Bajka nie dla dzieci

11 września 2013 Książka  10 komentarzy

Zaintrygował mnie zeszytowy format książki, wyglądającej jak wyciągnięty z szuflady notatnik. Nie mniejsze wrażenie wywarł wzniosły opis, ukazujący zalety publikacji. Oto nieprawdopodobna historia Dona Kalafiora, ,,oswojonego” warzywa i jego kompanów, która w rzeczywistości okazała się pompatyczną propagandą poglądów nieznanego mi dotąd autora.

DSC_0018

Przypuszczałam, że Tomaszowi Kolberowi przyświecał szczytny cel. Jako grono odbiorców obrał sobie najmłodszych członków naszego społeczeństwa, których już w przedmowie potraktował z wielkim szacunkiem i serdecznością. Ten życzliwy ton co prawda pojawił się również na pozostałych stronach książki, jednak przyćmiły go pewne sformułowania. W każdym razie założeniem autora było stworzenie bajki, poruszającej ponadczasowe i istotne kwestie.

DSC_0019

Przyjrzyjmy się jednak treści. Dwaj spośród trzech głównych bohaterów (zając i ptak) noszą niezwykle oryginalne imiona. Wraz z kalafiorem, wyglądającym jak brokuł, żyją w symbiozie z otaczających ich światem. Spotykają się u wspomnianego warzywa, amatorsko parającego się projektowaniem wnętrz, by w doborowym towarzystwie spędzić czas na wspominaniu przeszłości i słodkim nic nierobieniu. Idyllę Dona Kalafiora, Smerdyfiurka i Turlipiórka przerywa tajemnicza postać. Okazuje się nią wiekowa lisica, która w dość specyficzny sposób okazuje rozpacza po schwytaniu przez kłusowników jej męża. Rycerskie warzywo wraz z kompanami postanawia odnaleźć i uwolnić mieszkańca Sosnowego Lasu. Mimo iż czas nagli i sprawa wymaga radykalnych działań, postaci znajdują szereg wymówek, by opóźnić wymarsz brygady ratunkowej. Ulegają pokusie słodkiej drzemki, piją i jedzą do syta, aż w końcu obmyślają plan działania, którego czarnym koniem ma być niejaki agent Szparag, choć w ostateczności główne skrzypce odegra mag Nektarynfix…

Jeśli książka posiadałaby więcej stron, mogłabym ją określić mianem powieści drogi. Bowiem bohaterowie, których jest naprawdę sporo, począwszy od wspomnianej trójki na bananowcach-żołnierzach, Jeżu, serwującym pieczone jabłka w sosie jarzębinowym i Skrzacie Parówiaszku skończywszy, pokonują sporą odległość od swoich domów do miejsca, w którym przetrzymywany jest lis. Zabieg ten przyczynia się do powstania chaosu, aczkolwiek twórca opowieści każdej postaci przypisał konkretny cel. Przeszło mi nawet przez myśl, że wybór niektórych bohaterów odzwierciedla skłonność autora do zdrowej żywności. Biorąc pod uwagę nacisk Kolbera na rolę, jaką odgrywa natura, może to okazać się całkiem sensownym wynikiem mojego mniemania.

Wyraźny podział na dobrych i złych bohaterów nie pozostawia czytelnikowi żadnych złudzeń, ani tym bardziej możliwości samodzielnej oceny. Dla autora pozytywnymi postaciami są zwierzęta i rośliny. To, co im ewidentnie przeszkadza, zakłóca ich spokój jest rezultatem działań człowieka. Ludzka rasa została ukazana jako ,,krwiożercza, podła i zachłanna”. Krótko pisząc, każdy homo sapiens został wrzucony do jednego worka, określonego mianem wroga natury. Nie ma żadnych, absolutnie żadnych argumentów, przemawiających na korzyść człowieka, ukazujących jakiekolwiek atuty jego istnienia.

Ponadto Kolber bardzo dosadnie podkreśla granicę między tym, co jest słuszne, a tym, co wymaga potępienia. Jednoznacznie określa swój stosunek do pieniędzy, dla których nie widzi racji bytu w świecie, którego filary tworzą harmonia i szczęście. Jednakże nie przedstawia innej, sensownej alternatywy dla popularnego płatniczego środka.

