-
Alpejski chleb nadziewany czym dusza zapragnie
20 października 2013 Kuchnia
-
Kiedyś czytałam artykuł o kobiecie, która podbija serca narodów, obdarowując ich członków bochenkami chleba. Jej wypieki nawet w najmniejszym stopniu nie przypominają produktów pochodzących z najlepszych piekarni, a już tym bardziej ich marnych namiastek z marketów. Pani, podróżując po świecie, przygląda się lokalnym sposobom na wytwarzanie chleba, modyfikuje sprawdzone przepisy i jak oka w głowie strzeże własnych receptur. Bywa gościem w domach swoich klientów, którzy w zamian za udzielenie jej noclegu, otrzymują niesamowicie smaczne i pachnące pieczywo. Może kiedyś doświadczę tej przyjemności i jeśli nie będzie mi dane spróbować wypieków bohaterki wstępu do mojego dzisiejszego wpisu, to postaram się chociaż w domowym zaciszu stworzyć coś na ich podobieństwo.
Nie wyobrażam sobie, by w mojej kuchni mogło zabraknąć chleba. Głęboko wierzę w przekonanie, iż nie wolno wyrzucić jego resztek do kosza, gdyż na osobę, która dopuści się takiego czynu, prędzej czy później spadnie niewyobrażalne nieszczęście. Dlatego też zwracam uwagę na to, by nie kupować pieczywa w nadmiarze i tak nim dysponować, aby całkowicie wykorzystać drzemiący w nim potencjał. A to, co zostanie, można przeznaczyć na bułkę tartą, albo na niesamowicie prosty i efektowny posiłek.
Jeszcze ciepły i chrupiący smakuje najlepiej. Kiedy zaś leżąc nietknięty w chlebaku przestanie cieszyć podniebienie z powodu braku charakterystycznego odgłosu, jaki wydaje skórka w trakcie gryzienia, wówczas jego konsumpcja kojarzy się raczej z koniecznością niż przyjemnością. Ja zaś znalazłam dla Was propozycję, której filarem jest właśnie czerstwy chleb. Najlepiej alpejski.
Jego przygotowanie nie wymaga wybitnych zdolności z zakresu kulinariów. Wystarczy ostry nóż, kilka składników i oczywiście chleb. Chociaż do tego dania nadaje się również jego zwykły, pszenny odpowiednik, to jednak uparłam się na ten konkretny rodzaj i tylko on przyczynia się do stworzenia wspaniałej kompozycji.
Nadzienie tworzy ciągnący się i rozpływający w ustach ser mozzarella, który genialnie komponuje się z kawałkami salami. Całość wieńczą strzępy zielonej natki, stanowiące optymistyczny akcent całości.
Jednak w nadziewanych chlebie alpejskim najwspanialsze jest to, iż wyśmienicie smakuje wówczas, gdy spożywamy go w gronie bliskich osób. Moment odłamywania poszczególnych kostek przypomina symboliczne dzielenie się posiłkiem. To rodzaj potrawy, scalającej rodziny chociaż przez kilka chwil, gdy nie jesteśmy zajęci niczym innym niż przeżywaniem ferii smaków, zapachów i odgłosów wspólnego chrupania.
Składniki do przygotowania nadziewanego alpejskiego chleba
- bochenek wspomnianego pieczywa
- kilka plastrów salami (może być boczek, wszystko zależy od Waszych smakowych preferencji)
- ser mozzarella (wiórki lub spora kula)
- natka
- ulubione przyprawy
Kulinarną przygodę rozpoczęłam od nagrzania piekarnika do temperatury 200 stopni.
Najpierw zdecydowanym ruchem pokroiłam chleb w szachownicę tak, by nie przeciąć jego spodu. Kostki nie powinny być zbyt małe, a korytarze między nimi zbyt wąskie (utrudni to późniejsze nadziewanie). W tym przypadku zasada im więcej tym lepiej jest jak najbardziej na miejscu.
Następnie kawałki wędliny i serowe wiórki umieściłam w przestrzeniach między trójwymiarowymi kwadratami.
W dalszej kolejności posypałam chleb przyprawami i strzępkami natki.
Pieczywo umieściłam w piekarniku, zmniejszając temperaturę do 180 stopni i zapiekałam do chwili, w której ser zaczął się rozpływać (zajęło mu to nie więcej niż kwadrans). Trzeba wyczuć ten moment, aby skórka była chrupiąca, nadzienie odpowiednio połączyło się z chlebem, zaś jego ,,miąższ” był ciągle miękki, ale sprężysty.
Teraz pozostało mi zaprosić domowników na aromatyczną, nieskomplikowaną kolację.
Smacznego!
P.S.
Na zdjęciach widzicie kilka rodzajów chleba.
Swoją inspirację do wykonania nadziewanego pieczywa znalazłam na Zszywce i stamtąd pochodzi pierwsza fotografia
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
wygląda smakowicie
Moja koleżanka wspominała mi o tym przepisie i Zszywce, więc coś mi się zdaje, że w najbliższym czasie wyczaruję taką smakowitość.
Ale mi narobiłaś ochoty na to! Jutro zrobię na kolację
Zjadłabym z chęcią taki chlebek, wygląda przepysznie
Ale mi narobiłaś smaku!!! Muszę go zrobić!!! )
Ps. Kochana u nas masakra – wybacz, że tu to piszę…
Nie będę brała udziału w konkursie tylko z 1 powodu.
Mam 2 pogrzeby – jutro i we wtorek – z rodziny ….
A po 2 mamy angine która nie pozwoli nam na jesienne foto ;/
Świetny pomysł, nigdy takiego nie robiłam.
Spróbuj. Twojej córci na pewno zasmakuje, a jeśli jej pozwolisz pomóc wykonać danie to będzie na pewno zachwycona
Kiedys robiłam taki chlebek – jest świetny
Przepysznie wygląda, ale ja bym się nie skusiła, bo mam wybredne podniebienie.
Ewunia, ależ Ty kusisz Kiedyś widziałam podobny u koleżanki, teraz u Ciebie, a ja z taką chęcią bym spróbowała takiego chlebka, chyba muszę zrobić
Rany! Ale ślinotoku teraz dostałam! To musi być przepyszne!
Mmm smaczny pomysł
Robiłam taki chlebek w zeszłym tygodniu
ależ to fajnie wygląda
ojeny rewelacja muszę go zrobić
aaale zgłodniałam!! chyba jeszcze takiego cuda nigdy nie jadłam