Śmierdzące obwarzanki i pokaz cmentarnej mody

1 listopada 2013 Miejsca  18 komentarzy

Co roku w okresie poprzedzającym Zaduszki opowiadam znajomym pewną anegdotę. Chciałabym, aby była wymysłem mojej wyobraźni, niestety, zarówno główny bohater, jak i jego niecierpiąca zwłoki sprawa, są autentyczne.

Do warsztatu samochodowego w sobotę poprzedzającą listopadową uroczystość, dzwoni zdesperowany klient:

- Halo?

- Czy ma pan dzisiaj czynne?

- W zasadzie pracuję od poniedziałku do piątku. Co się stało?

- Samochód mi się zepsuł.

- To proszę zadzwonić w poniedziałek, sprawdzę w grafiku i umówimy się na konkretny termin.

- Ale ja na gwałt potrzebuję auta.

- A kiedy pan odkrył usterkę?

Wymowna cisza. Klient albo liczy dni w pamięci, albo ze wstydu kryguje się podać odpowiedź. W końcu nieśmiało oświadcza:

- No, niedawno.

- I teraz się panu o tym przypomniało?

- Niech się pan zlituje! Ja muszę mieć na jutro sprawny samochód!

- Przykro mi, nie dam rady. Będzie pan musiał wybrać się na cmentarz piechotą.

- Kiedy ja do rodziny jadę, kilkadziesiąt kilometrów.

- To proszę skorzystać z innych środków transportu. Albo w tym roku odpuścić sobie wyprawę.

-Nie ma takiej opcji. Żona mnie chyba zabije.

- Przesadza pan. Małżonka na pewno zrozumie.

- Ale ja jej właśnie nowe futro kupiłem…

No właśnie. Rewia mody, pokaz zasobności portfela, przejawiający się stawianiem na pomnikach okazałych zniczy, kradzieże wiązanek. I jak w tym wszystkim wytłumaczyć dziecku o co chodzi z tym odwiedzaniem nieżyjących bliskich na cmentarzu?

DSC_0021

Wyjątkowo poszliśmy zapalić światełka w południe. Z reguły robiliśmy to po zmroku. Ponieważ było klimatycznie, łatwiej też ulegaliśmy zadumie. To była pierwsza, wydaje mi się, że świadoma wyprawa Nadii na cmentarz. Młodą oszołomił tłum ludzi, przeciskających się między grobami. Z poważną miną i wielkim zaciekawieniem, przyglądała się płomieniom zniczy, co jakiś czas pytając o sens stawiania ich na pomnikach. Nie przygotowałam jej wcześniej do tego, nie miałyśmy okazji porozmawiać o śmierci. Stwierdziłam zatem, iż w ten sposób okazujemy zmarłym, że nie zatarli się w naszej pamięci.

Byłam od niej zaledwie o rok starsza, gdy uczestniczyłam w pierwszym pogrzebie i nie przypominam sobie, aby ktoś wytłumaczył mi, co się dzieje z krewnymi, którzy nagle przestają być obecni w naszym życiu. O zbyt wielu sprawach dowiedziałam się, czerpiąc wiedzę z nieodpowiednich źródeł. Resztę, potrafiłam dopowiedzieć sobie sama. Zaowocowało to tym, iż panicznie obawiałam się czyhającej na każdego człowieka kostuchy, przebudzenia w trumnie oraz zjadających ciało robaków.

Nie chcę, aby moje dziecko w identyczny sposób wyobrażało sobie śmierć i zniechęciło się do wspominania tych, którzy odeszli. Przyszły mi na myśl najprostsze skojarzenia. Przyrównałam groby do domków, zamieszkałych przez (niestety) nieznane Nadii osoby. Młodej łatwiej było zrozumieć, iż moje rodzeństwo, ojciec i dziadkowie dawno, dawno temu  zamknęli oczy i zapadli w długi sen. Trochę wytrąciło mnie z równowagi pytanie ,,A kiedy się obudzą?”. Ze ściśniętym gardłem stwierdziłam, że nigdy. Widok córki, machającej na pożegnanie grobom przodków, rozczulił mnie do tego stopnia, że postanowiłam częściej rozmawiać z córką o tych, którzy zmarli na długo przed jej narodzinami.

Pogoda sprzyjała długiemu spacerowi. Po drodze minęła mnie tylko jedna desperatka, wyglądająca, jakby zapomniała założyć spódnicę. Co prawda ciężko było manewrować między autami, zaparkowanymi na chodnikach tak ciasno, iż większość z nich miała darmowe polerowanie maski. I tylko mi stoisko z obwarzankami, którego właściciel usadowił się tuż przy wejściu do cmentarza, nie pasowało do odświętnej, pełnej zniczy i kwiatów scenerii. Cóż, biznes kręci się również w święta, wszakże uczciwie zarobione pieniądze nie śmierdzą, w przeciwieństwie do przesiąkniętych dymem dogasających zniczy i samochodowych spalin obwarzanek.

