Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach?

16 grudnia 2013 Książka  10 komentarzy

Podstawową komórką prawidłowo funkcjonującego społeczeństwa powinna być rodzina. Jednakże pokrewieństwo czy powinowactwo nie gwarantują idealnych relacji między ludźmi, których łączą nie tylko więzy krwi. Małżonkowie mogą się rozstać, niechciane dziecko oddać do adopcji, wyrzec się go, czy też wydziedziczyć.

Co czuje młody człowiek, który poznaje prawdę o swoim pochodzeniu, gdy osoby, określane przez niego matką i ojcem w rzeczywistości okazują się nie być jego biologicznymi rodzicami?

Czy kobieta, zmuszona do oddania swego dziecka do adopcji, potrafi normalnie funkcjonować, pogodziwszy się z losem?

Czy szacunek i przebaczenie należą się bezwarunkowo rodzicom, tylko ze względu na fakt, iż przyczynili się do naszych narodzin?

DSC_0001

Przerost ambicji profesora Brzozowskiego objawiał się dbaniem o własną pozycję oraz poprzez ustalanie ścieżek kariery nastoletnim córkom. Z całą pewnością nie świadczył o trosce, którą mężczyzna przejawiał w stosunku do bliskich mu osób. Ten notoryczny kłamca, niewierny, despotyczny mąż, bezwzględny w swych postanowieniach, niewzruszony na ból i cierpienie tych, nad którymi sprawował władzę, niemalże w przededniu śmierci, sporządza testament. Czy pozostawiony przez niego spadek będzie udanym sposobem na zrehabilitowanie się w oczach skrzywdzonych krewnych? A może wręcz przeciwnie, rozdrapie stare rany, niosąc z sobą więcej zła niż pożytku?

Do przeczytania debiutanckiej powieści Niny Stanisławskiej skłoniły mnie dwie kwestie- niezwykła, dająca szerokie pole do interpretacyjnego popisu okładka oraz zapowiedź intrygującej, obfitującej w przeróżne emocje fabuły. W przypadku szaty graficznej moje przeczucie sprawdziło się całkowicie. Natomiast jeśli chodzi o treść, czuję się odrobinę rozczarowana. Sztuką jest napisać książkę, traktującą o skomplikowanych rodzinnych relacjach, której bohaterowie z biegiem czasu, w miarę zdobywania doświadczenia, ewoluują i dojrzewają do podjęcia jednej z najtrudniejszych decyzji, jaką jest przebaczenie, tak, aby nie wyszła z tego ckliwa historia. W przypadku Domu krytego gontem miałam do czynienia z mającym ogromny potencjał tekstem, ze zmuszającą do refleksji opowieścią, której najmocniejszym atutem są ciekawi, w większości przypadków przeżywający wieloletnią żałobę bohaterowie. Niemalże każdy z nich musiał stawić czoło nowej sytuacji, do powstania której przyczyniło się ujawnienie informacji o istnieniu wnuczki profesora Brzozowskiego. To właśnie ona stała się ogniwem, łączącym bolesną przeszłość rodziny szanowanego lekarza, pełną łez, wypowiedzianych w złości słów oraz przedwczesnych i pozbawionych sensu śmierci z mogącą przynieść ukojenie przyszłością.

Momentami pretensjonalny styl wypowiedzi autorki, sztuczne, pełne infantylnych zwrotów dialogi, kompletnie niepasujące do osób, wykonujących poważne zawody, zbyt szczegółowe i zbyteczne opisy nic niewnoszących do całej historii czynności (wykonywanych przez głównych bohaterów), sprawiły, iż przebrnięcie przez niespełna 300 stron stanowiło dla mnie tygodniowe wyzwanie. Od porzucenia wielokrotnie przerywanej lektury powstrzymywało mnie tylko jedno- ciekawość, wynikająca z poznania dalszych losów tragicznych postaci. I chociaż zakończenie okazało się banalne w gruncie rzeczy nie uważam czasu spędzonego na lekturze Domu krytego gontem jako nieudanej inwestycji.

Historia rodziny Brzozowskich, choć przepełniona przygnębiającymi wydarzeniami, niesie nadzieję, ukazuje wspomniane problemy z różnych perspektyw, jest daleka od jednoznacznego i pochopnego wydawania wyroków. Jednakże argumentem, który ostatecznie przemawia na jej korzyść (prócz wątku utalentowanych plastycznie sióstr) jest wysokie prawdopodobieństwo tego, że opublikowaną przez Stanisławską powieść mogło napisać samo życie. Czyż mało wśród nas zwaśnionych krewnych, poróżnionych na skutek różnych konfliktów rodziców i dzieci? Lektura Domu krytego gontem może okazać się pretekstem do tego, by wybaczyć sobie i innym, odpokutować za przewinienia lub po prostu ruszyć naprzód, uwalniając się od ciążących wyrzutów sumienia, czy też  raniących wspomnień.

DSC_0002

Dom kryty gontem

Nina Stanisławska

Poznań 2013

Zysk i S-KA Wydawnictwo

Półka: książka przeznaczona do zrecenzowania

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

10 komentarzy w Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach?

  • Kiti says:

    Ja lubię czytać debiuty, bo każdy od czegoś zaczynał. Ta książka może i nie jest rewelacyjna, jednak skłoniłaś mnie do tego, że zapoznam się z nią, jak tylko trafi w moje ręce.

  • Kruszynka says:

    Bardzo lubię takie życiowe pozycje, o przebaczaniu też jest, jak najbardziej na czasie.Nie każdemu wszystko musi się udać, jednak coś czuję, że autorka ma potencjał:)

  • Zebra says:

    Z chęcią bym przeczytała taką książkę – z tym przebaczaniem to nie jest tak prosto, bo człowiekowi wydawać się może, iż przebaczył – a mimo to , coś w środku jest nie tak.
    Mam ochotę na tę książkę :)

    • li_lia says:

      Kochana, mogę Ci ją pożyczyć. Daj znać, jeśli byś chciała.

  • Asia says:

    Książka mnie nie kusi, ale ten kubeczek już tak. Ale mi narobiłaś ochoty na kawusię!

    • li_lia says:

      :) Taki miałam zamiar.

  • magda says:

    ciekawa ksiazka :)

  • Alicja says:

    raczej nie mam chęci na jej przeczytanie ;)

  • nikollet85 says:

    kochana podrzuć kubek z kawą – przydałby mi się teraz ;)

  • Ada says:

    Żeby Pani wiedziała moja teściowa zawsze mnie do szału doprowadzała :)

Zostaw komentarz Cancel reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>