-
Wycieniowana przez Erę Minerals
11 marca 2013 Kosmetyki
-
Odkąd minerały zagościły na mej twarzy nie wyobrażam sobie powrotu do tradycyjnych pudrów i podkładów. Czy jednak moje powieki pokochały nowe cienie? Czy i tym razem kosmetyki Ery Minerals triumfują w toaletce?
Mineralne cienie do powiek, dostępne są w małych zgrabnych słoiczkach (moje mieszczą 1,5ml kosmetyku), zaopatrzonych w 5 otworów. Z racji iż są to mniej lub bardziej kremowe pyłki zalecałabym zmniejszenie ilości dziurek do 3, co zlikwidowałoby problem nadmiernego wysypywania się produktów z opakowania.
Największym atutem cieni jest lista ich komponentów. Bowiem minerały, z których powstały są nie tylko bezterminowo zdatne do użycia, nie podrażniają wrażliwych oczu i mogą być stosowane bez obaw przez osoby, które noszą soczewki kontaktowe. Na ich korzyść na pewno przemawia bogata paleta barw, z której każda z nas wybierze sobie coś, co szczególnie przypadnie jej do gustu.
W świetle dziennym cienie wyglądają wręcz niepozornie. Można poeksperymentować z pędzelkiem i wodą, która sprawia, że stają się bardziej intensywne. Jednakże swój urok prezentują w sztucznym oświetleniu, które wydobywa z nich skrzące drobinki. Ponadto charakteryzują się zróżnicowaną teksturą oraz bogatą zawartością pigmentów. Pełnowymiarowe wersje cieni kosztują 39zł.
Satin Faerie S01
Przypomina połączenie barwy łososiowej z pudrowym, bieliźnianym różem i odrobiną dojrzałej brzoskwini. Jakkolwiek by to nie zabrzmiało możecie mi wierzyć na słowo, że wyjątkowo kolor ten przypadł mi do gustu i polubił się z moimi powiekami. Jednakże wbrew informacjom, które znalazłam na stronie producenta, nie jest on pozbawiony błyszczących drobinek. Jego satynową strukturę uszlachetnił subtelny brokat, który swe piękno ukazuje w sztucznym świetle, nadając spojrzeniu świeżości i dziewczęcego uroku, czego praktycznie nie da się zauważyć w ciągu dnia.
Frost Awakening F49
Gdyby Królowa Śniegu żyła w XXI wieku z pewnością zaopatrywałaby się w cienie od Ery Minerals. Bowiem Frost Awakening potrafi oddać piękno zimowego krajobrazu. Nazywam go białą tęczą, ponieważ prócz dominującej, czystej, skrzącej się barwy posiada wielokolorowe okruszki, dzięki którym staje się wielowymiarowy. Doskonale sprawdza się w roli rozświetlacza, nakładanego pod łuk brwiowy. Pięknie wygląda w pojedynkę, pozostawiając na powiece ledwie dostrzegalną mgiełkę. Współgra z kredką, pełniącą rolę bazy i bez zarzutów łączy się z innymi cieniami.
Frost hypnotic 34
Tym kolorem można byłoby wykonać cudowne smoky eye, które uszlachetniłoby niejedną wieczorową kreację. Na stronie internetowej Frost hypnotic figuruje jako patynowane złoto z wielokolorowymi drobinkami. W rzeczywistości wygląda jak zręcznie postarzony szlachetny kruszec. Na skórze przyjmuje on postać całkiem oddanego melanżu złota przełamanego migotliwym blaskiem sylwestrowych sztucznych ogni. Jego liczne cząsteczki niestety słabo przywierają do powieki. W trakcie nabierania kosmetyku na aplikator, cień zaczyna pylić, w wyniku czego twarz wygląda jak choinkowa bombka, która wymaga natychmiastowego pozbycia się niechcianej ozdoby. Frost hypnotic z racji swej konsystencji nie pozwala odkryć swoich wszystkich zalet, nie lubi towarzystwa kredki, którą potraktowałam jak element wyjściowy do stworzenia makijażu oka. Nie wiem w jaki sposób przytwierdzić go do powieki, jak utrzeć mu nosa, by przestał być takim kłopotliwym i nieusłuchanym mieszkańcem mojej toaletki.
Zarówno Frost Awakening jak i Satin Faerie chociaż dostępne są w formie pyłku, na powiekach rozprowadzają się niczym ich kremowi konkurenci. W trakcie aplikacji łatwiej jest posługiwać się tradycyjnymi pacynkami, zakończonymi gąbeczkami. Zapobiegają one osypywaniu się produktów. Dopiero w trakcie wykańczania makijażu polecam skorzystać z pędzelka, który pozwoli rozetrzeć widoczne granice między kolorami. Bez zastosowania bazy (w formie tradycyjnej lub pod postacią kredki) niestety już po kilku godzinach zaczynają wędrować po powiekach, rolują się, zbierają w załamaniach. Ich żywotność na skórze może przedłużyć (prócz wspomnianych sposobów) również utrwalający spray do makijażu.
Porównanie wielkości podkładu, różu i pudru z cieniami- te ostatnie zapakowane są w mniejsze słoiczki
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
mam 2 brązy i szary cień z Era Minerals – przydał by mi sie taki jasny jak masz Ty
I ogólnie, jestem bardzo zadowolona z tych cieni.
Oj tka, taki do rozświetlania, jak znalazł
Podobają mi się !
Bardzo ładne, metaliczne odcienie. Szczególnie ten pierwszy – urodzony rozświetlacz
Hmm, jestem zainteresowana Ewuś tymi cieniami. Prezentują się znakomicie. Cioteczko ma, tylko jedno pytanko- czy aby na pewno nie podrażniają wrażliwych oczu? Ciekawe czy w naszym zadupiu są one dostępne? Pozdrawiam.
Aśka
Nie Kochana, niestety nie kupisz ich w naszej mieścinie. Nie podrażniają Asiu. Jakbyś chciała je wypróbować to daj znać, podrzucę Ci do domku, jak będę z pracy wracała.
ten złotawy jest bardzo ładny, pienie mieni sie na skórze
śliczne te cienie ale pełnowymiarowe są dosyć drogie jak dla mnie,Bardzo ładny makijaż masz.
Piękna kobieta = piękny makijaż. Taki nadaje się na codzień (oczywiście kobietom )
Dziękuję za miłe słowa. Wiesz, jak mi ego podbudować.
Fajne kolorki wszystkie mi się podobają,zapraszam do mnie na konkurs