Moja siostra mieszka na kominku

6 marca 2014 Książka  3 komentarzy

Co można zrobić z ludzkimi zwłokami?

Zapewne większość z Was wskaże cmentarz, jako miejsce wiecznego spoczynku. Niektórym zaś przyjdą na myśl egipskie piramidy, inni przypomną sobie spektakularne pogrzeby, w trakcie których ułożone na drewnianych stosach ciała, trawił ogień. Historia wspomina również przypadki układania zwłok na łódkach, które po odpłynięciu od brzegu dosięgała podpalona strzała. W bardziej romantycznych wersjach prochy osoby, która opuściła ten ziemski padół, można rozsypać w szczególnym miejscu, jak ocean, górski szczyt, plaża (!), bądź łąka. Ekscentrycy wymienią bardziej oryginalny pomysł, jakim jest przerobienie pozostałości po kremacji na diament, którym można ozdobić pierścionek, wisiorek lub inny element biżuterii, tak, by ukochany człowiek, zawsze był blisko nas. Oczywiście, wszystko zależy od norm ustanowionych w danym państwie.

Jednak żaden z powyższych sposobów nie ma nic wspólnego z decyzją, którą podjął pewien Brytyjczyk, ojciec tytułowych bohaterów debiutanckiej książki Annabel Pitcher. Szczątki dziesięcioletniej Rose zostały bowiem ,,solidarnie” podzielone między obojgiem rodziców. Część z nich zamieszkała w złotej urnie. Ten niezwykły przedmiot spoczął zaś w centralnym miejscu domu Matthewsów- na kominku.

Oto wielowątkowa, dogłębnie poruszająca, wyciskająca hektolitry łez historia, której lektura okazała się dla mnie niezapomnianym przeżyciem.

 DSC_0103

Pierwszym strzałem w dziesiątkę było uczynieniem z dziesięcioletniego chłopca narratora tej opowieści. Świat widziany z perspektywy młodego Brytyjczyka zostaje pozbawiony swej niewinności i naiwności, by odkryć przed czytelnikiem zakamarki dusz wszystkich bohaterów. To właśnie Jamie ciągnie nas za rękę, oprowadzając po swoim domu, szkole i podwórku, stopniowo odkrywając przeszłość swojej rodziny, której największą tragedią okazała się śmierć jednego z dzieci państwa Matthews. Od śmierci Rose minęło 5 lat. Mogłoby się wydawać, że czas skutecznie, aczkolwiek powoli potrafi uśnieżyć ból, ukoić rozpacz i pozwolić zagoić się ranom. Tymczasem przykład wspomnianej familii ukazuje, iż bez względu na to, jak dawno temu wydarzył się pewien incydent, niektórzy nie potrafili normalnie funkcjonować, przeżyć wszystkich etapów żałoby, skupić się na pozytywnych aspektach życia i pozwolić sobie na to, by być szczęśliwym. Na rodzinnym froncie utworzyło się kilka obozów. Ich zwolennicy dzielą się na tych, którzy przeżywają rozpacz po stracie Rose, tych, którzy starają się wrócić do rzeczywistości. Jest jeszcze pewna osamotniona w swych uczuciach osoba, to nasz młody bohater, niedopuszczający do siebie łez, ani mglistych wspomnień.  Z racji swego wieku nie mógł dobrze zapamiętać brutalnie zamordowanej siostry, co z jednej strony okazuje się szansą na to, by zachować równowagę, choć z drugiej obarcza wyrzutami sumienia, iż w niedostateczny sposób opłakuje zmarłą.

Rodzinę Matthewsów poznajemy w momencie rozłamu, gdy jedno z małżonków postanawia odciąć się od przeszłość, jednocześnie wykluczyć szansę na to, by odbudować wzajemne relacje, po czym odchodzi do innego partnera. Drugie zaś podejmuje decyzję o przeprowadzce, zabiera dziesięcioletniego Jamesa i jego starszą siostrę (bliźniaczkę Rose) do nowego domu. Zmiana otoczenia nie sprzyja zabliźnianiu ran. W czasie, gdy dzieci zmagają się z codziennością, próbując dorastać, dojrzewać, zawierać przyjaźnie, poznawać smak pierwszej miłości, głowa rozbitej rodziny popada w marazm, oddaje się zgubnemu nałogowi i zaniedbuje swe rodzicielskie obowiązki.

Moja siostra mieszka na kominku nie jest wyłącznie studium różnorodnego przeżywania żałoby. Dotyka innych, istotnych kwestii, ukazując stosunek otoczenia do całej tragedii, obnaża pragnienia bohaterów i udowadnia, że podstawowa komórka społeczeństwa może podnieść się po każdym upadku, pod warunkiem, że znajdzie w sobie siłę, wiarę, chęć współdziałania.

Jeśli w umyśle czytelnika chociaż przez chwile pojawi się myśl, oskarżająca Jamiego o to, iż jest nieczuły, skoncentrowany na własnych potrzebach, a nawet tchórzliwy i nielojalny, zakończenie tej historii sprawi, iż konsekwencją takiej oceny będą wyrzuty sumienia. Chłopiec stanie przed koniecznością wyboru pomiędzy respektowaniem piątego przykazania, a spokojem własnego sumienia i prawem do posiadania przyjaciela, oraz do bycia szczęśliwym. Cudownie ocalała Jasmine będzie mogła udowodnić, iż wcale nie zajęła miejsca swej zmarłej siostry, że w chwilach, gdy na głowę wali się cały świat, jej dojrzałość, odwaga i odpowiedzialność staną się filarem rozbitej rodziny.

Intensywnie przeżywałam słowa autorki. Pod koniec lektury płakałam, łkałam i szlochałam, nie mogąc pogodzić się z nagłym zwrotem akcji, będąc pod silnym wrażeniem rozwiązania kilku wątków. Opisywanie zdarzeń, powodujących rozczarowanie bohaterów, nieustanne rzucanie im kłód pod nogi wcale nie było brutalnym zabiegiem, który specjalnie ucznynił z nich ofiary. Nie odniosłam wrażenia, jakoby Pitcher stworzyła sztuczny, literacki twór, nastawiony na to, by za pomocą tanich chwytów ściskać serce, gardło i oczy odbiorców książki. Nie potrafię oddać piękna i tragizmu tej historii, ograniczając się wyłącznie do słów.

Jeśli dotąd potrzebowaliście zachęty, by sięgnąć po ten bestseller, mam nadzieję, że moja recenzja okaże się wystarczającym bodźcem. Żałuję, że tak długo zwlekałam z zakupem książki, sądząc, iż jej sława jest nieadekwatna do emocji, jakie pojawiają się w trakcie czytania i pozostają jeszcze na długo po dotarciu do ostatniego zdania.

DSC_0103

Moja siostra mieszka na kominku

Annabel Pitcher

Słupsk 2013

Półka: książka zakupiona, nie została otrzymana w ramach recenzenckiej współpracy

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

3 komentarzy w Moja siostra mieszka na kominku

  • nikollet85 says:

    jak przeczytałam tytuł, to mysłałam że chodzi o słynny kominek :D

  • Kiti says:

    Czytałam ją już jakiś czas temu, bo pożyczyłam od Pauliny. Nawet miło ją wspominam, ale jakoś bez rewelacji.

  • Kruszynka says:

    W sumie trafiła do mnie raczej przypadkowo, bo jak ją wybierałam to nie sądziłam, że ją otrzymam. Było to w ramach akcji Białe kruki. Przeczytałam i także mi się podobała.

Zostaw komentarz Cancel reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>