-
Piasek czy rozbita bombka?
11 stycznia 2014 Kosmetyki
-
Od dawna znajdował się na mojej ,,liście chciejstw”.
Z nieskrywaną zazdrością podziwiałam go na paznokciach zaprzyjaźnionych blogerek, marząc o wyprawie do drogerii, która w swym asortymencie posiada ten właśnie lakier.
W końcu, po mozolnych poszukiwaniach, ujrzałam kolorową trójcę, przez producenta nazwaną Bałtyckim piaskiem.
Rozczarowująca swym bladym odcieniem czerwień i całkiem przyziemne złoto, przez chwilę odwróciły moją uwagę od kosmetyku, który stał się moim ulubieńcem.
Nie przypuszczałam, że mogę do niego zapałać miłością.
Z początku sądziłam, iż lakiery do paznokci, pozostawiające po sobie ślad, przywodzący na myśl fakturę bałtyckiej plaży, zasilą szeregi jednosezonowych produktów, o których słuch prędko zaginie. Tymczasem, wspomniany rezultat okazał się hitem, przez wiele miesięcy zajmującym szczytowe miejsce na liście lakierowych bestsellerów. Chociaż po magnetycznych prążkach, pękających lakierach, włochatych, kawiorowych propozycjach przez pewien czas na kosmetycznym rynku nie pojawiło się nic godnego uwagi, to właśnie wspomniany kosmetyk idealnie wypełnił ową lukę. I to z jakim efektem.
Spośród dostępnych wariantów popularnych piaskowców, skusiłam się na lakier marki Lovely. Buteleczkę o pojemności 8ml nabyłam w drogerii Rossmann za mniej niż 10zł. Z perspektywy czasu wydaje mi się, że czekała specjalnie na mnie, ukryta pomiędzy mniej efektownymi koleżankami. Co prawda nie stwarzała wrażenia produktu luksusowego, wyglądała wręcz przeciętnie, jednakże to właśnie jej wnętrze uczyniło z lakieru Lovely produkt, który podbił moje serce.
Bardzo gruby, solidnie wyposażony w nierozdwajające się włosie, pędzelek umiejscowiony został w równie potężnej nakrętce. Mimo częstej eksploatacji, niezmiennie tkwi w docelowym miejscu. Ostatnio prześladował mnie ewidentny pech- pędzelki chyba zmówiły się przeciwko mnie, odpadając od nakrętek. Z początku aplikacja lakieru przysparzała mi trudności, bowiem wspomniany element zanurzony w kolorowym kosmetyku, w kontakcie z paznokciem przypominał szeroką łopatę. W rezultacie malowanie nie ograniczało się do ozdabiania paznokci. Lakier w swej hojności barwił również skórki. Na szczęście poranny prysznic eliminował wszelkie dowody zbrodni wobec perfekcyjnego manikiuru.
Pierwsze pozytywne zaskoczenie wiązało się z odnotowaniem czasu, jaki potrzebował lakier do tego, by wyschnąć. Mgnienie oka będzie chyba najlepszym porównaniem. Wręcz fenomenalna prędkość nie zdziwiłaby mnie gdybym miała do czynienia z lakierem o jednolitej, jedwabistej konsystencji. Ten zaś wszakże wzbogacony został licznymi drobinkami. Cieszy mnie to niezmiernie, zwłaszcza, że często w pośpiechu maluję paznokcie. W każdym razie wspomniany atut wymaga osobnego akapitu i zwrócenia na opisaną właściwość Waszej uwagi.
Jedna warstwa lakieru dokładnie pokrywa płytkę, nie pozostawiając jakichkolwiek prześwitów, luk, czy też niedociągnięć. Jednakże za każdym razem czuję pewien niedosyt, robię się coraz bardziej zachłanna, żądna pogłębienia wspomnianego rezultatu. Druga warstwa w pełni zaspokaja moją potrzebę szalonego, spektakularnego efektu WOW.
Mój Bałtycki piasek przywodzi na myśl migoczącą w słońcu taflę morza, prawdziwy skarb natury, niezmącony ręką chciwego homo sapiens. W okresie świąt Bożego Narodzenia kojarzył mi się z potłuczoną na drobne kawałki bombką, której barwa miała wiele wspólnego z otchłanią oceanu. Ten cudowny skutek doceniam zwłaszcza wtedy, gdy blask tysięcy mikropłytek wzmaga się pod wpływem sztucznego światła.
Gęsty lakier idealnie przywiera do płytki paznokcia. Drobinki znacznie odbiegają od typowego brokatu. Choć są wyraźnie wyczuwalne, wszakże tworzą strukturę, przypominającą miałki piasek, nie zaczepiają o ubranie. Śmiało można zewnętrzną stroną dłoni oraz paznokciami dotknąć twarzy, bez jakichkolwiek obaw o chociażby najmniejsze zranienie.
