-
,,O miłości, małżeństwie, pragnieniu dziecka, samotności i pożądaniu”
20 lutego 2014
Książka
-
Wyszłam za mąż, zaraz wracam
Może nawet jeszcze prędzej
Bo w małżeństwie ja się raczej
Nie zagnieżdżę
U szczytu sławy Ewa Bem śpiewała o związku dwojga ludzi, przypieczętowanym stosownym dokumentem, jak o chwilowej, tymczasowej zmianie. Czym tak naprawdę jest to kosztowne przedsięwzięcie, wymagające poświęceń i kompromisów? Jego pompatyczny początek zazwyczaj przypomina wycinek znanej baśni. Jednakże dalszy ciąg historii zaobrączkowanych partnerów ma niewiele wspólnego ze słynnym ,,Żyli długo i szczęśliwie”.
Czy miłość jest wystarczającym fundamentem, na którym można budować solidną przyszłość? A może do szczęścia potrzebna jest nam jedynie fizyczność, wiążąca się z zaspokajaniem potrzeb? Wzajemne branie i dawanie może okazać się całkiem udaną transakcją. Przecież każde zauroczenie w końcu przemija, wzniosłe uczucia powszednieją, ich miejsce zastępuje stagnacja i przyzwyczajenie. Pospiesznie wypita poranna kawa, zdawkowa wymiana zdań, wspólne wyprawy do pobliskiego marketu, sprawiedliwe dzielenie rachunków, wywiązywanie się z małżeńskich obowiązków zakończone snem na wywalczonej wcześniej połówce łóżka…
A jeśli małżeństwo nie musi przypominać zwietrzałego, pozbawionego gazu piwa? Jeśli tworzą je ludzie, zafascynowani sobą, szanujący wybory i marzenia partnera, którzy podtrzymują ciepło domowego ogniska, wzajemnie, nieustannie rozpalając w sobie żar namiętności? Jeśli miłość idzie w parze z przyjaźnią, z pasją i pożądaniem, które wzbudza podziw i zazdrość wśród postronnych osób, czy pojawienie się dziecka, albo staranie się o potomka może zburzyć tę harmonię, a nawet doprowadzić do rozstania?
O Magdalenie Witkiewicz przypomniała mi przyjaciółka, która wraz ze swoją siostrą na bieżąco komentuje facebookowy profil poczytnej autorki. I chociaż nazwisko pisarki było mi doskonale znane, chociażby dzięki recenzowanej półtora roku temu Opowieści niewiernej, nadal wywierającej na mnie ogromne wrażenie, ze wstydem przyznam, iż kolejną z jej powieści- Zamek z piasku- nabyłam jakiś czas temu i odłożyłam na stos lektur, po które miałam sięgnąć w bliżej nieokreślonej przyszłości. Liczył się fakt posiadania następnego egzemplarza, świadomość uraczenia oczu milionami słów, pozytywnie ocenionych przez czytelników, w dowolnym momencie, bez zamartwiania się brakiem możliwości zakupienia papierowej wersji.
Przysłowiowy rzut okiem na okładkę uzmysłowił mi, iż to nie będzie ckliwe romansidło, pod publiczkę napisany melodramat. Widok zamyślonej, wyraźnie czymś zafrasowanej kobiety, zapowiadał emocjonalną podróż, jednocześnie przygnębiał i intrygował, a przede wszystkim zmuszał do empatii. Zamek z piasku kosztował mnie zarwaną nockę, lekturę przypłaciłam porządnym, moralnym kacem. I znowu dopadło mnie to dziwne uczucie, jakoby Magdalena Witkiewicz niczym Wielki Brat znała moje myśli, była świadkiem zdarzeń z przeszłości i nieco zmieniając fakty, niemalże w idealny sposób stworzyła bliską mi rzeczywistość. Może autor odmiennej płci mógłby napisać równie przejmującą historię, wątpię jednak, by zrobił to w tak przekonujący i poruszający sposób. Wszakże nikt tak dobrze nie zrozumie kobiety jak druga niewiasta, prawda?
