FlosLek tagged posts

Majowe paczki od kontrahentów

17 maja 2013 Dla dzieckaKosmetykiKsiążka  34 komentarzy

Kujawsko-pomorskie blogerki na 25 maja zaplanowały uroczyste spotkanie w Toruniu. Otrzymałam zaproszenie, z którego z przyjemnością skorzystam. W ramach podziękowania, przygotowałam dla koleżanek po fachu niespodzianki, które ufundowały współpracujące ze mną firmy.


Pokażę Wam przedsmak wpisów, które niebawem pojawią się na moim blogu. Oto najnowsze paczki od nowych i dotychczasowych kontrahentów.



Czytaj dalej

W krainie kwitnącej arniki

13 maja 2013 Kosmetyki  15 komentarzy

Kiedy gasną światła w przytulnej aptece Pod Jaworem, zastygłe w bezruchu medykamenty oraz ich kosmetyczni towarzysze ośmielają się rozprostować prezentujące nienaganną postawę opakowania. Ośmielone brakiem czujnych oczu farmaceuty tabletki, kapsułki oraz pigułki marzą o wydostaniu się z ograniczających swobodę blistrów. Wprawione w ruch kropelki i syropy beztrosko krążą po butelkach i z impetem odbijają się o przyciemnione ścianki.

W zamkniętej mekce pacjentów, hipochondryków oraz stałych klientów, którzy z przyzwyczajenia zaopatrują się w panacea na wszelkie dolegliwości, prym wiodą zasuszone kwiaty arniki. Gdy tylko zabierają głos, milkną wszelkie rozmowy, nastaje wymowna cisza i cała apteka przysłuchuje się niezwykłym opowieściom.


- Wciąż pamiętamy nieśmiałe, pełne niezdarnych ruchów wznoszenie się nad suchą łąką, gdy zbocza gór ze swymi łagodnymi stokami, niemalże niewidocznym gestem zapraszały nas, abyśmy spoczęły w ich ziemi. Pełne nadziei opadałyśmy, wirując wokół własnej osi, witając się z podłożem, w którym miałyśmy spocząć na kilka lat.


DSC_0055


Czytaj dalej

Czy Kopciuszek była eco?

3 maja 2013 Kosmetyki  8 komentarzy

Prawdziwym utrapieniem Kopciuszka była codzienna pielęgnacja jej jakże uroczego lica. Dziewczę choć młode, jędrne i nader powabne parało się wszelkimi zajęciami, które dom jej rodzinny miały uczynić wspaniałą rezydencją. Nieobce jej było szorowanie podłóg bez użycia super nowoczesnego mopa z funkcją automatycznego wirowania. Białogłowa na klęczkach pucowała marmurowe posadzki, do krwi zdzierając cieniutkie paznokcie. Tak więc zniszczone dłonie postarzały niebogę przynajmniej o dekadę. Nie lepiej było z twarzą, narażoną na przesiąkniętą kuchennymi zapachami parę, na pył i dym, wydobywające się z kominka, na wszędobylską sadzę i popiół, które z pasją zatykały niedojrzałe pory na buzi Kopciuszka.


Tymczasem wielkimi krokami zbliżała się impreza u jaśnie pana królewicza Mikołaja, bawidamka od siedmiu boleści, który będąc czterdziestoletnim kawalerem, nadal mieszkał ze swymi zacnymi rodzicami, zasłaniając się szczególnie głęboką i silną rodzinną więzią. Kopciuszek miał plan, genialne wyjście awaryjne, sposób na wyrwanie się od codziennego kieratu. Dziewczę po kryjomu szyło wyśnioną suknię, a że ręce miała dwie prawe, biegłe do wszelakich czynności, ubiór przypominał prawdziwy hit, którego nie powstydziliby się najznakomitsi kreatorzy mody. O efektowną fryzurę zaś miała zadbać zaprzyjaźniona fryzjerka, której dziewczę regularnie dostarczało soczystych dyń z przydomowego ogrodu. Jedyny kłopot stanowiły pantofelki oraz kosmetyki, które by biednego kocmołuszka doprowadziły do stanu użyteczności publicznej.


Mimo wszystko nasza bohaterka w czepku urodzona była, bowiem matka chrzestna Kopciuszka, znana wróżka, która na lewo prowadziła działalność gospodarczą pod szyldem legalnej białej magii, obiecała dziewczęciu nie tylko doraźną pomoc. Ponieważ ostatnimi czasy wszelkie czary-mary były nagminnie tępione przez zazdrosnych stróżów moralności, ciotka po kądzieli biednego Kopciuszka w ukryciu wszelakie urodowe specyfiki warzyć musiała. Bacząc na potrzeby skórne swej podopiecznej, postanowiła przygotować niebanalny krem, oparty na naturalnych i organicznych składnikach. Jako właścicielka obszernej łąki, ziółek miała pod dostatkiem, dlatego też bez zwłoki przystąpiła do dzieła.


