Coś, co tygryski lubią najbardziej- Wielki Północny Ocean

18 lutego 2013 Książka  4 komentarzy

W czym tkwi urok wielotomowych powieści? Najlepsze z nich przez długi czas dozują przyjemność, jaką jest obcowanie z literaturą. Dzięki nagromadzeniu różnorodnych wątków, pełnych dynamiki, jak i całkiem statycznych motywów, sprawiają, że mimowolnie czujemy się częścią świata przedstawionego, który staje się tak namacalny, że nawet jeśli jest wyłącznie wytworem wyobraźni autora, zaczynamy wierzyć w jego istnienie.

Są takie książki od których niezwykle trudno jest się oderwać, zaznaczyć stronę zakładką, odłożyć na półkę i wrócić do codziennych obowiązków. Czytanie takich lektur najbardziej boli w momencie, kiedy dochodzimy do ostatniego słowa. Najpierw towarzyszy nam niedowierzanie, że to już naprawdę kres opowieści, później zastępuje je złość, przecież tyle spraw zostało nierozwiązanych, tyle sytuacji wymaga wyjaśnienia. Na samym końcu pojawia się niedosyt na równi z tęsknotą, którym towarzyszy oczekiwanie na pojawienie się w księgarniach kolejnej części opowieści.

Kartki Wielkiego Północnego Oceanu wciąż pamiętają ciepło moich palców, ja zaś nadal nie mogę wybudzić się ze snu, którego akcja rozgrywa się w Królestwie Eskaflonu.

DSC_0008

Nie sądziłam, że z nietypowego rycerskiego eposu można stworzyć historię, której rolę solidnych filarów stanowią uczucia. To właśnie wokół emocji głównego bohatera, jakim jest Rinoard zwany Rinem, zmian zachodzących w jego psychice, koncentruje się uwaga nie tylko samej Katarzyny Szelenbaum, ale przede wszystkim czytelnika. Zamiast rozległych, drobiazgowych opisów przyrody, przedmiotów czy ludzi, autorka postanowiła skupić się na procesach zachodzących w głowie chłopca, którego przeznaczeniem był żywot rycerza. Te wszystkie dane spowalniają akcję, pozwalają nam bliżej poznać tę jakże tajemniczą postać, realizując funkcję retardacyjną.

O czym traktuje pierwsza księga Wielkiego Północnego Oceanu? Przede wszystkim jest historią chłopca przeobrażającego się z poczwarki w poważanego Mikadejo, społecznego awansu byłego syna grabarza, znienawidzonego przez rówieśników wyrzutka, który dzięki ciężkiej pracy, psychicznemu zaparciu oraz inteligencji staje się najważniejszą osobą w życiu znanego rycerza o dość skomplikowanej reputacji.

Rin pokonuje długą drogę. Poznajemy go jako małoletnią ofiarę, wychowywaną jedynie przez ojca, który nie tyle skąpił mu czułości i rodzinnego ciepła, co wręcz traktował jak służącego  i największy życiowy ciężar. Wydawałoby się, że los dla syna grabarza nigdy nie będzie sprawiedliwy ani łaskawy. Na pozór egzystencja chłopca choć przytłaczająco smutna i pełna bólu,wygląda całkiem zwyczajnie, typowo dla czasów w których to ziemią władali królowie, zaś przestrzegania narzuconych norm strzegli rycerze.

Tak naprawdę świat przedstawiony w powieści nie jest praktycznie oczywisty. Bowiem czasami realizm nabiera magicznych mocy. Odbywa się to za sprawą bohaterów, pozwalającym dojść do głosu swojej wyobraźni. Narrator nie insynuuje niczego niezwykłego, mimo iż jest wszechwiedzący, dopuszcza do głosu postaci, którym wydaje się, że mają do czynienia z czymś pochodzącym nie z tego świata. Nadprzyrodzonym zjawiskiem raz wydaje się być nowy nauczyciel na zamku, przemienionym w szkołę dla elewów, który przypomina posąg anioła. Jednak najsilniejsze i zarazem niezwykle skrajne emocje wzbudza sam Dziki tudzież Wolny Kruk, który z czasem stanie się wasalem Rina. Mężczyzna ten, choć zasłynął jako człowiek ogromnej odwagi, mistrz fechtunku, pozbawiony skrupułów stróż prawa i obyczajów, w wyobraźni tych, którzy go dobrze nie znają, jawi się jako kompan samego diabła. Mistyczna aura towarzyszy również tajemniczemu obrońcy Rinoarda. Jeździec, wymierzający sprawiedliwość skórzanym biczem, na zawsze wyrył się w pamięci dziecka, jako ten, który pierwszy zainteresował się jego dolą, zostawiając po sobie pamiątkę. To właśnie ona w trudnych chwilach przyniesie młodemu adeptowi rycerskiego fachu ukojenie i siłę do tego, by zmierzyć się z wszelkimi przeciwnościami losu.

