Nigella Lawson świątecznie

15 października 2012 Książka  5 komentarzy

Nigellę pokochałam od pierwszego odcinka kulinarnego programu, który emitowała kiedyś jedna z kobiecych stacji. Nie mogłam oderwać wzroku od wyrazu jej twarzy, który pojawiał się zawsze, gdy podjadała składniki  w trakcie przygotowywania dania. Uwielbiałam obserwować jej dłonie, które nożyczkami cięły bekon na kawałki, oddzielały żółtko od białka i tarmosiły zieleninę.

Dopóki nie zniknęła z tvnowskiej ramówki, w każde niedzielne popołudnie zasiadałam przed ekranem telewizora i wpraszałam się na ucztę do sympatycznej Brytyjki. Ujęła mnie swoją charyzmą, zamiłowaniem do eksperymentowania z kuchennym zapleczem oraz radością, wynikającą z jedzenia.

Mimo iż posiadam wiele książek kucharskich, a najstarsza z nich wydana została w XIX w, do żadnej nie sięgam tak często i z tak ogromną ochotą, jak do Nigelli świątecznie. I zapewniam Was, to nie jest zwykły zbiór przepisów. Na niespełna 300 stronach znajdziecie cieszące oczy i podniebienie rady, pomysły, sugestie osoby, której daleko do pretensjonalnego tonu mistrzów kulinarnej sztuki.

Nigella świątecznie

Nigella Lawson

Wydanie I z 2009r.

Nie pojmuję, tego, jak można wydawać książki kucharskie na zwykłym papierze, bez ilustracji, utrudniając życie czytelnikowi nie tylko jednolitym tekstem, ale przede wszystkim karmiąc go suchymi informacjami. Kiedyś zdecydowałam się zakupić w ciemno książki pewnej znanej siostry zakonnej, która jak donosiły wiarygodne źródła,piecze takie przepyszne ciasta, iż zapewne do końca życia powinna klękać przed konfesjonałem i spowiadać się z zachęcania innych do łamania któregoś tam z przykazań. Napiszę tylko tyle, że na miejscu wydawcy nie spojrzałabym autorce prosto w oczy.  Widocznie ktoś niskim kosztem próbował rozbudzić fantazję czytelników.

Książka Nigelli do tanich nie należała, zanim trafiła pod choinkę Pan Mąż wydał na nią 90zł plus koszty przesyłki, a wszystko to w wielkiej tajemnicy przede mną. Pamiętam, że dzień przed Wigilią zaczęłam wzdychać, iż byłoby miło, gdybym nie musiała wiecznie kopiować do worda przepisów mojej kulinarnej boginii i drukować ich tworząc mało elegancki zbiór. Nie zauważyłam wówczas lekkiego uśmiechu, który pojawił się w kącikach ust mojego ślubnego. Dopiero w dniu moich imienin, gdy podał mi ciężką paczuszkę, zrozumiałam, że oto trzymam prezent, który sprawi mi wielką satysfakcję.  Nie ma na świecie drugiej osoby, która by mnie tak mocno irytowała i doprowadzała do łez, jednocześnie znając mnie na tyle dobrze, by wiedzieć, co zrobić, bym była szczęśliwa. Ot, taki małżeński paradoks.

Cóż, zanim przejdę do sedna jak zwykle musiałam uraczyć Was osobistym wywodem. Wybaczcie. Już się poprawiam.

Pokażcie mi książkę, w której autor pozwala opublikować swoje zdjęcie, lub takie na którym są członkowie jego rodziny, w trakcie spożywania własnoręcznie przygotowanych potraw. Albo taką, na stronach której widnieją fotografie pustych talerzy z okruszkami po cieście, rączka od miksera ubrudzona kremem (aż prosi się o to, by ją oblizać). Nigella uraczyła mnie niezwykłymi zdjęciami, które oddają  świąteczny charakter potraw.

Wśród przepisów znalazłam kilka, które na chwilę obecną przerastają moje możliwości (pieczony rostbef z kością z sosem porto i stiltona, brukselka z kasztanami, chruściki krabowe) z powodu braku kilku istotnych składników. Niestety polskie, a raczej małomiasteczkowe realia ograniczają dostęp do świeżej wołowiny, jadalnych kasztanów czy mięsa z krabów. Jednakże książka wypełniona jest zarówno prostymi jak i bardziej skomplikowanymi daniami, które dzięki pomocnym wskazówkom i dokładnej instrukcji, która pokazuje jak krok po kroku przygotować daną potrawę. Nawet ktoś mało obyty w kuchni z książką Nigelli w ręku uwierzy w swoje możliwości.

Autorka podzieliła książkę na kilka działów, w których prezentuje sposoby na przygotowanie lunchu, wytrawnej kolacji, a nawet śniadania dla kilku osób. Ponadto uraczyła swoich czytelników przepisami na ciekawe sałatki, przekąski, ciasta, babeczki, napoje, zupy, a nawet na jadalne prezenty.

Każdy przepis opatrzony jest osobistym wstępem, swoistą anegdotką, wspomnieniem, które jest dla Nigelli istotne. Prócz apetycznych zdjęć, które wodzą na pokuszenia, czytelnik dzięki świetnemu zagospodarowaniu stron ma do czynienia z wyróżnionym podziałem na część główną (wstęp i przepis), sposób przygotowania, listę składników oraz informacje przydatne przy sporządzaniu potrawy wcześniej niż w dniu w którym zamierzamy ją podać oraz informacje dotyczące przechowywania i mrożenia gotowych dań.

Atutami książki są również czytelny indeks potraw/składników oraz adresy dostawców, u których zaopatruje się autorka.

Książka Nigelli będzie wspaniałym prezentem, który nawet laikowi sprawi niebywałą radość.  Wracam do niej z ogromną przyjemnością przed ważnym wydarzeniem, w którym główną role odgrywają przygotowane przeze mnie potrawy. Uwielbiam ją za to, że nawet w bożonarodzeniowym ferworze pozwala mi się wyciszyć i cieszyć się faktem tego rodzinnego święta. To prawdziwa skarbnica kulinarnej wiedzy, to dzieło kobiety, która zaraża swoją pasją.

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

5 komentarzy w Nigella Lawson świątecznie

  • mamaagatki says:

    Pan Mąż stanął na wysokości zadania :) Piękna i niebanalna książka kucharska, to się niezwykle rzadko zdarza, a szkoda.

    • li_lia says:

      Otóż to Kochana. Mam jeszcze Nigellę ekspresowo, ale tam to już są kosmiczne potrawy z produktami, których praktycznie nigdy na oczy nie widziałam :)

  • sandrax33 says:

    Az ślinka cieknie na te dania ;)

  • angelusia says:

    Książka faktycznie wspaniała. Można dzięki niej wyczarować fantastyczne smakołyki:)

  • majaber says:

    Szanowną Pania Nigele poznałam w programach kobiecych i załuje ze juz nie ma emisji .Uwielbiam jak kreci sie po kuchni z gracją i opowiada o daniu produktach bardzo sympatyczna osoba. Kocham szczegolnie programy swiateczne bo mnie nakracaja i nastrajają a swieta. Super kuchnia to poezja kuchenna i jej swiat. Pozdrawiam Panią Nigela.

Zostaw komentarz Cancel reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>