Dwie dusze w jednym ciele- Co ze mnie zostało

3 stycznia 2016 Książka  Brak komentarzy

wyzwanie

W chwili, w której do życia powołany zostaje nowy człowiek, powstaje związek dwojga dusz. Tej samej płci, dzielących wspólne pochodzenie, to samo serce, parę rąk, nóg oraz ciało.

Na zewnątrz to tylko jedna osoba, skrywająca dwa byty- dwie siostry, albo dwóch braci.

Koegzystują, przeważnie na równi korzystając z siły i możliwości zewnętrznej powłoki, naprzemiennie władając kończynami, organami. Prowadzą z sobą nieustanne dyskusje, bawią się razem, wymieniają poglądami, pocieszają, lub niejeden raz boleśnie ranią.

Lecz jedna z dusz w ostateczności przejmuje kontrolę, odsuwa na bok, spycha w najodleglejsze zakamarki umysłu bliźniaczą istotę. Rodzina pomniejsza się o jednego członka, rodzice tracą jedną z małoletnich pociech, dzieci zaś pozbawione zostają najlepszego przyjaciela, towarzysza zarówno szczęśliwych, jak i przykrych momentów, będącego jednocześnie ich rywalem. Następuje nieodwracalne rozerwanie więzi. Jak żyć, ze świadomością dojmującej pustki?

Są jednak dzieci, które mimo nacisku ze strony rządu, sąsiadów, najbliższych osób, postanawiają nie unicestwiać drugiego z bytów.  Oszukują lekarzy, zwodzą rodziców, a wszystko to po to, by nie utracić kogoś, kto towarzyszył im od chwili poczęcia.

Wyrzutki społeczeństwa. Jednostki zagrażające bezpieczeństwu państwa. HYBRYDY.

Kat Zhang Co ze mnie zostało

Addie stanowiła dominującą duszę i kiedy wraz z Evą otrzymały ostateczny termin ustalenia, z góry wiadome było, która z nich zawładnie wspólnym ciałem. Obywateli obu Ameryk utwierdzano w przekonaniu, iż czymś naturalnym, wręcz pożądanym jest wyzbycie się drugiego z bytów, z biegiem czasu przestającego istnieć, rozpływającego się w nicości. Jednakże nastolatki nie potrafiły pogodzić się z narzuconymi normami i już we wczesnym dzieciństwie przysięgły sobie wierność własnym przekonaniom, oddanie, lojalność oraz walkę o utrzymaniu przy życiu obu istnień. Wiązało się to z ogromnym niebezpieczeństwem, nieustannym okłamywaniem rodziny, rezygnacją z pasji (Addie była artystką, przemieniającą płótna w zapierające dech w piersiach obrazy), zepchnięciem jednej z nich do roli głosu, uwięzionego w umyśle, a także wtapianiem się w tłum.

Lecz pewnego dnia dusza, pozbawiona możliwości władania nad ciałem, otrzymuje szansę od losu.

Na drodze Evy i Addie pojawia się rodzeństwo hybryd, pragnące zjednoczyć się z przedstawicielką tego samego gatunku.

Co okaże się silniejsze: siostrzana miłość, pragnienie wolności, strach przed konsekwencjami, a może zupełnie nowe, budzące się do życia uczucie?

Debiutującej pisarce mogłabym zarzucić, iż ośmieliła się powielić sprawdzony schemat. Mamy oto historię, rozgrywającą się w bliżej nieokreślonym czasie, przedstawiającą świat podzielony na wzorowych obywateli oraz istoty, gwałcące podstawowe prawa natury. Czymś nienormalnym jest bowiem posiadanie dwóch dusz i w świetle obowiązujących przepisów należy zastosować wszelkie, dostępne środki, by naprawić, lub w ostateczności unicestwić wybrakowane ,,ludzkie egzemplarze”.

Czytelnik ma do czynienia z bohaterką, przeciwstawiającą się zastanemu porządkowi. Jej nieuzewnętrzniony protest wkrótce przemienia się w jawną walkę z systemem. Mogłabym skwitować, iż z podobną sytuację zastałam w Niezgodnej, Starterze, czy chociażby w Intruzie. Jednakże w tym przypadku chodzi o coś więcej niż o przymusowe przebywanie w obcym ciele, o rywalizowanie o to samo miejsce z nieznaną istotą, o niedostosowanie się do oczekiwań społeczeństwa, o wyjątkowe zdolności, niezaprzeczalną odwagę i chęć naprawienia świata.

