Drżałam, gdy czytałam…

3 września 2013 Książka  11 komentarzy

Jaki zapach wydzielają książki? Czy jest to aromat zapomnienia w postaci kurzu, który latami osadza się na nieczytanych woluminach? A może pachną wyłącznie farbą, drukarnią, będącą miejscem ich ostatecznych narodzin? Trylogia Drżenie nie trąci banałem, to, co się nad nią unosi zapowiada niezwykłą przygodę, okraszoną dawką magii, nieprawdopodobieństwa, w które chcę uwierzyć, które czuję i chłonę niemalże każdym zmysłem.

To nie jest kolejna historia, bazująca na popularnym motywie ludzi zamienionych w wilkołaki, ani pozbawiona głębszego sensu opowieść o młodych ludziach, stojących u progu dojrzałości. Ta trójelementowa układanka zasysa czytelnika, wciąga w wir wydarzeń, sprawiając, iż świat przedstawiony na kartach powieści staje się czymś realnym, namacalnym. I jedyne czego można pragnąć w trakcie lektury jest to, aby nigdy się nie skończyła.

 DSC_0001

Moja przygoda z Maggie Stiefvater rozpoczęła się kilka miesięcy temu od recenzenckich egzemplarzy, jakie dostałam od jednego z wydawnictw (Ballada i Lament). Podczas ostatniej wizyty w Empiku dopadłam dział poświęcony fantastyce i ruszyłam w stronę kasy, zaopatrzona we wszystkie utwory wspomnianej autorki, jakie księgarnia posiadała na stanie. I tak leżały sobie spokojnie, cierpliwie czekając, aż nadejdzie ich kolej. Aż pewnego dnia zaczęłam pochłaniać Drżenie i przepadłam…

DSC_0003

Nie wiem od czego zacząć peany na cześć płodnej pisarki oraz jej trylogii. Myślę, że tylko ktoś, kto miał do czynienia z historią Sama i Grace mógłby zrozumieć, iż toczę wewnętrzną walkę między natłokiem słów i jednoczesnym brakiem odpowiednich określeń.

Czy koegzystencja między ludźmi a dzikimi zwierzętami jest możliwa, zważając na fakt, iż ci ostatni są jednocześnie czworonożnymi istotami i potomkami Adama i Ewy? Stiefvater tchnęła w wilkołaki nowe życie, sprawiając, że nabrały odmiennego znaczenia. Według autorki nie są potworami, które bestialsko pozbawiają życia uczciwych amerykańskich podatników. Choć żyją w lasach, czują przynależność do sfory, zachowują cechy typowe dla naszego gatunku. Nie obchodzi ich pełnia księżyca, nie truchleją na widok srebrnych kulek. Ich ludzka egzystencja kończy się w momencie ugryzienia przez nosiciela wilczego wirusa. W wyniku zmian, jakie zachodzą w organizmie nowego członka stada, dochodzi do transformacji, na którą ewidentnie wywiera wpływ pogoda. Niska temperatura przemienia nieowłosioną skórę w futro, twarz w pysk, człowiecze kończyny w łapy. Tylko jedna rzecz pozostaje niezmienna- oczy. To dzięki nim można rozpoznać w dany wilku kogoś, kto wcześniej był typowym homo sapiens. Chociaż nie wiem czy owa typowość jest celnym stwierdzeniem. Bowiem, aby stać się wilkołakiem należy posiadać odpowiednie cechy, jakie? Tego musicie dowiedzieć się sami.

W każdym razie główna, kobieca bohaterka, będąc rezolutną dziewczynką, zostaje porwana przez sforę i niemalże śmiertelnie pogryziona. Z opresji ratuje ją wilk, zakochany po uszy w tej niezwykłej istocie. Od tego czasu oboje marzą o tym, by być jak najbliżej siebie. Ciekawostką jest fakt, iż Grace nie ulega transformacji w dzikiego zwierza. To, co zapobiegło drastycznej zmianie jej nudnej egzystencji nie zostaje od razu odkryte przed czytelnikiem. W końcu dochodzi do sytuacji, gdy Sam w człowieczym ciele wreszcie staje przed szansą stworzenia związku z ukochaną. Oboje lgną ku sobie, pokonując wiele przeciwności losu. Czy jednak dane im będzie wieść szczęśliwy żywot?

