-
Dajcie mi jednego z Was
28 października 2012 Książka
-
Od sławy, pieniędzy, wiary i seksu potężniejsza jest tylko władza. Na mocy wiążących się z nią przywilejów jednostki kreują rzeczywistość swoich poddanych, wywierają wpływ na ich światopogląd, zmuszają do wykonywania pewnych czynności, a nawet decydują o tym komu przysługuje prawo do życia, a kto powinien zostać jego pozbawiony. W powyższą rolę wczuł się Głos, bohater książki Jacka Getnera. Czy analogie do ,,Piły” i ,,Big Brothera” wyszły autorowi na dobre i komu należy się reprymenda?
Jacek Getner
Dajcie mi jednego z was
Wydawnictwo Najlepszy Seler
2005
W dwóch ciasnych pomieszczeniach ulokowano czworo dorosłych mężczyzn. Na pozór nic ich z sobą nie łączy. Z czasem wychodzi na jaw, że żaden z nich nie reprezentuje sobą jakichkolwiek wartości. Na stronach powieści funkcjonują jako bezimienne postaci, których charaktery określają przydomki. Mamy więc do czynienia z bezlitosnym żołnierzem- Kapralem, którego życiową traumą jest homoseksualizm, obłędnie majętnym biznesmenem- Szczęściarzem, powiększającym swój dobytek w nieuczciwy sposób, playboyem- Przystojniakiem, który w ramach zemsty na swojej byłej łamie kobiece serca, sieje spustoszenie na ich bankowych kontach i w reszcie z Prorokiem, sekciarzem i impotentem. Na skutek nieprzewidzianych przez siebie okoliczności znaleźli się w areszcie, pełniącym rolę czyśćca. Tylko jeden z nich pozna tożsamość tego, który uwięził całą czwórkę. Zanim jednak to nastąpi towarzysze niedoli muszą odpokutować za niegdyś popełnione czyny i ponieść ofiarę, jaką jest wyznaczenie spośród nich kogoś, kto poświęci swoje życie w ramach zadośćuczynienia za całokształt grzechów całej czwórki względem Głosu.
Czy Głos jest zmaterializowanym bóstwem? Mafiosem przeprowadzającym wymyślną egzekucję? A może rządnym rozlewu krwi psychopatą? Nic z tych rzeczy. Wbrew pozorom to słaba jednostka, dzierżąca w dłoniach pozorną władzę. To niestabilna emocjonalnie marionetka, która nieświadomie wyświadcza przysługę osobom powiązanym z jedną z ofiar. Głos w swoim mniemaniu przejmuje rolę Boga, albo sędziego, niewidzialnego mściciela, istoty, która uzurpuje sobie prawo do wymierzania sprawiedliwości. W rzeczywistości jest zakompleksionym mężczyzną, który w wojsku przeżył szok na skutek samobójstwa kolegi, jego kobieta doprawiła mu rogów, znacznie przyczyniając się do upadku interesu. Chociaż na początku daleki był od zemsty i szukał duchowego wsparcia, wciąż spadał z deszczu pod rynnę, aż wreszcie uknuł niemalże idealny plan. Postanowił rozprawić się z przedstawicielami swojej płci, którzy najbardziej zaszli mu za skórę. Latami zbierał fundusze, nawiązywał pomocne znajomości, a wszystko po to, by doznać uczucia satysfakcji, jakie daje bycie uzależnionym od jego widzimisię. W końcu udaje mu się uprowadzić czterech winowajców, odizolować ich od świata i przejąć nad nimi kontrolę. Daje im niecały tydzień na to, by wybrali spośród siebie ofiarę, którą zabije Głos.
Pomyślcie, jak byście zachowywali się na miejscu uwięzionych bohaterów? Na początku każdy z nich niedowierzał absurdalnej sytuacji. Byli przekonani, iż całe przedsięwzięcie jest farsą, którą można obejść bez konieczności spełnienia warunku Głosu. Z czasem zmienili stosunek zarówno do siebie jak i do towarzyszy niedoli i samego oprawcy. Aby ułatwić, albo wręcz zachęcić Szczęściarza, Proroka, Kaprala i Przystojniaka do podjęcia decyzji, Głos wymusza na nich wzajemne zwierzanie się ze swojej przeszłości. W opowieści każdego z mężczyzn pojawiają się nie tylko czyny, których się dopuścili, ale również kierujące nimi motywy. Wybranie tego, kto najbardziej zasłużył na śmierć okazuje się nie lada wyzwaniem. Gdy zaczynają chwytać się nadziei, którą jest zapewnienie Głosu, iż wystarczy, aby tylko jeden z nich poniósł konsekwencje przewinień całej czwórki, by reszta mogła wyjść na wolność.
Getnerowski Głos jest ewidentnym mordercą, zabójcą w białych rękawiczkach. Odpowiedzialność za rządzę unicestwienia kogoś kto go skrzywdził, przerzuca na barki swoich ofiar, przez co staje się współwinnym wszystkich nieszczęść, będących konsekwencją uwięzienia. Bohaterowie Dajcie mi jednego z was to postaci tragiczne, z całą pewnością nie są niewinnymi owieczkami, ale zasłużyły na sprawiedliwy, bezstronny osąd, na pewno nie taki, który spotkał ich z rąk Głosu.
