Lakierowy koszmar- włóczka na paznokciach?

22 sierpnia 2013 Kosmetyki  27 komentarzy

Zdarza się, że kupuję jakieś produkty, kierując się chęcią zaprezentowania ich na blogu. Patrzę na daną rzecz i mam przeczucie, że zainspiruje mnie ona do napisania intrygującego tekstu. Jednak często potencjalny bohater opowiadania, tudzież klasycznej recenzji, w praktyce okazuje się wielkim nieporozumieniem. Powodem rozczarowania może być kiepska jakość, producenckie obietnice, które nie mają przełożenia na rzeczywistość, albo wręcz przeciwnie- moje mylne wyobrażenie o właściwościach produktu.

Wpadł mi w oko podczas niezaplanowanej wizyty w drogerii. Wystarczył impuls, abym pobiegła z nim w stronę kasy. Z jego ,,dobrodziejstwa” skorzystałam jeszcze tego samego dnia, aby móc uwiecznić efekt w nadbałtyckiej scenerii. Gdybym na blogu, tak jak w publicznej telewizji, musiała ocenzurować swoje emocje, wstawiając w miejsce inwektyw wielkie KROPKI, z pewnością spora część mojej opinii wyglądałaby, jakbym usiłowała napisać ją alfabetem Morse’a.

Co mnie tak zirytowało w lakierze Fuzzy Coat od Sally Hansen, który miał mi zapewnić efekt włóczki (tudzież futerka) na paznokciach?

DSC_0014

Mam ogromny sentyment do zawierającego ,,diamentowy pył” lakieru marki Sally Hansen. Był dla mnie synonimem luksusowej fanaberii, na którą mogłam sobie pozwolić w wyjątkowej sytuacji. Posiadał niemalże identyczną buteleczkę, jak Fuzzy Coat, której największą ozdobą była atrapa szlachetnego kamienia, przytwierdzona do szklanej powierzchni. W jego przezroczystej bazie pływały niezliczone ilości skrzących się drobinek.  Wyglądał jak upłynniony milion dolarów. Pierwszy raz zakupiłam go na krótko przed ślubem, by uszlachetnił efekt białej bezy, którą przez chwilę byłam, jako panna młoda. Cudownie prezentował się w roli bazy francuskiego manikiuru. Szkoda tylko, że nie dotrwał do oczepin…

fot. sklepy.24.pl

W każdym razie diamentowy lakier kosztował wówczas niecałe 50zł, co na tamte czasy czyniło go produktem z górnej półki. Sama świadomość posiadania go w swojej skromnej, studenckiej toaletce, skutecznie poprawiała mi humor. Skusiłam się na niego jeszcze kilka razy, czyniąc to z chęci uzyskania efektownej, choć krótkotrwałej ozdoby palców. Mając na uwadze jego mizerną jakość z rezerwą podchodziłam do innych lakierowych propozycji tego samego producenta. Aż w końcu ujrzałam Fuzzy Coat.

fot. Wizaz.pl

Stał sobie w towarzystwie dwóch pozostałych kolorystycznych wersji na półeczce w Super-Pharm. Sporej wielkości transparent kusił potencjalne klientki obietnicą oryginalnych rezultatów. Pomyślałam sobie, że całkiem zabawnie może wyglądać ,,ubranie” paznokci w kawałki, przywodzące na myśl cieniutkie niteczki. Nie miałam zbyt wielkiego wyboru, jeśli chodzi o różnorodność dostępnych sztuk. Przeglądając w myślach aktualny asortyment moich lakierowych skarbów, doszłam do wniosku, iż najciekawszym nabytkiem okaże się melanż jasnej zieleni z bielą.

Za Fuzzy Coat we wspomnianej drogerii zapłaciłam w promocji 21,99zł. Gdybym wstrzymała się z zakupem i przekroczyła próg Hebe, wówczas okazując przy kasie kartę stałego klienta, straciłabym tylko 19,99zł. Wystarczyłoby dorzucić 40gr i miałabym chrupiącą bagietkę z czosnkowym masłem z Biedronki. Wybaczcie jestem po śniadaniu, stąd to skojarzenie ;)

DSC_0015

DSC_0019

JAK CIĘ WIDZĄ, TAK CIĘ PISZĄ, DROGI FUZZY

Na pewno nie można mu odmówić tego, iż swym wyglądem wywołuje pozytywne wrażenie. Nie trąci tandetą, z racji wymiarów można go bez trudu odnaleźć w pudełku z innymi ,,kolegami po fachu”. Wyposażono go w smukłą, bardzo poręczną nakrętkę, (posiadającą tak zwane wcięcie w talii), która jest idealnym rozwiązaniem dla kobiet o narcystycznym usposobieniu. Z racji pokrycia jej powierzchni srebrną warstwą, przywodzącą na myśl lustrzaną taflę, nowa właścicielka tego lakierowego cacuszka, może nieustannie przeglądać się w swoim odbiciu. Na pierwszy rzut oka widać więc, co kupujemy, jednak nie do końca da się przewidzieć skutki użycia lakieru.

