Revitacell- pięknie zapakowane obietnice

8 października 2012 Kosmetyki  15 komentarzy

Wrocławskim naukowcom z Stem Cells Spin udało się stworzyć innowacyjne biodermokosmetyki. Do wytworzenia linii produktów, regenerującej rzęsy, skórę oraz włosy, wykorzystano komórki pozyskane z poroża jelenia szlachetnego.

Moja czupryna przez dwa tygodnie, dzień po dniu, poddawana była odnawiającej kuracji. Czy warto zainwestować prawie 200zł w dermokosmetyczny preparat?

 

Intensywna regenerująca kuracja do włosów

Revitacell

Laboratorium Stem Cells

Zawartość: 14 ampułek, każda o pojemności 5ml

Cena: 170zł

Skromnie, aczkolwiek elegancko zaprojektowane pudełeczko, skrywało dwa rzędy medycznie wyglądających ampułek. Każdą zasklepioną buteleczkę wykonano z miękkiego plastiku i ozdobiono białą nakrętką ze srebrnym pierścieniem. Całość prezentuje się efektownie i z powodzeniem może uchodzić za produkt luksusowy.

Jednakże w praktyce to piękne opakowanie w ogóle nie współpracuje z mieszczącą się w nim dawką kosmetyku. Bowiem konsystencja kuracji uniemożliwia jej całkowite wykorzystanie. Produkt przypomina rozwodniony krem, coś na pograniczu mleczka z emulsją.

Po pozbyciu się nakrętki najpierw wylatuje biała woda, a później, na skutek ściskania ampułki opornie wydobywa się z niej serce kosmetyku. Prawie połowa zalega na ściankach i dnie buteleczki, trzeba więc posiłkować się nożyczkami i to ostrożnie, żeby się nie ochlapać, a później palcem wydłubywać drogocenną rzecz. Całe szczęście, że ampułka jest wystarczająco szeroka.

Użycie ampułek z wygodnym aplikatorem uważam za wielką pomyłkę. Prościej byłoby wpakować kurację do saszetek. Oszczędziłoby mi to całego cyrku związanego z wydobywaniem produktu.

Jeśli chodzi o proces wsmarowywania kosmetyku (traktujemy nim skórę głowy, zaraz po umyciu włosów) również uważam, że jest nietrafiony. Wszystkiemu winna jest konsystencja. Gdyby kuracja dostępna była w formie cieczy, nawet olejku, wówczas prościej byłoby wklepać ją w skórę i nie rozsmarowywać jej po włosach. Według producenta ten biodermokosmetyk można potraktować jak maseczkę, którą nakłada się na włosy na 30 minut, a następnie spłukuje. Spójrzmy prawdzie w oczy, kto rankiem ma tyle czasu na jakikolwiek pielęgnacyjny zabieg? Przecież szybki prysznic, połączony z myciem włosów trwa niecały kwadrans. Owszem, można przecież umyć włosy przed snem, jednak w moim przypadku musiałabym wówczas skorzystać z chustki, albo czapki. Wstydziłabym się wyjść z domu z nieświeżą fryzurą. Jednakże, produkt ten w rzeczywistości nie wymaga spłukiwania i po prostu można go nałożyć na kosmyki i potraktować jak dodatkową odżywkę.

Chociaż stopień gęstości produktu nie przypadła mi do gustu, nie mam nic do zarzucenia jego zapachowi. Jest delikatny kremowy, jakby lekko perfumowany.

Na okres stosowania kuracji odstawiłam wszelkie doraźnie działające kosmetyki. Zrezygnowałam z jedwabiu, mgiełek i arganowej kuracji. Włosy myłam szamponem i odżywką z Avonu (z nowej serii Advance Technique- z dodatkiem olejku arganowego), następnie nakładałam na skórę głowy dermokosmetyk, z trudem rozczesywałam kłaczyska i suszyłam.

Dotychczas stosowanymi produktami udało mi się poprawić kondycję włosów. Zależało mi zatem, by zmniejszyć ich wypadanie, dogłębnie zregenerować i poprawić ich kondycję, co obiecywał mi producent. Gdy minął pierwszy tydzień włosy nadal ładnie błyszczały i tak do połowy swojej długości były przyjemnie miękkie, ale bardzo szybko się przetłuszczały, stały okropnie ciężkie i żyły wedle własnego widzimisię. Każdego ranka przeżywałam istny dramat podczas układania fryzury. Kosmyki nie chciały poddać się stylizacji. Oklapnięta grzywka rozchodziła się we wszystkie możliwe strony, końcówki zaś straszyły papierowym dotykiem i licznymi rozdwojeniami. Na szczotce pozostawała spora ilość  martwych włosów (normalnie tracimy ich dziennie około setki), jednak nie wyglądało, by było ich więcej niż zazwyczaj.

Po półtora tygodnia wsmarowywania kuracji musiałam sięgnąć po jedwab (przed snem) i olejek arganowy (rano), by posklejać końcówki. Inaczej musiałabym związywać czuprynę w kitkę, koka lub warkocz.

Przed kuracją w sierpniu tego roku moja czupryna wyglądała tak:

Zauważyłam coś ciekawego, a mianowicie ściemniały mi włosy. Chyba Mentoska w jednym z  komentarzy do Coco Loco zapytała mnie czy rozjaśniłam sobie kłaczyska na blond. Po zakończeniu kuracji końcówki wyraźnie nabrały brązowej barwy.

