje uczucie odświeżenia, a nawet delikatnego chłodu. Niestety, jego mankamentem jest pozostawienie po sobie klejącej się warstwy. Mam problem z jednoznacznym określeniem zapachu produktu, bowiem nie wyróżnia się on niczym szczególnym. Nie zawiera w sobie ani odrobiny chemicznych nutek, ani czegoś, co przykułoby moją uwagę. Zatem ograniczę się do stwierdzenia, że jego aromat jest mi zupełnie obojętny.

DSC_0034

W odróżnieniu od żelu tego samego producenta, o którym wypowiadałam się TUTAJ, krem z krzemem organicznym podczas testowania przysporzył mi zamiast dobrego samopoczucia wielu trosk. Przez ostatnie tygodnie za dnia namiętnie stosowałam matujący krem typu BB od Eveline. Nie wiem czy reakcja na zmianę kosmetyku, jakim był Silor + B, wynika z tego, że skóra na mojej twarzy nie toleruje krzemu czy ma związek z kończącą się datą ważności, a co za tym idzie ze zmianą właściwości produktu. W każdym razie już po dwóch aplikacjach buzia została zaatakowana przez liczne wypryski. Od razu zaznaczę, iż żadni nieproszeni goście nie mieli prawa pojawić się w tamtym czasie. Nie podejrzewam innych czynników. Pędzle do makijażu mam zawsze czyściutkie, ówczesny cykl menstruacyjny był na takim etapie, kiedy to powinnam cieszyć się ładnym wyglądem, więc wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazywały, że winowajcą jest opisywany krem.

DSC_0035

Ponieważ nie chciałam od razu skreślać produktu i wystawić mu negatywnej opinii, ponadto biorąc pod uwagę fakt, że niektóre kosmetyki najpierw pogarszają stan skóry, by potem na zasadzie reakcji szokowej przyczynić się do znacznej poprawy, postanowiłam wyleczyć krostki i zaryzykować ponowną aplikację. Niestety, kolejny raz produkt po prostu mnie zawiódł.

W trakcie krótkiego stosowania jednego byłam pewna, za żadne skarby świata nie opuściłabym domu bez makijażu. Potraktowana kremem od Invex Remedies, choć nie błyszczała się i była nawet przyjemnie gładka w dotyku, odstraszała, uwydatniając wszystkie nabyte wcześniej mankamenty. Ponadto nie podoba mi się to, co robił z makijażem, bowiem nawet moje ulubione kolorowe minerały w połączeniu z Silor+B zachowywały się podejrzanie dziwnie. Twarz zaskakująco szybko wymagała poprawek.

Z racji, iż kosmetyk okazał się być bardzo wydajny, ale nie miałam ochoty ponownie zastosować go na twarzy, skończył jako produkt pielęgnujący moje pięty. Tydzień po upływie daty ważności nie zmienił swej konsystencji, ani zapachu. Jednakże zauważyłam, że w porównaniu ze skórą twarzy na stopach wchłania się o wiele dłużej, pozostawiając po sobie nieprzyjemnie śliski film. W ciągu 9 dni zmiękczył naskórek i widocznie przyczynił się do polepszenia jego stanu.

DSC_0031

Docelowo krem zachowuje swoje właściwości przez pół roku od wyprodukowania, lub w czasie nieprzekraczającym 3 miesiące od momentu pierwszej aplikacji. Poddany został testom in vivo, a wśród jego komponentów nie znajdziecie parabenów. Czy jednak jest wart aż 69zł za 30ml?

Wracając do sprawy związanej z krótką datą ważności produktu, Prekursorki przeprosiły za zaistniałą sytuację. Dotąd nigdy nie zawiodłam się na portalu i nie zamierzam na niego psioczyć. Przeprowadziłam telefoniczną rozmowę zarówno z właścicielem sklepu Ateraz, który przeznaczył kosmetyki do testów, jak i z osobą, odpowiedzialną za całe przedsięwzięcie z Prekursorek. Przyjęłam do wiadomości oświadczenie, które wszystkie (mam nadzieję) blogerki otrzymały mailem. I sprawy nie zamierzam już komentować.

—————————————————————————————-

Wieczorem zaproszę Was do zapoznania się z kolejnym wpisem. Tym razem zdradzę zawartość nowych paczek, które otrzymałam w mijającym tygodniu. Udanego weekendu :)

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

13 komentarzy w Kosmetyczna pomyłka

  • Asia says:

    No to nie ładnie bo jak można wyczuć większą różnice aż po 3 dniach stosowania szkoda że taki termin ważności i drogi ten krem

  • Asia says:

    też dostałam ten krem, co prawda wyprysków po nim nie dostałam ale jakoś mnie nie zachwycił.

  • Asia says:

    najlepsza jest ta data ważnosci hehehe 30 luty ;) jeszcze nigdy nie przeżyłam dnia 30 lutego ;)

    • li_lia says:

      Akurat w tym przypadku wydaje mi się, że po prostu system znakowania zawiódł :0 Co nie zmienia faktu, ze wygląda to komicznie ;)

  • Andzia6668 says:

    Ja teraz też testuję pewien produkt po ktorym miałam niespodzianki na twarzy ale dam mu jeszcze jedną szansę i zobaczymy co z tego będzie :)

    • li_lia says:

      Jestem szalenie ciekawa co to za cudo :)

  • ewanka says:

    Ja mam całkiem inną opinie o nim, ale ile typów cery tyle opinii :-) może się zmobilizuje i w tym tygodniu wystawię swoją recenzję na blogu :-)

    • li_lia says:

      Oj tak ANiu, koniecznie, bo termin już minął :(

  • nikollet85 says:

    Od początku wiedziałam, że ten kosmetyk to porażka :)
    A co do paczek – mamy chyba kilka tych samych :)

    • li_lia says:

      Przynajmniej 2 Kochana. Na włoskie specjały nadal czekam.

  • Agusia says:

    Za dużo czasu na jego testowanie to nie miałaś biorąc pod uwagę datę ważności :) Ciekawe jaka będzie opinia innych osób, które stosowały krem bo wiadomo czasami tak jest, iż jednej osobie coś nie pomaga innej pomaga. Ale też no jeśli już nie pomaga to nie powinien szkodzić :P

    • li_lia says:

      Otóż to :)

  • Yulia says:

    U mnie żadnego maila nie było ad. ważności, zdecydowałam, że nie testuję (:

Zostaw komentarz Cancel reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>