OwocoPłatki Bakalland

23 lutego 2012 Kuchnia  2 komentarzy

Debiut Pastelle:

Kiedy pierwsze promienie zimowego słońca cicho przemknęły obok uchylonych rolet miałam już na liście cały szereg porannych czynności za sobą. Podniosłam dumnie głowę, jakbym podświadomie wierzyła, że jestem bardziej pracowita niż słońce i matka natura. Podeszłam do okna i zamaszystym ruchem ręki odsunęłam rolety… Świat boleśnie ukarał

mnie za moją pychę, oślepiając jasnymi promieniami odbijającymi się w topniejącym śniegu.  Po krótkiej chwili zaczęłam odzyskiwać wzrok. Błękit nieba przypominał morskie fale letnią porą, a ostre promienie słońca sprawiły, że niemal poczułam zapach nadchodzącej wiosny w lutym. Aż chce się żyć…

Usiadłam w fotelu sięgając po filiżankę brunatnego, aromatycznego napoju. Zanurzyłam w nim swoje karminowe usta i poczułam jak ciepło zaczyna wirować i tańczyć otulając całe moje ciało. Ogarnęła mnie senna niemoc i przez chwilę wydawało mi się, że znów znajduję się w ogrodzie mojej babci, a wokół roznosi się zapach ziół i czarnych porzeczek. Znów beztrosko biegłam pomiędzy kwiatowymi rabatami, huśtałam się na gałęziach drzew owocowych i obrywałam płatki herbacianej róży rosnącej pod płotem. Podniosłam wzrok i w blasku słońca ujrzałam ją… Jej siwiuteńkie włosy jak zawsze niesfornie opadały na okulary. Odgarnęła je ramieniem, uśmiechnęła się lekko i pomachała ręką w moją stronę. Ubrana w swój fioletowy fartuszek w różowe stokrotki wyglądała tak jak chciałam ją pamiętać. Stałam nieruchomo i przez moment zapomniałam nawet o konieczności oddychania. Tak bardzo znów chciałam ją przytulić, wysłuchać jeszcze jednej opowieści z dawnych czasów i policzyć kolorowe guziki z małego szarego pudełka… Odpowiedziałam jej promiennym, dziecięcym uśmiechem i podniosłam rękę, aby pomagać jej na przywitanie…

Nagle obudził mnie brzęk filiżanki spadającej na podłogę. Siedziałam w swoim fotelu z podniesioną ręką do góry i ociekałam kawą… Rozczarowana i zła udałam się na poszukiwanie mopa i czystych ubrań… Kiedy uporałam się ze sprzątaniem, poczułam nieprzyjemne burczenie w brzuchu. Spojrzałam na zegar – pora na śniadanie.

Drzwi lodówki zaskrzypiały niemiłosiernie, a światełko w jej wnętrzu zamrugało wesoło.  Na półkach chłodził się tylko kurz, karton mleka i butelka ginu. O ile wieczorową porą pewnie nim właśnie zaspokoiłabym i głód i pragnienie jednocześnie, to o tej porze nie wypadało sięgać po drinka. Tym bardziej, że ostatnia cytryna wyschła na wiór i zaczęła przypominać piłeczkę golfową. Gin o poranku, w dodatku bez cytryny to już akt desperacji.  Wyciągnęłam więc jedyną rzecz, która nadawała się do spożycia i pełna nadziei udałam się na dalsze poszukiwania. Przeszukując kolejne zakamarki kuchni czułam się jak głodne i rozdrażnione dzikie zwierzę. Otwierając ostatnią szufladę nie miałam już złudzeń na znalezienie czegokolwiek zjadliwego, ale los sprawił mi miłą niespodziankę. W kąciku obok mąki i worka soli morskiej stała niepozorna i nieco tajemnicza torebka. Złapałam ją chciwym ruchem i odwróciłam. Moim oczom ukazały się błyszczące i soczyste owoce, które tak bardzo przypominały mi dzieciństwo. Na sam ich widok poczułam ten rozkoszny smak w ustach, a w pamięci przywołałam wspomnienie dzisiejszego snu. Przetarłam oczy dłonią, aby znów nie ulec rozmarzeniu i głośno rozerwałam opakowanie. Niemal w tej samej chwili dopadł mnie zapach ulubionych owoców, a oczom ukazały się smakowicie wyglądające płatki oblane porzeczkową glazurą. Podrzucając torebką próżno szukałam w niej czarnych kulek i chociaż udało mi się znaleźć kilka suszonych wiśni i pół garści ananasów, czułam się lekko zawiedziona.  Nie mając w zanadrzu lepszego pomysłu, wsypałam porcję do miseczki. Nie chcąc zamordować płatków jeszcze przed przystąpieniem do spożycia, zalałam je zimnym mlekiem.

