Degeneraci są wśród nas

20 sierpnia 2013 Książka  7 komentarzy

Spotkacie ich w nadmorskich kurortach, oblegają centra znanych miast, czają się pod kościołami, marketami. Bywają prawdziwą zmorą podróżnych, którym psują pejzaż dworcowych ławek i poczekalni. Grzecznie lub natarczywie domagają się finansowego zastrzyku. Dbają o odpowiedni image żebraka, wspomagając się zwierzętami, dla których rzekomo zbierają na karmę, sadzają obok siebie dzieci, niekoniecznie będące ich potomkami, albo dają popis swych instrumentalno-wokalnych umiejętności.

Oto margines społeczeństwa, żyjący na koszt uczciwych podatników, na czele którego stoją osoby pozbawione moralności, godności i szacunku względem własnego życia. Czymże dla nich jest egzystencja, skoro wypełnia ją spożywany w nadmiarze alkohol oraz narkotyki? Uciekają od obowiązków, od odpowiedzialności za własne czyny i zobowiązania względem rodziny i przyjaciół. DEGENERACI- współcześni zwolennicy muminkowego Włóczykija czy wymagająca wytępienia plaga szkodników?

Jak zachowalibyście się na miejscu jednej z bohaterek debiutanckiej powieści Michała Wiśniewskiego (nie mylić z tym czerwonowłosym oszołomem), która w trakcie studenckich praktyk w krynickiej aptece, poznała ćpuna i alkoholika? Czy warto pomagać ludziom, którzy stoczyli się na samo dno?

DSC_0057

Ankę poniekąd można traktować jak Matkę Teresę XXI wieku, o ile autorytet zmarłej przed szesnastu laty staruszki rzeczywiście zasługuje na uznanie. Zważywszy na doniesienia dziennikarzy, którzy dopatrzyli się w jej ,,charytatywnej działalności” rażących uchybień i nie do końca chrześcijańskiej postawy, być może powyższe porównanie nie jest zbyt trafione. W każdym razie niedoszłej pani farmaceutce nie można odmówić empatii. Na pierwszy rzut oka młoda studentka wydaje się być osobą twardo stąpającą po ziemi, która zmierza ku wytyczonym celom i jasno określonej przyszłości. Mimo wieku, który wręcz zachęca do między innymi towarzyskich eksperymentów, dziewczyna nie angażuje się w żadne podejrzane sprawy, nie zmienia partnerów, jak zimowych rękawiczek. Można więc sądzić, iż mamy do czynienia z dojrzałą emocjonalnie kobietą. Jednakże jej pozornie monotonna egzystencja wkrótce przybiera zupełnie inną, obfitującą w nieprzewidywalne wydarzenia formę. Bowiem pewnego dnia Ania uzależnia się od spotkań z pewnym mężczyzną. Owe przywiązanie przybierze postać sympatii, wzajemnego zrozumienia i czegoś głębszego, co stanie się motywacją do dalszych działań.

Wspomnianym przedstawicielem brzydszej płci okaże się Krzysiek, facet po przejściach, z tragiczną przeszłością, ciążącą mu na sumieniu tak bardzo, iż ze wszystkich sił stara się od niej odciąć. To właśnie on jest tytułowym degeneratem, lumpem, żebrakiem, narkomanem i alkoholikiem. Wydaje się, że szeroki wachlarz negatywnych cech i uzależnień czyni z niego wątpliwy kąsek dla singielki. Nic bardziej mylnego. Bowiem nowa znajoma jest wręcz zaintrygowana krynickim moczymordą i nie cofnie się przed niczym, by poznać jego historię, a nawet stać się jej częścią. W końcu na jaw wychodzi realny powód bezdomności mężczyzny, który zrujnował życie żonie i córce, tę ostatnią nieomal doprowadzając do śmierci. Suma pomyłek, złych decyzji oraz wyrzuty sumienia i cudowne odratowanie konającego narkomana, uczyniły z niego człowieka, nieposiadającego stałego miejsca zamieszkania, ulicznego filozofa i całkiem dowcipnego żebraka.

