-
Blogowe WOW vol 2- WIELKIE ROZCZAROWANIE
7 października 2014 Miejsca
-
O Blogowym WOW vol 2 krążyły pogłoski od końca tegorocznej wiosny. Całkiem sympatyczny przebieg pierwszego zlotu i spora liczba pochlebnych opinii spowodowały, że pomysłodawczynie postanowiły zorganizować kolejną edycję. Jej data przypadła na pierwszą sobotę października.
Na spotkaniu w jednym z bydgoskich hoteli zjawić się miała mieszanka blogerek, w towarzystwie partnerów oraz dzieci. Początkowo ciekawa inicjatywa okazała się jednak rozczarowaniem.
Gmach budynku opuściłam przedwcześnie, zmęczona, znużona i rozgoryczona. Przez przypadek na swojej facebookowej tablicy dostrzegłam wpisy organizatorek Blogowego WOW, które na bieżąco relacjonowały przebieg wydarzenia. Kiedy w jednym z nich przeczytałam o ,,zachwyconych uczestniczkach spotkania”, zaczęłam się zastanawiać czy aby na pewno myślimy o tym samym ,,zlocie”?
Zacznijmy od miejsca zlotu oraz samych gospodarzy, czyli Hotelu Park Bydgoszcz i jego pracowników. O eleganckim i przestronnym wnętrzu rozpisałam się ostatnim razem. Nie mam więc zamiaru powielać znanych Wam treści. Dodam tylko zapiski bieżących obserwacji. Mianowicie obsługa miała ewidentny problem z dostosowaniem warunków do moich oczekiwań. Przykład? Bardzo proszę-w trakcie konsumpcji obiadu (za który każda z blogerek płaciła z własnej kieszeni) towarzyszyła nam cisza, przerywana rozmowami oraz odgłosem uderzających o talerze sztućców. Kiedy zaś starałyśmy się skupić na wystąpieniach Weroniki (Mamy Mniej Zapracowanej) czy chociażby Agaty Napiórskiej z Wydawnictwa Nasza Księgarnia, ich głosy musiały konkurować z muzyką, wydobywającą się z głośników w restauracji i zmagać się z fatalną akustyką wnętrza. Przeszkadzało mi to, z szacunku do wypowiadających się gości, grzecznie poprosiłam o wyłączenie radia.
Zaskoczyła mnie ilość blogerek. Sugerując się wcześniejszymi informacjami, spodziewana liczba uczestników spotkania miała wzbudzić podziw. Tymczasem do Bydgoszczy przybyła garstka ludzi, w większości mi nieznanych. Zostałyśmy rozsadzone wedle uznania i miałyśmy się integrować. Trudno to jednak uczynić, gdy w trakcie konwersacji z przemiłą Pauliną z YoSoyMorena, w której towarzyszyły dwie anonimowe dziewczyny, w pewnym momencie po prostu wyciągnęłam do nich dłoń, próbując przełamać pierwsze lody. Podałam swoje imię po czym w odpowiedzi od jednej z nich usłyszanym: ,,To teraz będziemy się wszystkim przedstawiać? Przecież nie zapamiętam tylu imion”… Skonfundowana wróciłam na swoje miejsce. Generalnie nie lubię ,,poszerzać towarzyskich horyzontów”. Nie szukam nowych przyjaciół. Przymusowa integracja, będąca tymczasową rozrywką podczas WOW, naprawdę nie przypadła mi do gustu.
Ożywiłam się podczas bardzo osobistego wykładu Weroniki, niezwykle zaradnej kobiety, łączącej pasję, jaką jest tworzenie ubrań i zabawek z byciem mamą i prowadzeniem firmy oraz bloga. Podziwiam fakt, że realizuje swoje marzenia, że konsekwentnie dąży do tego, by ciężką pracą osiągnąć sukces.
Czekałam również na wystąpienie Agaty, reprezentującej jedno z najbardziej poważanych wydawnictw w naszym kraju. Intrygowały mnie kwestie, związane z relacją bloger-wydawnictwo. Agata przedstawiła nam kryterium doboru osób, zaangażowanych w promowanie, ocenianie danych książek, skutecznie zachęciła do przeczytania konkretnych lektur i okazała się niezwykle sympatyczną osobą.
Podziękowania należą się również autorce zdjęć, na których uchwycony został wspomniany zlot.
