-
Większość historii miłosnych kończy się w dniu zaślubin głównych bohaterów, w momencie, gdy wszystkim wydaje się, że będą oni żyli długo i szczęśliwie.
Kurtyna opada, baśń dobiega końca, pozostawiając czytelnika z przepełnionym nadzieją sercem.
Tymczasem opowieść o Grahamie i Quinn podzielona została na dwa etapy: pierwszy poprzedza dzień złożenia znamiennej przysięgi, drugi zaś ukazuje proces rozpadu małżeństwa.
Czy nazwisko autorki i tym razem zagwarantuje happy end?
Jakich wyborów dokona wspomniana para?
Czy książka może okazać się preludium do terapii?
Uwielbiam taką dojrzałą, refleksyjną, niestroniącą od trudnych tematów, cechującą się rozległym horyzontem myślowym Hoover. Z roku na rok jej teksty coraz silniej przemawiają do mojej wyobraźni, rozsądku oraz emocji. Nie wiem na ile bazuje na własnym doświadczeniu, a w jakim stopniu na obserwacji świata. Jakkolwiek by nie było, mogę śmiało określić ją mianem lekarki strapionych, zranionych, złamanych, spragnionych odwzajemnionej miłości serc.
Wszystkie nasze obietnice zaskakują świeżym spojrzeniem na love story z problemami. Tym razem nie mamy do czynienia z parą nastolatków, tudzież osób, dopiero rozpoczynających dorosłe życie. Graham i Quinn są małżeństwem z kilkuletnim stażem, partnerami, którzy niegdyś patrzyli w tym samym kierunku, wzajemnie się dopełniali. Jednak bezowocne starania o dziecko, gorycz związana z porażką, brak porozumienia, dokonały nieodwracalnych szkód.
Autorka nie usprawiedliwia decyzji, które podejmują bohaterowie, nie wyolbrzymia ich problemów, nie opisuje wyimaginowanych sytuacji ani nie sięga po sztuczne dialogi. Czuły sposób ujęcia tematu, wrażliwość pisarki, prostota przekazu, stanowią atuty powieści. Czytelnik dogłębnie poznaje motywy działania Quinn, w taki sposób, iż rozumie moc targających nią uczuć. Jest nawet w stanie wybaczyć Grahamowi jego nieuczciwość. I choć jest to bolesna historia, tak bardzo przesiąknięta płaczem obu pierwszoplanowych postaci, że, gdyby przemienić ją w chusteczkę, można by było wycisnąć z niej hektolitry łez, warto się nad nią pochylić.
Dialog, otwartość, szczerość, empatia, wspólne cele.
Nie da się bez nich stworzyć trwałego związku, relacji, będącej w stanie przetrwać katastrofy i huragany piątego stopnia. Miłość, nawet najsilniejsza, w przypadku braku rozmowy, po prostu nie wystarczy.
Najnowsza powieść amerykańskiej mistrzyni pióra wręcz popycha do refleksji nad własnym związkiem, do zadania sobie pytań, związanych z naszymi intencjami, priorytetami i skalą poświęcenia, do którego jesteśmy w stanie się posunąć, by w razie konieczności ratować daną relację. Mnie skłoniła do napisania listu, który podczas wigilii wręczę mężczyźnie, z którym chciałabym spędzić resztę życia, W zdrowiu i w chorobie. W ubóstwie i dobrobycie. Na dobre i na złe. Pomimo wszystko i bez konkretnego uzasadnienia. Ponieważ wreszcie wiem, co jest dla nas najważniejsze.
Wszystkie nasze obietnice (All your perfects)
Colleen Hoover
Przekład: Aleksandra Żak
Kraków 2018
Wydawnictwo Otwarte
Półka: książka pochodzi z moich prywatnych zbiorów
P.S.
Gorąco zachęcam do zapoznania się z pozostałymi recenzjami utworów Colleen Hoove: KLIK
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
Najnowsze komentarze
EWELINA: ŚWIETNY POMYSŁ. DZEKI ZA »
Natalia: chciałabym kupić są »
Barbara: Witam serdecznie »
li_lia: Dzień dobry. Niestety »