W tym momencie rozległ się dzwonek telefonu rozdzierając głuchą ciszę. Na wyświetlaczu pojawił się dobrze znany mi numer  szefa. Nie odbierając połączenia spojrzałam na zegarek. Na mojej twarzy pojawił się grymas, który świadczył o tym, że znów jestem spóźniona. Trudno, skoro i tak już nie mam na to wpływu, to chociaż zjem śniadanie. Kolejne piętnaście minut niczego już nie zmieni. Telefon zamilkł, a ja zabrałam się do jedzenia.

Złapałam ulubioną łyżkę i zanurzyłam w talerzu. Pierwszy kęs sprawił, że osunęłam się na krzesło. Chrupkość niezbyt cienkich płatków sprawiła, że od razu nabrałam ochoty do życia, a porzeczkowa glazura okazała się czymś znacznie więcej niż tylko dżemem.  Widok krzaków porzeczkowych mojej babci pojawiał się niczym migawki starego filmu wraz z każdą kolejną łyżką. Znów znalazłam się tam, gdzie czas nie istniał, a powietrze miało zapach nieprzemijającego lata. Prawie poczułam lekki powiew wiatru na policzku, promień słońca na dłoni i kroplę ciepłego letniego deszczu na nosie. Niestety każdy kawałek żółtego ananasa sprawiał, że spadałam z hukiem na ziemię. Wydawał się nie mieć smaku jak wyżuta guma balonowa o konsystencji starego, żelkowego misia.  Mimo to żałowałam, że ostatnia łyżka wylądowała już w moim brzuchu. Nie przeszkadzało mi nawet zimne mleko, bo nabrało pysznie porzeczkowego koloru i smaku.

Kiedy chwila rozkosznego zapomnienia podczas posiłku dobiegła końca, złapałam torebkę, telefon i kluczyki samochodu. Wskakując w ulubione szpilki zamknęłam drzwi i pobiegłam schodami w dół. Pełna energii i chęci do życia byłam gotowa zmierzyć się z przeciwnościami dnia i wściekłym szefem o poranku…

 

W roli głównej wystąpiły OwocoPłatki znanej z produkcji suszonych owoców i bakalii marki Bakalland.

Skład: Płatki pszenno-ryżowe z pełnego ziarna 88%, cukier, sól, syrop glukozowy, ekstrakt słodowy jęczmienny, odtłuszczone mleko w proszku, emulgator, kwas cytrynowy, aromat  porzeczkowy, ananas kandyzowany 7%, wiśnie suszone 3%, porzeczki liofilizowane 2%. (Produkt zawiera gluten i może zawierać śladowe ilości orzechów).

Producent oferuje płatki w dwóch wariantach smakowych: z maliną, rodzynkami i żurawiną oraz wypróbowane przeze mnie –  z porzeczką, ananasem i wiśnią.

Opakowanie 210g, cena 4-5zł.

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

2 komentarzy w OwocoPłatki Bakalland

  • tabasko says:

    takie płatki to świetne śniadanko. Delikatne i pożywne ;)

  • Loriette says:

    Świetnie piszesz aż chce się czytać :) Ciekawa jestem smaku tych owoco-płatków. Połączenie z porzeczką musi być interesujące :)

Zostaw komentarz

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>