Mechanizm serca

15 lipca 2012 Książka  20 komentarzy

W Piernikowie na starym rynku, wciśnięta między lumpeks a sklep medyczny, istniała mała, przytulna księgarnia. Jej właściciel sprzedawał po kilka egzemplarzy prawdziwych perełek niszowych wydawnictw w zaskakująco niskich cenach. W przerwie między zajęciami lubiłam urządzać sobie samotne wycieczki i między chwiejnymi półkami szukać ciekawych książek. Błoga cisza, mała liczba klientów i obsługa, która nie krążyła z czujnym wzrokiem, dając do zrozumienia, że albo dokona się zakupu albo prosimy skierować się w stronę wyjścia. Księgarnia to nie drogeria. Nienawidzę narzucających się ekspedientów, którzy od progu pytają mnie w czym mogą pomóc. Książek nie powinno się w pośpiechu wrzucać do koszyka. Intrygujący egzemplarz zawsze oglądam z każdej strony. Dokładnie czytam esencję utworu, którą wydawca umieścił na okładce. Potem zaś otwieram i czytam pierwszą stronę. Jeśli mnie wciągnie- odkładam ją wówczas na stos ,,do kupienia” i szukam dalej.

Dziś zmuszona jestem do zamawiania książek przez Internet. Często zaintrygowana czyjąś recenzją dokonuję zakupu w ciemno. Ostatnio udało mi się wyrwać do Piernikowa i odwiedzić pewną księgarnię.

Dotknęłam jej i nie chciałam wypuścić z rąk. Leżała na samym szczycie zgrabnie ułożonego stosu. Przykuła moją uwagę okładką, nad stworzeniem której ktoś musiał się bardzo napracować. Wydawało mi się, że jest owleczona ludzką skórą. Była taka mięsista, gładka i pociągająca. Dostrzegłam napis ,,Baśń dla dorosłych” i zrozumiałam, że znalazłam coś, co z pewnością przypadnie mi do gustu.  To był ten moment, gdy podświadomie usłyszałam zachęcające ,,Weź mnie” i nie mogłam się temu oprzeć.

Mechanizm serca

Mathias Malzieu

Świat Książki

 

Aspiracje lidera francuskiej grupy muzycznej Dionysos wykroczyły poza świat nut i instrumentów. Matias Malzieu zapragnął ujarzmić słowo pisane. I tak stał się autorem kilku książek, w tym Mechanizmu serca. Prawdopodobnie jesienią tego roku do kin trafi ekranizacja recenzowanego utworu. Zanim to nastąpi chciałabym uraczyć Was piosenką o głównym bohaterze powieści:

Wymarzona powieść to taka, do której podchodzi się jak do uszkodzonego czajnika elektrycznego. Odgrywa jedną z głównych ról w mojej kuchni. Nie wyobrażam sobie jak mogłabym bez niego funkcjonować. Ostrożnie napełniam go wodą, pilnując by nawet kropelka nie przedostała się do dziury w kablu. Oczekuję tego momentu, gdy wrzątek zacznie wydawać charakterystyczny odgłos, para spróbuje uciec, gwałtownie podnosząc pokrywkę. I gdy przekonana o tym, że mogę bezpiecznie zalać chabrowy kubek ciepłym płynem, podnosząc czajnik z nagrzanej podstawki poczuję silne kopnięcie prądu.

Zazwyczaj wciągająca lektura odrywa mnie od rzeczywistości na wiele godzin. Czytam w nocy, przy akompaniamencie chrapiących domowników. Od pierwszego słowa do ostatniego akapitu bez względu na to, którą godzinę pokazuje elektroniczny zegarek.

Przebrnięcie przez 166 stron Mechanizmu serca zajęło mi okrągły tydzień…I wcale specjalnie tego nie przedłużałam, nie odciągałam w czasie zakończenia, nie delektowałam się każdym zdaniem autora.

Zauroczyła mnie koncepcja. Historia noworodka, któremu wszczepiono zegar, aby wspomóc jego serce wydała mi się bardzo interesująca. Dramat matki porzucającej swoje dziecko, problemy prostytutek, degenerata i odrzuconej przez społeczeństwo zdolnej i przerażającej kobiety- złotej rączki, wszystko to tworzyło fantastyczne tło i budowało mroczną atmosferę, która skupiała się na tajemnicy nieszczęśliwego dziecka.

