Czy masz swój Błękitny Zamek?

13 lutego 2014 Książka  9 komentarzy

Gdyby Valancy Stirling przyszła na świat w tym samym roku, co ja, dziś z pewnością nikt nie określiłby jej mianem starej panny. Po prostu byłaby singielką. Co prawda nie do końca wyzwoloną z jarzma ograniczeń swego stanu, ale z całą pewnością niepostrzeganą jako ofiara losu. Niestety, bohaterce romantycznej historii przyszło żyć w czasach, gdy powinnością każdej niewiasty było małżeństwo, zaś celem, o który należało walczyć, majętny, pochodzący z szanowanej familii, przedsiębiorczy kawaler.

Jednak to nie obawa przed samotną starością, ubóstwem i szarą egzystencją w cieniu pięknej kuzynki sprawiły, że niespełna trzydziestoletnia Valancy, dotychczas skromna, stłamszona przez despotyczną matkę kobieta, postanowiła zagrać na nosie swoim bliskim.

Czy Lucy Maud Montgomery, autorce Błękitnego Zamku, udało się powtórzyć sukces Ani z Zielonego Wzgórza? A może wręcz przeciwnie, popełniła ckliwy melodramat?

 DSC_0012

W młodości, jako dziewczę o bujnej wyobraźni, postrzegałam Anię Shirley niczym bratnią duszę, marząc o tym, by Zielone Wzgórze znajdowało się w okolicy mojej peerelowskiej piętrówki. Nie podejrzewałam, że w niedalekiej przyszłości natrafię na bardziej dojrzałą i równie ciekawą powieść tej samej autorki. Nawet nie musiałam zapoznawać się z pochlebnymi recenzjami Błękitnego Zamku. Wystarczyło mi znane nazwisko oraz piękna, gustowna i zmysłowa okładka, by wkrótce stać się właścicielką kolejnej pasjonującej lektury.

Egzystencja niemłodej, mało atrakcyjnej choć inteligentnej Valancy, pozbawiona była nieprzewidzianych uniesień, silnych wzruszeń oraz pasji, która na policzkach starej panny pozostawiałaby ślad w postaci uroczych wypieków. Chociaż nie popełniła żadnej zbrodni wobec ludzkości, jej najbliższa rodzina traktowała Stirlingównę niczym plamę na honorze, która z każdym rokiem coraz bardziej wsiąkała i rozprzestrzeniała się po szanowanej materii. O tak, prawdziwym i jedynym grzechem bohaterki powieści Lucy Maud Montgomery był brak jakiegokolwiek kandydata na męża, szczupła dłoń pozbawiona złotej obrączki oraz zimne łoże, które ogrzewać musiała w pojedynkę biedna, poczciwa Valancy. I chociaż poczucie beznadziejności nieustannie jej ciążyło, było przyczyną wyrzutów sumienia, każdego dnia potulnie, uczciwie, w pełni zaangażowana wywiązywała się ze swoich obowiązków, licząc się ze zdaniem rodziny, a zwłaszcza bogatego krewnego, który w zamian za odpowiednie zachowanie, obiecał uwzględnić ją w swym testamencie, jako jedną ze spadkobierczyń pokaźnego majątku.

Zapewne nędzny żywot Valancy, poniżanej, porównywanej z idealną kuzynką, finansowo zależnej od łaski najbliższych, zanudziłby czytelnika na śmierć, gdyby nie pewne zdarzenie. Otóż na skutek zbiegu okoliczności, błędnie zinterpretowanych faktów oraz brzemiennej w skutkach pomyłce, posłuszna Stirlingówna przeistacza się w wolnomyślicielkę, broniącą swych przekonań i marzeń kobietę, która podejmuje wielkie ryzyko, walcząc o odrobinę szczęścia. Przeciwstawia się zaborczej rodzicielce, wypina na swych odzianych w eleganckie ubrania i białe rękawiczki ciemiężycieli i wybiera towarzystwo ludzi o zszarganej reputacji. Zaczyna odczuwać satysfakcję z wykonywania fizycznej pracy, samodzielnie zarabia na własne utrzymanie i wreszcie robi coś, co śmiało może określić mianem dobrych uczynków.

