Intryga Królowej Elfów

12 czerwca 2013 Książka  5 komentarzy

Jakże miło odpocząć od inwazji wampirów, wilkołaków, zombie i innych nadprzyrodzonych stworzeń, mających więcej wspólnego ze śmiercią niż z życiem. W opozycji do wyżej wymienionych kreatur dumnie stoją elfy oraz fejowie, których obiektem zainteresowania staje się muzycznie utalentowana szesnastolatka. Czy powieść Maggie Stiefvater jest literackim szlochem, czy wręcz przeciwnie, lekturą, która idealnie nadaje się na letnie wieczory?

DSC_0244

Gdyby okładki książek mogły mówić, ta z pewnością zwróciłaby się do mnie pełnym magii, niezrozumiałym dla postronnych ludzi językiem. Nieprzypadkowo dominującym kolorem jest tutaj zieleń, przechodząca od barwy właściwej szmaragdom, albo butelce wytrawnego szampana, na młodej, świeżo skoszonej trawie skończywszy. Prócz hipnotyzującego spojrzenia jednej z bohaterek powieści, motywem przewodnim okładki są czterolistne koniczyny. Całokształt grafiki świadczy o tym, iż jej twórcy doskonale zapoznali się z treścią utworu. Bowiem charakterystyczną roślinę, powszechnie uważaną za symbol szczęścia, można spotkać również na poszczególnych stronach lektury i wcale nie oznacza ona czegoś pomyślnego dla pierwszoplanowych postaci Lamentu. Wręcz przeciwnie, jest zapowiedzią czyhającego niebezpieczeństwa.

Nosząca oryginalne, wręcz trudne do wymówienia imię, Deirdre Monaghan pochodzi z rodziny, w której kobiety odnoszą sukcesy w życiu zawodowym. Sama bohaterka jest skromną i niedającą się nie lubić osobą. Natura obdarzyła ją zniewalającym głosem oraz godną pozazdroszczenia umiejętnością gry na harfie. Wolny czas spędza zarabiając pierwsze pieniądze w popularnej lodziarni, a także uświetniając swymi występami wesela i inne uroczystości.

Pewnego dnia nastolatka spotyka młodego mężczyznę, który do tej pory objawiał jej się wyłącznie w snach. Luke Dillon nie tylko ratuję harfistkę z kłopotów, do jakich należy towarzysząca publicznym wystąpieniom trema, ale przede wszystkim zasiewa w niej ziarnko miłości. Motyle w brzuchu, wzajemna fascynacja, skłonność do poświęceń zostają zapoczątkowane w szkolnej toalecie, w scenerii dalece odbiegającej od kanonu piękna. Od tej pory zwyczajna egzystencja Deirdre wypełniona zostaje nadprzyrodzonymi zjawiskami, a ona sama musi stoczyć bitwę o szczęście, wolność i życie, swoje i bliskich jej osób.

Lament na pewno nie jest wybitnym dziełem, które zasługuje na to, by pisać o nim w samych superlatywach. Jednakże biorąc pod uwagę kilka szczegółów, śmiem twierdzić, iż jest książką, która pozwala zatracić się w swej treści. W tym przypadku nie ma mowy o wartkiej akcji, która w fantastyce jest wręcz pożądana. Powyższy ,,defekt” rekompensują narratorskie komentarze. Bowiem myśli i stwierdzenia głównej bohaterki zdecydowanie stanowią mocny atut powieści. Wiele razy zdarzyło mi się wrócić do wypowiedzianych na głos czy też w myślach przez Deirdre kwestii. I nie ukrywam, że towarzyszyło mi wówczas ukłucie zazdrości, chęć powrotu do czasów, gdy miałam naście lat, gdy zakochanie myliłam z poważnym uczuciem, gdy każda miłość była tą pierwszą, jedyną, najważniejszą.

Książka Maggie Stiefvater jest przyzwoicie sporządzoną miksturą, w której to lokalny folklor współgra z pozbawioną cudów rzeczywistością, gdzie ilość zagadek, tajemnic i przygód tworzy tekst, niemający nic wspólnego z rutyną. Lament dotyka ważnych spraw, związanych z rodziną, zaufaniem, lojalnością, a także z przyjaźnią. Główna bohaterka nie została wykreowana na niewinną mimozę , albo osobę, która nie ma jasno określonych celów w życiu, a jej wyjątkowość sprowadza się do tego, że zainteresowała kogoś nie z tego świata. Deirdre świadoma konsekwencji wiąże się z Lukiem- mordercą na odwyku, igra z pradawnymi mocami i odkrywa w sobie coś magicznego.

Intryga królowej elfów stanowi oś wydarzeń, ale nie przyćmiewa pozostałych kwestii. A do tych bez wątpienia należy przyjaźń z podtekstem, jaka nawiązała się między Deirdre i jej rówieśnikiem Jamesem, a także sprawa rodziny Monaghan, jej powiązań z nadprzyrodzonymi siłami. Wszystkiemu towarzyszy wciągający opis muzyki, świetnie oddający klimat tajemniczych melodii.

Pozostaje mi tylko zachęcić Was do zapoznania się z treścią książki.

W kolejce czeka już na mnie kontynuacja Lamentu- Ballada.

Lament. Intryga Królowej Elfów

Maggie Stiefvater

Wydanie I

Warszawa 2011

 

Wydawnictwo Illuminatio

 

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

5 komentarzy w Intryga Królowej Elfów

  • Asia says:

    Ta książka to coś dla mnie :)

  • Kruszynka says:

    Mam wielką ochotę na nią od czasu, kiedy ją zaprezentowałaś w poście z tym, co do Ciebie dotarło ;)

  • Alicja says:

    O elfach to jeszcze nic nie czytałam :D w sumie, aż ciekawa jestem czy by mi się spodobała;))

  • Yllla says:

    Dla odmiany chętnie przeczytałbym o Elfach :)

  • Paprykens says:

    Sięgnęłam po nią bardziej z nastawieniem, że z braku laku i kit dobry, ale o dziwo książka całkiem niezła. Ot, taki odmóżdżacz po ciężkim dniu ;)

Zostaw komentarz Cancel reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>