DSC_0126


Czytaj dalej

Usta zatopione w czekoladzie

4 kwietnia 2013 Kosmetyki  19 komentarzy

Wciąż tkwiła w nim resztka człowieczeństwa, pamiętająca czasy, gdy zamiast krwią karmił się czerstwym chlebem i tanim piwem, zakupionym w okolicznych karczmach. Od niedawna nie musiał zaprzątać sobie głowy tak przyziemnymi sprawami, jak płacenie podatków, szukanie schronienia przed zimnem i niekorzystną pogodą, a nawet pracą, choć z jego doświadczeniem, zapałem i umiejętnościami bez problemu mógłby znaleźć zatrudnienie. Kiedy na jego drodze stanął ubrany w eleganckim fraku tajemniczy mężczyzna o rysach tak gładkich, że niemożliwym wydawało się odgadnięcie jego wieku, Samuel nabrał pewności, że pewien rozdział w jego życiu dobiegł końca. I chociaż wybór, którego przyszło mu dokonać wiązał się z wieloma wyrzeczeniami, ostateczna decyzja wyleciała z jego ust niczym uwolniony ze złotej klatki słowik, pijany szczęściem, przestrzenią i wolnością.


Drażniące uczucie ssania, wizja skręcających się z bólu wnętrzności, pobudzała jego apetyt, wyostrzała zmysły. Odczuwał wrażenie, że słyszy pulsującą w żyłach, mijających go przechodniów, czerwoną ciecz. Wyobrażał sobie jej niezwykłą strukturę, pełną ruchliwych elementów, napędzających najważniejszy organ. Skulił lewą pięść. Wyobraził sobie, że ściska w niej ukrwiony mięsień, ostatkiem sił poddający się mimowolnym skurczom. Wtedy do jego nozdrzy zaczął docierać jeden z najprzyjemniejszych aromatów. Nieśmiało, wstydliwie drażnił nozdrza Samuela, by wreszcie wypełnić jego myśli przyjemnym wspomnieniem.


Oczyma wyobraźni powrócił do swego dzieciństwa, gdy jako pięcioletni chłopiec zakradał się do kuchennego kredensu, w którym matka przechowywała ciemnobrązową tabliczkę czekolady. Kiedy swym zachowaniem zasłużył na nagrodę, otrzymywał od rodzicielki kostkę wybornej, gorzkiej, rozpływającej się w ustach przekąski. Za każdym razem musiał się powstrzymywać, żeby zachłannie nie pogryźć niewielkiej dawki z czułością ofiarowanej mu przez ukochane dłonie. Z żalem powrócił do rzeczywistości.


Właśnie w tej chwili czuł dokładnie to samo, chociaż będąc wampirem posiadał zdolność intensyfikowania wszelkich doznań. Począł niespokojnie rozglądać się na wszystkie strony, niczym myśliwski pies, tropiący swą zwierzynę. Znajomy aromat dochodził z pobliskiego sklepu, w którym mieściła się damska konfekcja. Ruszył zdecydowanym krokiem w wyznaczonym kierunku. Nie myślał racjonalnie, kierował się wyłącznie chęcią odnalezienia źródła zapachu. Przekraczając próg zatłoczonego miejsca, przypadkiem otarł się o wychodzącą zeń kobietę. Ciepło jej skóry przyjemnie połaskotało oszołomionego Samuela. Zmierzył ją swym przeszywającym na wskroś wzrokiem, wyobrażając sobie jej smak. Zmysł powonienia, który niczym niewidzialne lasso przyciągnął go do sklepu, ponownie dał o sobie znać.


Stała otoczona tłumem dzierlatek z kaskadą gęstych, miedzianych loków, które sięgały jej aż do pasa. Iskierki sztucznego światła z wdziękiem przeskakiwały po pasmach płonących kosmyków. Gdy przez przypadek odwróciła swą twarz w kierunku nowo przybyłego mężczyzny, rumieńce zakłopotania pojawiły się na jej wdzięcznych, pyzatych policzkach, ukazując zalotne dołeczki. Przez chwilę między tą dwójką nieznajomych nawiązała się wyjątkowa nić porozumienia, a niezbadana siła pchnęła ich ku sobie.


Samuel jako pierwszy wykonał gest, który przystoi każdemu dżentelmenowi. Jedną dłonią ściągnął z głowy modny cylinder, drugą zaś pochwycił płochliwą rączkę młodej damy i złożył na jej zewnętrznej części długi, wymowny pocałunek. Następnie zatrzymał wzrok na jej ciemnozielonych źrenicach, niemalże przedłużając tę chwilę w ekscytującą nieskończoność. Po czym przemówił:


- Czy obsługa sklepu z należytym szacunkiem potraktowała szanowną panią?