Generalnie, gdyby nie towarzystwo Mamiczki, Pauliny z YoSoyMorena, Weroniki z MMZ oraz Agaty zanudziłabym się na śmierć. Naprawdę nie było żadnego WOW. Dlatego też sporą część zlotu spędziłam z kilkoma dziewczynami, równie zawiedzionymi ,,poziomem atrakcji”, na korytarzu i przed hotelem. Nie jest sztuką nakłonić kilku sponsorów, by przeznaczyli na tego typu spotkanie swoje produkty, wielkiego wysiłku nie wymaga również załatwienie ochotników, którzy poprowadzą wykłady na konkretny temat (w końcu osób, które mają coś ciekawego do powiedzenia w polskiej blogosferze nie brakuje). Druga odsłona wow przypominała spacer po linii najmniejszego oporu. Nagromadzenie blogerek w jednym miejscu tylko po to, by sobie pogadały, uważam za mało atrakcyjną formę spędzenia wolnego czasu. Wynudziłam się okrutnie. Niemalże usnęłam z braku rozrywki. Byłam jedną z pierwszych osób, które opuściły hotel, ratując się ucieczką do domu.
Jedynym pozytywnym aspektem spotkania (prócz naprawdę wartych wspomnienia wykładów, poprowadzonych przez wyżej wymienione dziewczyny) była charytatywna loteria. Datki, które organizatorki uzbierały za losy, zasilą konta dwójki chorych dzieci.
Czy jestem malkontentką? Nie, po prostu nie podoba mi się takie przeinaczanie rzeczywistości i nadawanie wysokiej rangi pospolitemu wydarzeniu. Ten kto ma porównanie z prawdziwym spotkaniem, zorganizowanym dla blogerów, ten wie, co mnie boli. Na kawę, ciastko i ploty można się umówić w kameralnym gronie, bez dorabiania takiemu spotkaniu wyidealizowanej filozofii. Tak, wiem, najwięcej marudzą ci, co nic nie robią. To może zaskoczę Was i sama zorganizuje spotkanie dla blogerów, abym na własnej skórze mogła doświadczyć ile trudu, czasu i nerwów trzeba włożyć w jego ogarnięcie? Jedno jest pewne- nie mam ochoty na kolejne wow i zdecydowanie nie spotkamy się w tym samym gronie.
Prezenty, jakie każda z nas dostała w ramach podziękowania za wzięcie udziału w spotkaniu, ufundowane zostały przez:
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
Szkoda, że Blogowe WOW było dla ciebie jednym wielkim rozczarowaniem. Ja osobiście nie lubię uczestniczyć w takich spotkaniach, bo jestem zbyt nieśmiała, dlatego wolę bardziej kameralne spotkania.
Cyrysiu, wiesz, że jesteś moim książkowym guru? Byłabym zaszczycona, gdybyś chciała spotkać się ze mną właśnie w takim nielicznym gronie i podyskutowała o ciekawych lekturach
Ja nie bloguję, więc ciekawią mnie takie spotkania. Szkoda, że organizatorom zabrakło serca, chęci czy pomysłu, by uczynić z niego „perełkę”.
Cóż, tak bywa. Szkoda tylko, że nie chcą spojrzeć prawdzie w oczy i teraz jestem obsmarowana łajnem i pomówiona o coś, co mi się w głowie nie mieści. Trzeba umieć wyciągać wnioski z czyichś spostrzeżeń i uczyć się na błędach. Nie wiem czy organizatorka tego łał to potrafi.
No cóż, wiadomo było, że nie będzie łatwo po tym wpisie. Tym bardziej szanuję…
Dziękuję.
Takie spotkania trzeba umieć organizować. Jeśli organizacja zamyka się na znalezieniu lokalu i sponsorów, to tak wychodzi
Dokładnie. Asiu, Ty masz doświadczenie jeśli chodzi o spotkania blogerów i na pewno mogłabyś sypać z rękawa dobrymi radami.
Uwielbiam cię za ten wpis! W końcu jedna napisała prawdę! BRAWO!
Moja Droga, sądzę, że nie jestem jedyną osobą, która w taki sposób podsumowała to spotkanie.
