Skuteczniejsza od Chucka Norrisa (Obsydianowy Motyl)

21 sierpnia 2014 Książka  4 komentarzy

Nie robię tego.

Słowo harcerza.

Dlatego, że mija się to z celem.

Przypomina mi jedzenie urodzinowego tortu z zamkniętymi oczami.

Można poznać smak wypieku, skosztować wielowarstwowej słodyczy, ale nie doceni się ogółu pracy, jaką w stworzenie świątecznego ciasta włożył jego wykonawca.

Nie zaczynam przygody z kilkutomowym utworem od pominięcia jego pierwszej części.

Ale nadeszła taka chwila, gdy do mych rąk trafił Obsydianowy Motyl i po prostu musiałam złamać dotychczas przestrzeganą regułę.

Nie przemówiła do mnie pełna niepokoju i grozy okładka. Nie skusił inny chwyt reklamowy. Nawet słowo na W (wampiry) nie wywarło na mnie większego wrażenia. Spojrzałam na liczbę stron (ponad 900) i poczułam, że powyższa książka pochłonie mój czas w trakcie tegorocznych wakacji. Czy jednak nie znużyła mnie ta jakże długa lektura?

Obsydianowy motyl Laurell K. Hamillton

Piętnaście lat temu, w każdą sobotę, późnym popołudniem, zakradałam się do sypialni rodziców z salaterką pełną pomarańczy. Nastawiałam telewizor na jedną z komercyjnych stacji, z napięciem oczekując czołówki mojego ukochanego wówczas serialu. Kiedy na ekranie pojawiała się Buffy- nieustraszona pogromczyni wampirów- poziom adrenaliny w moim organizmie sięgał zenitu. W chwilach, gdy rozkładała na łopatki paskudnych krwiopijców, marzyłam, by stanąć u jej boku i ocalić świat przed zagładą. Chociaż potrafiłam odróżnić fikcję od rzeczywistości, zdarzało mi się nocą wyglądać przez okno w poszukiwaniu czających się w mroku sił zła. Mimo iż od ostatniej klasy podstawówki minęła dokładnie połowa mojego życia, nadal czuję sentyment do wspomnianej postaci. Kiedy więc przeczytałam o współczesnej wersji Buffy, dojrzalszej, parającej się nekromancją egzekutorce wampirów, odżyły wspomnienia.

O Anicie Blake mona napisać, że jest prawdziwą pracoholiczką. Fach, który na co dzień wykonuje, nie zapewni jej wysokiej emerytury, wręcz przeciwnie, może przyczynić się do tego, iż bohaterka w ogóle nie dożyje sędziwego wieku. Krew, pot, trupy, pościgi, strzelaniny i wymiociny towarzyszą jej każdego dnia. Mimo wszystko nieco ponad dwudziestoletnia panna nie narzeka na nadmiar obowiązków, ani ryzyko związane z zawodem. Anitą kieruje powołanie, wewnętrzna potrzeba wykorzystania paranormalnych umiejętności do tego, by oczyścić kulę ziemską z potworów. Nie sposób jej nie lubić. Urok osobisty, cięty język, mocny lewy i prawy sierpowy stanowią najmocniejsze atuty kobiety. Zapomniałabym o honorze. Anita nie łamie danego słowa, wywiązuje się z zobowiązań i spłaca swoje długi. Nie podkreśla swojej urody, wręcz zachowuje się jak przedstawiciel brzydszej płci. Mimo wszystko jest bardzo uczuciową osobą. Jej sercem i umysłem zawładnęli wampir i wilkołak. Uwięziona w miłosnym trójkącie nie potrafi podjąć słusznej decyzji i wybrać konkretnego partnera.

Nie musiałam zapoznawać się z poprzednimi częściami cyklu o Anicie Blake, by wiedzieć z jakiego typu literaturą mam do czynienia. Co prawda nie przyrównam historii pogromczyni wampirów do ciągnącego się, wieloodcinkowego melodramatu. Autorka wielokrotnie nakreślała mi sytuację, w której znalazła się pierwszoplanowa postać, powracała do istotnych wydarzeń z jej przeszłości, dzięki temu mojej uwadze nie umknęły istotne szczegóły.