DSC_0020

BO LICZY SIĘ WNĘTRZE

Fuzzy Fantasy nr 600 to nic innego jak zanurzone w bezbarwnym lakierze kolorowe ścinki. Oblepiają ścianki buteleczki, jak gdyby nacierając na nie z całej siły, próbowały wydostać się na zewnątrz. Ani to brokat, ani inny dodatek z obecnością którego (na kosmetycznym rynku) zdążyłam się już oswoić. W każdym razie nitki swej przezroczystej bazie nie pozostawiły szerokiego pola do popisu. Zbyt szybkiemu gęstnieniu lakieru zapobiegają zanurzone w nim metalowe kulki. Na pierwszy rzut oka delikatna zieleń, przywodząca na myśl pierwsze, wiosenne listki, która zdecydowanie zdominowała drugą barwę, prezentuje się dość spokojnie. Zestawiając oba kolory, producentowi udało się uzyskać efekt harmonijnego połączenia.

DSC_0022

MALOWANIE CZAS ZACZĄĆ

Do wygodnej nakrętki przytwierdzono dość długi pędzelek. Jego zakończenie wykonano z dobrego, syntetycznego włosia, które nie odstaje na boki i pozwala nabrać solidną porcję lakieru, który możemy stosować solo, bądź nakładać na ciemniejsze tło. O ile Fuzzy Coat nieciekawie prezentuje się na nagiej powierzchni, tak już jego obecność mogę zaakceptować na odcieniach błękitu bądź czerwieni.

Wystarczy jedna warstwa lakieru, by paznokcie pokryły się ,,futerkiem” z nitek. Przy hojniejszym potraktowaniu produktem, uzyskałam godny politowania efekt chaotycznej stylizacji, przypominającej nieudany eksperyment. W miarę upływu czasu nie mogłam ze spokojem patrzeć na dłonie. To, co tkwiło na ich zakończeniach kojarzyło mi się z… ptasią kupę. Marzyłam o tym, by czym prędzej się go pozbyć.

DSC_0010

ZMYĆ GO CZY ZDRAPAĆ? OTO JEST PYTANIE!

O dziwo, wynalazek Sally Hansen szybko wysycha, tak więc na manikiur wystarczy wygospodarować niewiele czasu. Jednakże, jeśli chodzi o jego trwałość to pierwsze ubytki na paznokciowej płytce odnotowałam po kilku godzinach od nałożenia ostatniej warstwy lakieru. Fuzzy Coat bezczelnie odpryskuje od równej, zdrowej powierzchni, odrywając się od niej sporymi płatami. Nie da się uniknąć porównania z fatalnie pomalowaną ścianą, którą zawczasu nie przygotowano do radykalnej zmiany. Tak więc pod koniec dnia można albo ze wstydu chować dłonie przed wzrokiem ludzi, albo zająć się pasjonującym zdrapywaniem resztek po lakierze. Uwierzcie mi, ostatnią czynność łatwiej wykonać własnymi paznokciami niż miałby to uczynić nasączony zmywaczem wacik. Nie łudźcie się jednak, że owe lakierowe cacuszko całkowicie opuści docelowe miejsce nałożenia. Bowiem pozostałości po nitkach będą uparcie tkwiły w licznych zakamarkach, między skórkami, ciesząc się ze swej bezkarności.

Nieomalże zapomniałabym dodać, Fuzzy Coat wymaga pokrycia warstwą utwardzacza, tudzież bezbarwnego lakieru. Inaczej będzie zaczepiał o każdą powierzchnię, tworząc na paznokciach setki niewielkich haczyków.

DSC_0012

DSC_0011

c

a

OSTATECZNE STARCIE Z MOIM WYOBRAŻENIEM

Propozycja Sally Hansen plasuje się pomiędzy kawiorowym manikiurem, a tradycyjnym, nafaszerowanym drobinkami brokatu lakierem. Czy jest warta swojej ceny? Skądże! Może zatem warto ją nabyć z powodu ciekawego efektu? Jeśli posiadacie anielską cierpliwość, usuwanie Fuzzy Coatu z paznokci oraz jego nietrwała jakość może zostaną mu wybaczone. Jednak zastanówcie się czy szybko zużyjecie aż 9,17ml buteleczkę?

