Wizyta w toruńskiej Kartoflarni

6 maja 2015 KuchniaMiejsca  3 komentarzy

Nad toruńską starówką nie unosi się zapach pierników, choć turyści najczęściej zaopatrują się w słodkie suweniry. Collegium Maius wabi studentów aromatem kwitnącej magnolii, a liczne restauracje kuszą zmysł powonienia obietnicą faszerowanych po brzegi pierogów, ogromnych naleśników tudzież fastfoodów.

Kiedy pusty żołądek szaleje z rozpaczy, nogi same niosą mnie ku mniej lub bardziej znanym miejscom, w których serwuje się różnorodne dania.

W ramach poszerzania kulinarnych horyzontów, udałam się do popularnej Kartoflarni, ulokowanej w sąsiedztwie pomnika znanego astronoma.

Pyry, grule, ziemniaki, kartofle zdominowały menu lokalu, trafiając w gusta hołdującym tradycji rodakom. Czy jednak sposób przyrządzenia, forma i smak zaspokoiły mój głód i sprawiły przyjemność podniebieniu?

DSC_0016

W trakcie ostatniej akcji ,,Toruń za połowę ceny” plułam sobie w brodę, że nie skorzystałam z licznych przywilejów, przypisanych klientom gastronomicznych punktów. Poniekąd uwięziona w największej galerii, zmuszona byłam ograniczyć się do pobliskich restauracji, biorących udział w przedsięwzięciu. Jakże było mi przykro, że z racji pracującego weekendu nie odwiedziłam kilku miejsc, serwujących przepyszne sushi, czy też inne rarytasy. Ileż to ja się nasłuchałam o słynnej Kartoflarni, do której spieszyły pielgrzymki moich współpracowników. Postanowiłam nadrobić kulinarne zaległości podczas najbliższego wolnego dnia.

DSC_0015

Nietrudno znaleźć wspomniany lokal. Nawet turyści, którym zdarzy się zabłądzić w centrum miasta, bez problemu zauważą widoczny z daleka szyld. Moją ekscytację potęgował fakt, iż Kartoflarnia znajduje się w toruńskiej piwnicy, co niewątpliwie sprawdzi się w trakcie upalnego lata. To, co z jednej strony dla studentów i osób w sile wieku stanowi walor, matki z niemowlętami bądź niepełnosprawni odbiorą jako przeszkodę praktycznie nie do pokonania. Powód jest prosty i niestety nie do przeskoczenia, a mianowicie mam tutaj na myśli dość strome schody. Ciężko znieść wózek, zostawienie go przed restauracją z wiadomych względów nie wchodzi w rachubę. Także nie obejdzie się bez pomocy osób trzecich.

Wnętrze lokalu nie trąci myszką. Stoły stworzone ze zbitych palet, snopki siana, zaciszne kąciki dla pragnących odosobnienia i odrobiny intymności zakochanych par, to wszystko tworzy swojski, wręcz rustykalny klimat. Jest tutaj miło, przytulnie, ale na pewno nie infantylnie. Kartoflarni daleko do wysublimowanego wystroju ekskluzywnych restauracji i naprawdę nie uważam wspomnianego faktu za wadę.

DSC_0004

Ponieważ odwiedziłam lokal w środku tygodnia nie natrafiłam na tłumnie oczekujących na zamówienie klientów. Do wygodnego siedziska zaprowadziła mnie uprzejma kelnerka, która w trakcie mojego pobytu w Kartoflarni dbała o moje dobre samopoczucie.

Po wręczeniu karty (jakość menu pozostawia wiele do życzenia) sympatyczna pani zaproponowała mi kilka dań- specjałów szefa kuchni. Skusiłam się na słynny kartoflany krem oraz na danie z kurczakiem i pieczonym ziemniakiem (propozycja dla dzieci ;) ). Niestety zabrakło ziemniaczano-czekoladowych babeczek, nad czym przez chwilę ubolewałam.

Całe szczęście, że przezornie zapytałam o możliwość uregulowania rachunku kartą, gdyż jak się okazało lokal nie został wyposażony w terminale. Ponieważ dysponowałam niewielką kwotą gotówki, a nie miałam ani czasu ani ochoty szukać swojego bankomatu, musiałam ograniczyć swe kulinarne zachcianki.