- Och ,tak- wyszeptało zawstydzone dziewczę.


- Proszę mi wybaczyć śmiałość, nie mogę się jednak opanować…


- Tak?


- Pani jest niczym kwiat, przyciągający spragnione nektaru pszczoły.


W odpowiedzi nieznajoma wydała z siebie pełen zakłopotania chichot. Czujący się coraz pewniej Samuel kontynuował swą wypowiedź.


- Ośmielę się wypytać panią o źródło tego zniewalającego zapachu, który roztacza się niczym aura nad pani postacią.


- Czyżby przypadły panu do gustu moje perfumy?- spytała ośmielona komplementami kobieta- To nowe perfumy, które na zamówienie wykonał dla mnie mistrz Pirelli.


- Nie, nie- stanowczo zaprzeczył przystojny absztyfikant- Z całą pewnością to coś innego. Ten aromat przypomina mi belgijską pralinę, to kwintesencja czekoladowej słodyczy, długotrwałe uczucie szczęśliwego podniebienia.


- Ach, czekolada? Z całą pewnością jej dzisiaj nie jadłam- z rozczarowaniem wtrąciła panienka- Ale- zawiesiła głos, by po chwili dodać- być może wyczuł pan moją pomadkę…


- Ma pani na myśli szminkę, czyż nie?- zapytał z nadzieją Samuel.


- Owszem. Prawdopodobnie chodzi panu o mój bezbarwny balsam do ust, w który namiętnie zaopatruję się w tym sklepie.


- A cóż to za pomadka?

- To czekoladowa, pielęgnacyjna propozycja, którą wytwarza zacny właściciel firmy Floslek.

DSC_0066

Czytaj dalej

W krainie cytrusów i oliwek

23 marca 2013 Kosmetyki  7 komentarzy

Panny oliwki są pełne obiekcji, ponieważ je eteryczne olejki ze śródziemnomorskich cytrusów wspomóc w prysznicowej aromaterapii miały. Zaparły się w sobie, prężąc jędrne, lśniące skórki, krzycząc z całych sił, że na eliksir długowieczności przerobić się nie dadzą. Tęskniły za rodzinnym gajem, za gołąbkami pokoju, niosącymi w dziobach zielone gałązki, za ciepłym wiatrem, który snuł opowieści o noworodkach namaszczonych cudowną substancją, za szukającym stałego lądu, właścicielem pewnej Arki. Pogrążone w zamyśleniu, nawet nie zauważyły, jak stały się ofiarą pierwszego tłoczenia i jako oliwa, w zielonych butelkach, przypłynęły do nadbałtyckiego kraju.  Chociaż okrutny sztorm smagał morskimi biczami statek europejskich kupców, kapitan trwał na posterunku, dzierżąc w spracowanych dłoniach ster, majtkowie zaś pilnowali, by szklane naczynia nie turlały się po pokładzie Czerwonej Gwiazdy.

Kiedy dotarły do celu swej podróży, zasiliły zbiory imponujących magazynów pewnej znanej kosmetycznej firmy. Tam zaś cierpliwie czekały na swoją kolej, rozprawiając o przeprowadzce do tajemniczego laboratorium. W końcu opuściły bezpieczne ściany butelkowych domów i wraz z drogocenną solą wylądowały na dnie porcelanowej misy. Mimowolnie połączyły się z orzeźwiającym aromatem limonek i cytryn i całą swą tłustą, oliwną powierzchnią otoczyły niemalże przezroczyste kryształki, wydobyte z dna Morza Martwego.

DSC_0054

Czytaj dalej

Tygodniowy przegląd paczkowy- marzec cz. 1

9 marca 2013 Dla dzieckaDodatkiKosmetykiKsiążka  13 komentarzy

Mijający tydzień przyniósł sporo niespodzianek. Oprócz nowych współprac, przesyłki od jednego z ulubionych wydawnictw i zakupów wydarzyło się coś, co wywróciło moje życie do góry nogami. Zobaczcie, co sprawiło mi ogromną radość w ostatnich dniach.



Czytaj dalej

Kompleksowa ochrona dziecięcej skóry

19 lutego 2013 Dla dzieckaKosmetyki  7 komentarzy

Miałam kłopot niebywały


Co stosować na upały?


Aby skóra mego dziecka


Nie przegrzała się, nie piekła.


Wyglądałam więc jesieni


Licząc, że się aura zmieni.


A tymczasem deszcz i wiatr


Smagał buźkę tak jak bat


Nie pomogła mi też zima


Gdy dotkliwy mróz się trzyma


Na policzkach rzeźbi kółka


Idealne jak jaskółka.


Blade lico szpecą znaki


Różowiutkie jak buraki


Które kremy zastosować


Aby skórę uratować?


DSC_0001


Czytaj dalej
1 2