„To nasza tylko, nie gwiazd naszych wina”

2 stycznia 2015 Książka  8 komentarzy

Jaki jest szczyt niesprawiedliwości?

Zmagać się w młodym wieku z chorobą, której nie przezwyciężą żadne lekarstwa. Dorastać ze świadomością, iż śmierć nadejdzie zbyt wcześnie. Przeżywać dzieciństwo i okres poprzedzający osiągnięcie dojrzałości z myślą o tych wszystkich rzeczach, na które zabraknie siły, zdrowia i czasu.

Rak nie uznaje zasad fair play. Zadaje ciosy poniżej pasa. Drwi z bezpośrednich ofiar, sieje spustoszenie w sercach i umysłach osób, mających kontakt z chorymi.

Po co więc walczyć o kolejny dzień? Po co czerpać garściami z ostatnich chwil życia, swym istnieniem wzbudzać litość, korzystać z rakowych bonusów? Po co pozwalać sobie na pierwszą miłość, na realizację najskrytszych marzeń, starać się zdobyć zawód, wykształcenie? Czy stwarzanie pozorów normalnej egzystencji w ogóle ma sens?

Kogo obarczyć odpowiedzialnością za tę rażącą niesprawiedliwość? Boga? Ludzi? A może Wszechświat?

Oto nieprzesłodzona love story, wyciskająca łzy nawet z rozsianych na niebie gwiazd.

 Gwiazd naszych wina

Wciąż mam wyrzuty sumienia, że wcześniej nie uległam ,,modzie na Johna Greena”, że tak długo wzbraniałam się przed bestsellerem, wyobrażając sobie, iż nie zasłużył on na liczne zachwyty i uznanie dorosłych czytelników. Jak mogłam zwątpić w niezmierzoną wartość tekstu, który utwierdził mnie w przekonaniu, iż dzieci i młodzież potrafią bardziej docenić życie, kochać bezwarunkowo, całym swym jestestwem i przedwcześnie odejść z godnością?

Rak dostarczył głównym bohaterom wielu zgryzot i obnażył ich słabości, jednak gdyby nie on, drogi Hazel i Augustusa mogły nigdy się nie przeciąć. Jednak nie tylko choroba okazała się czymś, czego oboje mogli doświadczyć. Bowiem parę nastolatków na tle rówieśników wyróżniała nieprzeciętna inteligencja, dystans do rzeczywistości oraz zamiłowanie do literatury. I chociaż ich czytelnicze gusta hołdowały odmiennym gatunkom, spajającym mianownikiem okazał się pewien pisarz. Wykreowana przez Johna Greena dziewczęca postać, traktowała powieść wyimaginowanego autora niczym Biblię, zarażając tym uczuciem swojego wybranka. Nieszkodliwa obsesja, polegająca na pragnieniu poznania dalszych losów bohaterów ,,Ciosu udręki”, zakończone fiaskiem próby skontaktowania się z pisarzem, zachęciły Gusa do powzięcia odpowiednich działań.

W Stanach Zjednoczonych działa fundacja, spełniająca marzenia śmiertelnie chorych dzieci. W gronie jej podopiecznych znaleźli się również Augustus oraz Hazel. To właśnie ostatnie życzenie chłopaka, do realizacji którego przyczyniły się dżiny, podkreśliło powagę uczucia, jakim darzył Hazel. Czy młodym bohaterom dane będzie odbyć daleką podróż do Europy? Czy doświadczą audiencji u swego idola?

W książce Gwiazd naszych wina roi się od sytuacji, które przeciętnego śmiertelnika doprowadziłyby na skraj rozpaczy. Nie można nie współczuć dzieciakom, kroczącym przez życie dzięki butli z tlenem i protezie nogi. Trzeba by być naprawdę nieczułą, samolubną jednostką, by nie kibicować głównym bohaterom, by nie życzyć im powrotu do zdrowia, happy endu, albo po prostu cudu. Uwierzcie mi, omawiany tekst nie należy do grona tanich romansideł, napisanych pod publikę przesłodzonych wyciskaczy łez. To godna uwagi, niezwykle refleksyjna lektura, poruszająca wiele istotnych kwestii.