 DSC_0007

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

27 komentarzy w Lakierowy koszmar- włóczka na paznokciach?

  • mentoska says:

    Fakt, w buteleczce wyglądał ładnie, ale na paznokciach mi się nie podoba, ani solo, ani w połączeniu z innym lakierem bazowym. No i wielki minus za odchodzenie od płytki płatami, nienawidzę tego.. :(

  • masakra ten lakier, mi tez się nie podoba w żadnej odsłonie

  • Paulineczka says:

    świetna, szczera jak zawsze recenczja:) pierwszy raz widzę taki lakier i raczej bym się na niego nie skusiła..cena z kosmosu a jakość?? pigmentacja według mnie też daje wiele do życzenia.. pozdrawiam Cię :*:)

  • Kamila says:

    Zgadzam się, koszmarny lakier, mam 2 z lewej. Dostałam go od Cosmopolitan, ale jest straszny zmywanie trwało z pół godziny, w końcu poirytowana musiałam go zdrapać. Cudowny pierścionek na zdjęciu.

  • tyśka5522 says:

    okropnie wygląda na paznokciach
    nawet w połączeniu z innym lakierem

  • tyśka5522 says:

    okropnie wygląda na paznokciach

  • Agnieszka S. says:

    Muszę przyznać racje @mentoska, że na zdjęciu prezentuje się całkiem niezle.
    Bez bazowego lakieru wygląda okropnie,ale wcale nie lepiej z podkładem. Coż nie można oceniać lakieru po wyglądzie zewnętrznym, tak jak książki ;) szkoda tylko kasy…

  • Małgosia says:

    No cóż, paznokciom z włóczkowych ozdób ładnie jest tylko w rękawiczkach :)

  • wiola says:

    nie lubię takich wydziwień i to jeszcze za taką cenę!

  • Asia says:

    Faktycznie…, nie wygląda to zbyt zachęcająco:/

  • cyrysia says:

    Przepraszam, że to napiszę, ale ten lakier wygląda koszmarnie na twoich pięknych dłoniach. Zdecydowanie mi się nie podoba.

  • Mariola says:

    no nie za specjalny ten Hansen…. ale za to pierścionek masz rewelacyjny!

  • Agusia says:

    W opakowaniu wygląda całkiem ciekawie ale na paznokciach to już koszmar :/ Nie podoba mi sie ani z podkładem ani bez niego, strata pieniędzy a na dodatek jeszcze pomimo takiej ceny nietrwały :/

  • Ula K. says:

    No nie, żeby taka fajna firma wypuściła taki koszmar!!! Jestem rozczarowana…

    • li_lia says:

      A jednak.

  • nikollet85 says:

    efekt kochana koszmarny, nie dziwię sie ze się rozczarowałas. za tą cenę można kupić wiele innych godnych uwagi perełek :)

  • Marta says:

    Czego to producenci nie wymyślą :D
    Mam błyszczyk z tej firmy i szczerze mówiąc nie przepadam za nim, więc z tej firmy chyba nic już nie kupuję :)

  • Kaska says:

    Nie nie nie :D Obrzydliwy jest. Nawet w połączeniu z innym lakierem nie podoba mi się. Wyobrażam sobie jak się namęczyłaś by się go pozbyć z paznokci :*

    • li_lia says:

      I okropnie żałuję, że go kupiłam.

  • Tul. says:

    dobrze, że śledzę Twojego bloga, uniknę zbędnych wydatków ;)

    • li_lia says:

      Służę uprzejmie i polecam się na przyszłość.

  • Antoniana says:

    Przeraziłam się ! nigdy bym czegoś takiego nie chciała miec na paznokciach ; o. Naprawdę okropne !

  • malenka07 says:

    Oo kurczę uratowałaś mnie od zakupu, który raczej nie byłby zbyt korzystny jak się okazuje. Strasznie mi się podobał, chciałam go kupić w Hebe właśnie z kartą, ale jednak zmieniłam zdanie :]

  • Andzia6668 says:

    mi również się nie podoba,buteleczki mają ciekawe,przyciagające wzrok ale efekt na paznokciach brzydki

    • li_lia says:

      Ładniejsze jednak były z tym diamencikiem.

  • ewa says:

    bardzo dokładna recencja :) aż miło czytać:) pamiętam jak ten lakier zwrócił moją uwagę ale coś mnie tknęło i nie kupiłam:p ale ogólnie uważam że sally hansen to dobra firma i jak widzę jakąś dobrą promocję to coś kupuję :) pozdrawiam!!!!

    • li_lia says:

      Dziękuję Ewuniu. Mam nadzieję, że dołączysz do grona moich stałych czytelniczek.

Zostaw komentarz Cancel reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>