Jednak gwałtowna zmiana przyzwyczajeń i dotychczasowego życia Valancy nie wynika z czystej chęci dokonania gwałtownej rewolucji. Kobietą kierują inne pobudki. W obliczu poznania przyszłości, co do której jest święcie przekonana i ma na to niepodważalne dowody, panna Stirling stawia wszystko na jedną kartę i czyni to, o co by się nigdy nie podejrzewała. Nie jest jednak bezduszną egoistką, która celowo rani rodzinę niegodnym zachowaniem, szargając opinię całego klanu. Valancy nadaje rangę priorytetu rzeczom naprawdę ważnym, nie przejmując się nową łatką wariatki, którą przypięły do niej bliskie osoby. Wreszcie zaznaje smaku pierwszej miłości i odkrywa swoją atrakcyjność, drzemiące w niej dobro oraz szlachetność.

Błękitny Zamek to z jednej strony poetycka opowieść o sile marzeń, której bohaterka postanawia dokonać rozrachunku z dotychczasową egzystencją i niestosownie do panujących zasad i niekorzystnych dla płci pięknej czasów, wyrażać swoje poglądy. Anemiczna, nader spokojna, posłuszna i całkowicie uzależniona od rodziny postać, w obliczu ,,choroby” zamiast pogrążyć się w żalu, przeklinać los, złorzeczyć niesprawiedliwej Opatrzności, podejmuje rękawicę i walczy o szczęście. Niesamowite perypetie, dość dziwny zbieg okoliczności mogą nieco zaskoczyć, albo irytować czytelnika, który momentami zaczyna kiwać z niedowierzania głową, jednak to właśnie one potęgują romantyczny charakter utworu. Tytułowy budynek to także wymowna metafora, odnosząca się do innej, lepszej rzeczywistości, ułatwiającej Valancy zmaganie się z codziennymi trudami, dającej siłę do tego, by oddychać i normalnie funkcjonować.

Czyż nie jest tak, że większość z nas w sytuacji bez wyjścia, gdy przytłoczeni brakiem odpowiednich perspektyw na przyszłość, biedą, samotnością, pogarszającym się stanem zdrowia, wytwarzamy w wyobraźni inny, lepszy świat. I nie oznacza on wcale problemów, wynikających z zaburzonej świadomości, czy też emocjonalnej niestabilności. Valancy w marzeniach przenosiła się do Błękitnego Zamku, nikomu nie czyniąc przy tym krzywdy. W pełni zasłużyła na szczęśliwy finał swej historii.

To nie jest ckliwy romans, ani opowieść o szaleństwie, które przeniknęło do rzeczywistości głównej bohaterki. Postać niezłomnej Valancy inspiruje do tego, by nie hołdować obłudzie i hipokryzji, aby podejmować wymagające odwagi decyzje, żeby nie bać się głośno wypowiadać myśli i w imię wyższego dobra zachowywać się niestosownie do sytuacji.

Jak wygląda Wasz Błękitny Zamek? Czy strzegą go dzielni rycerze i głęboka fosa? A może zamiast o księciu z bajki marzycie o bardziej przyziemnych rzeczach, tak zapobiegawczo ostrożnie, nie zanurzając się w fantazji, chcąc uniknąć gorzkich rozczarowań?

DSC_0012

Błękitny Zamek

Lucy Maud Montgomery

Przekład Joanna Kazimierczyk- tłumaczenie nieskrócone, wierne oryginalnemu tekstowi

Wydawnictwo Egmont

Warszawa 2013

Półka: książka zakupiona, nieotrzymana w ramach recenzenckiej współpracy

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

9 komentarzy w Czy masz swój Błękitny Zamek?

  • Asia says:

    Ja ostatnio z książek przerzuciłam się na seriale :) Moje lenistwo mnie przeraża O.O

    • li_lia says:

      A co dobrego obejrzałaś?

  • Antoniana says:

    O ! Wspaniała pisarka!

    • li_lia says:

      Jedna z moich ukochanych :)

  • Alicja says:

    Mam tę książkę na swojej liście, chciałabym w najbliższym czasie przeczytać :)

  • yllla says:

    Czytałam i bardzo mi się podobała :)

  • Mama Ka says:

    To jedna z moich ulubionych książek :)

  • Kiti says:

    Czytałam i bardzo mi się podobała:)

  • Kruszynka says:

    Piękna historia. Z przyjemnością ją wspominam.

Zostaw komentarz Cancel reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>