Stiefvater niesamowicie dobrze skonstruowała zarówno pierwszoplanowe jak i niebędące w centrum zainteresowania postaci. Mamy więc do czynienia z nad wiek dojrzałą, wzorową uczennicą szkoły średniej, twardo stąpającą po ziemi Grace, która opiekuje się praktycznie pustym domem. Dziewczyna nie sprawia swym wiecznie nieobecnym rodzicom żadnych wychowawczych problemów, nawet wykazuje się od nich większą wrażliwością i umiejętnością rozwiązywania wszelkich dylematów. Mimo iż w jej życiu pojawiają się oddane przyjaciółki, Grace w gruncie rzeczy jest bardzo samotna. Pustkę wypełnia miłość do wilka. Ten zaś, jak się okazuje, przypomina romantycznego dżentelmena, który przy bliskim poznaniu skrywa mroczne tajemnice. W sumie trudno mu się dziwić, skoro uniknął śmierci z rąk własnych rodziców, którzy przerażeni jego wilczą naturą, usiłowali wypędzić z jego ciała demona…

Chociaż mogłoby się wydawać, że ta dwójka nie ma żadnych podstaw do tego, by stworzyć udany związek, w rzeczywistości stają się idealnym dopełnieniem, uzupełniającymi się szklanką i wodą. Łącząca ich więź, która choć nie pozbawiona przyziemnego, cielesnego pożądania, posiada stabilne filary, podstawy, świadczące o solidnych fundamentach tej niesamowitej miłości. To właśnie oni są narratorami pierwszej części trylogii. To z ich perspektywy czytelnik zaznajamia się z wydarzeniami, z zakamarkami duszy pierwszoplanowych postaci. To oczami Sama-wilka i jego inteligentnej dziewczyny spoglądamy na świat, który zimą odbiera wilkołakom ich człowieczeństwo.

Jeśli chodzi o klimat powieści to Stiefvater jest mistrzynią grania na emocjach. Ujarzmianie słów wychodzi jej tak naturalnie i niebanalnie zarazem, iż nic, co zostało uwiecznione na kartach Drżenia nie można zamknąć w ramach przeciętności. Pierwszy tom czytałam zachłannie, delektując się dialogami i myślami bohaterów. Ich marzenia były moimi życzeniami, czułam wagę decyzji, jakim musieli stawić czoło. Przekonałam się, że utrwalony w świadomości obraz wilkołaka, obecny w Zmierzchu, Pamiętnikach wampirów czy w Czystej krwi nijak ma się do wizji Stiefvater.

Pierwszy raz tytuł książki był adekwatny do uczuć, jakie ogarnęły mnie w trakcie lektury. Drżałam, faktycznie drżałam, zagłębiając się w świat niezwykłej opowieści.

Drżenie

Maggie Stiefvater

Wydanie II

Warszawa 2012

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

11 komentarzy w Drżałam, gdy czytałam…

  • Asia says:

    Uwielbiam takie książki!

  • Asia says:

    Może kiedyś będzie na ekranach kin :)
    Czytałam całą Sagę Zmierzch i oglądałam :)

  • Kiti says:

    O jeny, ale bym chciała je przeczytać. Choć wilkołaki już mi się ,,przejadły” to na tą trylogię mam wyjątkową ochotę. Ale szkoda mi kasy na 3 książki;p

  • Kruszynka says:

    Lament i Intrygę pochłonęłam błyskawicznie. Po te z pewnością też kiedyś sięgnę z przyjemnością. Fantastykę bowiem już bardzo lubię:)

  • nikollet85 says:

    jakbym miała czas z chęcią bym przeczytała :)

  • Alicja says:

    Jeszcze nie czytałam, ale po Twojej recenzji widzę, że wszystko przede mną :)

    • li_lia says:

      Polecam naprawdę gorąco.

  • Ula K. says:

    Kusisz Lilia tymi książkami! Uwielbiam taka tematykę ale nie mam kiedy czytać, choć lubię bardzo…

    • li_lia says:

      Gdyby doba była dłuższa. Skąd ja to znam.

  • Yllla says:

    Jeszcze nie miałam okazji czytać, ale widzę, że chyba trzeba :)

    • li_lia says:

      Koniecznie. Nie będziesz żałować.

Zostaw komentarz Cancel reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>