Wraz z kolejnymi stronami znikało napięcie i dreszczyk emocji. Zaczęli pojawiać się dziwni bohaterowie i nieszczęsna Miss Acacia- młodzieńcza miłość głównego bohatera.

Nie chcę Wam zdradzać najciekawszych wątków powieści, dlatego tylko zarysuję akcję. Mathias Malzieu na łamach utworu powołał do życia dziecko, które na skutek wypadku doznało poważnego urazu. Odbierająca poród ,,akuszerka” postanawia uratować chłopca. Nie tylko dokonuje ryzykownej operacji i umieszcza w jego organizmie zegar, dzięki któremu serce malca nie przestanie bić, ale również przygarnia go i przejmuje nad nim opiekę. Wychowujący się w nadzwyczajnym przytułku chłopiec, skrycie marzył o nowych rodzicach. Lecz gdy tylko zainteresowana nim para poznaje źródło charakterystycznego tykania, Jack zaczyna jawić im się jako potwór od którego wolą trzymać się jak najdalej. Ta kwestia stanowi bardzo ciekawy wątek. Adopcja zdaniem autora wcale nie jest bezinteresownym czynem dwojga ludzi, którzy pragną mieć dziecko. To wyrachowany system eliminacji słabych jednostek, to egoistyczna możliwość wyboru płci, wieku, rasy i stanu zdrowia nowego członka rodziny. Młody bohater poznaje dziewczynkę, która wywiera na nim ogromne wrażenie. Od tamtej por obsesyjnie usiłuje ją odnaleźć. Konsekwencje jego czynów doprowadzają do tego, że musi opuścić ,,rodzinny dom” i wyruszyć w podróż. Kiedy wreszcie udaje mu się odnaleźć Miss Acacię musi zdecydować czy wyjawić jej prawdę o swoim drewnianym sercu.

Dzień w którym mały Jack po raz pierwszy ujrzał śpiewającą na ulicy dziewczynkę drastycznie odmienił jego życie. To z jej powodu staje się ofiarą szkolnych prześladowań i sprowadza na swoją opiekunkę tragedię. Ale to dzięki niej dojrzewa, przełamuje granice własnej wytrzymałości, spotyka na swej drodze ludzi, którzy podpowiadają mu jak żyć.

Baśnie rządzą się własnymi prawami i z reguły nie wykładają łopatologicznie życiowych prawd, które mają za zadanie przekazać. Czytając Mechanizm serca momentami miałam wrażenie, że autor próbuje bawić się w twórcę Alchemika. Te mało odkrywcze sentencje okraszone wyszukanymi metaforami i porównaniami trącą coelhowskim stylem. Zabrakło mi tutaj niedomówień, pola popisu dla własnej świadomości.

„Zawód miłosny może zmienić ludzi w potwory przepełnione smutkiem.”

„Cała przyjemność i radość, które daje miłość, muszą któregoś dnia odbić się cierpieniem. A im mocniej się kocha, tym ból będzie silniejszy. Doświadczysz pustki, potem udręki zazdrości, niezrozumienia, poczucia odrzucenia i niesprawiedliwości”.

„Tak, każdemu się wydaje, że umrze, kiedy zostaje rozdzielony z ukochaną osobą.”

 

Mechanizm serca to również zaskakująca opowieść o fizycznej miłości dwojga nastolatków, którzy nie potrafią zbudować solidnych filarów dla swojego związku. To historia o oszukiwaniu innych dla ich rzekomego dobra, to solidna dawka kłamstwa, którym karmi się główny bohater, wierząc, że to, co go łączy z Andaluzyjką jest warte zachodu i czyni jego życie wyjątkowym.

Największy problem chłopca z drewnianym sercem nie polegał na tym, że wydawało mu się, że kocha za mocno, tylko to, iż swym uczuciem obdarzył nieodpowiednią osobę.

Zapatrzona w siebie Miss Acacia świadomie ukrywa swój romans z Jackiem. Nie angażuje się całą sobą w relacje w zapatrzonego w nią chłopca. Jedną nogą stuka obcasem na scenie, wyśpiewując arie, drugą mota się w łóżku, pozwalając kochankowi zaspokoić swoje potrzeby. Nie dopuszcza do siebie myśli, że chłopiec faktycznie ma drewniane serce, a gdy poznaje prawdę zachowuje się jak rozgoryczona i rozkapryszona dziewczynka. Na łamach powieści pojawia się również absztyfikant Miss Acacii, który rywalizuje z Jackiem o jej względy.