Addie i Eva ,,urodziły się w tym samym ciele, z widmowymi palcami (…) duszy splecionymi jeszcze zanim zaczerpnęły pierwszego oddechu”. Stanowiły dopełnienie tego samego człowieka. Mogły przejmować władzę nad tym samym ciałem. Rodzice i młodszy brat traktowali je jako odrębne jednostki. Staram się wczuć w ich sytuację, wyobrazić sobie możliwość posiadania odrębnej duszy, towarzyszącej mi na co dzień, podpowiadającej kwestie, kiedy stres odejmie mi mowę, witającą mnie zaraz po przebudzeniu, zwracającą uwagę, gdy uczynię coś niestosownego. Próbuję zepchnąć siebie na dalszy plan, zobaczyć, jakby to było, gdybym oddała jej palmę pierwszeństwa, pozwoliła na realizację własnych planów, na założenie własnej rodziny. Czy umiałabym trzymać na wodzy zazdrość o najbliższą mi istotę? Czy nie zechciałabym odebrać jej prawa do naszego ciała? Czy potrafiłabym zmusić ją do tego, by w końcu odeszła, by zrezygnowała z własnego życia, przyjaciół, planów na przyszłość, pełniąc rolę bezkształtnego, nieraz niemego bytu?

Kat Zhang udało się skłonić mnie do refleksji, do przemyśleń, wywołujących ciarki na plecach. Jej bohaterkom przyszło zmierzyć się z równie poważnymi dylematami. Historia, celowo została opowiedziana przez Evę, tę pozornie słabszą, sprowadzoną do roli głosu i bezbronnego obserwatora. To z jej perspektywy poznajemy siostrzaną duszę, przełamując barierę umysłowej intymności, poznając te radosne, przydatne, jak i zupełnie ciemne strony dualizmu.

Autorka sprawnie zagrała emocjami, w miarę logicznie rozwiązywała kolejne wątki. Poświęciła odpowiednią ilość miejsca na uzupełniające akcję dialogi, niezbędne opisy, wyjaśnienia, nawiązania do przeszłości. Skupiła uwagę na kwestiach, związanych z wewnętrznymi rozterkami bohaterów, ukazując stopniową, ale jakże spektakularną ewolucję, pragnącej pozostać przy życiu Evy.

Nie myślcie jednak, iż do niezbędnego minimum ograniczona została rola Addie. To przecież w głównej mierze od niej zależało czy wyda siostrę, ujawni ciążącą tajemnicę, czy zezwoli drugiemu z bytów na kompletny powrót. Jak wielki dramat musiała przeżywać ta nastolatka, chowająca swe prawdziwe myśli za niewidzialnym murem rozpaczy?

Co ze mnie zostało Kat Zhang łączy zatem popularny nurt postapokaliptycznej wizji świata z nutką świeżości. Bohaterowie walczą w słusznej sprawie, ich bunt nie wynika z okresu dojrzewania, z pragnienia zamanifestowania własnych pragnień. Czytelnik zostaje wciągnięty w wir wydarzeń, solidaryzuje się z postaciami, które są nietuzinkowe, mają takie same prawo do tego, by żyć, jak naprawieni obywatele nowego świata.

Wybaczcie śmiałość, aczkolwiek nie potrafię przejść obojętnie obok największego mankamentu książki. Mam tutaj na myśli…korektę polskiego wydania. Rozumiem, że każdemu zdarzają się wpadki, aczkolwiek nie pojmuję, jak można popełnić tak wiele błędów. Począwszy od odmiany wyrazów (dajmy na to imię jednego z bohaterów- Eliego), która raz jest poprawna, innym razem zostaje zlekceważona, dzielenia ich, gdy znajdują się na końcu linijki (pojęcie sylaby jest czymś względnym), na myleniu imion głównych postaci (Addie dwa razy występuje jako Admie) skończywszy. Wiem, że łatwo jest wyliczać tego typu usterki, jednakże nie uczyniłam tego, kierowana niskimi pobudkami. Nie chcę nikogo zniechęcać do lektury, ani tym samym działać na szkodę wydawnictwa. Jednakże, jeśli ktoś ustala okładkową cenę na 38zł, co przyznacie w obecnych czasach jest sporą kwotą, to mam prawo wymagać, by licząca prawie 400 stron książka reprezentowała sobą odpowiedni poziom, prawda?

Co ze mnie zostało jest pierwszą częścią cyklu Kronik Hybryd.

Z niecierpliwością oczekuję kontynuacji wciągającej historii.

Kat Zhang Co ze mnie zostało

Co ze mnie zostało

Kat Zhang

Papierowy Księżyc

Słupsk 2015

Półka: książka pochodzi z mojej prywatnej biblioteczki

*************************************

Książkowe wyzwanie na 2016 rok

Realizacja Punktu- ,,Wybrana po okładce”

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

Zostaw komentarz

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>