Nic co ludzkie nie jest mi obce

2 lutego 2015 Książka  Jeden komentarz

Przywdziej kir. Skomponuj wiązankę. Przegoń z twarzy pozytywne emocje. Niech na twym licu zagości rozpacz, żal dławiący gardło, trzaskający z bicza w mokre od wciąż napływających łez oczy. Pochyl głowę nad zastygłym w bezruchu ciałem i nie brzydź się, składając na ukochanych ustach ostatni pocałunek. Dopilnuj, by wieko trumny szczelnie zamknięto nim rozpocznie się podróż w głąb ziemi. Może ukoi cię myśl o tym, że ogromna tęsknota z czasem zelży, jak śnieg ustępujący miejsce pierwiosnkom. Na pocieszenie otrzymasz monolog wyświęconego grzesznika, który podsumuje życie tego, który odszedł, choć obiecał, że zawsze będzie wracał. Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie.

Pogrzeb Smyczka zgromadził w niewielkiej świątyni wszystkich mieszkańców Piórkowa. Przyszli zarówno ci, którzy mieli z nim na pieńku, partyzanci z dowodzonej przez niego ,,Kapeli”, marzące o dziarskim chłopie druhny, dziewice i doświadczone mężatki oraz Wanda, najbliższa jego myślom i sercu.

Pożegnanie Janka, otwierające i kładące kres historii o ,,Ludzkiej rzeczy”, stało się pretekstem do uporządkowania wspomnień, których piórkowska społeczność mogła się wstydzić, próbować wyrzec, lub które z dumą mogła pielęgnować. Jedno jest pewne- osoba postronna jak ty, czy ja, Drogi Czytelniku- nie może się od nich oderwać.

 Ludzka rzecz Paweł Potoroczyn

Ależ to była słowna uczta, po trochu balladę i filozoficzne dywagacje przypominająca. Brzydko pisząc pożerałam kolejne akapity, wciąż odczuwając rozkoszny głód. Podałam dłonie wszechwiedzącemu narratorowi, dając przyzwolenie na wycieczkę po piórkowskich chałupach. Pozbawiona zażenowania zaglądałam do zaciemnionych szop, pobielanych mąką kątów w młynie, krzaków, alków i w głąb stogów siana, wszędzie tam, gdzie rozsiewające swe nasienie i użyczające wilgoci pokolenie zaznawało nielicznych uciech. Przysłuchiwałam się prostym wyznaniom, niosącym obietnicę wiecznego odwzajemnienia i wyłączności, westchnień, krzyków spełnienia, a potem przyznania się do winy, ze wstydem szeptanego przez drewniane kraty w konfesjonale. Poznałam różne oblicza miłości, zarówno tej platonicznej, duchowej, zniewalającej zmysły oraz fizycznej, zostawiającej czerwone ślady na wewnętrznej stronie ud. Lecz to nie tylko ona napędzała wymyślone przez Pawła Potoroczyna postaci.

Wśród ludzi imających się różnych zawodów, dla których praca była miarą wartości człowieka, znalazło się miejsce dla prawych obywateli i tych, podburzających spokój społeczeństwa. Nikt jednak nie był w 100% krystaliczny, pozbawiony win, grzesznych myśli i hańbiących czynów. Mężobójczyni, ksiądz, ślepo zapatrzony w dziesięcioro przykazań, odmawiający pochówku bękartowi, ojciec gwałcący własną córkę, Żyd, szukający schronienia u zakonnic, dziedzic kolaborant, właściciel karawanu, który śmierć odczuwał w kościach. Tyle różnych osobowości, masa niewiarygodnie ciężkich do udźwignięcia problemów, niezliczona ilość wątków zapewniły mi czytelniczą rozrywkę najwyższych lotów.

Narrator, naprzemiennie będący obserwatorem, komentatorem, a nawet filozofem, urzekł mnie stylem swojej wypowiedzi. Tam, gdzie wymagała od niego sytuacja, stosował prosty przekaz, tak nieskomplikowany, jak wiejscy bohaterowie, nieznający dzisiejszych nowinek technicznych, udogodnień w formie toaletowej spłuczki, ciążowych testów i smsów. Rustykalny obraz Piórkowa opierał się na błocie, fekaliach, smrodzie niemytych zębów i woniach, wydzielanych przez podniecone ciała. Hołdujące Matce Naturze krajobrazy przepełnione były żyznymi glebami, rodzącymi obfite plony, lasami, w których zieleń mchu i szarość drzewnej kory stanowiła idealne tło dla czających się w cieniu partyzantów. Tętniące życiem opisy zawierały zarówno słowa jak i dźwięki. Rżały zaprzęgane do furmanek konie, szeleściły upaprane ciastem spódnice, świszczały kule, wystrzeliwane z broni nieprzyjaciół. Jedna z nich dopadła Jaśka Skrzypka, który w futerale po ukochanym instrumencie zdążył pochować pierworodnego syna, w grzechu nieczystej miłości poczętego. Kiedy indziej zaangażowany w życie lokalnej społeczności narrator ukazuje paletę swoich poetyckich możliwości. Pieści każde zdanie, nadaje sens pozornie nic nieznaczącym wydarzeniom, sprawom, rzeczom i snuje dywagacje, przeistacza się w baśniopisarza, uwieczniającego w pamiętniku naturalistyczne historie.

Ludzka rzecz traktuje o codziennych zmaganiach z rzeczywistością, o wciąż aktualnych, niepodlegających czasowym ograniczeniom dylematach. Porusza dogłębnie, zachwyca, choć momentami przytłacza filozoficznymi wywodami. Potoroczyn wycisnął życie z bohaterów, kazał im zatracić się w miłości, pożądaniu, pragnieniu zemsty i sprawiedliwości, udowadniając, że nic, co ludzkie nie jest mu obce, a nawet zwykłe puszczanie wiatrów urasta do rangi godnego uwagi wydarzenia. Powalił mnie na kolana.

Ludzka rzecz Paweł Potoroczyn

Ludzka rzecz

Paweł Potoroczyn

Wydawnictwo W.A.B.

Warszawa 2013

Półka: książka zakupiona, nie została otrzymana w ramach recenzenckiej współpracy

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

Jeden komentarz w Nic co ludzkie nie jest mi obce

  • teresa sz. says:

    piekna opowieśćo wspanialej książce, przeznaczonej dla WYBRANYCH.

Zostaw komentarz

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>