A teraz idziemy na ciasteczko

15 listopada 2012 Kuchnia  4 komentarzy

Tym razem kreatywność poszła w odstawkę. Cóż mogłabym oryginalnego napisać na temat owsianych ciasteczek?  Jak mogłabym je pokruszyć i zmienić w spód ciasta, albo przełożyć smacznym, aczkolwiek kalorycznym kremem, a może powinnam je skleić lukrem i zmienić w prawie piernikową chatkę?

Tym razem będziecie musieli obejść się bez moich zwariowanych pomysłów. W ramach rekompensaty zapraszam Was na czekoladową herbatę i ciasteczka Sante, w roli fantów, którymi zamierzam Was przekupić ;)

Ciasteczka owsiane

Sante

waga: 150g

cena: 3.68zł

Pomyślałam sobie, że owsiane ciasteczka okażą się profanacją słodyczy. Przecież w naturze łakoci leży to, że muszą być kaloryczne, słodkie i najważniejsze- pyszne. Po co sięgać po zdrowe substytuty i sprawiać przykrość swoim kubkom smakowym? Produkt, który dostałam do przetestowania skojarzył mi się z wynalazkiem, którym raczą się przeraźliwie sztuczne osoby, stroniące od kulinarnych eksperymentów. Z takim wymownym uprzedzeniem sięgnęłam po paczkę ciasteczek.

Opakowanie wywarło na mnie pozytywne wrażenie. W szczególności spodobał mi się… surowiec z którego zostało wykonane. Spojrzałam na talię osy, kobiety, która reklamuje produkt. Potem mój wzrok zatrzymał się na wizualizacji tego, co znajduje się wewnątrz. Na końcu zaś ujrzałam cyferki, które skutecznie poprawiły mi humor. Otóż, Moi Drodzy, jedno ciastko dostarcza ponad 47 kalorii! A warto dodać, że w środku jest ich 150g, co  stanowi całkiem obiecującą ucztę. Ponieważ opakowanie nie zawiera sprytnego sposobu zamykania, który umożliwiłby przechowywanie napoczętego środka w bezpiecznych warunkach, musiałam (oczywiście, jakżeby inaczej) uraczyć swój żołądek ciasteczkami aż do ostatniego okruszka. Na usprawiedliwienie dodam tylko, że podzieliłam się nimi z Nadzią ;)

Kakaowe prostokąty na pierwszy rzut oka przypominają tradycyjne herbatniki. Każdy z nich ozdobiony został odciśniętym logo firmy oraz kłosem zboża. Pachną przyjemnie, wręcz obiecująco. Producent nie zachował równowagi między sporą ilością owsa (jego ziarna stanowią 52,7% produktu), a szczyptą niemalże niewyczuwalnego kakao (5%), którego obecność praktycznie ogranicza się do zabarwienia przekąski. Ciasteczka nie są mdłe. Ratuje je przed tym połączenie morskiej soli z trzcinowym cukrem.

Ciasteczka Sante dzięki temu, że są twarde oraz zawierają pełne ziarno owsa, cudownie chrupią, nie rozpuszczają się w opakowaniu, w dłoni i zachowują fason. Ponadto z całą pewnością można je zaliczyć do pożywnych produktów, które dostarczają energii. Bogate w błonnik pozwalają oszukać głód, ale tylko wtedy, gdy zje się ich naprawdę sporą ilość.

Dla takich łasuchów i wiecznych głodomorów jak ja, są dobrą i zdrową alternatywą. Jednakże, byłabym nieuczciwa pisząc, iż porzucę dla nich swoje słodkie używki. Ze względu na to, iż naprawdę trudno jest ograniczyć się do kilku ciasteczek, równie dobrze mogę sięgnąć po tabliczkę gorzkiej czekolady, by uzupełnić niedobór magnezu.

Co się kryje w ciasteczkach:

Owies 52,7%: (płatki owsiane pełnoziarniste, mąka owsiana pełnoziarnista), cukier trzcinowy, tłuszcz roślinny, syrop glukozowy, serwatka w proszku, kakao 5,0%, substancja spulchniająca: wodorowęglan sodu, ekstrakt słodu jęczmiennego, sól morska, aromaty.

Ciasteczka owsiane otrzymałam w ramach testowania od firmy Sante, za co serdecznie dziękuję.

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

4 komentarzy w A teraz idziemy na ciasteczko

  • ewanka says:

    pycha :-) idę sobie zrobić kawkę i będę się zajadać widokiem :-)

  • nikollet85 says:

    widziałam je w moim sklepie koło domu, jednak nigdy nie kupiłam, ponieważ jakoś nigdy nie wiedziałam jak one w środku się prezentuja, oraz wole czekoladowe.
    Teraz widząc jednak jak one elegancko sie prezentują i żałuję, że się zastanawiałam- przy okazji dzisiejszych zakupów na pewno je wsadzę do koszyka, wyglądaja bardzo apetycznie.”_

  • mentoska says:

    Świetnie wyglądają! Mogłyby leżeć na talerzyku na środku stołu w jadalni i służyć jako ozdoba ;)
    P.S.
    Mam już ShinyBoxa, kurier przyjechał o 8 rano, chyba to jakaś rekompensata za sytuację z poprzedniego miesiąca, hehe :P

  • karcelka says:

    Jakie zdrowe pychotki :)

    Ja przedwczoraj upiekłam karpatkę… i korci mnie,żeby jej nie jeść :D

Zostaw komentarz Cancel reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>