Niech żyje profesor Tołpa!

3 listopada 2012 Kosmetyki  5 komentarzy

Nie musimy godzić się na to, by w czasie ciąży, połogu nasze ciało zmieniało się w sposób, który trudno zaakceptować. O ile rosnący brzuch wzbudza czułość, zważywszy na to, że jego lokatorem jest ktoś wyjątkowy, tak pewne defekty w postaci rozstępów czy utraty jędrności wymagają interwencji.

Wielkie zmiany, które obejmują przyszłą i młodą mamę, nie muszą negatywnie odbijać się na naszym wyglądzie i samopoczuciu. To, czy chcemy czuć się i wyglądać pięknie naprawdę w dużym stopniu zależy od nas.

Dane mi było wziąć pod lupę kosmetyki cieszącej się zaufaniem mam firmy Tołpa. Czy mogę je Wam polecić z czystym sumieniem?

To właśnie dzisiaj założyciel marki – profesor Stanisław Tołpa obchodziłby 111 urodziny. Ten polski uczony z ogromną fascynacją badał właściwości torfu . Był nie tylko wynalazcą, ale i docenianym przez studentów, uczniów i kolegów po fachu pedagogiem. Jemu zawdzięczamy wiedzę na temat właściwości składnika, będącego filarem kosmetyków marki Tołpa.

http://tolpa.pl/pl/articles/75/O_prof__Stanislawie_Tolpie

Do moich rąk trafiły dwa produkty wspomnianej firmy: ujędrniający krem do ciała oraz serum liftingujące biust.

Zanim przejdę do zrecenzowania kosmetyków, chciałabym skupić Waszą uwagę na opakowaniach. Bowiem kartoniki, w które zapakowano produkty są równie ciekawe, co ich zawartość.

Zacznijmy od tego, że prócz podstawowych informacji o produkcie i producencie dostarczają nam wiedzy o pielęgnacji kobiecego ciała. Gdy zajrzałam do wnętrza kartoników znalazłam w nich mini poradniki, dzięki którym dowiedziałam się kilku ciekawostek o tym, jak wyglądała moja skóra przed i po porodzie, co przyczyniło się do pogorszenia jej stanu, na czym polega prawidłowa pielęgnacja ciała w domu i w profesjonalnym gabinecie, jak prawidłowo wykonać masaż piersi, by stosowany kosmetyk pomógł mi uzyskać najlepsze rezultaty.  A wszystko to zostało napisane przystępnym i zrozumiałym językiem, pozbawionym naukowego nazewnictwa. Na dodatek na moich kartonikach znalazła się wywołująca uśmiech ciekawostka:

Serum liftingujące biust

Pojemność: 150ml

Opakowanie: Tuba

Cena:  28zł

Przeznaczenie: dla kobiet w ciąży (od 4 miesiąca) oraz dla młodych mam

Kosmetyk charakteryzuje się wyczuwalnym i miłym zapachem, który jednak mógłby kolidować z węchem maluszka pijącego mleko z matczynej piersi. Ma również stonowaną beżową barwę, zaś jego jedwabista konsystencja przypomina gęste, ale elastyczne mleczko, przez co wymaga wykonania delikatnego masażu, który umożliwi skórze szybsze wchłonięcie. Ponadto produkt  idealnie nadaje się podczas upałów, gdyż w kontakcie z ciałem nieznacznie je chłodzi, mimo iż w swym składzie nie zawiera mentolu. Kosmetyk nie barwi ubrań ani dłoni. Nie pozostawia też tłustego filmu. Ważne jest, by nie smarować nim brodawek, gdyż może je wysuszyć, co potwierdzam zdarzyło się w moim przypadku. Poza tym nie zauważyłam, aby serum mnie podrażniło czy uczuliło.

Wygodna tuba sprawia, iż jej zawartość spływa do otworu, co czyni kosmetyk zawsze gotowym do użycia. Ponadto jej przezroczystość umożliwia podglądanie ilości produktu, który pozostał mi do zużycia.

Z założenia serum powinno poddać mój biust intensywnemu liftingowi, ujędrnić, napiąć i uelastycznić jego skórę. Po 3 tygodniach regularnego stosowania  rano i wieczorem, stwierdzam, że produkt jest bardzo wydajny.  Moje piersi nie zmieniły swojego kształtu. Co prawda skóra stała się lepiej nawilżona, gładsza, choć nadal wyczuwam białe blizny po rozstępach (i zapewne będą mi towarzyszyć do końca życia).  Jeśli chodzi o elastyczność to rzeczywiście efekt jest widoczny, ale na pewno nie spektakularny.

