Idziemy na jagody!

9 czerwca 2012 Kuchnia  11 komentarzy

 

 

Moja mała buntowniczka właśnie pogodziła się z poduszką i kocem. Bez oporów pomachała mi, gdy wychodziłam z jej pokoju. Jeszcze przez chwilę słyszałam jak szepcze do swojej przytulanki, że nadeszła pora popołudniowej drzemki po czym w całym domu zapadła cisza, przerywana charakterystycznym odgłosem mojej klawiatury.

Zdążyłyśmy zrobić szybkie zakupy i odwiedzić Miejski Dom Kultury, w którym dzisiaj Towarzystwo Przyjaciół mojego miasta zorganizowało Wojewódzki Festiwal Młodych Talentów. Jako członek tejże organizacji z przyjemnością wzięłam udział w kulturalnym wydarzeniu, mając nadzieję na to, że już niedługo zasiądę na widowni jako rodzic, wspierający własne, biorące udział w konkursie dziecko.

Wykorzystując wolną chwilę zaparzyłam wodę, ukroiłam kawałek upieczonego wczoraj jagodowego placka i uraczyłam się szklaneczką karmelowej latte.

Niech mi klawiatura dzisiaj lekką będzie, ponieważ chciałabym ocenić nowość od Mokate.

 

 

Latte karmelowe, Mokate

22g ( 20g mleczna pianka, 2g kawa rozpuszczalna)

Cena 2,20zł

 

 

Uwielbiam aromatyczne używki. Chociaż ostatnio zdradziłam kawę na rzecz przeróżnych herbat (zajrzyjcie tutaj:  http://swiatwedluglilii.pl/2012/05/18/zapraszam-na-ciasteczka-z-herbata-oskar/) z podkulonym ogonem wracam od czasu do czasu do wariacji na temat tego czarnego napoju. Mogłabym nie rozstawać się z latte macchiato albo porządnie przyrządzonym cappuccino. Kiedy dostałam wymarzony ekspres na kapsułki (może kiedyś o nim napiszę) wykorzystywałam każdą okazję, by uraczyć się małą chwilą przyjemności. Filiżanka, kawa i ja. Wówczas do szczęścia tak wiele mi nie brakowało. Może kiedyś pozwolę sobie na taką prawdziwą maszynę, która każdego ranka specjalnie dla mnie przyrządzi pobudzający napój. Na razie muszę zadowolić się mniej efektownymi zamiennikami.

Jakiś czas temu w pobliskim spożywczaku ujrzałam wariację na temat latte firmy Mokate. Apetycznie wyglądający obrazek spoglądał na mnie ze sporej saszetki i kusił wielką szklanką kawy z mlekiem w towarzystwie kostek toffi. Jak mogłam się oprzeć i przejść obojętnie wobec tego produktu?

Kiedyś TVN Style nadawał taki bardzo irytujący program, w którym była pierwsza dama naszego kraju ostentacyjnie promowała swoją córkę, niedoszłą dziennikarkę ;) Odcinek, który zapadł mi w pamięci dotyczył przechwałek byłej prezydentówny odnośnie jej włoskich wojaży.  Kobieta dzieliła się swoim doświadczeniem, które dotyczyło właśnie kawy. Prócz mało wnoszących do rozmowy opowieści wychwyciłam kilka godnych zapamiętania ciekawostek. Niepraktykująca pani psycholog opowiadała jak to Polacy zdradzają swoją narodową tożsamość i popisując się znikomą wiedzą na temat włoskich zwyczajów popełniają lapsusy i inne wpadki. Po tym odcinku zainteresowałam się poszczególnymi rodzajami kaw.

Czy wiecie, że zamawiając w kawiarni latte (myśląc o latte macchiato- trójwarstwowej pyszności) kelner uraczy Was szklanką mleka? Brak drugiego członu nazwy napoju nie usprawiedliwia kąśliwych uwag w stronę obsługi, że przecież nie o to nam chodziło. Wszak latte macchiato to splamione mleko.

 Jeśli w domowych warunkach zapragniecie przyrządzić tę efektowną kawę użyjcie mieszanki ziaren Arabiki z Rubustą, wówczas mleko tak bardzo nie zdominuje czarnej towarzyszki. Żaden magiczny ekspres nie jest nam potrzebny, by cieszyć się w zaciszu kuchni trójwarstwową pysznością. I tutaj do akcji wkracza produkt Mokate.

