Stanowią bazę dla deserów, wykwintnych przekąsek oraz rodzinnych obiadów. Można je złożyć w kopertę, zrolować, albo nadać im kształt, przypominający trójkąt. Idealnie komponują się z czekoladowym sosem, lodami, bitą śmietaną, ale również pomagają przemycić do dziecięcej diety odrobinę owoców. Kocham je w każdej postaci- na zimno, rwąc miękkie ciasto na małe kawałki, a także wówczas, gdy potraktowane kuchennym palnikiem, przez chwilę płoną.

Ostatnio dodałam do nich sekretny składnik, dzięki któremu nabrały soczystej barwy.

Moja córka najchętniej spożywałaby frytki, pstrąga oraz zupę pomidorową. Ciężko dogodzić jej kulinarnym zachciankom. Kiedy jednak zobaczyła zielone naleśniki, na kilka minut przestała grymasić, ja zaś w końcu mogłam spokojnie skonsumować obiad…

Zaczęło się całkiem niewinnie…

Wydobyłam z lodówki liście młodego szpinaku. Dokładnie umyłam soczystą zieleninę, następnie umieściłam w misce, do której wcześniej wlałam mleko, wodę mineralną, wbiłam jajko, wsypałam mąkę oraz szczyptę soli i solidnie wymieszałam.

Naleśnikowa mieszanka ułatwiła mi zblendowanie szpinaku na jednolitą masę. Aby wzmocnić smak ciasta, dodałam przeciśnięty przez praskę ząbek czosnku oraz łyżeczkę pikantnej oliwy.

Rozgrzałam patelnię, na którą wylałam odrobinę oleju. Potem zaś smażyłam cienkie zielone krążki.

Naleśniki wypełniłam mozzarellą i wędzonym łososiem. Wierzch zaś ozdobiłam kawałkami ricotty oraz kostkami czerwonej papryki.

Niebo w gębie

Spróbujcie.

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

• E-mail
|
• Więcej postów (1459)