Jeszcze się kiedyś spotkamy

26 września 2019 Książka  Brak komentarzy

Zauważyłam pewną zależność: książki Magdy Witkiewicz, których fabuła zawiera nieznane mi doświadczenia, emocje, od których stronię, bohaterów, z którymi nie potrafię się identyfikować, wertuję, przetrawiam, odkładam na półkę, lub przekazuję dalej. Oddaję z nadzieją, iż trafią do odpowiedniego odbiorcy, sprawią komuś radość, wywołają falę wzruszeń, albo skłonią do zastanowienia się nad własnym życiem.

Jeśli jednak w moje ręce wpadnie utwór (a dzieje się tak zazwyczaj przypadkiem), poruszający kwestie, stanowiące w danym momencie priorytet moich rozważań, pierwszoplanowy dylemat, jeśli na papierowych stronach znajduję zapis słów, które padły z ust bliskiej mi osoby, lub uzewnętrznienie myśli, kotłujących się w mojej głowie, jeśli któraś z postaci do złudzenia przypomina Ewę, stojącą przed przepaścią marzeń i powinności, totalnie, bezgranicznie, bezwarunkowo, kompletnie zatracam się w lekturze.

Już pierwsze akapity Jeszcze się kiedyś spotkamy spowodowały, że z moich ust mimowolnie wydobywały się okrzyki zachwytu:

Wreszcie!

Jak długo na to czekałam!

Za taką Magdą tęskniłam!

Magdalena Witkiewicz Jeszcze się keidyś spotkamy

Doceniam kiedy autor skrupulatnie przygotowuje się do procesu tworzenia, kiedy zbiera materiały, studiuje wiarygodne źródła informacji, szuka świadków opisywanych wydarzeń, świadectw przeszłości, kiedy swoje tezy podpiera naukowymi badaniami, jednocześnie dając szerokie pole do popisu własnej wyobraźni.

Nie inaczej było w przypadku opisywanej książki. Amatorzy twórczości Magdy W. doskonale znają okoliczności powstania tej opowieści. Nieliczni zapewne pokusili się nawet o zdobycie dodatkowych informacji na temat Epigenetyki oraz psychologii transgeneracyjnej, które odegrały istotną rolę w historii Justyny i Adeli, głównych bohaterek. Być może któryś z czytelników baczniej przyjrzał się własnemu drzewu genealogicznemu, pokusił się o zapoznanie z losami przodków.

Babcia i wnuczka. Przedstawicielki dwóch pokoleń. Na pierwszy rzut oka łączą je jedynie geny, wszakże każda z nich swą młodość przeżyła w zupełnie innych czasach, realiach, okolicznościach, zmagając się z pozornie tylko odmiennymi problemami. Jedna z nich przekroczyła próg dojrzałości podczas wojennej zawieruchy, naprzemiennie tracąc i odzyskując męża, zmieniając adres zamieszkania, poznając nowych przyjaciół i spełniając się w roli matki. Druga zaś najważniejsze decyzje podejmuje wraz z nadejściem nowego millenium.

Zestawienie tych dwóch, jakże odmiennych światów, nie służy jednak szukaniu różnic. Nie trzeba być wnikliwym czytelnikiem, by dostrzec pewien schemat zachowań, bowiem sama autorka, wkładając swoje przemyślenia w usta Justyny, często podkreśla jego wagę.

Należę do osób niecierpliwych, w gorącej wodzie kąpanych. Lubię mieć podane na tacy sprawdzone rozwiązanie, albo wytaczającą ilość wskazówek, informacji, by móc wyrobić sobie własne zdanie, by być w stanie rozwikłać daną zagadkę. W Jeszcze się kiedyś spotkamy Witkiewicz stopniowo odkrywa karty, niespiesznie odsłania kurtynę, drocząc się z odbiorcą opowieści, pozostawiając go na ringu własnych domysłów. Ten zabieg wzmacnia zmiana narratora. Raz jest nim sama Justyna, którą naprzemiennie opisuje wydarzenia z własnej przeszłości, skupia się na teraźniejszości, bądź przytacza rozmowy z własną babcią. Kiedy indziej mamy do czynienia z korespondencją (adekwatną do danych czasów). Są to wojenne listy Adeli i Franciszka oraz ich przyjaciół, albo maile, jakie wymienili między sobą Justyna z ówczesnym chłopakiem Michałem lub obecnym mężem. W pozostałych przypadkach poznajemy wydarzenia z młodości Adeli, fragmenty konwersacji, opisy jej wewnętrznych rozterek. Nie bez znaczenia jest również fakt, iż wiedza czytelnika zostaje wzbogacona o opis przygód, jakie przytrafiły się pozostałym bohaterom powieści.

Podoba mi się przemieszanie czasu, manewrowanie pomiędzy tym co było w minionymi wieku i tym, co działo się współcześnie. Autorka starała się być wierna realiom II Wojny Światowej, dbając, by jej bohaterowie odziani byli zgodnie z panującą modą, korzystali z dobrodziejstw nauki i techniki, dostępnych w danych czasach, przechadzali się ulicami, noszącymi ówczesne nazwy i wysławiali się w sposób charakterystyczny dla swojego pokolenia.

O ile jednak losy Adeli, choć ciekawe i pozbawione nudy, nie przykuły w 100% mojej uwagi i raczej zależało mi na tym, by odkryć prawdę, związaną z powojennym życiem jej męża, tak historię Justyny wręcz pochłonęłam. Daleka byłam od jej oceniania, krytykowania wyborów, czy podsuwania lepszych rozwiązań. Interesowała mnie jej reakcja na wyznanie babci, sposób w jaki ustosunkuje się do nowo zdobytej wiedzy i jak to odbije się na jej życiu. Chciałam również wiedzieć ile warte było oczekiwanie w przypadku obu kobiet, czy nie żałowały lat, poświęconych na wypatrywanie ukochanego mężczyzny, czy tęsknota za drugą połówką wyryła trwały ślad na ich psychice.

Jeszcze się kiedyś spotkamy nie należy traktować jako remedium na wszelkie dylematy związane z byciem w związku na odległość, z oczekiwaniem na konkretną deklarację i działanie niezdecydowanego partnera. Każdy przypadek jest inny, każda decyzja może przez nas zostać tylko raz podjęta i nigdy nie dowiemy się jakie byłyby reperkusje, związane z cofnięciem czasu i obraniem innej drogi.

Po skończonej lekturze zaczęła prześladować mnie piosenka dawnego frontmena Mafii: ,,Chodź, przytul, przebacz”:

(…) nie chcę czekać,
kiedy na nic,
to czekanie
nie ma granic.

Albo chodź, przytul mnie,
albo odejdź i przebacz,
i niech stanie się to tu i teraz.
Albo teraz i już
kiedy niebo cię zsyła,
albo wszystko skończone i wybacz…
.
W końcu nie ma się czemu dziwić, książka Magdy jest skarbnicą cytatów, utworów, które zapadają w pamięci, piosenek, stanowiących motto każdego rozdziału.

Magdę Witkiewicz okrzyknięto kiedyś mianem Królowej Szczęśliwych Zakończeń. Chciałabym, aby w niedalekiej przyszłości stworzyła jedno z nich, specjalnie dla mnie.

Jeszcze się kiedyś spotkamy Magda W

Jeszcze się kiedyś spotkamy

Magdalena Witkiewicz

Wydanie keiszonkowe

Poznań 2019

Wydawnictwo Filia

Półka: książka pochodzi z mojej prywatnej kolekcji

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

Zostaw komentarz

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>