Szeryf Mary Jane i czekoladowo-miętowy balsam do ust

24 lipca 2013 KosmetykiMiejsca  Jeden komentarz

Mary Jane, odkąd na jej piersi zalśniła gwiazda szeryfa, stała się wzorem dla żeńskiej części społeczności miasteczka Little Teksas. Kiedy zachodziła potrzeba, wyjmowała dwie, imponujących rozmiarów spluwy, którymi manewrowała tak sprawnie, jak jej rówieśnice władały pędzelkiem do różu. Mimo odwagi, sprytu i zapierających dech w piersiach jeździeckich umiejętności, była prawdziwą pięknością. Nawet tak odpowiedzialne stanowisko nie przyćmiło jej płci, czyniąc z niej niebezpiecznego przeciwnika. Tam, gdzie innych zawodziła logika, Mary Jane używała osobistego uroku. Któż mógł się oprzeć wdziękom pani szeryf? Zwłaszcza wtedy, gdy odkładała na wieszak obcisłe spodnie, koszulę i marynarkę, by po relaksującej kąpieli w metalowej wannie, móc przywdziać strojną sukienkę.

Tym razem uroda i umiejętności mogły jej nie wystarczyć. Bowiem do miasteczka przybył nieproszony gość.

Z oddali dochodziły zbyt głośne oznaki dobrej zabawy. Perlisty śmiech panien lekkich obyczajów konkurował z grubiańskimi dowcipami klientów oberży. Wysoko procentowe trunki trafiały do szklanych kufli i emaliowych kubków. Ich właściciele momentalnie pochłaniali całą zawartość naczyń, po czym raczyli towarzystwo głośnym bekaniem. Na niewielkiej scenie trzy kuso ubrane damy o wątpliwej reputacji, unosiły w górę swe czerwone sukienki, prezentując zgrabne nogi i ozdobne podwiązki. Schowana w kącie orkiestra, złożona z kilku podpitych jegomości, zaczęła grać kankana. Zachęcone licznym aplauzem tancerki, chwyciły za fałdy ubrań, prezentując publiczności swe liczne wdzięki. W momencie, w którym barman rozpoczynał butelkę wyjątkowo starej whisky, drzwi pomieszczenia uległy sile nieznanych im rąk.

Powyższy fakt nie wywarł żadnego wrażenia na rozbawionym towarzystwie. Gdyby nie ogłuszający wystrzał z broni, zapewne dalej przybysz pozostałby niezauważony. Potężny huk zwrócił oczy przedstawicieli obu płci w stronę intruza. Ten zaś, nie czekając na ich reakcję, ponownie dobył broni i celując w barmańskie skarby, począł przemieniać szkło w proch. Odgłos tłuczonych butelek, rozbryzgujące się na wszystkie strony trunki, idealnie komponowały się z krzykiem gości oberży. Mężczyźni w pośpiechu łapali swoje rzeczy, nie bacząc na otwarte rozporki spodni, kobiety zaś lądowały na podłodze, mimowolnie pozwalając się zdeptać uciekającemu tłumowi.

Wieść o strzelaninie szybko dotarła do siedziby szeryfa. Mary Jane pospiesznie udała się w stronę niebezpiecznego miejsca, ściskając w dłoniach dwa, lśniące rewolwery. Tymczasem sprawca akcji zdążył opuścić oberżę i zajął wyczekującą pozycję na środku głównej ulicy miasteczka. Momentalnie ucichł wszelki gwar. Little Teksas zamarł. Mieszkańcy pochowali się w swych domach. Jednakże, kierowani zwykłą ciekawością, wystawiali swe wścibskie nosy zza drewnianych okien, obserwując tumany opadającego kurzu, który oblepiał ciało zwinnego strzelca.

W blasku południowego słońca, palącego tak nieznośnie, iż cała natura szukała przed nim schronienia, Mary Jane dumnie podążała wytyczonym szlakiem. Kolejny raz musiała zaprowadzić porządek w swoim miasteczku, utrzeć nosa niebezpiecznej samowolce. Nie zamierzała jednak brać jeńców. Daleka była od wtrącenia do aresztu delikwenta, który odważył się zakłócić jej spokój. O tak, Mary Jane działała według planu. Kulka w łeb, ciało do piachu i po kłopocie. Nie zamierzała dokładać społeczeństwu kolejnego darmozjada, który do końca życia byłby na utrzymaniu uczciwych podatników. Kiedy już stanęła w odległości dziesięciu stóp od swego przeciwnika, zauważyła drwiący uśmieszek na jego nieogolonej, brudnej twarzy.

- Chcę rozmawiać z szeryfem! Nie z jego matroną!

- Oto jestem- odpowiedziała spokojnie Mary Jane.

- Co? Szeryf-baba? To jakieś kpiny! Zejdź mi z oczu, albo skończysz jak barmańska zastawa!

- Czego chcesz?

- Nie twój interes. To, że nosisz spodnie i przypięłaś sobie zamiast broszki złotą gwiazdę nie czyni z ciebie mojej rywalki.

- Może się przekonamy?

- Co? Rzucasz mi wyzwanie? Ja chyba śnię!

- Zaraz pomogę ci się z tego koszmaru obudzić, wystarczy twoje słowo. Opuść moje miasto, albo będę musiała ostatecznie się z tobą rozliczyć.

- Grozisz mi? Patrzcie, baba próbuje mnie zastraszyć! A to dowcip- po czym roześmiał się najgłośniej, jak tylko mógł.