Mam taką nadzieję, że PRAWDZIWE recenzje ujrzą światło dziennie. A nie LUKIER z CUKREM
Oby, bo w przeciwnym razie postronni zostaną utwierdzeni w mylnym przekonaniu.
bu, nie fajnie może następnym razem będzie lepiej
Moniko, nie będzie następnego razu. Nie mam ochoty na kolejne łał.
Ale koszulkę miałaś czadową! A była Sabina i Bożena? Kojarzysz je? Projekt Londyn 2014 i Mama trójki
Nie, nie było ich.
Kojarzę, ale nie przybyły na spotkanie. Chyba nie żałują. Ale o to musiałabyś je sama spytać.
Może i dobrze, bo kawał drogi by miały, a to super babki są.
Może będę miała okazję się o tym przekonać
Uwielbiam Twoją szczerość!
… faktycznie COŚ poszło nie tak
Klaudio, nie ma sensu pisać w superlatywach o czymś, co na to nie zasługuje. Znasz mnie, wiesz, że nie owijam w bawełnę i jeśli mam podstawy ku temu, by o czymś wyrazić się negatywnie to po prostu to zrobię.
Ja często spotykam się na takich spotkaniach ale w swojej grupie stałych blogerek, czasem tylko jedna odchodzi to nowa dochodzi, mamy czas by się nagadać, znamy się więc nie krępujemy się i znamy nasze oczekiwania. A nasze spotkania trwają od spotkania się na dworcu aż do powrotu ze spotkania odprowadzamy się i to jest prawdziwe wow
Ale dobrze wiem co czujesz bo byłam raz na takim spotkaniu „obcym” i juz więcej nie daje się namówić na zgłoszenie. To była porażka jeśli chodzi o poznanie nowych osób, nie powiem organizatorki świetnie sobie radziły. Ale towarzystwo przyjechało tylko w jednym celu nachapać się i do domu :-/ byle jakieś pogawędki, zapoznanie się było niemożliwe, sztuczne uśmiechy i zbywanie to norma u każdej blogerki. Ja osobą która lubi się uśmiechać i poznawać nowych ludzi byłam traktowana jak intruz/konkurencja, za to nie widziałam żeby miały problem z podejściem do przedstawiciela handlowego :-p
Aniu, dziękuję za Twoją wypowiedź. Celne uwagi. Życzę Ci spotkań bogatych wyłącznie w pozytywne wspomnienia.
Ile by ,,Wow” to spotkanie w nazwie miało dla mnie organizatorki są mało przekonywujące. Ale to może wynika z rozczarowania jakie miałam w grudniu zeszłego roku, kiedy musiałam taszczyć 20 kilogramową pakę do domu i we dwie po godzinie 14 zostałyśmy, bo wszyscy się zwinęli. Tfu. 4 osób, bo było nas 6.
Ale jakie bicepsy po takim taszczeniu Ci się wyrobiły
Szkoda, że nie wszystko poszło po myśli, nie było idealnie..
Cóż, było, minęło, człowiek uczy się na błędach i ucieka od takich spędów.
Zostałam wywołana do tablicy, więc zgłaszam się (oczywiście jeśli to o mnie chodzi, bo fakty są nieco przekręcone). Gdy na wejściu zaczełaś przedstawiać się kolejno każdemu, powiedziałam tylko, że za chwile przy stole będziemy sie przedstawiać wszystkie i nie trzeba tak każdego z osobna witać. Jeśli tą wypowiedz masz na myśli, to owszem są to moje słowa. Jak widzę taka odpowiedź uraziła Cię ogromnie, więc przepraszam. Moim celem było przekazanie Ci tej informacji, którą z resztą sama usłyszałam od kogoś chwilę wcześniej, a nie obrażenie Cię. Ale jeśli jednak Cię to dotknęło to jeszcze raz przepraszam.
Nie musisz mnie przepraszać i nie przywitałam się na wejściu tylko w trakcie rozmowy z Pauliną, Angeliką i Tobą, a także nie oznajmiałam każdemu jak mam na imię. Podeszłam tylko do Waszego grona. Czułam się dziwnie nie wiedząc z kim mam do czynienia.
