Profesjonalne rozczarowanie

30 czerwca 2012 Kosmetyki  13 komentarzy

Była niewierna swoim ideałom, pyskata, dwulicowa, zbyt mocno zaokrąglona w biodrach, brzuchu i ramionach. Za to miała wyjątkowo zapadającą w pamięci twarz. I na tym mogłabym się skupić, gdyby nie pewien szkopuł, a mianowicie grzywka. Nie wiem co skusiło ją do tapirowania skrawka włosów, który następnie utrwalała różowym, duszącym lakierem. Patrząc na nią, wzrok mimowolnie kierował się w stronę karykaturalnie podkreślonej zasłony czoła. I żaden deszcz, przeszywający wiatr, roztapiający się na skórze śnieg nie był w stanie zniszczyć tej monstrualnej konstrukcji. O tak, jej lakier przeszedł do historii.

Widziałam ją niedawno w zupełnie odmienionej fryzurze. Zrezygnowała ze swojego ozdobnika i postawiła na naturalny wygląd. Albo wycofali z rynku lakier, którego używała, albo firma zmieniła jego skład. Nie znajduję innego wytłumaczenia.

Z serii Kosmetyczne rozczarowania mam przyjemność wyrazić swoją opinię o pewnym produkcie do włosów…

 

Excel Strong, lakier do włosów, Selective Professional

500ml

Cena: 25zł- do nabycia w salonach fryzjerskich

 

 

Informacja od producenta:

,,Silnie utrwalający lakier Strong z ekologicznym propelentem jest niezbędny do modelowania pojedynczych kosmyków i nadaje się idealnie do ułożenia dowolnej fryzury. Wysycha błyskawicznie bez obciążania włosów. Nie pozostawia osadu na włosach i wyczesuje się jednym pociągnięciem szczotki. Do użytku profesjonalnego”.

Laikom chciałabym wyjaśnić, iż tajemniczo brzmiący  propelent to nic innego jak płynny gaz. Jak wiecie lakier do włosów tworzą polimery, a dokładniej ich roztwory, które znajdują się w rozpuszczalniku, w tym przypadku będzie nim alkohol denaturowany (Alkohol denat). W kontakcie z fryzurą po alkoholu pozostaje tylko wspomnienie, natomiast skupiające się polimery budują niewidoczną warstwę. To właśnie ona ma za zadanie utrwalać poszczególne kosmyki. Wracając do propelentu, który nie jest obojętny dla naszego zdrowia. Ułatwia on jednak  pracę polimerom.

Jestem wierna sprawdzonej fryzjerce. Opuszczając jej salon, zawsze wychodzę zadowolona. Żałuje tylko, że wybieram się do niej dwa do trzech razy w roku. A przecież zmiana fryzury nie tylko poprawia samopoczucie. Przyjście do fryzjera pozwala na chwilę wyłączyć się z codziennej bieganiny. Plotkujące panie, dźwięk suszarki, mycie głowy przez uczennice to coś, co prawdopodobnie każdej kobiecie jest chociaż w minimalnej dawce potrzebne od czasu do czasu.

Kilka miesięcy temu wróciłam do domu z wielkim lakierem pod pachą. Służył mi długo z prawdziwym oddaniem, a ja nie mogłam się go nachwalić.

Tym razem przeklinam w duchu każdą złotówkę, która poszła na zmarnowanie wraz z nabyciem opisywanego produktu. Dodatkowo irytuje mnie fakt, że za tym lakierem chodziłam prawie miesiąc, prosząc o jego sprowadzenie.

Zacznę od tego, że lakier nie spełnia swojej podstawowej funkcji- nie utrwala fryzury. Jako profesjonalny kosmetyk w swym działaniu przypomina mi bazarową tandetę. Próbowałam spryskiwać nim włosy z różnej odległości i efekt był zawsze ten sam- okropnie posklejane kosmyki wyglądały na nieświeże od dłuższego czasu. I chociaż codziennie myję skórę głowy i swoje włosy po zastosowaniu lakieru czułam ogromny dyskomfort.

Jeśli chodzi o zapach to niestety, jak w większości przypadków biała chmura skutecznie atakuje nozdrza. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, iż ten specyfik działa na mnie jak alergen, ale ponieważ akurat jestem uczuleniowcem, który jeszcze przez kilka tygodni będzie kichał z byle powodu, nie chcę oskarżać produktu.