Na uwagę zasługuje lista komponentów kosmetyku, w których nie znajdziecie : sztucznych barwników, alergenów, PEG-ów, donorów formaldehydu, parafinowego oleju ani silikonów. są za to parabeny- dopuszczalne konserwanty: Methylparaben, Ethylparaben i Propylparaben.

Pamiętajcie, że nawet najlepszy kosmetyk bez odpowiedniej pielęgnacji, idealnie dopasowanego stanika nie sprawi, że nasze biusty będą wyglądały, jakby wyszły spod rąk genialnego chirurga, pracującego dla Matki Natury. Jeśli zawczasu nie zadbacie o stan swoich atutów wówczas grawitacja i styl życia zrobią swoje.

Oto kilka sposobów, które pomogą Wam długo cieszyć się pięknym biustem:

  1. Bielizna- Nasze piersi zmieniają się w ciągu naszego życia wielokrotnie, chodzi tutaj zarówno o ich wielkość, jak i jędrność. Jeśli nie możecie skorzystać z rady brafiterki poproście ekspedientkę albo przyjaciółkę, by pomogła Wam dobrać odpowiedni rozmiar stanika, wielkość miseczek
  2. Waga- ciągłe odchudzanie, wahania ciężaru ciała odbijają się na stanie piersi. Zauważyłyście, że wraz z ubywającymi kilogramami Wasze staniki stają się luźniejsze?  Zbilansowana dieta i zdrowy tryb życia, sporo ruchu, ćwiczenia pomagają utrzymać biust w należytej kondycji. Ważne jest, by chudnąć powoli, nieagresywnie.
  3. Odpowiednia postawa- W młodości niejedna z nas zapewne często słyszała ,,Nie garb się”! W tym poleceniu zawarta była przede wszystkim troska o nasz kręgosłup i… właśnie piersi. Ustańcie przed lustrem, zadbajcie o prawidłową, prostą postawę. Zauważyłyście jak pięknie teraz prezentują się piersi?
  4. Gimnastyka- W sieci znajdziecie ćwiczenia, dzięki którym poprawicie jędrność Waszych biustów. Do najprostszych z nich należą: damskie pompki lub  ,,na modlitwę”- czyli napinanie mięśni, któremu towarzyszy złączanie dłoni na mostku (,,figura” ta przypomina gest osoby, która się modli).

Krem ujędrniający uda, brzuch i pośladki

Seria: Dermo Body Mum

Pojemność: 250ml

Opakowanie: plastikowy słoiczek

Cena: ok 48zł

Przeznaczenie: dla kobiet w ciąży (od 4 miesiąca) oraz dla młodych mam

Po zapoznaniu się z zawartością opakowania, doszłam do wniosku, iż krem ten wygląda jak uwielbiane przeze mnie lody o smaku chałwy. Jego kolor nie tylko wzbudza we mnie pozytywne skojarzenia, ale i zachęca do wypróbowania. Jednak w najmniejszym stopniu produkt nie brudzi bielizny. To pozytywne wrażenie niszczy jednak niepraktyczne opakowanie. Przeszkadza mi  konieczność siłowania się z nakrętką, zwłaszcza po aplikacji, gdy mam jeszcze tłuste dłonie oraz to, że nabierając palcami kosmetyk zawsze przesadzę z jego ilością, przez co po dwóch tygodniach widziałam już zalążki dna słoiczka. Jedynym plusem jest to, że dzięki opakowaniu będę mogła zużyć produkt aż do ostatniego mililitra.

Krem ze względu na swoją konsystencję mogłabym zaliczyć do cieszących się coraz większą popularnością masełek. Jego zapach jest również intensywny, wręcz narzucający się, za to kosmetyk błyskawicznie stapia się z ciałem. Ogromnym atutem produktu jest to, że świetnie radzi sobie z wysuszoną skórą, na której odbija się twarda woda i kolorowe żele pod prysznic. Od razu po pierwszym użyciu zauważyłam kolosalną różnicę pod tym względem. Z dnia na dzień, moja skóra na udach i pośladkach stała się milsza w dotyku niczym jedwabna halka.

