Z taką maseczką mi nie do twarzy

31 stycznia 2013 Kosmetyki  26 komentarzy

To miał być duet doskonały.

On taki silny, wszechstronny, choć ran niepowodujący.

Ona zaś w swej innowacyjności miała sprawić, że uśmiechnę się do swojego oblicza.

Tego związku nie mogę nazwać epicką miłością.

Nie w moim przypadku,

Nie na mojej twarzy.

 

DSC_0004

Piling enzymatyczny

Beauty 2Go

2x5ml

cena: ok. 5zł

Dermo Pharma

DSC_0005

Podwójna saszetka wydaje się być idealnym rozwiązaniem dla osób posiadających ograniczone miejsce w łazienkowej szafce. Producent pilingu śmiało proponuje nam, abyśmy skorzystały z jej działania podczas podróży i sugeruje, że sprawdzi się ona w samolocie, aucie, a nawet w autobusie. Faktycznie możliwość przeprowadzenia zabiegu w środkach transportu okazuje się być ciekawą perspektywą, która nie tylko umili przemieszczanie się z punktu A do punktu B, ale sprawi, że na miejsce dotrzemy dogłębnie oczyszczone i zregenerowane ;) Oj, chciałabym zobaczyć minę stewardesy, która nakryłaby mnie podczas intymnego kontaktu pierwszego stopnia z pilingiem w przyciasnej toalecie.

DSC_0006

Filarem kosmetyku jest mieszanka 5 roślinnych ekstraktów. To właśnie w jagodach, cytrynie, cukrowej trzcinie, pomarańczy oraz syropie klonowym zawarte są zbawienne dla naszej skóry kwasy AH. Obecność ekstraktu z jabłka ma wpływać na ograniczenie rzucających się w oczy porów, a nawet przyczynić się do  poprawienia ogólnej kondycji mojej cery. Zapomniałabym o L-Argininie, która to miałaby nawilżyć skórę w trakcie zabiegu.

DSC_0007

Podczas stosowania pilingów enzymatycznych nie musimy używać siły i zdecydowanymi ruchami trzeć naskórka. Tego typu kosmetyk wystarczy zaaplikować na wilgotną twarz, delikatnie wmasować i pozostawić na skórze przez określony czas. W przypadku produktu Dermo Pharmy sposób użycia jest identyczny.

Dwie pięciomililitrowe saszetki spokojnie wystarczą na przeprowadzenie dwóch zabiegów. Aby dostać się do wnętrza opakowania wcale nie musimy się z nim mocować, ani sięgać po nożyczki. Wystarczy zdecydowanym ruchem w miejscu lekkiego nacięcia uszkodzić jego strukturę. Ponadto saszetki zostały opisane w przystępny sposób, szata graficzna jest miła dla oka, a zielone jabłko na awersie wygląda tak apetycznie, że z przyjemnością bym je schrupała. Producent zadbał o to, by etykieta zawierała informacje w dwóch językach. Ułatwił także dobór kosmetyku odpowiedniej grupie konsumentek, zamieszczając na górnej saszetce przedział wiekowy dla osób, które powinny zastosować opisywany piling.DSC_0028

Konsystencja produktu przypomina mleczko do makijażu. Z pozoru nie wygląda jak typowy nafaszerowany ścierającymi drobinkami piling. Podczas nakładania na twarz białej substancji, wyraźnie wyczułam obecność jakichś niewidzialnych dla gołego oka kawałków obcego ciała. Nie drażniły one skóry, nie były ani ostre, ani nieprzyjemne w dotyku.