Nie wiem kto jest właściwym odbiorcą książki, ale na pewno nie przeczytałabym jej przedszkolakowi. I nie chodzi tutaj o styl wypowiedzi Kolbera, obfitującej w poetyckie przenośnie i sformułowania, świadczące o wysokiej kulturze autora. Chociaż z drugiej strony zastanawiam się czy obcowanie z takim utworem momentami nie byłoby dla dziecka czystą abstrakcją. Niepokoi mnie skłonność do generalizowania i przedstawiania całej ludzkiej populacji w negatywnym świetle. Nie chciałabym, aby moja córka postrzegała siebie i bliskie jej osoby, jako okrutne, pozbawione serca istoty, po których nie można się spodziewać niczego dobrego. Ponadto umieszczenie w bajce (!) wzmianki o psich walkach na śmierć i życie, które organizują ludzie, uważam za wielkie nieporozumienie. Czemu miało to służyć? Czy autor chciał wzbudzić zainteresowanie młodego człowieka nielegalnym procederem?

DSC_0020-horz

Nie wiem jak skomentować nieliczne ilustracje. Czy powinnam skrytykować ich żenujący poziom (ale jakżebym śmiała, skoro sama mam dwie lewe ręce)?  Czy skupić się na tym, iż ich autor musiał podpisać każdą z uwiecznionych postaci, aby czytelnik miał stuprocentową pewność kogo  dany rysunek przedstawia?

Dla Tomasza Kolbera rodzina, przyjaźń i wolność stanowią nadrzędne wartości, za które warto oddać życie. Nie zamierzam się z nim spierać, gdyż w tej kwestii mam identyczne stanowisko. Jednakże historię Dona Kalafiora, Smerdyfiurka i Turlipiórka opowiedzianą z nadmierną powagą, odebrałam jak parodię, kabaretowy skecz, którego uczestnicy, nim dotrą do puenty, zabawiają widzów mniej lub bardziej związanymi z tematem dywagacjami.

Przygody Smerdyfiurka, Turlipiórka i Don Kalafiora

Tomasz Kolber

 

Warszawska Firma Wydawnicza

 

Warszawa 2013

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

10 komentarzy w Bajka nie dla dzieci

  • Kiti says:

    Ja lubię książki dla dzieci, ale od tej po pierwsze odpychają mnie ilustracje, po drugie jej tematyka i sposób przedstawienia. Zupełnie nie jestem nią zainteresowana i nie rozumiem, jak mogła zostać napisana z myślą o dzieciach.

  • Moim dzieciom czytałam Baśnie Andersena,Braci Grimm,Kubusia Puchatka.Jakie pokolenie wyrosnie na ksiązkach Tomasza Kolbra?

  • Kruszynka says:

    Literatura dziecięca jest mi raczej obca, ale tej pozycji z pewnością nie dam szansy. Już sama fabuła jest mało ciekawa, a co dopiero te dziwne nazwy bohaterów, których nie sposób zapamiętać. Moim zdaniem wartości można było inaczej opisać.

  • nikollet85 says:

    raczej wole czytac dziewczynką basnie, takie z moich czasów dziecinstwa. Ta choć ciekawa, raczej by sie nie nadawała..

    • nikollet85 says:

      ciekawa w sensie inna niż wszystkie (dziwna jakas), ale dalej przystaje przy swoim ze to nie dla dzieci :)

  • Alicja says:

    To jest straszne..a zarazem smutne. Niektóre książki dla dzieci są bardzo nieciekawe, ale ta pobiła wszelkie rekordy…

  • Asia says:

    Dziwaczna tak książeczka, nie wzbudziła mojego zainteresowania, a co dopiero dziecka…

  • Yllla says:

    zajączek zły jakiś taki, ale ptaszek wygląda nieźle :) Co do treści sama nie wiem, musiałabym ją przeczytać, ale nie będę jej poszkiwać specjalne.

  • W wielu bajkach są różne tego typu nieciekawe fragmenty. Nawet w znanym, od lat powtarzanym dzieciom wierszyku „W pokoiku, na stoli, stało mleczko i jajeczko” itd. jest przemoc wobec zwierząt. Ja po prostu w takich sytuacjach dany fragment niecko zmieniam przy czytaniu ;)

  • ila pop says:

    no to się autor nie popisał… sama bym nie zwięła do ręki takiej książki a mowa dziecku czytać

Zostaw komentarz

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>