-
Truskawki z quinoa
12 marca 2013 Kuchnia
-
Są takie dania, albo półprodukty, których nazwy nie potrafię poprawnie wymówić. Czasami zaskakują wyrafinowanym połączeniem składników, szokują wyglądem, wpisując się na listę naszych kulinarnych ulubieńców, albo wręcz przeciwnie, sprawiają, że zaczynamy omijać je szerokim łukiem.
Lubię odkrywać nowe smaki, więc traktowanie mojego podniebienia jak laboratorium szalonej eksperymentatorki zazwyczaj kończy się sukcesem. A jak było w przypadku tajemniczej szarej torebki z quinoa?
Jestem dzielna. Nowy etap w życiu rozpoczęłam od zmiany sposobu odżywiania. Ba, nawet zapisałam się na aerobik (dwa razy w tygodniu). Tylko nie do końca mogę zrezygnować ze słodkiej przekąski. Przejrzałam zapasy i do rąk wpadło mi opakowanie Quinoa od Sante. O ile nawet w ekstremalnych sytuacjach jestem w stanie skonstruować sensowną wypowiedź, tak gdybyście zapytali mnie co to jest i jak to się je z pewnością zaczęłabym się jąkać. Nawet polski odpowiednik, jakim jest komosa ryżowa, niewiele mi mówi. Tak więc o pomoc poprosiłam wujka Google. On zaś uświadomił mi wszechstronne zastosowanie powyższego produktu, czczonego przez starożytnych Inków. To zboże, które w rzeczywistości zbożem nie powinno być nazywane, dostarcza smakoszom sporej ilości białka, ale za to nie znajdziecie w nim nawet odrobinki glutenu. Docenią je osoby odczuwające niedobór magnezu, witaminy E. Ziarna tej wyglądającej jak kasza rośliny dostarczają również kwasy z grupy omega-3.
Na odwrocie paczki znalazłam zaprezentowany przez Agnieszkę Maciąg przepis. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie spróbowała go przekształcić. Prócz quinoa postanowiłam wykorzystać miód lipowy, który dostarczył mi producent CD Miodów oraz truskawki. Po wpisie u Marty, która zaproponowała toast wzniesiony truskawkowym koktajlem, nabrałam ochoty na odrobinę lata w trakcie zimy. Muszę przyznać, że opakowanie pszczelego wytworu w formie plastra miodu, jak i miękki plastik, z którego zostało wykonane, bardzo ułatwia aplikację, a zdrowa słodycz zastępuje tradycyjny cukier.
Do przygotowania truskawek z quinoa potrzebowałam:
- 500 ml mleka
- 50g cukru trzcinowego
- 250g truskawek
- małego opakowania serka homo
- cynamon i cukier waniliowy
Z góry uprzedzam- quinoa to bardzo niewdzięczny składnik deseru. Wymaga długiego (ponad półgodzinnego) gotowania, mieszania, a i smak ma bardzo zaskakujący. Nie każdemu może przypaść do gustu.
Przygotujcie zatem rondelek, w którym to zatopcie w gorącej mlecznej kąpieli ziarna quinoa, dodając cukier trzcinowy. Pilnując filaru naszej słodkiej przekąski możecie zabrać się za zmiksowanie rozmrożonych truskawek, których smak podkreślicie lipowym miodem.
Kiedy już mleko przemieni się w gęstą substancję, oblepiającą napęczniałe ziarna quinoa, przełóżcie do salaterek te wyglądające niczym intrygująca wariacja na temat kawioru kuleczki. Kiedy masa przestygnie, przykryjcie ją warstwą rozdrobnionych truskawek. Następnie dodajcie puchową pierzynkę z serka homo i posypcie cynamonem oraz dosłownie odrobiną waniliowego cukru.
Deser jest prawie gotowy. Wymaga przynajmniej godzinnego pobytu w lodówce.
Smacznego!
A jakie jest najdziwniejsze danie, albo składnik potrawy, z którym mieliście do czynienia?
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
Nigdy nie próbowałam quinoa, komosy ryżowej też nie – zacofana jestem, ale deser wygląda wyśmienicie
Małgosiu, z niecierpliwością czekam na Twoje potrawy z wykorzystaniem wolnowara.
Na pewno się pojawią. Dziś został ochrzczony prostym ragout – spodobało mi się
pycha!
Wygląda pysznie Ciekawe jak wygląda kuchnia po ich przygotowaniu…
No i narobiłaś mi apetytu. Idę do kuchni! Znowu mi w boczki pójdzie
No i kolejna mi to robi… Na którego bloga nie wejdę to jakieś pyszności, godzina już późna, w brzuchu mi burczy.. I jak ja mam dbać o linię? Idę zaatakować lodówkę, ale jak nie pójdzie mi w cycki, to normalnie zwalę na Ciebie całą tą winę!
Słonko, niech Ci w cycki wejdzie, bo ich nigdy nie jest za dużo
pozwolisz, że jeden pucharek z tym cudem zabiore?
Kochana, dla Ciebie wszystko :*
Żel wlewam do przegródki
Pierwsze słyszę o czymś takim, jak quinoa. Przeczytałam w internecie, że jest bogatym źródłem magnezu, a więc jest to produkt dla mnie idealny Będę musiała wypróbować.
Wygląda apetycznie.
Quinoa pierwszy raz słyszę jakieś zielsko. Oj z blogowania to można sie sporo dowiedzieć i nauczyć.
Ależ pyszności królują w Twojej kuchni!:)
Wena nie bierze się z powietrza, a ze spokojnego (lub targanego niepokojami) umysłu. Skoro na targanie nie mamy ochoty, pozostaje nam spokojny umysł. Jak go osadzić w miejscu? Oczywiście należy zacząć od zmiany sposobu odżywiania, czyli jesteś na dobrej drodze. Na zachętę powiem, że zycie swe odmieniłem trzy miesiące temu. Rano na śniadanie owoce, drugie śniadanie musli owsiankowe, w południe soki warzywne, a jako jedyne danie około 16 obiad z warzyw, sałaty i ryb. Zero mięsa, zero słodyczy. Prze te trzy miesiące schudłem 15 kilo i czuję, że wena jest już na wyciągnięcie ręki.
Pozdrawiam slicznie i życzę wytrwałości
Mój Drogi, zaraź mnie swoją wytrwałością.
Miło, że cię moje wpisy inspirują
Deser wygląda bajecznie… Ale przyznam – nie wiem co to te ziarenka i jak smakuja
Pierwszy raz widzę tą dziwną nazwę tego produktu co opisałaś.Ale deser jak zwykle twojego wykonania wygląda bardzo apetycznie