Zdaję sobie sprawę z tego, że proces regeneracji nie przebiega w magicznym tempie i to, co mam na głowie w mgnieniu oka, czy nawet po tych 2 tygodniach nie przemieni się we fryzurę, jak z reklamy odżywek Pantene. Ludzki włos może dożyć wieku pierwszoklasisty. Jako stateczny sześciolatek osiąga szczyt swoich możliwości i przechodzi na spoczynek, podczas którego jego mieszek zaczyna obumierać. Zanim ostatecznie cebulki pozbawionego życia niezwykłego tworu naskórka opuści naszą czuprynę, mogą minąć nawet 4 miesiące.

Czekam zatem z niecierpliwością, czy zawierający aktywne czynniki białkowe NHAC Biocervin MIC-1 pobudził wzrost nowych włosów i wzmocnił cebulki. Póki co, cieszę się, że mogę wrócić do moich doraźnych kosmetyków bez konieczności obciążania kosmyków dodatkowym produktem.

Biodermokosmetyki, które stworzyli naukowcy Stem Cells zawierają w sobie komórki macierzyste MIC-1. Specjaliści uważają, że to właśnie one dokonają rewolucji w produktach, których głównym celem jest regeneracja ludzkiego ciała. Seria Revitacell zawiera także aktywne białka, które wspomagają pracę komórek. Prócz produktu do włosów, który miałam okazję wypróbować na rynku dostępny jest preparat do rzęs i brwi oraz kuracja przeznaczona do skóry twarzy i szyi.

 

Kuracji Revitacel NIE dostałam w ramach testowania. Była formą zapłaty za artykuły publikowane na jednym z portali.

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

15 komentarzy w Revitacell- pięknie zapakowane obietnice

  • ewanka says:

    preparat do rzęs by mnie najbardziej interesował :-) o brwiach nie chcę słyszeć, mam tak bujne że chętnie oddam potrzebującej :-)

    • li_lia says:

      Swego czasu też miałam. Ale z nerwów zaczęłam je mimowolnie wyrywać. Jestem strasznie ciekawa tej odżywki do rzęs, ale naprawdę ciężko przebrnąć przez sponsorowane recenzje i znaleźć taką zgodną z prawdą…

  • Żaneta says:

    a ja już zatanawiałam się nie raz nad tą kuracją by kłaczki mi mniej wypadały i jednak ją obie odpuszczę :)

  • mentoska says:

    Noo pytałam, bo tak wyglądały, hehe ;)
    Też uważam, że rzadsza konsystencja ułatwia aplikację. Serum do brwi i rzęs podobno działa cuda, ale po zakończeniu kuracji wszystko wraca do pierwotnego stanu..

    • li_lia says:

      Kochana, a stosujesz jedwab do włosów? Moze to on mi tak te końcówki rozjaśnił?

    • mentoska says:

      Wiesz co, bardzo możliwe, kiedyś używałam jedwabiu Joanny i też zauważyłam, że końcówki są jaśniejsze.
      Teraz staram się używać kosmetyków bez alkoholu, co by za bardzo włosów nie wysuszyć ;)

    • li_lia says:

      Wlaśnie, może to wina alkoholu, bo chyba nie silikonów? Czort wie…

  • mentoska says:

    Silikony raczej obklejają włosy, więc nie powinny mieć większego wpływu na kolor ;)
    Odpowiadam na pytanko: dostałam maila z pytaniem, czy chcę testować również październikowego ShinyBoxa, napisałam, że tak, ale odpowiedzi brak, więc nie wiem jak to będzie. Dzisiaj ruszyła wysyłka?

    • li_lia says:

      Dostałam maila, że zmienił się status, ale o wysyłce mam zostać poinformowana.

  • mamaagatki says:

    Rzeczywiście opakowanie fatalnie dobrane do konsystencji kosmetyku. Ciekawe czy będą jakieś późniejsze rewelacyjne efekty stosowania tej kuracji, koniecznie daj znać. Bo sam opisany przez Ciebie przebieg kuracji jest niezbyt zachęcający…

    • li_lia says:

      Oczywiście Małgosiu :)

  • Mari_en says:

    Revitacell to tylko ładne opakowanie, które zapewne kosztuje 99 % wartości każdego z tych kosmetyków. Wypróbowałam większość. Kompletna lipca, miał działać cuda, ma jedynie dobrą konsystencję. Jeśli po zużyciu 3 opakowań serum do twarzy na dzień i drugie na noc – dwóch z tych super wynalazków nie widać żadnej różnicy, to wole za te pieniądze kupować 5 lat produkty np. Ziaja i efekt będzie ten sam.

    • li_lia says:

      Nic dodać, nic ująć. Dziękuję za Twoją opinię.

  • Jaga says:

    usmiałam się stwierdzeniem, że końcówki miałaś przesuszone. Przecież kosmetyki jesli mają działać to tylko w cebulkach, każdy fryzjer Ci powie że włos jest MARTWY na końcówkach i jedyne co można im zrobić to je podciąć. Używam tylko szamponów i odżywek Biovax, są bez parabenów i alkoholu. unikam alkoholu w kosmetykach jak ognia. Dwa razy używałam(przemęczyła się)z Revitacell w ampułkach i jestem zadowolona. Może nie ma spektakularnych efektów, ale mam świadomość że odnawiam i dbam o skórę mojej głowy oraz wzmacniam cebulki.
    Radzę zrezygnować z szamponu z Avonu- chemia, chemia, chemia…

    • li_lia says:

      Jago, nie widzę nic śmiesznego w suchych końcówkach. Nigdy nie widziałaś takich na oczy?
      Znam budowę włosa i nie wierzę w cuda, mające odbudować właśnie tę zniszczoną część.
      Przecież wspomniany specyfik stosowałam na skórę głowy…

Zostaw komentarz

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>