Czy ulegniesz iluzjoniście? Sześć serc

5 marca 2016 Książka  2 komentarzy

Połknęłam haczyk. Pozwoliłam specom od marketingu sprowadzić mnie na manowce.

Oceniłam książkę, sugerując się zamieszczonym na okładce opisem.

Uległam iluzji i wcale tego nie żałuję.

Gdybym od początku znała tożsamość narratora, sposób w jaki postrzega i opisuje świat, zapewne nie poświęciłabym należytej uwagi recenzowanej lekturze.

Cóż, nie sądziłam, że intymne wyznania zakompleksionej szarej myszki zaabsorbują mnie do tego stopnia, iż nie będę mogła oderwać się od tej jakże sensualnej historii.

Jeśli szukacie intensywnych doznań, odczuwacie potrzebę zatracenia się w przygodzie, podszytej erotycznymi podtekstami, przy jednoczesnym nieprzekraczaniu granic dobrego smaku, ta książka zaspokoi Wasze pragnienia…

L. H. Cosway Sześć serc

Pozory zazwyczaj wprowadzają w błąd. Sprawiają, iż nie dostrzegamy całości, skupiając się na elementach, których wartość w rzeczywistości może okazać się znikoma. Chciałam zapoznać się z losami prestidigitatora, zasiąść na jednoosobowej widowni i pozwolić, by urzekły mnie jego gesty i triki. Liczyłam na udział w pokazie, podczas którego rozum stoczy wojnę ze złudzeniem. Marzyłam o tym, by zostać oczarowaną za pomocą słów, a także opisów, oddających charakter iluzji.

Tymczasem stałam się powierniczką pikantnych sekretów kobiety, stanowiącej największe wyzwanie dla wspomnianego artysty.

Choć miano głównego bohatera Sześciu serc przypadło przystojnemu magikowi, Jasonowi Fieldsowi, pierwsze skrzypce zagrała jego najwierniejsza fanka, przyjaciółka i partnerka- Matilda Brandon. Nie martwcie się jednak, nie ukradła sztukmistrzowi całego show.

Zanim jednak dorosły Jay zaistniał w życiu adwokackiej córki, autorka zdradziła czytelnikowi kilka szczegółów, pochodzących z przeszłości obojga bohaterów. Ich ujawnienie pomogło zrozumieć motywy, jakimi kierowała się Matilda i jej adorator, a także stanowiło klucz do rozwiązania kryminalnej zagadki. Bowiem L. H. Cosway zadbała o to, abyśmy mieli do czynienia zarówno z romansem, rodzinnym dramatem, a także elementami thrillera. W rezultacie ten gatunkowy nieład okazał się całkiem dobrze uporządkowany.

Oddanie głosu Matildzie spowiło Jasona aurą tajemniczości, potęgując jego osobisty urok, ,,magiczne” zdolności, czyniąc z młodego mężczyzny obiekt pożądania. I chociaż niekiedy odczuwałam przesyt pensjonarskich ochów oraz achów, drażnił mnie zachowawczy tok myślenia bohaterki oraz akcje w stylu ,,urażonej, zakochanej złośnicy”, wiedziałam, że jest dobrym człowiekiem, okrutnie skrzywdzonym w dzieciństwie, który zasługuje na szczęście, dlatego też wiernie jej kibicowałam.

Dwa najmocniejsze akcenty książki stanowią intryga, którą uknuł Fields, marzący o zadośćuczynieniu, a także intymne opisy tête-à-tête. Igraszki panny Brandon oraz jej absztyfikanta przypominają sceny wycięte z filmu erotycznego, posiadającego ciekawą fabułę, w którym nacisk został położony w głównej mierze na emocje i obopólne zaspokojenie potrzeb. Daleko mu do uprzedmiotowienia kobiet, do sadystycznych zachowań. Nie myślcie jednak, że Cosway poszła w stronę infantylnych określeń i poetyckich porównań. Wspomniana para nie zabunkrowała się w alkowie, uprawiała seks w różnych miejscach i pozycjach, stanowiących inspirację dla czytelnika. Kiedy wymagała tego sytuacja, padały pikantne epitety, odnoszące się zarówno do pieszczot jak i elementów ciała. Całość prezentowała się naturalnie i… podniecająco.

W Sześciu sercach autorka poruszyła kwestię wendetty, której urzeczywistnienie stanowiło życiowy cel Jasona. Nie miała ona związku z urażoną dumą artysty, pomówionego przez cieszącą się złą opinią dziennikarkę, nie wynikała również z pragnienia zaistnienia w mediach i zdobycia większej ilości fanów. Jej źródła należy szukać w przeszłości mężczyzny, w traumie, jakiej doświadczył Fields, Matilda oraz jej ojciec. Autorce udało się mnie przekonać do tego, iż warto walczyć o sprawiedliwość, o zadośćuczynienie, nawet jeśli musi wiązać się to z niecnym postępowaniem. Jeśli stanowi to warunek osiągnięcia szczęścia i spełnienia, nie ma innej drogi, innego sposobu, niż ukaranie tych, którzy zniszczyli nasz spokój, zachwiali poczucie bezpieczeństwa i odebrali pewność siebie.

Czy powieść Cosway okazała się rozczarowująca?

Owszem, w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Dla mnie stanowiła miłą odskocznię od doczesnych spraw, wiązała się również z chwilą relaksu. Sama nie wiem w którym momencie pochłonął mnie wir wydarzeń, kiedy zaczęłam kibicować bohaterom. Ta niezobowiązująca lektura jest pierwszą częścią serii Hearts, która w dosłownym znaczeniu zdobyła serca czytelników (w głównej mierze piękniejszej płci) na całym świecie. Nie odmówię sobie przyjemności, jaką będzie ponowne spotkanie z Jasonem i Matildą, choć odnoszę niepokojące wrażenie, iż temat ich związku został przez autorkę niemalże w całości wyczerpany…

L. H. Cosway Sześć serc

Sześć serc

L. H. Cosway

Przekład: Katarzyna Dyrek

Wydawnictwo Filia

Poznań 2016r.

Półka: książka pochodzi z moich prywatnych zbiorów, nie została przekazana w ramach współpracy.

P.S.

Gdyby kiedykolwiek doszło do ekranizacji opisanej książki, chciałabym, aby w rolę Jasona wcielił się Darcy Oake

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

2 komentarzy w Czy ulegniesz iluzjoniście? Sześć serc

  • kasjeusz says:

    Ja akurat unikam książek z wyraźnie zaznaczonym wątkiem miłosnym (czy erotycznym), ale chciałam ci powiedzieć, że miło się czytało twoją recenzję. :)

    • li_lia says:

      Naprawdę się za Tobą stęskniłam. Na bieżąco zaglądam, mając nadzieję na nowy wpis. Cieszę się, że wróciłaś.

Zostaw komentarz

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>