Meritum historii stanowi drewniane serce z mechanizmem starego zegara. Pojawia się ono jako symbol, który ma sprawić, że książka nie będzie tylko opowieścią o miłości, ale metaforą życia i wiary. Gdyby nie powierzchowność bohaterów ten zabiegł mógłby zakończyć się sukcesem.

Przez karty książki przewijają się znane postaci- znajdziemy tam Meliesa-okrzykniętego mianem magika kina oraz słynnego Kubę Rozpruwacza. Jeden towarzyszy młodemu Jackowi w podróży i w nowym miejscu w którym chłopiec musi się zaadoptować, drugi zapada w pamięci dzięki przerażającej prawdzie. Każdy z nich odgrywa rolę mędrca, karmiącego młodzieńca wzniosłymi sentencjami.

Nie lubię, gdy autor oświeca mnie w tak oczywisty sposób. Wolę, jeśli nieświadomie dochodzę do wniosków, na których mu zależy.

Pragnę również zwrócić Waszą uwagę na język Malzieu. Gdybym nie zdawała sobie sprawy z tego, że jest członkiem kapeli, sądziłabym, że próbuje odnaleźć się w roli niespełnionego gryzipiórka, balansującego na granicy ciekawej koncepcji i pisarskiej patologii.

Osobną kwestię stanowi zakończenie. Można się było tego spodziewać. Od początku wątpiłam w całą tą drewniano-zegarowo-kukułkową teorię i liczyłam na taki finisz opowieści. Jednak mam wrażenie, że coś podobnego już gdzieś mi się o oczy i uszy obiło…

Mechanizm serca jest jak sylwestrowe fajerwerki- na początku zachwycają kolorami, grą świateł i hukiem, a potem zostaje po nich nie przyjemny zapach spalenizny.

 Mogło być naprawdę zjawiskowo. Szkoda, troszkę się rozczarowałam.

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

20 komentarzy w Mechanizm serca

  • mamaagatki says:

    Kolejna opowieść o miłości. Ja akurat rzadko sięgam po baśnie ale ten pomysł z sercem-zegarem i zakazem zakochania się jakoś tak mnie wzruszył.
    A postacie z okładki odrazu skojarzyły mi się z Bellą i Edwardem…

    • li_lia says:

      Czyżby fanka Zmierzchu? :)

  • narwhals666 says:

    Mi okładka skojarzyla się z filmu pt. Miasteczko Halloween. :)
    Po okładce możnna poznać, że to coś tajemniczego. Pozdrawiam ;)

  • mamaagatki says:

    Namiętnie pochłaniałam wszystkie części Sagii:)
    Natomiast film mnie rozczarował.

    • li_lia says:

      Mamoagatki, a co sądzisz o Pamiętnikach wampirów i o Czystej krwi?

  • mamaagatki says:

    Kochana, wstyd się przyznać ale nie czytałam;( Pamiętniki są na mojej liście do przeczytania a Czystą krew widziałam chyba w telewizji, jest taki serial? Dobrze kojarze?

    Czytałam dwie inne sagii: Błękitnokrwistych i Świat nocy. Tą drugą gorąco polecam.

    • li_lia says:

      Moja Droga- Czystą krew oglądam namiętnie- codziennie sobie przypominam odcinki od pierwszej serii- także polecam :)
      Zainteresowałaś mnie tymi książkami.

  • justynak2608 says:

    Pamiętam te piękne czasy kiedy to pochłaniałam książki godzinami, od romansów po ukochane horrory Mastertona czy Kinga. Niestety brak czasu albo prędzej lenistwo spowodowało,że jedynymi książkami które ostatnio mam w ręce to bajki, baśnie albo wiersze dla dzieci. Ech…zazdroszczę,że masz na to czas i siłę, a przede wszystkim motywację :)

    • li_lia says:

      Justynko- czasem trzeba z czegoś zrezygnować, żeby zrobić coś dla siebie. Pamiętaj- szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Sporo czasu minęło zanim zrozumiałam, że mam prawo do małych przyjemności, że na dziecku świat się nie kończy, że całkowicie się poświęcając macierzyństwu jednocześnie tracę siebie.
      Należę do osób, które nie potrafią się nudzić. Dzień muszę wycisnąć jak cytrynkę i dopóki nie padnę z sił wówczas robię wiele rzeczy. Żałuję, że doba nie trwa dłużej, wówczas bez wyrzutów sumienia mogłabym i dom doprowadzić do perfekcji i z córką wychodzić częściej niż dwa razy w ciągu dnia i mogłabym robić wiele wiele wiele innych rzeczy.
      Pozdrawiam Cię serdecznie i z całego serca życzę Ci, byś potrafiła wygospodarować czas tylko dla siebie.