Narratorką Obsydianowego Motyla jest oczywiście Anita. To ona wciąga czytelnika do świata, w którym roi się od niebezpiecznych istot, czyhających na życie zarówno niewinnych, jak i całkiem zbędnych w społeczeństwie jednostek. Odpowiednio stopniuje napięcie, rzeczywistość opisuje z dokładnością każdego detalu, skupiając się zarówno na opisach postaci, miejsc, a także zagłębiając się w ich psychikę. Czasami odnosiłam wrażenie, że panna Blake zachowuje się jak pacjent, leżący na kozetce u psychoterapeuty. Jej wypowiedzi przypominały bardziej spowiedź niż opowieść. Owszem, trzymała się faktów, udowadniała trzeźwość umysłu, ale również nie była wolna od dywagacji.

Nie dysponuję wystarczającą wiedzą, by móc skonfrontować autentyczność tego, co przelała na papier Laurell Hamilton w kwestiach związanych z wierzeniami Azteków, z bronią czy chociażby z zasadami wedle których pracują funkcjonariusze tajnych służb. Mimo wszystko świat stworzony przez pisarkę ma stabilne filary, postaci są przekonujące, przeżywają metamorfozy, zachowują się jak targane wiatrem chorągiewki. Ponad 900 stron czyta się błyskawicznie. Akcja naprzemiennie nabiera tempa, zwalnia, by dać czytelnikowi chwilę oddechu. Drastyczne sceny poprzedzone zostają odpowiednim wstępem, intrygującą zapowiedzią. Hamilton nie stroni od przemocy, gwałtu, prowokacji.

Anita Blake jest znacznie ciekawszą wersją Buffy. Jej relacja z Edwardem, wrogiem i jednocześnie sprzymierzeńcem wzbudza niepokój. Napięcie między tym dwojgiem jest wręcz podniecające. Szczerze napisawszy nie mogłam doczekać się w chwili, kiedy para zabójców wyląduje w łóżku i tym razem musiałam obejść się smakiem… Podobnie sprawa wyglądała z pozostałymi ,,absztyfikantami”. Pojawienie się Olafa, socjopaty z najgorszych koszmarów, dolało oliwy do ognia i dodało kolejny, godny uwagi wątek.

Obsydianowy motyl łączy w sobie horror, sensację, paranormalny romans oraz powieść obyczajową z historycznymi elementami. Bohaterowie niejednokrotnie pokonują bariery, które dotychczas stanowiły dla nich granice nie do przekroczenia. Upadają, popełniają błędy, wodzą czytelnika za nos i zapewniają świetną rozrywkę. Hamilton stworzyła kilkuset stronicowy utwór, obfitujący w rozległe  opisy, wbijające w fotel wydarzenia, utwór w którym główny wątek często zepchnięty został na boczny tor, zdominowany przez uczucia, pragnienia i odkrycia głównej bohaterki. Nie sposób się z nim nudzić. Magia, irracjonalne elementy współgrają z tym, co znane jest przeciętnemu zjadaczowi chleba. Mimo obszerności, lektura nawet przez chwilę nie nuży, pobudza fantazję, uruchamia w wyobraźni film, w którym postaci zachowują się nieprzewidywalnie, nieszablonowo i nader ciekawie. Jedyne, co mi się w niej nie podoba to okładka. Zbyt sugestywna i koszmarnie brzydka.

Myślę, że skuszę się na poprzednie tomy cyklu o Anicie Blake i poznam historię w całej okazałości. Jest warta poświęconego jej czasu.

Obsydianowy motyl Laurell K. Hamillton

Obsydianowy motyl

Laurell K. Hamilton

Wydanie I

Poznań 2014

Wydawnictwo Zysk i S-KA

Półka: książka otrzymana w ramach recenzenckiej współpracy

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

4 komentarzy w Skuteczniejsza od Chucka Norrisa (Obsydianowy Motyl)

  • Kiti says:

    Nie kojarzę tej produkcji o Buffy, ale ta książka brzmi bardzo ciekawie. Może też skuszę się na całą serię, choć raczej nie prędko, gdyż na takie obszerne książki na razie nie mam czasu.

    • li_lia says:

      Moja Droga, a to dlatego, że nadawano ją bardzo dawno temu.

  • Ta ilość stron mnie przerażą, ale z drugiej strony skoro autorka nie daje się nudzić czytelnikowi to może się skuszę. Choć te wampiry już trochę mi się przejadły.

    • li_lia says:

      Paulino, akurat tutaj wampiry nie odgrywają przytłaczającej roli ;)

Zostaw komentarz

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>