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

18 komentarzy w Śmierdzące obwarzanki i pokaz cmentarnej mody

  • nikollet85 says:

    ja i moje dzieci dzisiejszy dzien spędzilismy przed tv z choroba.. nadrobimy „po świetach”…

  • Yulia says:

    Moja dwulatka po prostu szła dziś „Do Pana Boga” i do Aniołków, w przyszłym roku czeka nas rozmowa-jeszcze nie wiem jak ją przeprowadzę.

  • Brunia says:

    o kochana obwarzanki to jeszcze nic u mnie był też popcorn :D
    dla mnie to już lekka przesada…….a co do pokazu mody to fakt….pogoda trochę nie dopisała na pokazanie futer i kozuchów:D

    • Iza says:

      U mnie podobnie.. były obwarzanki, popcorn, wata cukrowa, a po południu nawet balony…

  • cyrysia says:

    Ja dziś rano była na cmentarzu, ale teraz przedwieczorem również z rodziną zajrzałam, bo tak klimatycznie wszystko wygląda.

  • Asia says:

    Mój mały, chociaż ma 6 lat, nigdy nie zadał mi pytania związanego ze śmiercią, hehe widocznie ma to w nosie ;)

  • Niedawno wróciłam z prawie pustego cmentarza.W południe były tu tłumy a teraz pusto,cicho.O zmroku pięknie migąją znicze a nad cmentarzem unosi się jasna łuna.

  • mentoska says:

    Rewia mody na cmentarzu każdego roku coraz bardziej zniechęca mnie do kontynuowania tradycji i odwiedzania zmarłych na grobach..

  • Kruszynka says:

    Ja poszłam na cmentarz, ale nie rozumiem ludzi, którzy idą tam tylko po to, żeby się pokazać przed innymi.

  • Kiti says:

    Szczerze powiem,że z roku na rok coraz mniej chętnie chodzę na cmentarz, gdyż większość tam idzie nie z myślą o zmarłych, a żeby pokazać swoje najnowsze nabytki.

  • Yllla says:

    no właśnie obwarzanki ehh też mi nie pasują, ale co zrobić.
    Jakby nie było kupujących to i sprzedający by w ten dzień, zrobili sobie wolne.

    Ja dziś na cmentarzu nie byłam. Wiki chora, więc zostałyśmy w domu, a Tata ze swoją rodziną pojechał na cmentarze. Jutro pojedziemy odwiedzić zmarłych z mojej rodziny, długo to nie będzie trwało, tłumów już też nie przewiduję, więc Wiki zabieramy.

  • weronika says:

    Może i jestem totalną ignorantką, ale właśnie z uwagi na te wszystkie „rozpraszacze”, czyli stragany, obgadywania, tłumy ludzi, postanowiłam wyjątkowo w tym roku odwiedzić bliskich w przyszłą niedzielę. Wydaje mi się, że przeżyje ten dzień dużo bardziej „duchowo i głęboko” i z należytym szacunkiem. Dzisiaj cała reszta rodziny „ponastawiała” zniczy, kwiatów na grobach.

  • dorota says:

    A mnie zadziwia coraz wieksza beszczelnosc ludzi – odwiedzilam dzis maly cmentarz na jednej wsi i tam ludzie wjezdzali samochodami az pod same groby nie patezac na innych spacerujacych ludzi a cmentarz jest nie duzy i naprawde nie mzna sie tam zmeczyc uzywajac nog

  • iv18 says:

    myślę,że ludzie troszkę zapomnieli się i nie bardzo wiedzą po co przyszli na ten cmentarz

  • magda says:

    Ja ostatnie lata odpuszczam to swieto. Gdybym miala cmentarz blisko to bym poszła pieszo – nie autem napewno. Jak mam jechac ponad 100 km zeby sie przeciskac w korkach itd to podziekuje. Najwazniejsza jest jak dla mnie modlitwa za zmarłych i pamiec o nich a nie kwiat postawiony na grobie. Pamietam jak byłam mała te mody na cmentarzu lansowanie się itd.

    Wiec jestem w domu i co ? I jechowi chodzą .. ani dnia spokoju miec nie mozna

  • Andzia6668 says:

    my co roku chodzimy na mszę i co roku wkurza mnie ta rewia mody,ale tak jest niestety wszędzie

  • Alicja says:

    no niestety moda to przeginka.. ale cóż zrobić społeczeństwo głupieje i lepiej już chyba nie będzie.. Po inne lata pamiętam jeszcze watę, cukrową, popcorn i balony na szczęście w tym roku nie widziałam.. byli za to żebrzący i natarczywi Cyganie, którzy nawet w taki dzień nie potrafili odpuścić;/

    • li_lia says:

      A teraz wystarczy spojrzeć na romskie groby- przepych, zastaw się a postaw…

Zostaw komentarz Cancel reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>