  • mamaagatki says:

    Justynak lubimy dokładnie tych samych autorów horroru!Pierwszą książką Kinga, którą czytałam była „Cujo” i po niej już wiedziałam, że będzie moim królem :) Był okres, że zaczytywałam się jego horrorami. Teraz mam fazę na Cobena i horrory zdradziłam na rzecz thrillerów:)

  • Żaneta says:

    po przeczytaniu recenzji stwierdzilam ze musze przeczytac :) szkoda ze ostatnio malo kto docenia dobra ksiazke :(

    • li_lia says:

      Żanetko- mam w zanadrzu kilka książkowych perełek, które warto przeczytać :0

  • justynak2608 says:

    Ech…wiesz Ewo, mój młody skończył 3 lata, zatraciłam się w tym wszystkim może dlatego,że Dawid był bardzo wyczekiwanym dzieckiem.Obawiam się,że kiedyś stanę się starą zaborczą matką (oby nie!!!). Nie lubię gdy go przy mnie nie ma, a gdy muszę go zostawić z babcią co godzinę wykonuję telefon. Cały czas mam nieodparte wrażnie ,że nikt nie przypilnuje go tak dobrze jak ja ,Dawid jeszcze dolewa oliwy do ognia, płacząc w niebogłosy gdy wychodzę z domu. Od września idzie do przedszkola i już się boję na samą myśl o tym co się tam będzie działo. :( Dlatego, nawiązując do tematu szkoda mi np. samej wyjść na miasto czy do przyjaciółki bo przecież Dawid się tak bardzo cieszy kiedy z nim wychodzę, po co czytać książkę skoro lepiej jemu poczytać bajki, po co sobie coś kupować ,skoro jego zachwyt , radość i słodkie „łał, o bozie” na nową rzecz jest takie niesamowite. Być może się to zmieni od września i trochę odżyję, zajmę się sobą a najchętniej to bym wróciła do pracy,żeby pobyć z ludźmi.Dzięki za miłe słowa.
    Mamoagatki i King i Masterton piszą a tak niezwykły sposób,że bardzo ciężko jest przerwać czytana lekturę. Gdy uporam się z soba na pewno powrócę do ich dzieł a Cobena zostawię na deser:)
    Pozdrawiam gorąco:)

  • justynak2608 says:

    A na Wizaż nowy nabór do testów Colgate Plax jakby ktoś był chętny :)

    • li_lia says:

      O dziękuję za newsa. Byłam tam dzisiaj i nic nie zauważyłam.

  • Żaneta says:

    oj to ja bym poprosiła o te perełki a ja w między czasie nadrobie woje zaległości :)

  • tabasko says:

    czytałam. Kiedy tylko gdzieś widzę tą książkę, sama się do siebie uśmiecham, bardzo dobrze ją wspominam.

  • mamaagatki says:

    Dziś znalazłam w internecie tan tekst, i nie wiem czemu ale od razu skojarzyło mi się z Twoją recenzją „Mechanizmu serca”:
    była sobie niewidoma dziewczyna, która nienawidziła siebie tylko dlatego, że była niewidoma. nienawidziła wszystkich oprócz swojego kochającego chłopaka. zawsze był przy niej. mówiła, że gdyby tylko mogła zobaczyć świat wyszłaby za niego za mąż. pewnego dnia ktoś podarował jej nowe oczy. dzięki nim mogła już wszystko widzieć. chłopak zapytał ‚skoro teraz wszystko widzisz wyjdziesz za mnie?’. dziewczyna była zszokowana kiedy zobaczyła, że jej chłopak także był niewidomy i odmówiła wyjścia za niego za mąż. chłopak odszedł rozdarty na kawałki. po jakimś czasie wysłał jej list o treści ‚TYLKO DBAJ O MOJE OCZY KOCHANIE’.

    • li_lia says:

      MamoAgatki- tak, znam to. Ktoś na facebooku to opublikował. Muszę powiedzieć, że trafia w serce.

  • mamaagatki says:

    Prawda? Próbowałam wyszukać czyj to tekst ale nie udało mi się.

Zostaw komentarz Cancel reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>