DSC_0037

Delikatny owocowy, lekko kwaśny aromat kosmetyku, nie wpłynął w najmniejszym stopniu na poprawę samopoczucia podczas zabiegu. Po nałożeniu na twarz był wręcz niewyczuwalny. Kiedy już dokładnie rozsmarowałam piling na skórze, omijając delikatne okolice oczu, zgodnie z instrukcją obsługi bez większego nacisku natarłam nim skórę. Sięgnęłam po opakowanie, by sprawdzić, jak długo powinnam trzymać białą substancję na twarzy, jednak ujrzałam jedynie lakoniczne określenie, które mówiło mi o ,,kilku minutach”. Właściwie ile to jest kilka minut? Czy standardowy szybki prysznic mieści się w takim przedziale czasu? A może wystarczy zaledwie chwila? Cóż, tego producent nie raczył wyjaśnić. Pozwoliłam zatem pilingowi niemalże zniknąć z powierzchni skóry. Po 10 minutach prawie w całości został wchłonięty. Podczas zmywania go ciepłą wodą ponownie wyczułam wcześniej wspomniane drobinki.

Czy moja skóra była odświeżona? Wyglądała, jakbym potraktowała ją  chusteczką do demakijażu i zapomniała użyć żelu oraz wody. Żadnych spektakularnych fajerwerków nie było mi dane dostrzec. W porach nadal tkwiły machające do mnie zaskórniki, oporne na tego typu zabiegi.  Co prawda skóra nie została podrażniona, nie nosiła śladów zaczerwienienia, nie towarzyszyło mi nieprzyjemne napięcie. Jedynym pozytywnym aspektem zabiegu była lekka poprawa stopnia nawilżenia twarzy. Nie spodziewałam się również, że moje pierwsze zmarszczki wokół oczu zostaną wygładzone. Takie cuda zdarzają się wyłącznie w TV.

DSC_0023

Maska- kompleks 4D

Lifting & modeling

21g

cena: ok 7zł

Dermo Pharma

DSC_0022

Czy w kwadrans można odjąć sobie lat, wymodelować owal twarzy i pozbyć się zmarszczek i przebarwień? Przypomina mi to reklamowy slogan, którego przedmiotem jest najwspanialsza w smaku dietetyczna czekolada, która nie wchodzi w biodra. Do testowania maseczki o właściwościach kompresu 4D (co to właściwie znaczy w tym kontekście?) podeszłam w niedzielne przedpołudnie, opuchnięta, niewyspana i bardzo rozkapryszona po krótkiej nocy. Największą frajdę z mojego zabiegu miała oczywiście Nadia, która to, gdy tylko ujrzała swą rodzicielkę odzianą w twarz mordercy, zaczęła krzyczeć, abym oddała jej mamę. Potem nie odstępowała mnie nawet na krok, dotykając paluszkami białej płachty, która osadziła się na mojej twarzy.

DSC_0051

Sporej wielkości kompres niemalże idealnie zakrył całą powierzchnię mojej buzi, pozostawiając mi kilka otworów w miejscu ust, oczu i nosa. Producent bardzo dobrze go nawilżył, dzięki czemu maseczka nie odklejała się od skóry, nie odstawała od niej. Chociaż praktycznie całe 15 minut i tak spędziłam w pozycji leżącej. Nie musiałam korzystać z wacików czy higienicznej chusteczki, by wycierać nadmiar wypływającej z kompresu maseczki. Cały drogocenny płyn, w skład którego wszedł kawior, kwas hialuronowy, witamina E, ekstrakt z zielonej herbaty, glukozamina, ekstrakt z granatu i liści Damiana, pozostawał na swoim miejscu, powolnie przenikając do głębszych warstw mojej skóry.

DSC_0059

Aromat maseczki ani nie odpychał, ani nie przyspieszył bicia mojego serca. Dla mojego nosa był wręcz neutralny. Leżąc i próbując się zrelaksować, rozmyślałam o zachwalanych przez producenta efektach zabiegu. Z przymrużeniem oka traktowałam górnolotne obietnice. I jak się okazało zdrowy rozsądek zapobiegł rozczarowaniu.

DSC_0024

Bowiem po zdjęciu białej płachty, która przyprawiłaby o wybuch śmiechu bohatera V jak Vendetta, a już na pewno wszystkich przeciwników ACTA, okazało się, że wyglądam… tak samo, jak przed kwadransem. Nie widziałam żadnej, ale to żadnej istotnej poprawy. Tak, jak byłam  pulchna, opuchnięta i zmęczona, ozdobiona przebarwieniami, taka zostałam aż do nocy.