Green stworzył wiarygodną, uderzającą w czuły punkt historię. W głównej mierze skupił się na uczuciach Hazel oraz Gusa, jednakże nie zapomniał ukazać cierpienia rodziców obojga bohaterów. Z jednej strony mamy więc dzielną młodzież, ukazaną zarówno w szczęśliwych momentach, jak i w chwilach, w których świat nastoletnich postaci rozsypuje się na kawałki, z drugiej zaś załamanego rodzinną sytuacją ojca dziewczyny, jej matkę, gotową o każdej porze dnia i nocy nieść pomoc swemu jedynemu dziecku, w tajemnicy przed córką układającą swoje życie na nowo, planującą przyszłość, w której zabraknie Hazel.

Autor nie stroni od moralnych dylematów. Ukazuje różny sposób traktowania osób chorych na raka, nie pomijając krzywdzących wypowiedzi idola Hazel. Zmusza do postawienia się w sytuacji zarówno głównych bohaterów, jak i osób postronnych, obserwujących poczynania wyjątkowej pary. Jednakże nie stawia młodzieży naznaczonej rakiem na piedestale, nie gloryfikuje jej poczynań. A jednak sposób w jaki opisał wspomniane postaci sprawia, że nabierają one szczególnego charakteru, że w ich niezłomności, uporze jest coś, co sprawia, że życie nabiera sensu, że każda walka niesie z sobą nadzieję na lepsze jutro, nawet jeśli sytuacja w jakiej się znajdziemy wydaje się być beznadziejna, patowa.

źródło: http://zszywka.pl/u/AmorDeliriumNarvosa/gwiazd-naszych-wina-lt3-1743256.html

Taką prozę chłonie się całą sobą, delektując każdym zdaniem. Nie dziwi mnie więc fakt, że niektóre frazy stały się popularne wśród młodych (wiekiem i duchem) odbiorców książki. Popularność utworu Greena objawia się pod postacią licznych memów, które internauci publikują na portalach społecznościowych, w wirtualnych sklepach można nabyć biżuterię, upamiętniającą miłosne wyznanie obojga bohaterów, etui na smartfony, ubrania i wreszcie nie tak dawno temu światowe kina zapełniły się widzami, spragnionymi ekranizacji kultowego utworu. Dodam tylko, że film Wytwórni Twentieth Century Fox wiernie odwzorowuje swój papierowy pierwowzór.

Słowa wsadzone w usta Hazel, jej myśli i obserwacje uruchamiają wyobraźnię czytelnika, wciągają go w wir wydarzeń, sprawiają, że czuje się on odpowiedzialny za losy ujmującej pary. Można im kibicować, współczuć, traktować jako wzór do naśladowania, wychwalać za odwagę, za prawdziwość przeżywanych emocji i przyznanie się do tego, co osłabia ducha walki. Dzięki takim opowieściom i takim bohaterom potrafię docenić sam fakt istnienia.

DSC_0129

Gwiazd naszych wina

John Green

Wrocław 2013

Wydawnictwo Bukowy Las

Półka: książka zakupiona, nie została otrzymana w ramach recenzenckiej współpracy.

 

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

8 komentarzy w „To nasza tylko, nie gwiazd naszych wina”

  • weronika says:

    widziałam film, zakochałam się w nim

    • li_lia says:

      :)

  • Agusia says:

    Świetna książka, dawno mnie żadna tak nie wciągnęła :) Czytając ją wieczorami w łóżku nie mogłam się oderwać :D Oglądałam również film ale znając bieg wydarzeń z książki już mnie tak bardzo nie wciągnął :) . Polecam wszystkim, naprawdę warto przeczytać super książka i historia nie przesłodzona ;) . A kupiłam ją w biedronce, dzięki czemu było taniej niż w normalnej księgarni .

    • li_lia says:

      Podzielam Twoje uczucia.

  • test it says:

    Piekny film i jeszcze piękniejsza książka. Cudowna,mądra historia uświadamiajaca istotę spraw waznych.porusza serca. Polecam.

    http://Www.test – it.blog.pl

    • li_lia says:

      W sumie ciężko mi wybrać, co lepsze- książka czy ekranizacja.

  • Oglądałyśmy film, ale nas niestety nie zachwycił. W porządku, był dobry, ale nie rewelacyjny. Co do książki, przeczytałyśmy kiedyś chyba stronę i niestety nas nie zaciekawiła. Każdy ma swój gust, jak widać.

    • li_lia says:

      Ponoć o gustach się nie dyskutuje. Ale ciężko jest wyrazić opinię o książce, której się nawet nie przeczytało ;)

Zostaw komentarz Cancel reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>