Zgodnie z tym co Ci powiedziałam juz kilka chwil później dowiedziałaś się kto jest kim I wszyscy żyli długo i szczęśliwie
Oj kochana Ty moja :* Widziałam jak usypiałaś i ledwo co się trzymałaś… szkoda, że nie zostałaś dłużej, żeby jeszcze poplotkować, ale rozumiem Twoje uczucia i teraz już wiem, czemu tak szybko uciekłaś. Mi szczerze mówiąc się podobało, ale może przez to, że towarzystwo koło siebie miałam świetne i jakoś tak ten czas szybciej leciał. Mogłam pogadać sobie o kwestiach, które na co dzień bardzo mnie interesują i jakoś tak od słowa do słowa czas mijał. Na pierwszym WoW wydaje mi się, że było więcej integracji, interakcji i wzajemnych rozmów, tutaj wszystko potoczyło się bardzo szybko i bardzo szybko wszyscy sobie poszli.
W każdym razie… czekam do kolejnego spotkania i mam nadzieję, że się go dość szybko doczekam kochana :*
Przepraszam, że wyszłam bez pożegnania. I również bardzo chciałabym się z Tobą ponownie spotkać i porozmawiać.
Będzie jeszcze okazja. Wpadnę tam kiedyś do Torunia, to się do Ciebie zgłoszę! W sumie pociągiem to jakieś 2zł, więc nie majątek
Oczywiście
A tak chciałam tam jechać..
Nie masz czego żałować.
no tak, ale jak Ci sama krzesełko podsunęłam, żebyś chwilę między mną i Pauliną posiedziała i się sama może bliżej przedstawiła, to długo miejsca nie zagrzałaś
a tak serio, to może nie mam porównania, bo to moje pierwsze takie spotkanie było (i w sumie też spodziewałam się czegoś innego), ale naprawdę nie było tak źle!
ale że zawsze można coś poprawić, to już zaproponowałam siostrom-organizatorkom przygotowanie ankiety na temat dotychczasowych WOW i zabieram się do pracy – mam nadzieję, że również odpowiesz na kilka pytań i przyczynisz się do tego, ze następnym razem będzie lepiej, ciekawiej i w ogóle WOW!
Moja Droga, doskonale pamiętam, że byłaś bardzo uczynna, ale wtedy wybacz chciałam z organizatorkami zamienić kilka zdań, jednakże ewidentnie nie uwzględniły mnie w swoich planach. Poszłam sobie w ustronne miejsce, aby nikomu nie przeszkadzać.
Generalnie ja im swoje zastrzeżenia już w sobotę przedstawiłam, jednak widzę, że nie zostały w ogóle wzięte pod uwagę.
Irytuje mnie zachowanie osób, ukierunkowanych na SŁAWĘ< bo przecież to ona była główną motywacją organizatorki spotkania.
Ze sztućcami też nie zrozumiała aluzji- a wystarczyło zwrócić uwagę obsłudze hotelu, aby nikt nie zagłuszał dziewczyn, które przygotowały swoje wystąpienia. Kiedy jadłyśmy obiad- głośniki milczały, kiedy Weronika i Agata zaczęły swoje przemówienia- włączono radio. No paranoja!
Na drugim WOW mnie nie było, więc nie mam jak odnieść się do Twojego wpisu…
Dziwią mnie tylko Twoje słowa: „Nagromadzenie blogerek tylko po to, aby mogły sobie pogadać uważam za mało atrakcyjną formę spędzenia wolnego czasu” – do dziś byłam pewna, że blogowe spotkania organizuje się właśnie po to, aby blogerki mogły sobie pogadać w realu Całe szczęście, że spotkanie, które miałam organizować w Toruniu nie dojdzie do skutku, bo zastanawiałam się właśnie nad tym, aby zostawić uczestnikom jak najwięcej wolnego czasu, który można by było wykorzystać na coś tak prozaicznego jak rozmowy…
Kasiu, właśnie na takich spotkaniach powinno się dużo dziać- jeśli określamy je mianem WOW i nie chodzi mi tylko o rozmowy, ale o warsztaty, wykłady itp. Jeśli cały zlot ma się opierać na blogerskich konwersacjach (tutaj absolutnie nie umniejszam roli dziewczyn, które opowiadały o swojej pracy) no to z jakim efektem wow mamy do czynienia?
Byłyśmy razem w 8 na kameralnym spotkaniu, które służyło integracji, wzajemnemu poznaniu. Miało ono zupełnie inny charakter niż wspomniane łał.