Jeśli zaś chodzi o damską bohaterkę, to niezwykle irytowało mnie usilne dorabianie ideologii do jej czynów. Fascynacja psychologią miała być wytłumaczeniem działań Anki. Uzbrojona w aparat dziewczyna, bawiła się w dokumentalistkę, uwieczniającą na zdjęciach ludzkie twarze, aby później zagłębiać się w psychikę ich właścicieli. W tym miejscu warto wspomnieć, iż niedoszła aptekarka przyjaźniła się z lekarką ludzkich dusz, która niewątpliwie stanowiła dla dziewczyny autorytet oraz chodzącą encyklopedię wiedzy. Tak więc początkowo fascynacja brudnym, śmierdzącym, aczkolwiek przystojnym alkoholikiem wynikała z czystej ciekawości. To nie litość czy współczucie kierowała Anką, kiedy każdego dnia fundowała nowemu przyjacielowi posiłek oraz piwo, poniekąd uzależniając go od swojej ,,dobroczynności”. Nie mogę oprzeć się pokusie porównywania Anki z Kasią Cichopek, która swego czasu bawiła się w znawczynię ,,efektu zająca”, próbując przybliżyć widzom publicystycznego talk show sylwetkę morderczyni półrocznej Madzi z Sosnowca- Katarzyny W. Różnica między paniami polega nie tylko na tym, że jedna z nich jest postacią fikcyjną druga zaś współczesną celebrytką, której sława dogorywa niczym iskierka w ognisku. Anka nie posiada ani wystarczającej wiedzy ani fachowego przygotowania, Cichopek zaś obroniła dyplom magistra wspomnianej dziedziny, choć praktyki nie prowadzi. Przynajmniej nic o tym nie wiem. W każdym razie, gdy amator bawi się w specjalistę, możemy być niemal pewni, że zaowocuje to jakimiś kłopotami. Tak jest i w tym przypadku.

Po zakończeniu wakacyjnej pracy Anka zamiast wrócić do dotychczasowego życia w wielkim mieście, skupić się na studiach i matce, która ją samotnie wychowywała, dziewczyna postanawia ulepszyć świat, a przynajmniej jego część, związaną z Krzyśkiem. Przekonana o słuszności swoich planów, które za główny cel obrały sobie pogodzenie krynickiego degenerata z jego byłą żoną i córeczką, przemierza Polskę wzdłuż i wszerz, wydając na swe wojaże sporą sumę pieniędzy, a nawet lekceważąc pisanie pracy magisterskiej. Jej poszukiwania są o tyle trudniejsze, gdyż akcja powieści toczy się w czasach, gdy internet dostępny był nielicznym, zaś reszta społeczeństwa mogła z niego korzystać w kafejkach. Dociekliwemu czytelnikowi może wydać się to co najmniej podejrzane. Jak bowiem nieutrzymująca jakichkolwiek kontaktów, a tym bardziej pozbawiona finansowej pomocy od niezainteresowanego jej losami ojca, studentka jest w stanie pokryć wszelkie koszty związane z jazdą taksówkami, pociągami i spaniem w hotelach i pensjonatach? Ponadto matka bohaterki wspólnie z dwójką starszych ludzi prowadzi second hand, który raczej nie przynosi wielkich zysków. Gdzie zatem ukryte jest źródło niekończących się pieniędzy Ani?

Pominę jednak kwestie związane z finansami. Bardziej istotne są bowiem rewolucje, jakich dokonuje dziewczyna w życiu innych postaci. Może i przyświeca jej szczytny cel, wszakże głęboko wierzy w to, że doprowadziwszy do spotkania Krzyśka z jego byłą małżonką pomoże mu odbić się od dna, uzyskać przebaczenie i odnaleźć nową, pozbawioną zakrętów, właściwą drogę. Jednakże z czasem bezinteresowna chęć niesienia pomocy ukazuje drugie dno i nie chodzi tylko o to, że w sercu Anki zaczyna kiełkować coś wykraczającego poza przyjaźń. Odświeżanie przeszłości przypomina rozdrapywanie starych ran, które nie chcą się już goić. W miarę spokojne życie byłej żony Krzyśka zostaje wywrócone do góry nogami. Kobieta stanie przed ważną decyzją, mogącą zniszczyć udany związek z nowym, niezwykle wyrozumiałym i podejrzanie romantycznym partnerem. Świadomie użyłam tego nieco ironicznego określenia. Bowiem ciężko jest mi uwierzyć, iż takie typy w ogóle istnieją. Kto na miejscu mężczyzny, wychowującego cudze dziecko, wiążącego się z kobietą po przejściach reaguje tak spokojnie na wyjawienie kłamstw, na podróż, mogąca zniweczyć szanse na szczęśliwą przyszłość? Kto przy zdrowych zmysłach wita partnerkę, która właśnie wróciła ze spotkania ze swoim eks, wanną wypełnioną ciepłą wodą z dodatkiem rumianku i obfitej piany?