Porucznik Danaen, Dziki Kruk związał swoje życie z Rinem. Pierwszy z nich został Leslunem, drugi zaś nosił miano Mikadejo. I chociaż potężny rycerz wyznaje filozofię opartą na przemocy, na zadawaniu swemu podwładnemu bólu, który hartuje, naucza i zmienia chłopców w prawdziwych mężczyzn, nie ulega wątpliwości, że traktuje Rinoarda jak najbliższą sercu osobę. Intrygujące jest również to, że przełożony młodego rycerza skrywa mroczny sekret. Autorka podsunęła Rinowi pewne wskazówki, sprawiając, że czytelnik mimowolnie zamienia się w detektywa, któremu zależy na poznaniu prawdy. Czy jednak dane nam będzie ujrzenie autentycznego oblicza wojownika?

Katarzyna Szelenbaum w niezwykle poruszający sposób zbudowała napięcie, potęgujące odbiór powieści, sukcesywnie wprowadzała nowych bohaterów, którzy w życiu kluczowej postaci odegrali istotne role. Rin oraz jego opiekun wzbudzają we mnie chęć bliższego poznania. Nie potrafię przejść obok nich obojętnie, potraktować niczym kolejne literackie twory. Oboje posiadają tak złożoną psychikę, która pozwala im zaskoczyć mnie w najmniej spodziewanym momencie.

Jestem zachwycona językiem autorki pełnym metafor, porównań, enigmatycznych, urwanych zdań, pisanych wspak oraz odniesień do emocjonalnej cząstki mojej czytelniczej natury. Nie wiem czy pani Katarzyna zdaje sobie sprawę z tego, jakim jest wirtuozem słowa, który zgrabnie nadaje epickiemu utworowi lirycznych cech. Dawno nie czułam takiej empatii do literackiego bohatera. Minęło sporo czasu odkąd jakaś lektura pozostawiła mnie w zawieszeniu między  moim realnym światem, a książkową rzeczywistością. Zachłannie, niecierpliwie, w napięciu czekam na dalszy ciąg historii niezwykłego chłopca.

P.S.

Uwierzycie, że Wielki Północny Ocean jest powieściowym debiutem wspomnianej pisarki?

Pani Katarzyno, chapeau bas i oby tak dalej.

——————————————————————————————————-

Wielki Północny Ocean. Księga I Morze

Katarzyna Szelenbaum

Warszawa 2013

 Wydawnictwo G+J

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

4 komentarzy w Coś, co tygryski lubią najbardziej- Wielki Północny Ocean

  • Kochana ale Ty dużo czytasz :)

    • li_lia says:

      Staram się, takie miałam postanowienie :)

  • Bardzo się cieszę, że książka się Pani podobała.
    Ks. Twardowski napisał kiedyś – „jednemu się moje wiersze będą podobały, drugiemu nie, i obaj będą mieć rację”. Nie wspomniał tylko, że autorowi zawsze milej czytać, że się jego „dziecko” chwali, a nie gani ;) (chociaż czy nie pisał z pewnym smutkiem: „moje wiersze nieczytane – z wami zostanę”?)

    Pozwoliłam sobie zamieścić linka do recenzji na powieściowym blogu.

    Pozdrawiam serdecznie!

    • li_lia says:

      Dziękuję pięknie za taką reklamę :) I czekam z niecierpliwością na kolejne tomy :)

Zostaw komentarz Cancel reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>