-
Zabierz książkę na wycieczkę. ,,Bez słów” na zamku w Raciążku
9 maja 2016 Książka
-
Nie twierdzę, że jestem pozbawiona uczuć. Raczej wyzbyłam się złudzeń, związanych z sercową rewolucją.
Z całą pewnością powyższe zapewnienie nie ma nic wspólnego z wiekiem czy emocjonalnym kryzysem.
Obserwuję ludzi, łączących się w pary, którymi kierują przeważnie przyziemne pobudki. Przeżywają kolejne fazy znajomości, począwszy od zauroczenia, wzajemnej fascynacji, seksualnego spełnienia, na stabilizacji skończywszy. Zakładają rodziny, zostają pochłonięci przez wir codzienności.
Nikt z nich nie mówi o przeznaczeniu, nikt nie przyrównuje siebie do połówki pomarańczy, nie używa poetyckich określeń, nie zatraca się w drugim człowieku.
Można kochać wielokrotnie, budować kilka związków, ponownie szukać szczęścia. A jednak zdarzają się jednostki, pokładające nadzieję w fatum, dążące do tego, by poskładać elementy miłosnej układanki.
Mia Sheridan należy do grona romantyczek, zdecydowanych zwolenniczek monogamii, odnajdujących spełnienie u boku Tego Jedynego. Jej najnowsza powieść jest hołdem złożonym przed obliczem uczucia, będącego w stanie nadać sens każdej, nawet pozornie bezwartościowej egzystencji.
Kiedy ostatnio zapewniałaś bliską Ci osobę o tym, jak bardzo ją kochasz?
Wychodzisz z założenia, że wystarczy jednorazowa deklaracja? Odczuwasz wyznaniowy przesyt?
,,KOCHAM CIĘ” straciło pierwotne znaczenie?
A możesz należysz do grona osób, które nad słowa stawiają czyny, świadczące o ich zaangażowaniu i oddaniu?
Wyobraź sobie podbramkową sytuację, moment, w którym nie potrafisz odnaleźć żadnego powodu, by oddychać. Doświadczyłaś tragedii, niewyobrażalnego okrucieństwa, co w rezultacie zachwiało Twoją równowagę, podcięło skrzydła, wepchnęło w pułapkę strachu. Jednakże instynkt zachowawczy nie pozwala Ci na zakończenie życiowego meczu za pomocą walkowera. Stopniowo nabierasz siły, by podnieść się z kolan. Zmieniasz otoczenie, uciekasz, odcinasz od przeszłości. Zaczynasz egzystować na nowo. Zbieg okoliczności, a może przeznaczenie, powoduje, że na swojej drodze spotykasz kogoś, kto odbuduje ochronny pancerz i umocni Cię w przeświadczeniu o wartości, jaką reprezentujesz. Pomiędzy Wami dochodzi do chemicznej reakcji, uwalniającej miliony iskier. Stajesz się tykającą bombą, ładunkiem, eksplodującym pod wpływem zmysłowego dotyku, spojrzenia i przepełnionych pożądaniem myśli. Boski seks idzie w parze z głębszym uczuciem. Zaczynasz wierzyć w lepsze jutro i żegnasz się z samotnością. Jednakże każde z Was dźwiga spory bagaż doświadczeń. Czy równomiernie rozłożycie ich ciężar, czy podzielicie się odpowiedzialnością za wspólne życie? Czy nie pokona Was pierwsza porażka?
Przez dłuższy czas nie rozumiałam fenomenu najnowszej powieści Sheridan. Męczyło mnie typowo kobiece podejście do tematu. Wylewna emocjonalność autorki chwilami doprowadzała mnie do szewskiej pasji, co powodowało wielokrotne przerywanie lektury. Nie potrafiłam odnaleźć się w oderwanej od rzeczywistości historii, w której gloryfikuje się ciało, przesadnie lituje nad ułomnością, istotne kwestie rozwiązuje za pomocą zdawkowych opisów. A przecież uwielbiam wyprawy, prowadzące w głąb umysłów bohaterów, lubię odkrywać ich tajemnice i z napięciem czekam na pikantne momenty. W przypadku Bez słów niemalże do końca pozostałam beznamiętna… Nieczułe podejście do książki przełamało wyznanie Archera, poprzedzające wypadek bohatera.
