Dziewczyna, którą kochałeś (7/2017)

27 stycznia 2017 BohaterowieKsiążka  2 komentarzy

Pojawiłeś się w moim życiu niczym brakujący element boskiej układanki. Podzielałeś zainteresowania, pomagałeś kultywować pasje.

Byłam dumna z Twoich dokonań, realizowanych planów oraz pomysłów, dopiero rodzących się w głowie.

Przez chwilę nie czułam się samotna.

Zostawiłeś po sobie spuściznę, świadczącą o potędze intelektu, pozbawionej granic wyobraźni.

Obraz, który podarowałeś mi podczas miodowego miesiąca, przez lata prowokował do dyskusji, motywował do działania, zachwycał.

Dzisiaj muszę walczyć o dobre imię postaci, która została utrwalona na drogocennym płótnie. Muszę dowieść praw, dzięki którym zachowam najważniejszą pamiątkę po Tobie, najdroższy.

Czy walka o dzieło sztuki świadczy o tym, że kurczowo trzymam się przeszłości, a może doprowadzi mnie na skraj emocjonalnego i finansowego bankructwa?

Jaka siła tkwi w Dziewczynie, którą kochałeś?

Jojo Moyes Dziewczyna, którą kochałeś

Droga Jojo Moyes!

Odczuwam pewien książkowy dyskomfort. Otóż wraz z rozpoczęciem kolejnej powieści (Twojego autorstwa), przeżywam katusze, związane z ewidentnym brakiem chemii pomiędzy moimi zmysłami, wyobraźnią, zainteresowaniem, a Twoim tekstem. Nie potrafię odnaleźć się w fabule. Kiedy nakreślasz tło wydarzeń, budujesz grunt, po którym stąpają bohaterowie, walczę z rozczarowaniem, próbującym wmówić mi, iż tym razem gra nie będzie warta przysłowiowej świeczki, że lektura okaże się stratą czasu. Wzrok musi przebiec po kilkunastu stronach, umysł zaś odnaleźć sens pokaźnych akapitów, bym połknęła bakcyla, zżyła się z wyimaginowanymi postaciami i z całych sił dopingowała je w dążeniu do osiągnięcia szczęścia.

Nie inaczej było z Dziewczyną, którą kochałeś. Tak naprawdę nie mam Ci tego za złe. Wiem, że za początkowymi zdaniami kryje się prawdziwa, emocjonalna bomba, jej lont zaś, wraz z zapalniczką, znajdują się w moich dłoniach. Pozwalam sobie odpalić fajerwerki, podziwiając efekt Twojej pracy, zarwanych nocy, pomiętych kartek. Próbuję sobie wyobrazić ile razy usiłowałaś zaczarować kursor, niecierpliwie zderzający się z białą przestrzenią, odliczający kolejne sekundy.

Winszuję udanej koncepcji, płynnego przechodzenia pomiędzy światem, zmierzającym ku zagładzie, a współczesnością. Dokonałaś wielkiej rzeczy, przybliżając czytelnikowi okres w dziejach ludzkości, o którym zarówno ofiary, jak i ich kaci woleliby zapomnieć. Do samego końca trzymałaś odbiorcę tekstu w niepewności, żonglując dowodami zbrodni i niewinności. Zbudowałaś solidny pomost, łączący niewygodną przeszłość, rzucającą oskarżycielskie cienie, z realiami XXI wieku. Skutecznie zachęciłaś do zgłębiania historii.

Posiadasz cenny dar swobodnej, aczkolwiek kunsztownej wypowiedzi, która nie musi opierać się na wyszukanych frazach czy poetyckich sformułowaniach. Piękna, szlachetna prostota stanowi Twój największy atut. Jest w niej coś, co sprawia, że kiedy już pozwolę się wciągnąć kolejnej opowieści, ulegam całkowitemu zatraceniu. Synchronizuję oddech z bohaterami, przestawiam się na tryb, w jakim funkcjonują. Każdą komórką ciała przeżywam przydarzające się im perypetie. Płaczę z bezsilności, śmieję się, wzruszam i wołam o pomstę do nieba. Czuję, jakby stanowili element mojego życia.