Jeśli zaś chodzi o wytrzymałość lakieru, w moim przypadku perfekcyjnie wygląda przez dobę od aplikacji. Drugiego dnia delikatnie ściera się na końcówkach, by już po kilku godzinach zacząć odpryskiwać. Jest to jego największy mankament. Niestety.
W odróżnieniu od typowych brokatowców, Bałtycki piasek można bez problemu usunąć z paznokciowej płytki. Ponadto zastosowany bezpośrednio na paznokieć, bez ówczesnego zabezpieczenia odżywką tudzież bezbarwnym podkładem, nie barwi płytki, nie ,,ukrywa się” w trudno dostępnych zakamarkach.
Chociaż Balic Sand przez krótki czas cieszy moje oczy, wprawia w osłupienie rozmówców i niewątpliwie przyciąga uwagę, za każdym razem, gdy gości na paznokciach, sprawia, że czuję się wyjątkowo, jakbym zaraz miała udać się na wytworny bal.
Żałuję, że poza Rossmannem nie mogę go dostać w pobliskich drogeriach. Mam nadzieję, że szybko nie zostanie wycofany z produkcji i zdążę zrobić spore zapasy ukochanego odcienia.
P.S.
Właśnie zauważyłam, że na stronie Lovely pojawiła się informacja o nowym, czwartym odcieniu Baltic Sand
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
Sliczny kolor.Piszesz,ze nie ma problemu ze zmyciem lakieru z paznokcia.To świetnie bo miałam niemiłe przygody ze zmyciem pewnego pięknego „piaskowca”.
Kochana, a cóż to za felerny okaz Ci się trafił?
Przyznam, że na twoich paznokciach pięknie prezentuje się ten lakier, lecz ja osobiście nie lubię piaskowych lakierów. Zdecydowanie lepiej czuje się w jednolitych kolorach.
Rozumiem, wolisz spokojniejsze. Może uda mi się coś takiego dla Ciebie znaleźć
Śliczny jest
Teraz są nowe piaski, z zimowej serii Snow Dust:)
Dzisiaj kupiłam sobie 2
fajnie wygląda na dłoni. w butelce sprawia wrażenie ciężkiego
Zapewne jest to spowodowane jego gęstością i masą drobinek.
Mam go.. Jest rewelacyjny. Po pierwszym pomalowaniu czułam się, jakbym miała milion dolarów na pazurkach ale te z Wibo już nie przypadły mi do gustu
Dokładnie, lepiej bym tego nie ujęła
Ja nie maluję paznokci, ale u Ciebie wygląda bardzo ładnie;)
Dziękuję za miłe słowa.
Szkoda, że wytrzymuje tylko dobę, ale nadrabia prezencją. Super.
Zgadza się. Coś za coś.
Ślicznie wygląda ten lakier nawet jeśli wytrzymuje 1 dzień to nie aż tak źle skoro w ten jeden dzień będzie wyglądał tak fajnie w sam raz na wakacyjny wyjazd nad morze hehe
__________________________________
http://testandwrite.blogspot.com/
O tak, mam nadzieję, że do tego czasu nie przestaną go produkować.
Bardzo ładny. Ja wypróbowałam czerwony, również jest przepiękny!
Który? Dzisiaj zauważyłam, że są dwa odcienie czerwieni
bardzo mi sie podoba efekt
Poczekaj, aż zaprezentuję zimową wersję piaskowców.
mi się podoba, taki karnawałowy
mi się podoba
Ha ha ha!
Ten lakier podbił również moje serce – recenzję przygotuję na dniach
Prawda że uroczy?
Serce, to Ty mnie zaraziłaś miłością do piaskowców.
Mój ulubiony kolor ! Juz zaczynam łowy
To moja ukochana seria, już od dawna! A kolor, który nazwałaś „rozczarowującą czerwienią” – to intensywny pomarańczowy! I też jest cudowny
Mam go i uwielbiam Poza tym jeszcze mam tą czerwień – również świetna :]
To mam dla Ciebie nowinę- Baltic Sand jest w 6 rodzajach Poza pierwotną trójką i brązem pojawiła się jeszcze jedna czerwień (chyba nawet ładniejsza) i cudny chaber, który już u mnie zamieszkał
No i muszę mówić, że kocham te piaski?
Cudo!
Kupiłam czerwony, czeka aż zejdzie mi siostrzany piasek z Wibo
Wibo jestem zachwycona, trzymał się 5 dni! Jak dla mnie szok i rewelacja, zazwyczaj lakiery schodzą mi z ‚czubków’ po 3 dniach… a ten nie dość że się długo trzyma, to jego dwie warstwy schną 13 minut! (Mierzyłam )