A widzisz – mnie wykłady i warsztaty na spotkaniach w ogóle nie interesują… Tzn. nie zaprzeczam, że czegoś można się na nich dowiedzieć, ale wolałabym wykorzystać ten czas na poznawanie innych Kameralne spotkania są ok, ale ich problem polega na tym, że na ogół ograniczają się do blogerek z jednego miasta. A na większe wydarzenia zjeżdżają się dziewczyny z różnych rejonów Polski.
Miałam nie wypowiadać się w tej kwesti…ale…zniesmaczyła mnie jedna sprawa…Nie fair jest kiedy gospodyni spotkania krytykuje uczestników…Zostałam wciągnięta w niesnaski…Niewybredne komentarze…dziwne uwagi…to takie niefajne…takie płytkie…Rozdmuchiwanie sztucznej afery że ktoś coś…Sama wiesz o co chodzi…Łajno poszło w eter…niesłusznie…krzywdząc tych co ośmielili się mieć odmienne zdanie…Nie chcę sobie zaszkodzić więc nie podpiszę się…wybacz…nie chcę potem nieprzyjemności i obmawiania również mnie….Spokojnej nocki…
Wiesz, każdy ma prawo ustosunkować się do stawianych mu zarzutów. Organizatorka mogła więc bronić swoich racji, ale sposób, w jaki to uczyniła sprawił, że straciłam do niej resztki szacunku.
Nie byłabym szczera wobec siebie i moich czytelników, gdybym napisała, że wow okazało się sukcesem, ponieważ mnie rozczarowało. Oczekiwano ode mnie relacji ze zlotu i to uczyniłam. Myślę, że dobór słów był odpowiedni, przykłady klarowne.
A jeśli chodzi o zwrócenie uwagi to masz całkowitą rację. To w jaki sposób zostałam skrytykowana, wręcz wyśmiana przez gospodynię spotkania na facebooku- świadczy o niskim poziomie jej kultury. Jestem w szoku, że ktoś, kto nie trzyma nerwów na wodzy, kto upada tak nisko, by chwytać się uszczypliwości jako kontrargumentów, bierze się za organizację imprezy.
Gdybym to ja spotkała się z taką opinią (jako gospodyni) przyjęłabym krytykę z pokorą, kolokwialnie pisząc- wzięłabym to na klatę, wyciągnęła wnioski i spróbowała uczynić, co w mojej mocy, aby podobna sytuacja nie miała miejsca.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że jeśli masz odmienne zdanie to od razu zostajesz zaatakowana.
Doszły mnie słuchy o wspomnianych przez Ciebie ,,niesnaskach”, wiadomościach pełnych oszczerstw, podlegających pod stosowny paragraf. Przykro mi, że boisz się podpisać pod postem, gdyż obawiasz się napiętnowania.
Mam doskonałą nauczkę na przyszłość- nie będę komuś ulegać, przyjmować zaproszenia tylko po to, aby go uszczęśliwić, pomóc rozreklamować jego ,,inicjatywę”, by za szczerość oberwać kubłem zimnej wody. Never ever.
Wiem chyba o czym jest mowa. Znajoma opowiadała Żal komentować takie cyrki wścibskiej dziewuchy.
baardzo Panią szanuję i bloga uwielbiam,ale jedno mnie zniesmaczyło.
a mianowicie te kłotnie ‚wymiany zdań’?
chodzi o kłotnie na fb blogowego wow z P.K
kiedyś się chyba lubiłyście a teraz?
przepraszam wiem że bez sensu,ale chciałabym znać pani stanowisko.
Mnie poniosło, ją również i niepotrzebnie dałyśmy upust swoim emocjom na fb. Niepotrzebnie się tam odgryzłam.
Ogromnie się cieszę że się nie pojawiłam. Nasze wcześniejsze spotkanie w małym gronie wspominam jednak najlepiej : ). Mimo wszystko cieszę się że w końcu niektórzy przejrzą na oczy jak to wow naprawdę wygląda i… paradoks wspaniałych organizatorek. Rozmawiałysmy juz wczoraj i zadania nie zmienię! Trzymam się z Tobą, dobrze że napisana została prawda! Toć tak dłużej być nie może..
Pierwsze spotkanie było rewelacyjne, kolejne w drugiej toruńskiej restauracji również. Podobnie sprawa wyglądała z wow nr 1.