Latte Mokate już samym opakowaniem aż prosi, by po nie sięgnąć. Na konsumenta, który kupuje oczami ten chwyt naprawdę działa. Przyjrzyjmy się bliżej produktowi.

Producent informuje, iż proces powstania produktu oparty jest na technologii suszenia rozpyłowego. Dzięki temu w składzie nie znajdują się środki konserwujące. Zresztą ich obecność jest przecież niezgodna z obowiązującymi przepisami. Jeśli jesteście uczuleni na gorczycę, orzechy, soję bądź w waszej diecie nie może występować gluten, wówczas omijajcie Latte  firmy Mokate szerokim łukiem.

Przygotowanie tego kawowego napoju jest dziecinnie proste. Zacznijmy od wyboru wysokiej szklanki. Kubek w tym przypadku jest niewskazany- przecież nie tylko o smak nam chodzi, ale również o walory wzrokowe. Gdy już wybraliśmy odpowiednie naczynie,Jagódki wsypmy do niego zawartość dużej saszetki i zalejmy biały proszek przegotowaną gorącą wodą i dokładnie wymieszajmy. Powstanie nam sympatycznie wyglądająca pianka. Jeśli nie będziecie zadowoleni z efektu z pomocą przyjdzie Wam taki oto przydatny gadżet:

W międzyczasie do kubka wsypcie kawę, która znajduje się w mniejszej saszetce i zalejcie ją 4 łyżkami gorącej wody. W obu przypadkach nie może to być wrzątek.

Aby uzyskać efekt kilku warstw kawę najlepiej powoli dodawać do mleka, które chwilę odstało, za pomocą naczynia z wąskim dzióbkiem. Wierzch ozdabiamy wedle uznania- wiórkami czekolady, kakao albo cynamonem.

Latte, które miałam okazję wypróbować, a dokładniej mleczna pianka, ma delikatny, prawie niewyczuwalny karmelowy smak. Z obu saszetek otrzymałam solidną porcję napoju kawowego. Tak, napoju kawowego, bo użyta do niego kawa to dla koneserów profanacja zmielonych oryginalnych ziaren. W zależności od tego, jakiej wody użyłam (przegotowana kranówka albo woda źródlana- naprawdę czuć różnicę) taki efekt uzyskałam.

Produkt Mokate jest miłą alternatywą dla osób, które wpadły w rutynę przygotowując ulubioną używkę. Saszetkę można zabrać ze sobą do pracy i w natłoku zajęć pozwolić sobie na chwilę relaksu. Sprawdzi się podczas wakacyjnych wyjazdów. Przecież nie musimy sztywno trzymać się zaleceń producenta w kwestii przygotowania. Zmieszane warstwy równie dobrze smakują i naprawdę nie wymagają dodania nawet grama cukru ( ponieważ producent zadbał o to, by w składzie pojawiła się jego wystarczająca ilość). Ale jeśli wolicie spienić mleko od krówki i zaparzyć 100% kawę (a nie jakąś rozpuszczalną …), a następnie samodzielnie zrobić latte macchiato to nawet najbardziej wyszukane słowa nie przekonają Was do tego produktu.

Skład:

- mleczna pianka karmelowa (50% mleka odtłuszczonego w proszku, tłuszcz roślinny częściowo utwardzony, cukier, syrop glukozowy, białka mleka, stabilizator: E340 (ii), aromat, karmel w proszku (0,01) z karmelizowanego syropu glukozowo-fruktozowego)

- kawa rozpuszczalna 9,1%

 

 

Do latte karmelowego pasuje mój jagodowy placek z kruszonką.

 

 

 

Składniki na dużą blachę:

 

Ciasto:

- 4 spore jajka

- ¾ szklanki cukru

- 1,5 szklanki mąki

- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia

- ½ szklanki oleju

- jagody- ilość wedle uznania, ale im więcej tym smaczniej

 

 

Kruszonka:

- ½ kostki masła

- cukier – ilość ,,na oko”, aby uzyskać ulubioną konsystencję takiego plastycznego piasku

- mąką – ilość ,,na oko”, aby uzyskać ulubioną konsystencję takiego plastycznego piasku

 

Wykonanie:

 

Rozgrzejcie piekarnik do 180 stopni. Zawczasu pomyślcie o kruszonce. Do jej wykonania potrzebujemy miękkiego masła. Zatem przed przystąpieniem do wykonania ciasta zadbajcie, by poleżało poza lodówką wystarczająco długo, albo w wersji dla leniwych rozpuście je w rondelku i pozwólcie ostygnąć.

