Czy warto czytać dwujęzyczne książki? ,,Pies Baskerville’ów”

5 grudnia 2013 Książka  13 komentarzy

Wydawnictwo Novae Res przygotowało dla swoich czytelników prawdziwą gratkę. Oto do rąk sympatyków przygód Sherlocka Holmesa i jego wiernego towarzysza doktora Watsona trafiło dwujęzyczne wydanie Psa Baskerville’ów. Czy oryginalny tekst, wzbogacony tłumaczeniem dwójki Polaków, okazał się godną polecenia lekturą, czy wręcz przeciwnie doprowadził mnie do szewskiej pasji?

DSC_0018

Tym razem będziecie musieli wybaczyć mi brak dywagacji na temat samego utworu oraz talentu jego autora. Decyzja ta nie wynika z mojego niedbalstwa, lenistwa, oszczędnego użycia słów. Wychodzę z założenia, że klasykę światowej literatury wypada przeczytać osobiście, po to, aby móc wyrobić sobie na jej temat zdanie, którego nie zniweczy moja recenzja, dotycząca tłumaczenia wspomnianej książki.

Nie ukrywam, że na owoc pracy Magdaleny Siwek i Pawła Brzostka czekałam odkąd na stronie wydawnictwa pojawiła się zapowiedź lektury. Dekadę temu, gdy przygotowywałam się do matury, z polecenia nauczyciela, ale również i dla własnej przyjemności, czytałam opowiadania Edgara Allana Poego oraz kilka innych godnych uwagi tekstów w oryginale. Po pomyślnie zdanym egzaminie dojrzałości, językiem angielskim posługiwałam się wyłącznie podczas zajęć z lektoratu, obecnie zaś staram się oglądać zagraniczne filmy i seriale bez wsparcia ze strony lektora. Mimo wszystko nie jestem zadowolona z drastycznie obniżającego się poziomu znajomości języka, dlatego też perspektywa obcowania z pierwotnym tekstem okraszonym polskim tłumaczeniem wydała mi się okazją, której nie powinnam zmarnować.

Pomysłodawców książki natchnęła publikacja pewnej Niemki, która udziela rad w zakresie szybkiej i efektywnej nauki obcej mowy. Muszę przyznać, że pomysł niebanalnego wydania Psa Baskerville’ów z założenia był kapitalny. Amatorzy dobrej literatury nie muszą już czuć się ograniczeni z powodu niewystarczającej wiedzy czy ubogiego słownictwa. Korzystanie ze  sprawdzonych pomocy dydaktycznych również stało się zbyteczne. Dwójka tłumaczy zdanie po zdaniu zaprezentowała przygody znanego detektywa tak, aby były zrozumiałe dla naszych rodaków. Kolejnym ukłonem w stronę czytelnika, była możliwość konfrontacji własnych umiejętności z gotowcem Siwek i Brzostka. Pomysłodawcy książki zastosowali praktyczne, bardzo pomocne rozwiązanie, polegające na naprzemiennym zamieszczaniu linijki oryginalnego tekstu oraz linijki polskiego tłumaczenia.

DSC_0020

Niestety, pewien ważny szczegół zaważył na mojej ostatecznej, niepochlebnej opinii o pracy osób, które dokonały przekładu powieści Arthura Conana Doyle’a. Kiedy mam do czynienia z zagraniczną literaturą, wiem, że praca tłumacza polega na jak najwierniejszym (względem oryginalnego tekstu) doborze słów i dostosowaniu go do zasad rodzimej gramatyki. W przypadku Psa Baskerville’ów natknęłam się na irytujące zamieszczanie polskich odpowiedników wypowiedzi brytyjskiego autora. Wygląda to tak, jakby ktoś słowo po słowie tłumaczył obcy tekst, nie zwracając uwagi na szyk zdania, skróty myślowe, a nawet na kontekst.

Kilka przykładów:

,,Ma pan na myśli zagrożenie od tego rodzinnego diabła czy ma pan na myśli niebezpieczeństwo od ludzkich istot?”.

,,Będącą ciężką laską pies trzymał to (laskę) mocno przez środek, i ślady jego zębów są bardzo widoczne”.

Nie odpowiada mi takie tłumaczenie, wręcz utrudnia lekturę, skutecznie zmieniając przyjemność, będącą skutkiem czytania, w prawdziwą katorgę. Wielokrotnie przerywałam opowieść, by na własną rękę dokonać zadowalającego przekładu, a to z kolei zabrało mi sporo czasu. Mam mieszane uczucia w stosunku do pracy Magdaleny Siwek oraz Pawła Brzostka. Szczerze napisawszy spodziewałam się czegoś zupełnie innego.