Na temat każdego problemu Weroniki, głównej bohaterki, mogłabym napisać osobny elaborat. Podobno Opatrzność nie obdarza nas cierpieniem, którego nie bylibyśmy w stanie udźwignąć. Ilość trudnych sytuacji, z jakimi zmierzyć musiała się dotąd szczęśliwa, spełniona żona, nie świadczy wcale o podłości autorki. Wręcz przeciwnie, udowadnia, iż nawet bajka, jaką stało się życie dwojga perfekcyjnie dobranych do siebie osób, ma prawo przeistoczyć się w dramat, podobny do tych, które rozgrywają się za sąsiedzką ścianą. Mimo różnych zbiegów okoliczności, barwnych, wyrazistych postaci i zdarzeń jak z filmowej romantycznej komedii, całość, wzięta pod lupę uważnego czytelnika, ma przecież rację bytu. Ktoś z nas mógł wziąć udział w podobnym ,,przedstawieniu”, odegrać tożsamą rolę.
To było małżeństwo skazane na sukces. Dwoje kochających się do szaleństwa ludzi, patrzących w tym samym kierunku, dzielących pasję, posiadających wspólnych przyjaciół, dbających o detale, nadające codzienności niezwykłego wymiaru. Idealnie do siebie pasujące połówki pomarańczy, uzupełniające się elementy układanki. Ktoś złośliwy (tudzież zazdrosny o to szczęście) mógłby na ich widok przysłowiowo zwymiotować tęczą. Ten perfekcjonizm na dłuższą metę wywoływał skrajne emocje. Sami prosili się o jakieś nieszczęście. I żeby nie było tak nudno, przesłodko, autorka podrzuciła głównej bohaterce pewną myśl. Takim oto sposobem poukładany świat Weroniki oraz Marka zaczął się kręcić wokół kalendarzyka płodności, pozycji ułatwiających poczęcie, ciążowych testów i comiesięcznych pogrzebów. Dziecko, którego jeszcze nie było na świecie, dokonało przełomowej rewolucji, przewartościowało priorytety wspomnianych postaci, jedną z nich doprowadzając do skraju rozpaczy, drugiej zaś uświadamiając, iż w tym układzie pełni rolę rozpłodowego byka.
Czy Marek miał prawo prosić swą żonę o to, by zrezygnowała z największego marzenia? Czy rozwiązanie sytuacji, jakie obmyślił, okazało się skuteczne, czy wręcz przeciwnie zwiodło go na manowce? Jak potoczyły się losy rozbitego lustra, do którego można przyrównać to małżeństwo? I czy zdrada, jakiej ktoś się dopuścił, ostatecznie przekreśliła szanse na uratowanie ich związku?
Magdalena Witkiewicz oczarowała mnie lekkim piórem, wzbudziła respekt znajomością psychiki niedoszłych, starających się o potomstwo rodziców, urzekła podniecającymi opisami miłosnych aktów, zalotów nie tylko głównych bohaterów. Zamek z piasku uczy pokory. To literacka wersja małżeńskiej terapii, dowodząca słuszności teorii, wedle której związek dwojga ludzi przypomina klaskanie- aby móc być z sobą naprawdę blisko, by usłyszeć charakterystyczny odgłos, trzeba odsunąć od siebie dłonie, pozwolić im przez pewien czas samodzielnie funkcjonować, a potem klaskać, bić brawo i cieszyć się dotykiem, obecnością i istnieniem drugiej osoby.
Ponieważ w Zamku z piasku aż roi się od trafnych cytatów z piosenek traktujących o miłości, związku, wzajemnym życiu, stanowiących motto książkowych ,,rozdziałów”, znalazłam jeszcze jeden utwór, który według mnie oddaje charakter powieści. Nie bez powodu jest również moją, przepraszam NASZĄ, ślubną piosenką.
Zamek z piasku
Magdalena Witkiewicz
Poznań 2013
Wydawnictwo Filia
Półka: książka zakupiona, nie została otrzymana w ramach recenzenckiej współpracy
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
Jeszcze nie czytałam, ale zamierzam.
oczywiście czytałam, świetna recenzja
))
Nie czytałam jej jeszcze, ale jak coś mam na półce.
Też ją czytałam i mi się podobała. Bardzo lubię twórczość tej autorki.