-
Wielkanocna babka z białą czekoladą i żonkilem
14 kwietnia 2014 Kuchnia
-
W swojej kuchni praktykuję zasadę, wedle której wielkanocne menu nie powinno przytłaczać żołądków biesiadników. W odróżnieniu od grudniowych świąt, wiosenny poczęstunek słynie z potraw, których nadprogramowe kalorie łatwo spalić w trakcie rodzinnego spaceru. Słoneczna aura wręcz zachęca do tego, by napawać się świeżym powietrzem, odpocząć od niedawno zorganizowanych generalnych porządków, wzmożonych kuchennych eksperymentów i codziennych spraw.
Kiedy już wrócimy z przechadzki, ponownie zasiadając do stołu, na śnieżnobiałym obrusie pojawi się oblana białą czekoladą babka, nie jakiś tam nafaszerowana dodatkami wypiek, ale pękata, lekka, puszysta niczym obłok, prawdziwie cytrynowa babka.
To nie mazurek, sernik, ani nawet pascha króluje w Wielkanoc na naszych talerzach. Wypiek, będący bohaterem dzisiejszego wpisu nie wymaga ani nadzwyczajnych kulinarnych umiejętności, ani drogich wiktuałów. Wszakże w każdym domu znajdzie się woda, mąka, olej oraz reszta niezbędnych do wykonania babki składników. Jej barwa nawiązuje do wnętrza jajka, symbolizującego odradzające się życie. Nadmiar cukru został zredukowany do wymaganego minimum i stonowany dzięki zmiksowanej cytrynie. Najmilsza niespodziankę stanowią rozkosznie pulchne, niewielkie skarby, jakimi są rodzynki. Równomiernie rozmieszczone, sprawiają przyjemność, poszukującemu cudownych doznań językowi. Całość wieńczą rozpuszczone we wrzątku dropsy. I chociaż wiem, że w naturze nie występuje biała czekolada, polewa, której użyłam, okazała się tak pyszna, że najchętniej pochłonęłabym samodzielnie zawartość opakowania. Jeśli zaś chodzi o szczyt babki, nie mogłam oprzeć się pokusie ozdobienia go różowymi wiórkami. Jednakże to właśnie w pełni dojrzały, kwitnący żonkil sprawił, iż wielkanocny wypiek prócz żołądka cieszy również oczy.
Składniki na wielką babkę
- 300g mąki
- 5 sporych jajek
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- sok i miąższ oraz starta skórka z dużej cytryny
- 125ml przegotowanej ciepłej wody
- 125ml oleju
- garść rodzynek
- 200g cukru
- dropsy z białej czekolady
- różowe wiórki kokosowe
W pierwszej kolejności włączyłam piekarnik i pozwoliłam mu rozgrzać się do 180 stopni. Następnie ubiłam białka na sztywno, w oddzielnej misce zaś połączyłam z sobą żółtka, mąkę, cukier, proszek oraz olej i wodę. Do idealnie gładkiej masy ostrożnie dodałam puszystą białkową pianę. Formę do pieczenia babek zalałam do połowy surowym ciastem, posypałam częścią rodzynek. Potem zaś przykryłam je resztą masy i na jej wierzchu ułożyłam pozostałe rodzynki, którym pozwoliłam zatonąć w żółtym cieście. Babkę wsadziłam do piekarnika, gdzie spędziła 50 minut. Po tym czasie pozwoliłam jej wystudzić się na kratce.
Nie przepadam za gotowymi polewami. Preferuję samodzielne roztapianie czekolady, ale widząc w Netto stoisko z kolorowymi dropsami (Helio), nie mogłam oprzeć się pokusie i zakupiłam od razu kilka paczek. Sztuka wyniosła mnie 1.99zł za 100g. Przyznam, że rozpuszczały się bardzo opornie, dlatego też opakowanie wsadziłam do garnka z gotującą się wodą, gdzie spędziło nie więcej niż 2 minutki. Niewielką ilością polewy, jaką udało mi się wycisnąć, polałam babkę. Wierzch wypieku obsypałam różowymi wiórkami kokosowymi (Cykoria). Brakowało mi jednak przysłowiowej wisienki na torcie. Rzut oka na ogródek utwierdził mnie w przekonaniu, iż jeden z kwiatów w zupełności wystarczy za masę ozdób.
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
Lubię babki, my zawsze też jakąś taką zwykłą robimy.
W tym przypadku nie trzeba udziwniać. Im prościej tym lepiej.
No no, polewa w dropsach, technika poszła do przodu, a ja zostałam z tyłu;) Pyszna taka baba musi być.
Rybko, i tak się do Twoich polew nie umywa.
Kiedyś miałam okazję wypróbować te polewy i niestety zupełnie nie przypadły mi do gustu. Nie ma to jak domowa plewa lub czekolada, ale babka wygląda zacnie
Mnie tylko toffi nie smakuje, a tak czekoladowe naprawdę są zjadliwe