-
Pusta kołyska- historia porwanego noworodka
4 października 2013 Książka
-
Niemalże przez czterdzieści tygodni nosiła pod sercem nowe życie. Chociaż nie debiutowała w roli matki, kolejne dziecko było jak najbardziej wymodlone i oczekiwane. Po trwającym dwie doby porodzie wreszcie przywitała na świecie swoją maleńką córeczkę. Otoczona czułością i miłością najbliższych, zadowolona ze szpitalnego personelu nie sądziła, iż gmach budynku, w którym na świat przyszła kolejna istota, okaże się miejscem przestępstwa. Diana Walsh w przededniu Wigilii 1993 roku została okradziona. Kobieta podszywająca się pod pielęgniarkę, uprowadziła maleńką Shelby Walsh.
Jak zakończyła się ta dramatyczna historia, która nie jest wymysłem autorki książki? Czy porywaczka zwróciła cudzą ,,własność”? Czy dopadł ją wymiar sprawiedliwości? Z czym musiała się zmierzyć matka?
Pomyślcie o najcenniejszym skarbie, jaki kiedykolwiek wszedł w Wasze posiadanie. Zapewne poświęciliście wiele czasu i uwagi, aby go zdobyć, prawda? Jego pojawienie się w Waszym życiu można przyrównać do spełnienia największego marzenia. Może z początku cel, do którego zmierzaliście, był nieosiągalny, prawdopodobnie wiązał się z wieloma wyrzeczeniami z ogromnym poświęceniem. W końcu los się do Was uśmiechnął i obdarzył upragnionym cudem. Mogę sobie wyobrazić ogrom szczęścia, przepełnione radością, a nawet niedowierzaniem łzy. A kiedy opadły pierwsze emocje, gdy poczuliście się zbyt pewnymi właścicielami owej rzeczy, wydarzyło się coś, co gwałtownie zmieniło piękny sen w koszmar. Ktoś postanowił przerwać idyllę, okraść Was z tego, co sprawiło, że życie nabrało głębszego sensu. Nagle zostaliście z pustymi rękoma, ze świadomością ogromnej pustki, rozdarci między rozpaczą za utraconym dobrem, niepewnością o jego stan i nienawiścią, jaką zaczynacie coraz silniej żywić w stronę kogoś, kto dopuścił się zbrodni. Tak właśnie czuła się Diana Walsh, która kilkanaście lat po tym, jak uprowadzono jej dziecko, postanowiła ostatecznie rozliczyć się z przeszłością.
Jedni przelewają swe myśli na papier inni dzielą się przeżyciami z przyjaciółmi. Jest również spora liczba ludzi, którzy pomocy szukają u specjalistów. Wspomniana kobieta napisała książkę, zadziwiająco dobrą zarówno pod względem ciekawej i co najważniejszej autentycznej fabuły, jak i twórczego warsztatu. Pusta kołyska nie należy do przyjemnych w odbiorze lektur, zważywszy na tematykę, jaką porusza. Ogrom cierpienia, które towarzyszyło matce w trakcie rozłąki z córką, spotęgowały bolesne wspomnienia. Bowiem tekst nie ogranicza się wyłącznie do opisu wydarzeń następujących po porwaniu Shelby, ale obejmuje również dzieciństwo autorki oraz chwile, opisujące sądowy proces odpowiedzialnej za zaistniałą sytuację Karen Susan Hill.
Momentami szukałam dowodów słuszności poczynań autorki, która zdecydowała się na ujawnienie wielu, niewygodnych, wręcz zbyt intymnych faktów z życia swojej rodziny. Próbowałam wyobrazić sobie reakcję jej siostry. Po opublikowaniu książki kobieta musiała zmierzyć się z opisem gwałtu, który spotkał ją z rąk sąsiada. Niezwykle poruszył mnie również opis rozkładających się zwłok ojca Diany. Aż w końcu zrozumiałam, iż te wszystkie okropności, jakie przytrafiły się rodzinie pomysłodawczyni książki, nie tylko ukształtowały jej charakter, ale przede wszystkim pozwoliły przetrwać czas niepewności, rozpaczy po stracie dziecka. Nie przygniótł jej ciężar doświadczeń, nie osłabił woli walki, nie uczynił z niej człowieka, którego życiowym celem jest zemsta, zadośćuczynienie za każdą niepotrzebnie utraconą łzę. Diana Walsh nie zatraciła się w swym nieszczęściu, wręcz przeciwnie, wiara w organy władzy, we własną rodzinę, w sprawiedliwość i w Boga sprawiły, iż przetrwała.
Akcja kulminacyjnej części utworu rozgrywa się na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia, na odległym, bardziej ,,rozwiniętym” pod kątem technicznych nowinek kontynencie. A mimo to powodzenie najważniejszego przedsięwzięcia uzależnione było nie od maszyn, a od ludzi, ich zainteresowania losami noworodka, solidarnego działania i współpracy z policją. Diana często powtarzała, że w tych trudnych chwilach prócz najbliższej rodziny najwięcej otuchy doznała od nieznanych jej osób. Zaangażowanie przechodniów, ludzi, którzy mieli styczność z porywaczką, przyczyniło się do spektakularnego sukcesu. Tradycyjnie nie zdradzę Wam szczegółów, pragnąc nakłonić Was do lektury Pustej kołyski.