Jest coś irytującego w zachowaniu Bree, która doświadczyła w życiu wiele zła. Powinna być dojrzalsza, bardziej odpowiedzialna, nieufna wobec nowo poznanych osób, ona zaś, niczym otwarta księga, nawiązuje znajomości i szybko aklimatyzuje się w miejscu, które z czasem staje się jej prawdziwym domem. Może to kwestia wieku, prawa do tego, by czerpać radość z każdej chwili, żyć, nim zabraknie tlenu. Jednakże, mimo szczerych chęci, nie zapałałam do niej sympatią. Nie zmieniłam zdania nawet wtedy, gdy otoczyła opieką odrzuconego przez lokalną społeczność Archera, młodego mężczyznę, który jako dziecko uległ wypadkowi, w skutek czego, stał się niemową.
Sheridan nie można posądzić o brak wyobraźni. Dla kluczowych wydarzeń stworzyła urozmaicone tło, sprawiając, iż czytelnik nie narzekał z powodu nudy. Nawet opisy intymnych zbliżeń Archera i Bree z powodzeniem mogłyby zainspirować twórców erotycznych filmów. Jeśli jesteście spragnieni zmysłowych wrażeń, możecie być pewni, że seks w wykonaniu dwójki bohaterów okaże się przyjemnym wypełniaczem akcji.
Może to ten żyjący na uboczu, skrzywdzony przez bliskie osoby mężczyzna, zbyt wrażliwy, naduczuciowy, ale zabójczo przystojny i hojnie wyposażony przez naturę, okazał się zgrzytem w całej opowieści. A może to moja zazdrość zawiniła. Może najzwyczajniej w świecie nie mogę przetrawić faktu, że dwoje ludzi jest sobie pisanych i czasami potrzeba wyjątkowego wstrząsu, by spotkali się w jednym miejscu i zwrócili na siebie uwagę. Może po prostu tak bardzo tęsknię za bezinteresowną miłością, będącą w stanie odnaleźć w drugim człowieku drzemiące pokłady dobra, dającą siłę do tego, by mimo przeciwności losu walczyć o szczęście, sprawiającą radość z samego faktu istnienia…Może nie jestem tak odważna, miłosierna, jak Bree, może brakuje mi takiego Archera, który banalny zwrot zamieniłby w moje imię i za pomocą czynów pokazał, jak bardzo mnie kocha…
Bez słów
Mia Sheridan
Przekład: Martyna Tomczak
Kraków 2016
Wydawnictwo Otwarte
Półka: książka pochodzi z mojej prywatnej kolekcji, nie została przekazana w ramach współpracy.
——————————————–
Nieopodal Ciechocinka (woj. kujawsko-pomorskie) w niewielkiej miejscowości zwanej Raciążkiem, znajdziecie ruiny wzniesionego (prawdopodobnie) w XIII zamku. Pozostałości po budowli, będącej wówczas własnością biskupa Macieja z Gołańczy, zlokalizowane są na cyplu skarpy, dzięki czemu zwiedzający mogą podziwiać rozległą panoramę terenów, otaczających pobliskie uzdrowisko.
Szczątki budowli pamiętają obecność koronowanych głów (Jadwigi oraz Władysława z dynastii Jagiellonów), które we wspomnianym miejscu spotykały się z krzyżackimi przywódcami.
Początek XIX wieku zaowocował brzemienną w skutkach decyzją, wydaną przez władze jednego z zaborców, o rozbiorze porzuconego na pastwę losu, zniszczonego zamku.
Obecnie pozostałości po niegdyś pięknej budowli, stanowią atrakcję dla nielicznych turystów, przyciągają również zwolenników lokalnego folkloru. Już niebawem w pobliskim Gminnym Ośrodku Kultury odbędzie się przegląd Piosenki Dziecięcej „DOREMINKI”.
W cieniu licznych drzew, opierając się o mury, można odpocząć od miejskiego hałasu, spędzić czas w odosobnieniu, na lekturze ciekawej książki, pooddychać czystym powietrzem. Otoczenie sprzyja kontemplacji, widok pobliskich pól uspokaja, przekazując pozytywną energię.
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
Najnowsze komentarze
EWELINA: ŚWIETNY POMYSŁ. DZEKI ZA »
Natalia: chciałabym kupić są »
Barbara: Witam serdecznie »
li_lia: Dzień dobry. Niestety »