Ubijcie na sztywną pianę białka, pod koniec dodając cukier. Zmniejszcie obroty miksera i powoli wlejcie do puszystej masy olej i żółtka. Na koniec wsypcie mąkę wymieszaną z proszkiem. Na posypaną bułką tartą blachę wylejcie ciasto. Teraz porozkładajcie na jego powierzchni jagody. Od wczoraj nie mogę wywabić ciemnych plam z opuszków moich zwinnych paluszków. Także uważajcie na smaczne, ale niezwykle barwiące jagody, zwłaszcza jeśli pochodzą z domowej spiżarni i leżakowały sobie kilka miesięcy w słoiku, radośnie puszczając sok.

Najwyższy czas na kruszonkę. Bez niej placek byłby prawie nagi. Wymieszajcie masło, cukier i mąkę. Zawsze w tym momencie wracają do mnie wspomnienia, gdy będąc nad morzem lepiłam w dłoniach mokry od nacierających na brzeg fal piasek. Cudowne uczucie. Posypcie kruszonką placek i włóżcie do piekarnika. Po 50-55 minutach wierzch nabierze rumieńców i ciasto będzie gotowe.

Gwarantuję, że zawartość blachy zniknie w mgnieniu oka. Powyższy przepis sprawdzi się również gdy jagody zastąpicie rabarbarem. Wówczas przytrzymajcie placek w piekarniku dłużej. Do pełnej gotowości będzie potrzebował przynajmniej godziny w ciepełku.

Moja mała pomocnica z rozkoszą wcinała kawałki ciasta nucąc pod nosem ulubioną piosenkę o jagodach…

Fasolki

 

http://www.youtube.com/watch?v=b0jZAkpAOQU

 

,,Jesteśmy jagódki, czarne jagódki

Mieszkamy w lasach zielonych, zielonych
Oczka mamy czarne, uszki granatowe
A sukienki są zielone i seledynowe.
A kiedy dzień nadchodzi, dzień nadchodzi
Idziemy na jagody, na jagody
A nasze czarne serca, czarne serca
Biją nam radośnie bum tarara bum.
Jesteśmy jagódki, leśne jagódki
Mieszkamy w lasach zielonych, zielonych
Noski mamy śmieszne, rączki granatowe
A czapeczki też nosimy kiedy zimno w głowę”.

 

 

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

11 komentarzy w Idziemy na jagody!

  • Ocia27 says:

    Kawę piłam jakieś 2 tygodnie temu jest jeszcze zwykła i waniliowa. Ogólnie to nie tego się spodziewałam. I mimo iż słodzę kawę czy herbatę to LATTE było dla mnie zbyt słodkie.

  • nikollet85 says:

    Jako osoba która nie pija kaw w ogóle,ta jest moją ulubiona. Jednak wole waniliową niż karmelową :)

  • li_lia says:

    Waniliowej jeszcze nie próbowałam :)

  • Magda Frańczak says:

    kawa jest taka sobie a ciasto pycha juz zrobilam i moim synom bardzo smakowało :)

    • li_lia says:

      Cieszę się Magdo, że ciacho przypadło do gustu. Pozdrawiam Cię serdecznie :)

  • Maverick says:

    Love your blog! I love the header and the way your posts are ietnresting and easy to read. Wish I could blog like you. Great work.

  • Loriette says:

    ja właśnie kupiłam taką kawkę tyle, że nie karmelową, ale zwykłą. Jestem ciekawa jej smaku. A ciasto musi być pyszne, może zrobię je z mrożonymi jagodami.

    • li_lia says:

      Loriette- smakuje pysznie z jabłkami, malinami, a nawet ze śliwkami.

  • Loriette says:

    z malinami mówisz, to dziś je zrobię, mam świeże maliny prosto z ogródka od sąsiadki :) Są pyszne.

  • Loriette says:

    ciasto właśnie sie upiekło, jeszcze gorące, ale już musiałam spróbować :) pyszne ! zrobiłam z malinami ;P

    • li_lia says:

      Loriette- ale mi smaku narobiłaś :) Z kruszonką czy bez?

Zostaw komentarz Cancel reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>