Niestety nie mogę podpisać się pod obietnicami producenta. Wybrane partie ciała, które potraktowałam kosmetykiem nie stały się rewelacyjnie ujędrnione. Jednakże mogę wypowiedzieć się na temat efektu poprawy sprężystości skóry, który z całą pewnością miał miejsce. Pragnę zwrócić Waszą uwagę na to, że krem nie jest kosmetykiem antycellulitowym, który ma zwalczyć pomarańczową skórkę. Mimo to, w czasie używania zauważyłam, że poprawiła się plastyczność mojego ciała. Jest to widoczne, gdy naciskam na skórę palcami dłoni. Skóra szybko powraca do pierwotnego stanu i ciężko ją uszczypnąć. Niestety nie zwróciłam uwagi na to, czy produkt wyrównał jej koloryt.

Sądzę, że kosmetyki z serii Dermo Mum Tołpy, które dzięki Klaudii z Kosmelandu dane mi było przetestować są dobrym rozwiązaniem dla przyszłych mam, które mogą sobie pozwolić na kilkudziesięciozłotowy wydatek, jakim jest zakup wymienionych wyżej produktów.

Pamiętam, że będąc w ciąży od początku drugiego trymestru codziennie smarowałam brzuch, uda i piersi Fissanem. 100ml tubka (cena w zależności od promocji od 18 do 28zł) wystarczała mi na 1,5 do 2 tygodni. Mimo iż specyfik po prostu śmierdział, brudził ubranie pomógł mi zahamować powstawanie rozstępów i utrzymać skórę w odpowiednim stanie. Dotąd nie znalazłam substytutu, który pomógłby mi uzyskać identyczne bądź lepsze efekty.

Z jednej strony krem Tołpy jest kosmetykiem uniwersalnym, przeznaczonym do kilku partii ciała, z drugiej bezpiecznym dla przyszłej i młodej mamy. Nie oczekiwałam zatem, że efekty, które przyjdzie mi zauważyć przyspieszą bicie mojego serca. W trakcie ciąży nasza pielęgnacja przypomina raczej profilaktykę i wtedy takie kosmetyki jak seria Dermo Mum Tołpy mają rację bytu. Jednakże, gdy już na świat przyjdą nasze pociechy warto zainwestować w coś, czego używanie zaskoczy nas pozytywnie w kilku kwestiach. Mimo ogólnej, pozytywnej oceny produktów Tołpy nie kupiłabym kremu ze względu na jego cenę i wydajność. Natomiast jeśli chodzi o serum liftingujące biust istnieje spora szansa, że na stałe zagości w mojej toaletce i zaopatrzę się w nie wraz z zakończeniem obecnie stosowanej tuby.

Jeszcze raz dziękuję Klaudii z Kosmelandu za przekazanie mi kosmetyków Tołpy do przetestowania.

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

5 komentarzy w Niech żyje profesor Tołpa!

  • Pastelle says:

    Miałam przyjemność używać kremu Tołpy. Urzekła mnie jego konsystencja, zapach i kolor.

  • mamaagatki says:

    Ja również stosowałam w ciąży Fissan na brzuch i rozstępów nie miałam żadnych. Piersi nie smarowałam i rozstępy się zrobiły… Więc chyba naprawdę jest skuteczny. I w miarę tani. Inne kosmetyki dla ciężarnych są dużo droższe. O serii Tołpy dla kobiet w ciąży szczerze mówiąc słyszę pierwszy raz. Ale bardzo spodobał mi się opakowania z poradami w środku, ciekawy pomysł.

  • mentoska says:

    Świetnie, że to serum do biustu się sprawdziło :) Ja używam serum z Bielendy, z serii Sexy Look i jestem bardzo zadowolona, po miesiącu efekty były widoczne, ale niestety, po skończeniu opakowania, piersi wróciły do poprzedniego stanu.

    A jeżeli chodzi o tusz, który recenzowałam na blogu, przykro mi to mówić, ale jest dużo lepszy od Dramy :( Ta kosmiczna szczoteczka zaczęła mnie ostatnio drapać w powiekę. Do lekkiego podkreślenia jest super, ale jeżeli chodzi o wieczorne wyjścia, zdecydowanie stawiam na Eveline :)

  • karcelka says:

    Mój specyfik na rozstępy się kończy,a coraz bardziej zastanawiam się nad Fissanem, o którym czytałam sporo dobrego…

    • li_lia says:

      Polecam, nawet na końcówce ciąży może Ci się przydać.

Zostaw komentarz Cancel reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>