DSC_0025

Z jednej strony zastosowanie maseczki pod postacią nasączonej tkaniny wydaje się być ciekawym i bardziej higienicznym rozwiązaniem. Nie musimy brudzić dłoni produktem zazwyczaj wyciskanym z tubki, rozprowadzać go na skórze. Takie gotowe rozwiązanie pozwala zaoszczędzić odrobinę czasu nie tylko w trakcie aplikacji, ale również jest mniej pracy podczas pozbywania się kosmetyku ze skóry, bowiem nie musimy myć buzi po zabiegu. Wystarczy wmasować pozostałości po kompleksie w twarz.

DSC_0028

Uważam, że wielkim nieporozumieniem było zorganizowanie tak wielkiej akcji, w której wybrano setki  testerów i wręczono im po egzemplarzu kosmetyku. Co mogłam zauważyć po jednej aplikacji maseczki, której działanie prawdopodobnie staje się faktem po kilkunastu zastosowaniach? Przecież niemalże natychmiastowa zmiana owalu twarzy możliwa jest po opuszczeniu gabinetu chirurga plastycznego (chociaż, nawet wówczas trzeba się liczyć z opatrunkami, które uniemożliwiają podejrzenie rezultatów oraz z czasową rekonwalescencją). Jaki sens miało zatem przekazywanie takiego produktu recenzentom? Co można napisać po jednym zastosowaniu tego potencjalnie cudownego kosmetyku? Jak mogłabym zbadać czy faktycznie wpływa na moje DNA? Czym objawia się owa ,,Potwierdzona skuteczność już po jednym użyciu”? I na jakiej ,,wybranej grupie kobiet” przeprowadzono konsumencie testy i ile z nich faktycznie zauważyło poprawę stanu skóry?

Według mnie Maska 4D, działająca rzekomo w kilku wymiarach, jest ładnie zapakowaną obietnicą. Jakie przełożenie na rzeczywistość ma ta bajka? Takie tajemnice odkrywają badacze zjawisk paranormalnych. Dla mnie, przeciętnej konsumentki, pozostają nieodgadnionym sekretem. Ponadto zastosowanie jej przynajmniej 3 razy w tygodniu, biorąc pod uwagę cenę (ok. 7zł) wychodzi na to, że miesięczna kuracja wyniosłaby mnie ponad 80zł. Po jakim czasie panie przy kasie znowu prosiłyby mnie o pokazanie dowodu?

Porównanie wyglądu mojej paskudnej skóry przed użyciem pilingu i maski oraz po ich zastosowaniu.

a

b

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

26 komentarzy w Z taką maseczką mi nie do twarzy

  • mentoska says:

    Różnica praktycznie żadna…

    • li_lia says:

      SKóra odrobinę bardziej nawilżona i na tym się skończyło…

  • mylamoja3004 says:

    To tak jak u mnie :) Żadnego spektakularnego działania. Nie chce się krzyczeć WOW i nie jest warte tych kilku złotych

    • li_lia says:

      :)

  • ilona says:

    Dla mnie maska i peeling super polecam ja każdemu .Ekstra produkt bez dwóch zdań !

  • dorota says:

    mnie skora piekla caly wieczor po masce – ale ja mialam inna nawilzajaca

  • _Lena_ says:

    Ja miałam maskę oczyszczającą z olejkie arganowym i jest całkiem fajna.

    Natomiats ten peeling nie zasługuje nawet na miamo peelingu enzmyatycznego ani żadnego innego !! Beznadzieja, co z resztą opisałam w swojej recenzji bez dwóch zdań jasno.

  • Mirka says:

    nie miałam ochoty ich testować i już widzę że nie będę miała jej nigdy

    • li_lia says:

      ;)

  • ja w ogolę nie stosuję maseczek ani innych rzeczy więc u mnie faktycznie efekt był wyczuwalny po pierwszym użyciu. Skóra stała się gładsza i nawilżona. Mnie jak zobaczyła antosia w masce to patrzyła na mnie dziwnym wzrokiem i unikała mnie :) ja miałam łagodzenie i kojenie i jestem zadowolona ale pewnie efekt zadowalający był z tego powodu, że na co dzień nie stosuję kosmetyków

    • li_lia says:

      Sądzę, że na pewno miało to duze znaczenie. Teraz załuję, że wybrałam tę maskę.