DSC_0014

Z dna skórzanej torby, którą wcześniej przełożyła przez prawe ramię, Mary Jane wyjęła mieszczący się w dłoni biały przedmiot. Niewielka tubka, pokryta brązowymi literami, wśród których prym wiodła nazwa producenta- PALMER’S, uginała się pod dotykiem jej palców. Zauważyła symbol otwartego słoiczka, który informował ją, iż jej ulubiony, kosmetyczny nabytek jest zdatny do użycia przez cały, kalendarzowy rok od momentu pierwszej aplikacji. Mary Jane przez chwilę skupiła na niej swoją uwagę, po czym zwinnym ruchem pozbawiła opakowanie niewygodnej nakrętki.

DSC_0016

Nozdrza wojowniczej kobiety momentalnie pochłonęły zapach zmieszanej z miętą czekolady. Wspomnienie ulubionej słodkości i niezwykle przydatnego zioła, od razu poprawiły jej nastrój. Gwałtownie nacisnęła na środek miękkiej, plastikowej tubki, obserwując, jak gęsta, przezroczysta substancja wydostaje się z jej skromnego otworu. Przystawiła balsam do ust i z wprawą pokryła ich powierzchnię.

DSC_0022

Błyskawicznie poczuła ulgę. Wargi, spierzchnięte od grasującego na niebie słońca, przestały być suche. Otuliła je rozkoszna wilgoć, która nie wylewała się poza kontur ust. Odzyskana gładkość sprowokowała ją do tego, by bezwiednie przesunąć koniuszkiem języka po soczystej, kuszącej, lecz nieklejącej się powierzchni. Bezbarwny balsam ukoił niezwykle atrakcyjny element twarzy Mary Jane, w najmniejszym stopniu nie naruszając jej naturalnego oblicza. Bowiem kosmetyk pozbawiony był wszelkich barw. Swoją obecność zaznaczał jedynie lśniącą, przezroczystą powłoką. Stanowiła ona nienarzucająca się tarczę, pancerz, chroniący przed zimnem, upałem i innymi niebezpieczeństwami.

DSC_0021

Jednak działanie balsamu nie charakteryzowało się kilkugodzinnym efektem. To zaledwie dwu, góra trzykwadransowy rezultat, który kończył się powtórzeniem aplikacji. Jednak jego najciekawszym atutem było wrażenie, jakie wywoływał na swojej właścicielce. Bowiem posmarowane balsamem usta przez kilka chwil opanowywało przyjemne mrowienie oraz uczucie orzeźwiającego chłodu. Było to niezwykle przydatne zwłaszcza w czasie tak upalnych dni, jak ten, który właśnie trwał.

DSC_0015

,,Jaka szkoda, że mój ulubiony balsam nie smakuje tak wspaniale, jak pachnie”- pomyślała Mary Jane, wąchając aromat, podobny do woni belgijskiego przysmaku. Cóż, choć faktycznie nie można było przypisać kosmetykowi wyrazistego i prawdziwie czekoladowego smaku, tak naprawdę nie był obojętny dla języka swojej właścicielki. Za to z całą pewnością zachwycał nieskomplikowanym składem, wśród którego prym wiodła witamina E i emolienty. Na dodatek był wolny od parabenów, a także wszelkich uczulających komponentów.

Obserwujący tę dziwną sytuację mieszkańcy Little Teksas, wiedzieli, iż pani szeryf przyjęła pozę, która miała rozwścieczyć jej przeciwnika. W napięciu oczekiwali na dalszy rozwój wydarzeń. Tymczasem Mary Jane zakręciła białą tubkę balsamu, schowała go do torby i przystawiając do siebie obcasy ciężkich, skórzanych butów, pozwoliła ostrogom wskrzesić złote iskry. Inicjator strzelaniny zapatrzony w tę jakże intrygującą kobietę, nie spostrzegł kiedy uniosła w górę obie ręce, ustawiwszy je tak, by cel obu rewolwerów wypał dokładnie tam, gdzie znajdowały się serce i głowa mężczyzny. W końcu uszy gapiów zarejestrowały odgłos dwóch, jednocześnie oddanych strzałów. Przeciwnik Mary Jane przez chwilę stał wyprostowany, po czym lekko się chwiejąc z łoskotem upadł na pokrytą piaskiem ulicę.

 

Bohaterem dzisiejszego wpisu jest pielęgnacyjny balsam do ust o kuszącym zapachu czekolady i mięty. Regularnie używany korzystnie wpływa na wygląd warg, koi zaniedbania wynikające z całowania się na wietrze, oblizywania ust językiem, naprawia to, co popsuł chłód i wysoka temperatura.

DSC_0007

DSC_0009

Za 10ml tubkę kosmetyku marki Palmer’s, zapakowaną w papierowy ochraniacz, zapłacicie w internetowej drogerii BODYLAND 11,95zł. Warto skorzystać z okazji, zwłaszcza, że aktualnie wspomniany produkt dostępny jest w promocyjnej cenie.

DSC_0010

Link do produktu w drogerii BODYLAND: KLIK

We wspomnianej drogerii aktualnie możecie nabyć oliwki i olejki do ciała i kąpieli w cenie pomniejszonej o 20% rabat KLIK.

P.S.
W tekście pojawiło się zdjęcie kowbojki, 
które pochodzi ze strony: http://drthea.com/lesson-from-a-cowgirl/

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

Jeden komentarz w Szeryf Mary Jane i czekoladowo-miętowy balsam do ust

  • Asia says:

    Jak bym nie miała całej kolekcji balsamów do ust, których nie mogę zuzyć to pewnie być nie skusiła :D

Zostaw komentarz

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>