Lakier przetestowałam w bezwietrzny dzień, na krótko przed burzą, w pełnym słońcu i w strugach rzęsistego deszczu. Za każdym razem grzywka uciekała, gdzie jej się tylko podobało, fryzura zmieniała swój kształt, a ja po przyjściu do domu wyglądałam jakbym się w tym dniu pokłóciła z lusterkiem i szczotką. Zdecydowanie nie poradził sobie też z wilgocią.

Jednak z jedną kwestią, o której wspomniał producent, muszę się zgodzić- faktycznie z łatwością można się tego dziadostwa pozbyć i mieć problem z głowy. Resztki lakieru wyczesuje się szybko i  bezboleśnie. Pozostawia on tylko uczucie zmatowienia i suchości na kosmykach.

I jeszcze jeden mankament, który zdążył mi się przypomnieć-  już po kilku dniach działania aplikator odmówił mi posłuszeństwa. Spray zaczął zapychać otwór wyjściowy, gdzie zbierały się tworzące pianę bąbelki. Jakiekolwiek próby uwolnienia lakieru kończyły się użyciem siły. Szkoda, bo pół litra kosmetyku wbrew pozorom nie tak łatwo zużyć w krótkim czasie, a jak informuje nas obrazek na opakowaniu- rzekomo produkt jest zdatny do użycia przez 24 miesiące od pierwszej aplikacji.

Krótko mówiąc- nie polecam. Szkoda Waszych pieniążków, czasu, nerwów i włosów.

Gdyby był mniejszy nosiłabym go w kieszeni, jako środek odstraszający bezpańskie psy, które  w zatrważających ilościach wałęsają się nawet w parkach dla dzieci.

Pamiętajcie, aby zawsze wyczesywać przed snem lakier z włosów. Produkty z oznaczeniem Strong nie są przeznaczone do codziennego stosowania, ponieważ nie tylko obciążają włosy, ale również mogą niekorzystnie wpłynąć na ich strukturę.

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

13 komentarzy w Profesjonalne rozczarowanie

  • mentoska says:

    Niestety, nie zawsze drogi, profesjonalny produkt jest dobry. Ja w ogóle nie używam lakierów, tylko spray utrwalający Loton :)

    • li_lia says:

      Sęk w tym, że jego poprzednia wersja była rewelacyjna i kosztowała 17zl za 500ml. Okropnie nie lubię, gdy się ulepsza coś idealnego i potem wychodzą takie buble :(
      Co do reszty- masz absolutna rację :)

  • natalussia08 says:

    Najlepsze są lakiery Hegron – naprawdę polecam :D

    • li_lia says:

      Z ciekawości poszukam. Serdecznie Ci dziękuję Natalio i oczywiście gorąco pozdrawiam.

  • mamaagatki says:

    Ja podobnie jak mentoska używam takie mgiełki utrwalające, teraz mam z Avonu i jestem z niej zadowolona.
    A opisany przez Ciebie lakier to jakaś masakra, szkoda, że pieniążki zmarnowałaś:(
    Zgadzam się z Tobą, co do przyjemności jaką daje wizyta u fryzjera. Z salonu wychodzi się odprężoną i taka naładowana pozytywną energią. Wiecie o czym mówię?

    • li_lia says:

      Oczywiście. Ale jest jeden warunek- ja strasznie nie lubię jak się uczennica zabiera do moich włosów. Nie ufam im. Wiem, wiem. Przeciez one muszą się jakoś fachu nauczyć, ale nie na moich mizernych włosach…

  • mamaagatki says:

    :) Tam gdzie ja chodzę nie ma uczennic. Zawsze idę w sobotę to może wtedy one nie pracują…

    • li_lia says:

      Moja fryzjerka zawsze ma jakąś dziewczynę, którą przyucza. Ale tylko ona zawsze wie o co mi chodzi, jak przynoszę zdjęcie wyrwane z gazety i opowiadam o swojej ,,identycznej” wizji ;)

  • tabasko says:

    Rzadko używam lakierów, a jeśli już używam – kupuję je w drogerii, nie potrzebne mi są te profesjonalne, z salonów fryzjerskich. Choć przyznam, że często są dość mocne.

    • li_lia says:

      A możesz mi polecić swój ulubiony?

  • tabasko says:

    Najczęściej używam Taft, a ostatnio polubiłam także syoss. Jeśli chodzi o naprawdę mocne utrwalenie fryzury, polecam żel w sprayu firmy Hegron.

  • mamaagatki says:

    Moja bratowa ma nieznośną szopę włosów i właśnie lakierem syoss udaje nam się je okiełznać :)

    • li_lia says:

      Skoro polecacie przyjrzę się mu podczas wizyty w drogerii.

Zostaw komentarz

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>