  • Andzia6668 says:

    ja miałam inna maskę i szczerze mówiąc byłam z niej bardzo zadowolona, miałam wrażenie że delikatne kurze łapki pod oczami na chwilkę były mnejsze ;)

    • li_lia says:

      No właśnie maska masce nierówna i wiele zalezy też od indywidualnych cech skóry.

  • Mamiczka says:

    Faktycznie to jakaś kpina, żeby dać do przetestowania 1 sztukę czegoś, co ewentualne efekty może dać jedynie przy dłuższym stosowaniu. Ja nie przepadam za maseczkami w saszetkach i kupuję tylko w tubkach :)

  • nikollet85 says:

    ja jak uzywałam tej maski z papieru/materiału/ nie wazne, tej nakładanej, to cały czas mi sie odklejała pod nosem i na brodzie i oprócz zimna nic nie czułam. zero zmiany, zero efektów.. mokra szmata na gebe i nic tez tak w domu moge zrobic z kawałkiem papieru toaletowego :)

    • li_lia says:

      :) To by dopiero dziewczynki miały radochę ;)

  • Asia says:

    Rzeczywiście efektów praktycznie brak, a takie kuszące opakowanie. Nie ma to jak dobry marketing ;)

    • li_lia says:

      No, no. Siła słowa jest wielka.

  • ave123 says:

    różnica faktycznie żadna… no może skóra trochę bardziej zaczerwieniona… dzięki za opinię, będę wiedziała, które produkty przy okazji kosmetycznych zakupów omijać szerokim łukiem ;)

    • li_lia says:

      Służę uprzejmie :)

  • Yulia says:

    Peeling jak dla mojej mieszanej cery troszkę zbyt delikatny, cudów się nie spodziewałam, ale maska łagodząca -fajnie nawilżyła, jednak nie podoba mi się ta forma mokrej ścierki na twarzy, stale opadała, wiec typowo na leżąco.
    No czekałam na tą opinię- Agentko Starling:)

    • li_lia says:

      :) Czytałaś dokładnie :*

  • Ula K. says:

    Ciekawa recenzja, bardzo mi się podoba. Faktycznie czego można oczekiwać po jednej aplikacji maseczki liftingująco-modelującej… W moim przypadku peeling enzymatyczny z maską 4D intensywne nawilżanie i dotlenienie sprawdziły się już za pierwszy zastosowaniem ;)

  • Madziakowo says:

    mieli mi przyslac te maseczki i do dzis ich nie dostalam

  • Marta says:

    ja miałam nawilżającą maskę i mi się bardzo podobała… Widać nie każda jest dobra…

  • aes says:

    Witam Li.. Przypadkowo odwiedziłam Twojego bloga, bo właśnie jestem po użyciu tej maseczki i jak zwykle szukam informacji i opinii po fakcie ;) Maseczkę kupiłam dzisiaj w Biedronce, nałożyłam, posiedziałam, zdjęłam, z chytrości resztki wtarłam w dłonie i właśnie szukam wrażeń innych dziewczyn ;) Efekt u mnie? Twarz: skóra mnie delikatnie ,,ciągnie,, jakby faktycznie po liftingu, ale przy tym czuję tą maseczkę na skórze, tak jakby film, lekko klejący. Zmarszczki są ewidentnie, pory jakby mniejsze (u Ciebie też wydają się mniejsze), jestem czerwona i świecąca, więc efekt mnie nie oczarował, jak do jutra nie zejdzie ten swoisty rumień, to się załamię, bo mam imprezę z pracy :( Dłonie: tu efekt lepszy, są gładkie, jaśniejsze i jakby młodsze… Podobają mi się, ale też czuję ten ,,film,,, co spowoduje, że za pół godziny trafi mnie cholera i pójdę się szorować :/ Eeeehhh.. A liczyłam na cud :D
    Pozdrawiam ;)

Zostaw komentarz Cancel reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>