DSC_0007

DSC_0008

Czas oczekiwania na zamówienie (biorąc pod uwagę niewielką liczbie gości) upłynął mi błyskawicznie. Krem, mający konsystencję rozwodnionego krochmalu, podany na wyszczerbionym talerzu, prezentował się mało okazale, wręcz zniechęcał do konsumpcji. Nieliczne kawalątki boczku, w towarzystwie tłustej słoniny, pływały w szarej cieczy, sprawiając wrażenie przypadkowo dodanych składników. Postanowiłam jednak dać szansę potrawie i uciszyć burczący brzuch.

DSC_0010

Niewątpliwie krem ziemniaczany z boczkiem winien nazywać się PIEPRZÓWKĄ. Nie wiem czy kucharzowi zastrajkowały kubki smakowe czy po prostu lubi mocne doznania, jednakże jedyne, co przebijało się przez wspomnianą zupę, było wspomnianą przyprawą i to w takiej ilości, że po pierwszej łyżce zapragnęłam przepłukać usta szklanką wody. Nie chciałam robić przykrości kelnerce, ani też zbytnio narzekać. Wypiłam więc z grzeczności kilka łyżek wspomnianego ,,kremu” po czym odsunęłam od siebie talerz. Szczerze zafrasowana pani zapytała mnie o powód odstawienia dania. Najłagodniej, jak potrafiłam wyjaśniłam w czym rzecz.

DSC_0012

Na szczęście talerz, na którym to znajdowały się kolorowe składniki drugiego dania, poprawił mi nastrój i zaczęłam wierzyć, że jednak nie wyjdę z Kartoflarni głodna.

Nadziany na patyk grillowany kurczak w towarzystwie marchewkowej surówki nienafaszerowanej cukrem (alleluja, wszakże to danie dla dzieci), a skropionej cytrusem, pieczony ziemniak, delikatny sos i odrobina zieleniny stworzyły smaczną kompozycję. Gdybym pojawiła się w lokalu z córką, Nadia na pewno nie narzekałaby na danie i spałaszowała je do końca.

DSC_0005

DSC_0003

Kartoflarnia wyposażona jest w kącik dla dzieci, w którym to znajdują się tablica, zabawki, konik na biegunach. Kiedy czekamy na zamówienie naszym, pociechom nie straszna nuda, a do głowy nie przychodzą głupie pomysły.

Restauracja posiada ,,koedukacyjną” toaletę, bar i sporo miejsca na to, by urządzić w niej spotkanie dla znajomych, rodzinny zlot czy też przyjęcie urodzinowe.

Dania z restauracji można zamawiać na wynos.

Jeśli chodzi o ceny to szczerze uważam, że przy daniach dla dorosłych znajdują się zbyt wysokie liczby, co może zniechęcać kilkuosobowe rodziny, dla których liczy się kwota, jaką pozostawiają w kasie lokalu. Stosunek ceny do ilości i jakości pozostawia wiele do życzenia i sugeruję właścicielowi ponowne zapoznanie się z kartą dań.

Śledząc profil Kartoflarni na Facebooku, dowiecie się o aktualnych akcjach, jak na przykład najnowsze zniżki dla tegorocznych maturzystów czy też znajdziecie informacje o  konkursach, w których można wygrać vouchery do restauracji.

Co do smaku- kartoflany krem pozostawię w sferze kulinarnych koszmarów. W tym momencie triumf święci propozycja Manekina- najpyszniejsza, gęsta, nafaszerowana warzywami i kiełbasą zupa ziemniaczana.

Mam nadzieję, że nie zniechęciłam Was do odwiedzenia toruńskiej Kartoflarni, zlokalizowanej na terenie Rynku Staromiejskim. Sami oceńcie serwowane w niej dania :)

Przepraszam za wyjątkowo kiepską jakość zdjęć. Cały czas czułam na sobie baczne spojrzenia pracowników i krępowałam się wykonać porządną fotorelację.

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

3 komentarzy w Wizyta w toruńskiej Kartoflarni

  • Najgorszy scenariusz z możliwych, gdy jedzenie nie zachwyca, a obsługa stoi ,,przy stoliku”. Jakoś nam nie wpadł ten lokal w oczy, ale może lepiej. Chyba gustujemy w innego typu daniach.

  • mbwalbrzych says:

    Niestety podzielam powyzsze uwagi. Odebralismy ten lokal jako ciekawy formą ale skromy w serwisie. O cenach trudno dyskutowac ponieważ nie znamy kosztów pelnienia tych powinnosci ale mówiac po kelnersku sam lokal i menu nie „urywa dupy”. Fajne miejsce , dobry pomysł ale z wykonawstwem kiepsko.

    • li_lia says:

      Pięknie napisane :)

Zostaw komentarz Cancel reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>