-
Co ma wspólnego anime z książką? ,,Zamaskowany” Monika Kołodziej
12 maja 2013 Książka
-
Nie należę do grona fanów anime ani mangi. Mój żenująco niski poziom wiedzy ogranicza się do znajomości Czarodziejki z Księżyca oraz perypetii, które przydarzały się tej długonogiej, walecznej blondynce i jej kompankom. Czytając Zamaskowanego, autorstwa Moniki Kołodziej, musiałam sięgnąć do sprawdzonych źródeł, by odświeżyć wiadomości, niezbędne do ocenienia gatunku z którym w takiej formie przyszło mi zmierzyć się po raz pierwszy. Czy literatura- dodajmy, że w wykonaniu Polki, może konkurować z komiksem i filmem?
Świat przedstawiony Zamaskowanego składa się z dwóch rzeczywistości- pozornie normalnej, w której funkcjonują współcześnie przyjęte normy oraz wykreowanej przez magiczne istoty. Między nimi istnieje cienka granica, umożliwiająca wzajemne przenikanie się wymienionych realiów. Bohaterowie usiłują zachować pozory normalności, jednakże wisi nad nimi jakieś fatum, które ewidentnie kusi i przeciąga ich na nadprzyrodzoną stronę.
W momencie, w którym ktoś spytałby mnie o zasadność powstania książki Moniki Kołodziej, nastałaby niezręczna cisza. Bowiem nie potrafię jednoznacznie uzasadnić racji bytu tej powieści. Uwiecznienie na papierze tego japońskiego gatunku, w formie innej niż rysunek, musiało być nie lada wyzwaniem. Wszakże do wielbicieli anime i mangi przemawia obraz, a nie słowo. Kto zatem jest odbiorcą tej niecodziennej literackiej propozycji?
Przyznam szczerze, mimo uważnej lektury, kilkukrotnego powracania do poszczególnych wydarzeń, nadal czuję się zdezorientowana i przytłoczona nie tyle wielowątkowością, co wręcz liczbą bohaterów. Ten tłum postaci potrafi wywieść w pole wytrawnego czytelnika. Sama autorka bezlitośnie rzuca kłody pod nogi, żonglując imionami i nazwiskami bohaterów, przez co mniej więcej do połowy książki z trudem łączyłam wypadki z ich inicjatorami i ofiarami. Do dzisiaj nie wiem również kim jest tytułowy Zamaskowany… Podejrzewam o to wielkiego nieobecnego, zaginionego brata najmłodszej zabójczyni- Aino. Czy jednak słusznie?
Fabuła Zamaskowanego przypomina wsiadanie do pędzącego pociągu. Gdzieś umknęła mi początkowa stacja, w skutek czego zostałam wciągnięta w sam środek wydarzeń. Historia Moniki Kołodziej koncentruje się wokół grupy zabójców, w skład której wchodzą zarówno osoby nieletnie, jak i całkiem dorosłe postaci. Prócz tego, że parają się płatnymi morderstwami, z zimną krwią odbierając życie często niewinnym ofiarom, walczą z potworami, opierają się lub wręcz przeciwnie poddają wpływowi tajemniczych kamieni zwanych runami. Wśród nich pojawiają się zdrajcy, oraz ci, którzy pragną władzy absolutnej i po trupach dążą do wytyczonego celu. Jednakże sposób, w jaki zostali opisani, przeczy zamierzeniom autorki. Zarówno ich słownictwo, wewnętrzne motywacje oraz zachowanie bardziej przypomina wenezuelską telenowelę niż utwór przygodowo-sensacyjny.
Monika Kołodziej w poprawny sposób uwieczniła walkę między ziemią a piekłem, stroniąc od obszernych opisów rzeczywistości, od głębokiej, psychologicznej analizy bohaterów, przez co czytelnikowi ciężko znaleźć ulubieńca, kogoś, za kogo można by trzymać kciuki i wiernie kibicować. Ponadto pobieżne potraktowanie i przedstawienie postaci odbiera sens powieści, sprawia, że ich problemy i dylematy stają się nieistotne, niewiarygodne. Autorka odeszła również od popularnego w anime i mandze propagowania nagości, od epatowania seksem, cielesność sprowadzając do niezbędnego minimum. Nie skąpiła za to przemocy, która jest niemalże nieodzownym elementem prawie każdej strony.
Bez wątpienia warsztat młodej pisarki pozostawia wiele do życzenia i negatywnie przełożył się na odbiór książki. Jednakże na uwagę zasługuje ciekawa grafika okładki. Z całą pewnością autorce Zamaskowanego udało się udowodnić, iż przeniesienie gatunku na literacką płaszczyznę jest możliwe. Pozostaje jednak pytanie czy aby naprawdę potrzebne?
Zamaskowany
Monika Kołodziej
Warszawa 2013
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 190Warszawska Firma Wydawnicza
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
Też czytałam i zgadzam się z tym, że było za dużo wątków, a akcja toczyła się ekspresowo ;D
Zajrzałam na bloga autorki. Poniekąd wyjaśniła kwestię błędów i językowych potyczek. Czytałaś jej wypowiedź?
Nie, zaraz spojrzę, dzięki !
Mimo tego, że trochę niepochlebnie opisałaś książkę to i tak chętnie bym po nią sięgnęła, bo bardzo lubię mangę i anime
Zatem nie wahaj się I pamiętajmy, że ta książka jest literackim debiutem autorki
to chyba książka nie dla mnie…
Kochana, a jakie gatunki preferujesz? Moze uda mi się coś dla Ciebie znaleźć?
Okładka fajna, ale chyba jednak takiej książki bym nie dała rady przeczytać Co do Czarodziejki z Księżyca – moja kultowa bajka )
o tak Czarodziejki z Księżyca lecą teraz na TV6 i moja 5 letnia córa ogląda ze mną , szkoda, że autorce jednak nie udało się jednak manga to manga i rysunek to podstawa. a anime chyba największe triumfy w Polsce miała w latach 90 eh te godziny na Tv wisła i krater eh wspomnienia
Jak to leciało: ,,Hok tok jo!”
no coś w ten deseń ale i tak moim ulubionym anime był kapitan dajmos aaaa
Polecam wszystkim serię J.K.Rowlling „Harry Potter”. Czarna magia i wszystko rewelacyjnie napisane No i jej książkę dla dorosłych „Trafny wybór”, ale tam już nie ma magii Na tą opisaną przez Ciebie, Ewuś, książkę się raczej nie skuszę, nie lubię zagmatwanych treści… Pozdrawiam! P.S. Za to uwielbiam czytać Twoje recenzje Mogłabyś też sama znów napisać coś dla dzieci, z pewnością przeczytałabym to mojej Martynie :*
Asieńko, poluję, poluję na nią, ale póki co funduszy brak.