-
Poczuj się Fennelstycznie
23 stycznia 2013 Kosmetyki
-
Naukowcy odkryli ciekawe powiązanie między papają, a wykonanymi z lateksu prezerwatywami. Otóż, jeśli przedstawiciel brzydszej płci lub jego partnerka odczuwają przykre dolegliwości, związane z obcowaniem z tym środkiem antykoncepcji, prawdopodobnie zjedzenie papai również wywoła u nich alergię. Natomiast panowie, którzy regularnie spożywają tenże owoc szczycą się godną pozazdroszczenia płodnością. Jeśli ostatnio zmuszeni byliście podreperować Wasze zdrowie antybiotykową kuracją, sięgnijcie po sok z papai. Doskonale poradzi sobie z odbudowaniem prawidłowego poziomu dobroczynnych bakterii w organizmie.
Ten dość kosztowny, jak na nasze realia owoc, jest nie tylko smaczną przekąską, prawdziwą bombą witamin i cennych składników, ale także coraz częściej znajdziemy go na liście komponentów kosmetyków. Jednym z nich jest papajowy scrub marki Fennel.
Cukrowy Scrub
Fennel
200g
cena 29zł
Oblicze produktu
Zacznijmy od mocnej strony pilingu, jaką jest solidnie wykonane pudełko. Chociaż na prysznicowej półce lub wannie zajmuje ono sporo miejsca to posiada kilka przemawiających na jego korzyść cech. Pierwszym atutem jest niewątpliwie odporność na wstrząsy. Plastikowe pudełeczko wielokrotnie spadało mi z dość sporej wysokości i jak dotąd prezentuje się bez zarzutów. Swoją ergonomiczność produkt zawdzięcza pokrywce.
Ozdobne żłobienia, którymi pokryto jej powierzchnię ułatwiają odkręcanie słoiczka. Doceniłam to zwłaszcza wtedy, gdy miałam mokre dłonie. Na uwagę konsumenta zasługuje również estetycznie zaprojektowana etykieta i ogólny minimalizm.
Jednakże papierowa nalepka, prezentująca soczystą papaję, posiada pewną wadę. W kontakcie z wodą szybko ulega zniszczeniu, pozostawiając po sobie nieestetyczne resztki. Nawet umiejscowione po bokach słoiczka naklejki z czasem zaczynają opuszczać swoje pierwotne miejsce.
Co skrywa wnętrze
Pod srebrną membraną, którą w żaden sposób nie da się otworzyć w cywilizowany sposób (brutalnie rozerwałam jej powierzchnię nożem) znajdziemy cukrowy scrub, który swym kolorem ewidentnie przypomina mi surowe marchewkowe ciasto. Kolor produktu balansuje na granicy pastelowego romansu pudrowego różu z pomarańczą. Zapach, mający niewielką intensywność, przypomina świeżą, przekrojoną papaję, przez jej wielbicieli zwaną również owocem aniołów.
Konsystencja scrubu na pierwszy rzut oka wygląda niczym drobno zmielona masa. Dopiero, gdy zanurzymy w niej palce, będziemy mogli poczuć kryształki cukru i przekonamy się o tym, że w rzeczywistości jest bardzo plastyczna i nie ucieka z dłoni.
Działanie i efekt
Mankamentem produktu jest jego słaba wydajność. Bowiem jednorazowa aplikacja wymagała ode mnie kilku porządnym dokładek scrubu. W kontakcie ze skórą wyczuwałam obecność cukrowych oraz solnych drobinek, które nie były zbyt ostre. Ze względu na tę właściwość nawet osoby o wrażliwej skórze mogą śmiało spróbować uraczyć swoje ciało opisywanym kosmetykiem.
Z jednej strony przeszkadzała mi delikatność produktu. Uwielbiam scruby oraz pilingi, które niczym tarki niemiłosiernie traktują martwy naskórek. Jednak tym, co mnie urzekło w fennelowym produkcie, była śliska smuga, która pozostawała, gdy cukier oraz pozostałe składniki kosmetyku zaczęły się roztapiać. Scrub zamieniał się w olejkowy płyn, którym dokładnie mogłam umyć każdy centymetr mojego ciała. Niestety aplikacja, wykazująca cechy masażu, trwała zbyt krótko, bym mogła poczuć się rozpieszczona przez kosmetyk.
Zauważyłam pewną zależność- im mniej wilgotne ciało tym produkt dłużej się na nim utrzymuje i pozwala przeprowadzić złuszczający zabieg. W nadmiarze wody po prostu momentalnie zmienia swoją konsystencję.
Sądziłam, że po zastosowaniu produktu nie będę musiała sięgać po nawilżający balsam. Niestety, w odróżnieniu od cukrowych scrubów, które dotychczas stosowałam, ten wysusza skórę, sprawia, iż użycie pielęgnacyjnego kosmetyku jest wręcz niezbędne. Posmarowane mleczkiem lub balsamem ciało wręcz chłonęło każdą kropelkę preparatu, dzięki któremu przywrócony został stan odpowiedniego nawilżenia.
Potraktowana scrubem skóra jest wygładzona i miękka w dotyku, przygotowana na to, by uraczyć ją porcją kolejnych specyfików. Na dodatek przez pewien czas unosi się nad nią egzotyczny aromat.
Przyjrzycie się liście komponentów:
Refined Sugar, Beeswax, Paraffin wax, Isopropyl palmitate, Avocado oil, Grapeseed oil, Glycerine, Laureth-4, Sodium chloride, Dimethicone, Preservative, Fragrance, C.I. 16255, C.I. 19140, C.I. 15510.
Z jednej strony na korzyść scrubu przemawia jego zapach, z drugiej zaś razi wysoka cena, ograniczona dostępność, niezadowalająca wydajność oraz niestety krótkotrwała możliwość przeprowadzenia zabiegu.
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
miałam go jest rewelacyjny i ten zapach,mają świetne kosmetyki
Ooo fajne, właśnie ostatnio myślałam nad zakupem jakiegoś scrbu do ciała!
Wygląda praktycznie identycznie jak mój, tyle tylko, że z innej firmy, zainteresowana właśnie takim scrubem postanowiłam go przetestować. Nie wiem ile ten kosztował, ale na moim widniała jeszcze naklejka z ceną 49 zł. duzo…
O matko kochana, a co to za specyfik?
Laboratorium EIEI Orange Body Scrub, pachnie nieziemsko, jak prawdziwy pomarańcz, ale faktycznie jest go mało jak na specyfik za taka cenę…
Ach, uwielbiam fennelowskie zapachy:) Peeling wygląda ciekawie, ale dla mnie byłby za delikatny;)
Super musi być!ten zapach…
Przy okazji zapraszam do mnie,wystawiłam troszkę ciuchów na sprzedaż/wymianę…