Wielowątkowa historia posiada kilka zaskakujących zwrotów akcji. Z początku byłam szczerze zainteresowana losami bohaterów, jednakże metamorfoza Anki, która z pewnej siebie, stanowczej dziewczyny staje się histeryczką po prostu mnie nie urzekła. Uważnemu czytelnikowi nie umknie również manipulacja faktami, wmawianie odbiorcy książki, iż zawiera ona głęboki, psychologiczny sens. Ponadto irytowały mnie pomyłki autora, któremu zdarzało się zaprzeczać samemu sobie (przykład siostrzenicy sprzedawcy kurczaków, która raz była sekretarką radnego, kiedy indziej członkiem rady). Takie gubienie się w ,,zeznaniach” świadczy o niepoważnym podejściu autora do swojej pracy. Wydaje się więc, że dramatyczny finał losów Krzyśka był na rękę wielu osobom, jednakże nie zdołał wycisnąć ze mnie ani jednej łzy. Muszę również poruszyć sprawę nierównego poziomu książki, która zapowiadała się naprawdę ciekawie, lecz wraz z każdą kartką traciła na swej atrakcyjności. Głównym powodem były naciągane dialogi, reprezentujące sobą znikomą literacką wartość. Szczególnie irytujące było to, że zarówno ludzie wykształceni, jak i prości, pospolici przedstawiciele społeczeństwa, wyrażali się w niemal identyczny sposób. Ich natarczywie powracające ,,Ano” drażniło mnie do tego stopnia, że chciałam porzucić lekturę przed jej zakończeniem. ,,Naturalistyczny, dosadny język postaci”, mający być jednym z najmocniejszych atutów powieści, tak naprawdę wypadł sztucznie, jakby autor posługiwał się nim na siłę, nie mogąc znaleźć pomysłu na wyrażenie emocji swoich bohaterów.

Czy historia człowieka, który stoczył się na dno, posiada ponadczasowe, uniwersalne znaczenie? Cóż, poniekąd porusza wiele ważnych kwestii, będących elementem naszej codzienności. Jej bohaterowie, borykający się ze swoimi i cudzymi słabościami, stanowią dobry materiał, który można było znacznie wydajniej opracować. Ponadto moralizatorski ton wypowiedzi postaci, dorabianie ideologii do ich działań, czyni z niej nienaturalny twór. Jeśli szukacie dzieł, związanych z uzależnieniami, większe wrażenie zrobią na Was ,,Requiem dla snu”, albo ,,My, dzieci z dworca Zoo” (w wersji papierowej bądź filmowej).

 

Degenerat

Michał Wiśniewski

liczba stron: 188

Warszawa 2011

Warszawska Firma Wydawnicza

 

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

7 komentarzy w Degeneraci są wśród nas

  • mentoska says:

    Matko, na serio myślałam że to ten Wiśniewski z Ich Troje. Uff, ulżyło mi :)
    Kilka już tego typu historii było, niekoniecznie z happy endem, jak chociażby wspomniane przez Ciebie Requiem dla snu. Niemniej dla mnie jest to ciekawa pozycja, którą z pewnością przeczytam, gdy tylko skończę studiować podręcznik do statystyki opisowej i rachunkowości :P

    • li_lia says:

      Dzięki, że dotrwałaś do końca. Jakoś dzisiaj mnie poniosło z tymi dywagacjami.
      Tak, to na szczęście nie ten Wiśniewski, o którym również na początku myślałam.
      Współczuję aktualnych lektur. Daj znać, gdybyś chciała się wymienić książkami.

    • mentoska says:

      Lubię Cię czytać, więc to dla mnie czysta przyjemność :)
      A już na początku mnie zaciekawiłaś, po przeczytaniu dwóch pierwszych akapitów stwierdziłam, że dokończę :P

  • Asia says:

    Requem dla snu oglądałam i wywarł na mnie ogromne wrażenie, tej książki raczej nie przeczytam, bo nie interesują mnie takie historie, wolę skupic sie na czyms przyjemniejszym ;)

  • cyrysia says:

    Jaka długa recenzja. Przyznam, że wolę nieco krótsze, ale mimo to jestem pewna podziwu do twojego profesjonalnego podejścia do tematu danej książki.
    Piszesz, że wielowątkowa fabuła ,,Degenaratów” posiada kilka zaskakujących akcji. Dla mnie to trochę za mało. Zraża mnie również moralizatorski ton wypowiedzi głównych bohaterów. Wolę jednak bardziej naturalny, prosty przekaz.

  • nikollet85 says:

    Dzieci z dworca Zoo czytałam i byłam w szoku. tej książki nie czytalam, ale nie wiem czy bym po nią sięgła …

  • Yllla says:

    Na początku myślałam, że to może coś dla mnie :) Myślę, że jak wpadnie mi w ręce ta książka to ją przeczytam, z takiej zwykłej ciekawości, ale jakoś szczególnie szukać jej nie będę.

Zostaw komentarz Cancel reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>