Dwutorowa akcja, oddaje palmy pierwszeństwa naprzemiennie Sophie Lefevre, mieszkance niewielkiego, znacznie oddalonego od Paryża St Péronne, która w trakcie I Wojny Światowej została oskarżona o kolaborację z Niemcami, rozdzielona z mężem, wyklęta przez rodzinę. Po niej narrator skupia się na Liv Halston, wdowie po szanowanym architekcie, Angielce, próbującej otrząsnąć się po śmierci drugiej połówki, która zmaga się z opinią publiczną i wymiarem sprawiedliwości w batalii o prawa do cennego obrazu. Na wspomnianym płótnie uwieczniona została Sophie, w sposób, wydobywający z niej siłę, piękno i odwagę. Nim jednak zapadnie wyrok, Olivia będzie musiała zagłębić się w historii Francji, prześledzić losy kobiety, której z racji różnic czasowych, nie była w stanie poznać.

Obraz staje się symbolem władzy, majątku, a także oczyszczenia z niesłusznych zarzutów. Jest wykorzystywany przez różne środowiska, które manipulują opinią publiczną, wyznają politykę nienawiści, szukają kozła ofiarnego. Dla Liv jest on źródłem wspomnień o kochającym mężu, przypomina jej o tym, że kiedyś miała w życiu cel. Nie myślcie jednak, iż czytelnik ma do czynienia z ckliwym melodramatem. Autorka zadbała o dawkę intrygujących elementów, poddając bohaterki licznym próbom, sprawdzając charaktery, lojalność, wierność.

Siła oddziaływania obrazu jest tak rażąca, iż czytelnik nie może powstrzymać się od szukania informacji na jego temat. Zaczyna wierzyć w jego istnienie. W mojej wyobraźni wykreowała się podobizna Sophie i uwierzcie mi, naprawdę chciałaby skonfrontować własne wyobrażenie z wizją Moyes.

Ponadto intryga, splata losy niemieckiego Kommandanta, współwłaścicielki hotelu, przysposobionej przez nią sieroty, zniewolonego artysty, sponiewieranej zdrajczyni narodu z adwokacką palestrą, przedstawicielami instytucji, zajmującej się odnajdywaniem skradzionych dzieł sztuki z osobami, które przez przypadek weszły w ich posiadane, nieświadome ich wartości.

Kobieta, którą kochałeś to nie tylko opowieść o próbie zrehabilitowania nielojalnych względem narodu cywili i żołnierzy, to mocny głos w dyskusji, dotyczącej walki o przetrwanie, poświęcenia w imię miłości. Lecz nie zapominajcie, iż Jojo Moyes niczym wytrawna tkaczka, tworzy gobeliny uczuć, historie o ludziach, szukających ukojenia w ramionach potencjalnych partnerów, usiłujących rozpocząć nowy rozdział w życiu, napotykających realne przeszkody.

To był wyśmienity pomysł, polegający na zespoleniu losów na pozór niemających z sobą nic wspólnego bohaterek. Sophie wywarła ogromne wrażenie na zagubionej Liv. Gdyby istniała maszyna, służąca do pokonywania czasowych barier, kobiety miałyby możliwość odbycia spotkania. Może wypowiedziałyby na głos dręczące je uczynki, wzajemnie pocieszały, by na końcu paść sobie w ramiona…

Ta książka zasługuje na Waszą uwagę.

Jestem ciekawa czy również wywołuje w Was skojarzenie z tekstem piosenki Sylwii Grzeszczak?

 Jojo Moyes Dziewczyna, którą kochałeś

Dziewczyna, którą kochałeś (The Girl You Left Behind)

Jojo Moyes

Przekład: Nina Dzierżawska

Kraków 2017

Między Słowami

Półka: książka pochodzi z moim prywatnych zbiorów, nie została przekazana w ramach współpracy

P.S.

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli zainteresują Cię moje recenzje pozostałych powieści Jojo Moyes

Jojo Moyes Razem będzie lepiejj

Razem będzie lepiej

ME BEFORE YOU JOJO MOYES

Zanim się pojawiłeś

Kiedy Odszedłeś Jojo Moyes (After You)

Kiedy odszedłeś

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

2 komentarzy w Dziewczyna, którą kochałeś (7/2017)

  • Nie czytałam jeszcze tej książki. Czeka na mojej półce.

    • li_lia says:

      Moja Droga, nie zwlekaj. Będziesz ukontentowana.

Zostaw komentarz Cancel reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>