Zjawy tagged posts

SZALEŃSTWO Susan Vaught

23 lutego 2016 Książka  Brak komentarzy

Komu w większym stopniu udzieliło się szaleństwo: pomysłodawczyni powieści czy mnie, niewyżytej emocjonalnie czytelniczce, która mimo wielu przeszkód postanowiła dotrwać do finału historii?


Żadna z nas nie zmaga się z chorobą umysłową, a mimo wszystko odniosłam wrażenie, iż lektura utworu Susan Vaught wiąże się z postępowaniem, które wykracza poza dawniej ustalone przeze mnie normy.


Zazwyczaj, gdy książka nie spełnia moich oczekiwań, kiedy męczy mnie mentalność bohaterów, brak logiki w ich postępowaniu, durne, nienaturalne dialogi, wyolbrzymianie nieistotnych szczegółów, styl autora, wówczas bez wyrzutów sumienia odkładam dany egzemplarz na półkę. Ten stanowczy akt ma w sobie coś brutalnego, co odbiera danej opowieści szansę na chociażby maleńką rehabilitację. Lecz z drugiej strony chroni mnie przed dalszym marnowaniem czasu.


Dlaczego zatem nie skazałam na wieczne zapomnienie lektury, która zaledwie kilka dni temu ukazała się nakładem wydawnictwa YA!? Dlaczego dobrnęłam do ostatniej strony Szaleństwa?


Szaleństwo  Susan Vaught


Czytaj dalej

Zjawy (2012)

19 grudnia 2012 Film  Brak komentarzy

źródło: http://www.loaditup.de/files/728379_72rxk6u5xa.jpg


Bijąc głową o ścianę (niczym potterowy Zgredek) przepraszam wszystkich tu zaglądających za moją tymczasową nieobecność. Niedługo powiem, dlaczego mnie nie było, ale póki co... obiecuję poprawę, a pod koniec miesiąca recenzję "Hobbita", którego wersję papierową właśnie pochłaniam :] A zatem... bez większego usprawiedliwiania się przejdę do dzisiejszej recenzji.


Kiedy byłem mały wierzyłem niemalże we wszystko. Obejrzałem "Plusk" i myślałem, że w oceanach żyją syreny. Obejrzałem "Laleczkę Chucki" i zgadnijcie, czym się nigdy nie bawiłem... Obejrzałem "Ducha" i idąc wieczorem w pobliżu kościoła wydawało mi się, że coś na kształt kobiety w stroju wiktoriańskim pomyka po pobliskim chodniku. Dzisiaj spoglądam na świat odrobinę inaczej... Nie zmienia to faktu, że chciałbym, aby w oceanach pływały syreny, lalkami nadal się nie bawię, a duchom należy się święty spokój. Z duszą na ramieniu obserwowałem, jak koleżanka z liceum dumnie prezentowała książeczkę pełną przepisów na uroki i przywoływanie zmarłych. Moje czarowanie ograniczam do okazjonalnego machania długopisem (tudzież innym podłużnym akcesorium kreślarsko-malarskim) i okrzyków w stylu: "Accio Żona!" albo "Wingardium Leviosa". Tego samego nie można powiedzieć o bohaterach recenzowanego przeze mnie filmu "Zjawy", który szerokim łukiem ominął kinową dystrybucję i od razu trafił na rynek Bluray/DVD. Czyżby krajowy dystrybutor obawiał się finansowej klapy obrazu na dużym ekranie...?


Czytaj dalej