Pies Baskerville’ów

Tłumaczenie Magdalena Siwek, Paweł Brzostek

Liczba stron: 364

Gdynia 2013

Wydawnictwo Novae Res

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

13 komentarzy w Czy warto czytać dwujęzyczne książki? ,,Pies Baskerville’ów”

  • Kiti says:

    Ja mam polski audiobook tej książki, ale, że nie za bardzo lubię słuchać to jeszcze się za niego nie zabrałam.
    Widziałam tą książkę w zapowiedziach, ale szczerze mówiąc nawet jej się nie przyglądałam, więc jest dla mnie zaskoczeniem, że jest dwujęzyczna.
    Wiadomo, że praca tłumacza do najłatwiejszych nie należy i nie każdy może się tego podjąć. Cieszę się, że nie zainteresowałam się tą książką, bo tylko zmarnowałabym sporo czasu, a i tak nic mądrego bym z niej nie wyniosła, z tego, co widzę po zamieszczonych zdaniach.

  • Kruszynka says:

    Szkoda, że się zawiodłaś na tej pozycji. Tłumaczenie nie wypadło najlepiej, z tego, co można zauważyć. Niemniej ja z angielskiego prawie nic nie znam, więc nawet nie miałabym sobie tego, jak przetłumaczyć. Bez sensu moim zdaniem.

  • Marjoriena says:

    W ogóle sam układ jest słaby, linijka po linijce. Gdyby jeszcze tak strona po polsku, strona po angielsku, ewentualnie po pół strony, a tu normalnie droga krzyżowa dla oczu.

    • monga says:

      Wydanie dwujęzyczne (tej samej książki) strona po stronie już było i gorąco je polecam ( Wydawnictwo: MG , Październik 2007, ISBN: 978-83-926064-0-6). Z dostępnością obecnie gorzej, ale jeszcze da się kupić. Tłumaczenie wydaje się być dużo lepsze – aczkolwiek przeczytałam dopiero pierwszych kilkanaście stron.

      To samo wydawnictwo również w takim samym układzie wydało Niezwykły przypadek doktora Jekylla i pana Hyde’a

  • Alicja says:

    mimo dobrych zamierzeń – raczej słabe, nie chciałabym czytać tej pozycji..

  • cyrysia says:

    I tak nie skusiłabym się na tę książkę, bo nie lubię dwujęzycznych wersji, z prostego względu. Moja znajomość angielskiego jest praktycznie żadna.

  • Kafka says:

    Tak myślałam, że to będzie pomyłka, a tłumaczenia rodem z translatora Google tylko to podkreśliły. Masakra!

  • Zebra says:

    A mnie się podoba – dla tych, którzy nie znają języka mogą troszkę się nauczyć – troszkę – całkiem fajnie to obmyślone – ja jestem na tak.- Jednak w wypadku tej książki faktycznie oczy bolą ………. :(

  • Yllla says:

    ja jestem tak kiepska z angielskiego, że nie biorę się za lektury w tym języku. Za lekturę dwujęzyczną też nie widzę sensu, no chyba że miałabym zacząć się uczyć … ale na to mi czasu i chęci brak

  • Kingusia ;) says:

    Bardzo fajny pomysł, żeby „na raz” był tekst po polsku i po angielsku. Jednak przykłady tłumaczenia wypisane pod koniec notki pokazują, że wiele można jeszcze poprawić ;)

  • mentoska says:

    Pomysł jest świetny :) Szkoda, że nie przyłożyli się do tłumaczenia, bo chętnie bym sięgnęła po tę pozycję. To dobry sposób na ćwiczenie języka :)

  • pssst says:

    Tu w ogóle nie chodziło o to, żeby czytać ją dla przyjemności, ale po to, zeby w łatwy sposób móc nauczyć się angielskich słówek. Dlatego w ogóle nie rozumiem tej negatywnej recenzji. Jest przecież wiele wydań tego dzieła, trzeba było sięgnąć po nie. Ostatnie przeczytałem Niezwykły przypadek doktora Jekylla… wydanie dwujęzyczne – jedna strona po angielsku druga po polsku. Bardzo dobre, ale uważam, że dla początkującego ucznia języka jest to za trudne. A w tej pozycji, można przyswoić sobie angielski szyk zdań, co jest dużym plusem i bezpośrednie tłumaczenie słówka – kolejny plus. W wydaniach gdzie jest jedna strona taka druga taka, trzeba się ogromnie naszukać danego słowa. A tu wszystko jak na dłoni. Dlatego uważam, że wydanie tej książki w taki sposób i wten sposób tłumaczonej, jest pomysłem świetnym i pomocnym.:)

    • li_lia says:

      Mój Drogi, zwróć uwagę na to, co jest powodem mojej krytyki.

Zostaw komentarz Cancel reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>