-
Lato w mieście. Stara Pączkarnia i najlepsze smażone smakołyki pod Słońcem
-
Jestem łasuchem. Nie wyobrażam sobie życia bez chociażby odrobiny cukru. Ochota na słodycze nie mija mi nawet w trakcie upałów. Potrafię przykleić nos do szklanej witryny cukierni, oferującej swym klientom wyszukane smakołyki. Jednakże nie jestem w stanie odmówić sobie spałaszowania nieskomplikowanych, tradycyjnych deserów, słodyczy jeśli tylko skuszą mnie apetycznym wyglądem i obietnicą niezapomnianego smaku.
Dotąd nie uraczyłam podniebienia tak wybornymi, zakupionymi pączkami. Pobliskie sklepy oferują zaledwie imitację smażonych rarytasów. Wracając toruńską starówką, mimochodem zwróciłam uwagę na nietypową (jak mi się wówczas wydawało) działalność. Doskonale pamiętałam niewielki punkt, w którym młodzi, pełni werwy i pomysłu na życie ludzie, wypiekali pyszne, niedrogie drożdżówki. Ze smutkiem przyjęłam informację o upadku wspomnianego biznesu. Czy Stara Pączkarnia podzieli ich los?
Czym mogą wyróżniać się niebanalne, smażone przysmaki?
Tuż przed rozwidleniem ulicy Szerokiej, przed Empikiem, Tanią Książką, w pobliżu znanej pizzerii, w niezbyt przestrzennym wnętrzu mieści się wyjątkowy lokal. Z pozoru niczym nie różni się od tradycyjnych piekarni. Przez ogromne okno można zajrzeć do środka, śledząc skoordynowane ruchy skupionych na wykonywaniu określonych czynności pracowników. Nie uraczycie tutaj przytulnego kącika, dla spragnionych cienia, zmęczonych klientów. Pączkarnia nie posiada ogródka z parasolami i wygodnymi stolikami, przed wejściem nie wystawiono nawet ławki. A mimo wszystko umieszczona przed drzwiami prowizoryczna lada, wciąż oblegana jest przez zainteresowanych kupnem i konsumpcją torunian oraz turystów.
Po dokładnych oględzinach możecie zauważyć, że we wspomnianym miejscu sprzedawane są wyłącznie pączki, przysmaki, przygotowywane od początku do samego końca we wspomnianej Starej Pączkarni. Piętrzą się na ruchomych szafkach, kuszą różnorodnym nadzieniem, uśmiechają się zza wystawy. Jak można przejść obok nich obojętnie?
Jeśli z trudem przychodzi Wam podejmowanie decyzji, pomyślcie o ogromnym wyborze (aż 12 rodzajów) pączków. Macie ochotę na wypływającą z wnętrza czekoladę? A może preferujecie dżem, kukułkę, konfiturę, albo ser? Proszę bardzo, czego tylko sobie zażyczycie. Pamiętajcie tylko o jednym- smażone pyszności występują w dwóch wariantach- jako ,,koperty” i tradycyjne, pękate kulki. Te ostatnie ozdobiono budyniową lub serową otoczką, ubraną w maliny, jagody i czekoladę. Palce lizać!
Stara Pączkarnia przyciąga swych klientów pięknym wyglądem produktów i przede wszystkim ich wysoką jakością. To nie są nadmuchane, pełne dziur, przesłodzone podróbki, to prawdziwe, żółte w środku, pachnące drożdżami, syte pączki. Wystarczy jedna, góra dwie sztuki, aby wypełnić żołądek i sprawić sobie przyjemność.
Jeśli chodzi o cenę przysmaków- za każdy z nich zapłacicie 2,50zł. Kwota jest adekwatna do rozkoszy, jaką dozna Wasze podniebienie
Opisywany lokal oferuje swe wyroby przez 12 godzin dziennie. Z rozmowy, którą odbyłam ze sprzedawczynią, dowiedziałam się, że Pączkarnia realizuje indywidualne zamówienia. Można sobie wybrać godzinę odbioru, świeżutkich, ciepłych pączków, przygotowanych z myślą o konkretnej osobie, uwzględniając jej preferencje.
We wstępie do dzisiejszego wpisu pojawiła się obawa, dotycząca losów pączkowego biznesu. Nie chciałabym, aby powtórzył historię piekarni, oferującej pyszne bułki i drożdżówki. Stara Pączkarnia stworzyła miejsce pracy kilku osobom, klientom zaś sposobność przeżycia słodkiej rozkoszy. Mam nadzieję, że właściciel nie skupi się wyłącznie na otwieraniu kolejnych lokali, że będzie stopniowo rozszerzał ofertę, podnosił kwalifikacje pracowników, zarażał ich swoją pasją, doradzał i mądrze zarządzał. Sama prawdopodobnie nie zdecydowałabym się na otworzenie punktu małej gastronomii. Zniechęca mnie do tego papierologia. Każdy biznes wymaga solidnych filarów, wiedzy, zaangażowania, doświadczenia. Czasami można liczyć na pomoc życzliwych osób, starać się o dofinansowanie, albo skorzystać z odpłatnych usług wykwalifikowanych firm, jak chociażby http://www.e-opex.pl/ Przecież marzenia są po to, aby je realizować, prawda?
Stara Pączkarnia do grodu Kopernika przywędrowała ze Szczecina. Jej pomysłodawca i właściciel dotąd otworzył już 6 lokali, w tym jeden u naszych zachodnich sąsiadów. Jeśli więc najdzie Was ochota na coś słodkiego, wybornie pysznego, przygotowanego z sercem, wedle tradycyjnej receptury- koniecznie zajrzyjcie na toruńską starówkę.
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
W czasie 2 ciąż pączki jadłam masowo,nawet po kilka dziennie. Nie odbiło się to na mojej figurze,wręcz przeciwnie.. praktycznie nie przybierałam na wadze. Teraz niestety waga leci do góry dosłownie „z powietrza” i gdy widzę takie smakołyki to aż mi dosłownie „leci ślinka”.. oj zjadłabym!
Żeby tak zbędne kilogramy wchodziły nam w piersi, a nie w biodra, uda i tyłek
Słabo nasączone tłuszczem i zapach spalonego oleju.Bolal mnie brzuch
Jurku, kiedy je jadłeś? Czyżby zmienili recepturę?
Gdy tylko jestem na Stary Rynku, wpadam po kilka pączków i póki co nie narzekałam.