Nie mogłabym pominąć kwestii dotyczących kobiety, która zakłóciła spokój rodziny Walshów. Karen Susan Hill kierowały egoistyczne pobudki, cudze dziecko miało stanowić remedium na jej życiowe porażki, na niezaradność do której w dużej mierze sama się przyczyniła. Nic, absolutnie nic nie tłumaczy jej zachowania. Nie ma takich argumentów, które mogłyby ją uniewinnić, czy chociażby wpłynąć na niższy wyrok kary, jaką przyszło jej w końcu odbyć. O tym, iż mamy do czynienia z osobą chorą psychicznie świadczy chociażby zmiana zachowania, wrogie nastawienie wobec osób, które skrzywdziła, gdy już znalazła się w okratowanej celi.
Nie wiem czy potrafiłabym żyć z myślą, że ktoś uprowadził moje dziecko, które przez przypadek oddałam w niepowołane ręce, że zaufałam niewłaściwej osobie. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, jakie wyrzuty sumienia targały umysłami personelu szpitala, który był odpowiedzialny za bezpieczeństwo noworodka i jego matki. Każdy zły czyn zostawia po sobie ślady w psychice skrzywdzonych osób. Chociaż można spróbować je zamaskować, one zawsze będą przypominały o swoim istnieniu.
Pusta kołyska nie jest książką, pełną wątków o charakterze ekshibicjonistycznym, ukierunkowanych na wywołanie szoku u czytelnika. Nie została napisana w celu zarobkowym. To matczyne ostrzeżenie, przypominające społeczeństwu o dramacie, jaki miał miejsce w ubiegłym wieku w jednym z amerykańskich stanów. To pełen mądrych przemyśleń utwór, opowiadający o podnoszeniu się z psychicznego upadku skrzywdzonego człowieka, o powrocie do względnej normalności, o wybaczeniu i szansie na lepszą przyszłość.
Pusta kołyska
Diana Walsh
Kraków 2013
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Półka: książka zakupiona, nieotrzymana w ramach recenzenckiej współpracy
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
Wzruszająca książka.. Niedawno czytałam również podobną. Jednak matka nie zdążyła wsiąść do pociągu i jej mały synek odjechał. Na następnej stacji czekała z nim kobieta, poszły do kawiarni, napiły się kawy i bohaterka udała się do łazienki. Później dziecka już nie zobaczyła. Nikt nie chciał jej wierzyć, że ktoś je porwał. Okazało się, że ta kobieta nie umiała się pogodzić ze śmiercią swojego dziecka i „wystylizowała” je na swojego synka. Ale wszystko dobrze się skończyło.
Moja Droga, zdradź mi tytuł tej książki.
Próbuję i próbuję.. ale nie umiem sobie przypomnieć.. Tyle książek przeczytałam pamiętam okładkę, ale nie pamiętam tytułu.. Jak w końcu dotrze do mnie, to dam znać
A co do zmywacza, u mnie nie był aż tak tragiczny
Będę wdzięczna, jeśli wpadniesz na właściwy trop.
Nie mogę się nadziwić temu w jakim tempie czytasz książki. Chyba jedna starcza Ci na jeden wieczór, tak?
Oj nie Kochana, aż tyle wolnego czasu na czytanie nie posiadam. Nad czym ubolewam. Jest tyle fantastycznych książek na które mam ochotę, i jeszcze więcej obowiązków, z jakich muszę się wywiązać.
książka poruszająca … nie wiem czy dałabym rade przeczytac…
Dałabyś, zważywszy na jej pozytywne zakończenie.
Zdecydowanie wolę bardziej radosne historie, ale czuję, że tą książkę również będę musiała przeczytać.
I na pewno nie pożałujesz.
Na tą książkę też z pewnością się skuszę.
Niedawno po Twojej rekomendacji filmu skusiłam się na ,,Dziewczynę w piwnicy”, straszna, zaś bałam się sama po domu poruszać…
Czyli warto było zaryzykować. A jak wygląda sprawa techniczna? Chodzi mi o styl pisania Natashy.
Znaczy ja myślałam, że to będzie właśnie opowieść Nataschy o tym, co przeżyła. A to właśnie była opowieść tych autorów i trochę informacji z wywiadów i ich wnioski.
Mam ją w planach już od dawna. Kupiłam sobie i w listopadzie ją dostanę dzięki uprzejmości Mamiczki:) Wtedy też pewnie ją przeczytam.
Na pewno nie pożałujesz czasu, jaki poświęcisz na lekturę.
Mocno zaciekawiła mnie ta pozycja, a to, że powstała w oparciu o prawdziwe wydarzenia dodaje jej świetności – nie każdy podjąłby się opisania takich faktów.
I co najważniejsze autorka była w samym centrum wydarzeń.
I znowu taka ciekawa pozycja.. Straszna historia, ale nie chciałabym jej ominąć..
Wzrószająca książka, kolejna którą chciałabym przeczytać
Książka stoi u mnie na półce i czeka, aż ją przeczytam Jestem ogromnie ciekawa tej historii
Ja kiedyś czytałam książkę o kobiecie, która udawała ciążę, a potem zamordowała pewną ciężarną poznaną przez Internet robiąc jej CC i zabierając dziecko…