Czytając powieść Jacka Getnera mimowolnie nasuwały mi się na myśl porównania ze słynnym, kilkuczęściowym horrorem – ,,Piłą” (Saw), albo Rokiem 1984 Orwella. Bezimienny głos monitoruje swoich ,,poddanych”, decyduje o tym co i kiedy oraz w jakiej ilości mogą zjeść, umożliwia, bądź odbiera szansę humanitarnego załatwienia fizjologicznych potrzeb, wpływa na to, jak spędzają wolny od zwierzeń czas i stwarza idealne warunki do tego, by czuli się całkowicie od niego zależni. Podobnie jak Jigsaw Głos postanawia dać nauczkę tym, którzy żyją niezgodnie z boskimi przykazaniami, którzy nie szanują życia, nie doceniają tego, co mają i swoje zachcianki spełniają raniąc i niszcząc innych. Jednakże człowiek Piła od swoich ofiar wymagał nie tylko poświęcenia, co nawrócenia i współpracy. Zauważcie bowiem, że dostrzegał on, iż to właśnie w grupie, we wzajemnym działaniu tkwi siła, dzięki której można pokonać przeciwności losu i szalone pułapki, których był autorem. Ponadto Jigsaw słynął z planów awaryjnych, z opanowania, a nasz Głos miewa zmienne nastroje, traci nad sobą kontrolę i nie kierują nim żadne wyższe pobudki. Nie jest psychopatą-filozofem, chociaż zdarza mu się idealizować to, co robi.
Zasadniczo książkę czyta się w mgnieniu oka. Po nieco nużącym wstępie, część dotycząca uwięzienia i wymierzania kary bywa interesująca. Autor pozwolił postaciom zrobić na złość i czytelnikom i samemu pomysłodawcy zemsty tudzież sędziemu swoich ofiar. Z czasem mają oni dość całego zamieszania i skupiają się na prozaicznej czynności, jaką jest zabawa pudełkiem od zapałek (czyżby na pozór było to igranie z ogniem?), która na jakiś czas pozwala wyłączyć umysł, uwolnić się od jarzma i ciążącej na ich sumieniach decyzji.
Kto przetrwa? Kto zginie? Kto wykona wyrok? Czy Głos dozna uczucia satysfakcji? O tym musicie przekonać się sami, bowiem zakończenie okaże się mile zaskakujące.
Ktoś skrzywdził Pana Getnera dopuszczając do druku książkę, w której aż roi się od błędów. Chyba korektorowi nie zależało na poprawieniu literówek, jednak czemu miało to służyć? Pan Jacek nie jest laikiem, klawiaturę okiełznał bardzo dawno temu. Książka wydana w 2005 roku aż trąci amatorskim podejściem do tematu. Już same baty należą się za okładkę, która nijak ma się do treści. Takie wyobrażenie śmierci wydaje mi się być bardzo ograniczone. Z założenia z Kostuchą nie można negocjować. Ponadto charakteryzuje się ona przytłaczającą władzą. Gdy już się zjawia to w celu wykonania konkretnego zadania, po daną osobę. No i najważniejsze- nie działa w pojedynkę, jest zaledwie wysłannikiem jakiegoś boga. Tymczasem w Dajcie mi jednego z was o końcu życia decyduje przypadek, nieszczęśliwy zbieg okoliczności, natura, albo sam człowiek. Głosu nie można utożsamiać zatem z personifikacją śmierci, na końcu powieści dowiadujemy się przecież, kto tak naprawdę przejął pałeczkę nad przedsięwzięciem i osoby te na pewno nie są czymś spoza naszego świata. Jakby tego było mało getnerowska Kostucha żąda wydania jakiejkolwiek ofiary, jest jej wszystko jedno, komu utnie głowę. Przecież śmierć nie kieruje się zasadami rosyjskiej ruletki, nie bawi się w wyliczanki typu ,,Na kogo wypadnie na tego bęc!”. Okładkę wykonaną przez Wojciecha Bema uważam za całkowicie nietrafioną, pozbawioną jakichkolwiek artystycznych bodźców. Ten banalny rysunek winien być zastąpiony czymś bardziej tajemniczym, zaskakującym i dającym możliwość różnorodnej interpretacji
Dziękuję autorowi za egzemplarz powieści, który otrzymałam do zrecenzowania.
P.S.
Już dzisiaj poznacie wyniki konkursu z Zaklętymi w czasie. Do kogo powędruje książka?
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
Podoba mi się:) Będzie trzeba przeczytać!
Jak skończę „Demony dobrego Dextera”, to może po to sięgnę…
Oo, to może mała recenzyjka?
Nie chciałbym wchodzi w Twoje kompetencje
Chętnie bym przeczytała, bo lubię takie klimaty
Moja Droga, skontaktuj się z p. Jackiem i zaproponuj opinię w zamian za książkę