-
Wygrana w konkursie
5 lipca 2012 Dla dziecka, Książka
-
Moja mama z uśmiechem na ustach wspomina czasy, gdy byłam słodkim i rezolutnym maluchem. Podobno nie uznawałam lalek. Wszędzie towarzyszył mi miś, który po nakręceniu ruszał główką i wygrywał kojącą serce melodyjkę. Zostawiłam go sobie na pamiątkę. Wytarty, niemiłosiernie brudny z oberwanym nosem, ze szramą na mordce po przebytej operacji stoi na półce i patrzy, jak moje dziecko dorasta.
Moja rodzicielka twierdzi, że od wczesnego dzieciństwa interesowały mnie książki. Mogłam godzinami siedzieć w łóżeczku i przeglądać kartki na których pojawiali się ulubieni bohaterowie.
Zanim poznałam litery i zaczęłam je łączyć w wyrazy, moja mama przeczytała mi całą antologię baśni Andersena, braci Grimm i starych bajek oraz polskich legend. Pamiętam, że w podstawówce namiętnie wypożyczałam kolejne tomy serii o sympatycznych Muminkach.
Jednak nie wiedzieć czemu, moją najukochańszą baśnią była historia o Złotowłosej i trzech misiach, którą również opowiadam córce.
Nie wiem dlaczego dotąd nie spróbowałam napisać baśni specjalnie dla mojego dziecka. Zmotywował mnie dopiero konkurs, który zorganizowała firma Espiro. Zadaniem uczestników było stworzenie autorskiej baśni, nagrodą zaś wspaniały wózek Espiro Active.
Jak myślicie, kto wygrał główną nagrodę?
O moich przebojach z wózkiem Tako mogliście przeczytać na portalu www.sosrodzice.pl, gdzie ukazują się moje artykuły: http://www.sosrodzice.pl/tako-jumper-x-seria-limitowana-boygirl/. I chociaż ten jedyny wóz lila-róż w moim mieście i okolicy towarzyszy nam od dwudziestu miesięcy nie ukrywam, że bardzo potrzebowałyśmy z Młodą lekkiej, zwinnej, sprawnej, bezpiecznej nowej fury, której dodatkowym atutem byłby pojemny kosz.
Swoje konkursowe zgłoszenie wysłałam praktycznie na ostatnią chwilę. Przyznaję z ręką na sercu, że próbowałam nie robić sobie nadziei, aby w przypadku przegranej strasznie tego nie przeżywać, ale do czasu ogłoszenia wyników nie mogłam znaleźć sobie miejsca.
Sms od Pastelle wyrwał mnie od codziennych zajęć i sprawił, że z niedowierzaniem zajrzałam na facebukowy funpage Espiro.
10 laureatów, których bajki przypadły do gustu Jury, zostało nagrodzonych książkami dla swoich pociech. Ponadto każda z wyróżnianych osób, jeśli wyraziła zgodę, będzie mogła pochwalić się publikacją własnego utworu w małej antologii.
Moje nazwisko widniało przy głównej nagrodzie. Nie mogłam pohamować łez szczęścia. Wyobrażałam sobie jak wielką niespodziankę sprawię mojemu urwisowi nowym wózkiem.
Z przyjemnością podzielę się z Wami moją baśnią, którą Jury nagrodziło wózkiem Espiro Active.
Klocki babci Marysi
Na strychu u babci Marysi w misternie zdobionej skrzyni leżały na dnie drewniane klocki. Przykryte kołderką kurzu, starymi sukienkami, bezzębnym grzebieniem i książeczkami, którym ktoś powyrywał strony, cierpliwie czekały, aż ktoś podniesie wieko kufra i przypomni sobie o ich istnieniu.
Wraz z nadejściem wakacji dom staruszki wypełnił się tupotem stóp jej ukochanych wnucząt. Podczas każdej wizyty u babci Bartuś i Ala poznawali tajemnice zakamarków domu, w którym dzieciństwo spędziła ich mama. Lubili przesiadywać wieczorami na werandzie i pić ciepły kompot z jabłek, które sami zebrali w pobliskim sadzie. Zajmowali miejsca na ręcznie malowanych taboretach i słuchali opowieści babci, dzięki którym w nocy odwiedzały ich bajecznie kolorowe sny. Za dnia odwiedzali sąsiada, który nauczył ich robić najpyszniejsze pod słońcem masło i pozwalał głaskać nowo narodzone prosiaczki. Wesołą zabawę przerywało wówczas nawoływanie babci, która zapraszała na miskę rosołu z cienkim jak nitka makaronem, ziemniaki ze skwarkami, pieczoną marchewkę oraz klopsy, po których trzeba było sobie uciąć drzemkę.
Tym razem dzieci zabrały ze sobą nowe zabawki. Ala w swoim koszyczku przywiozła małego laptopa, który uczył ją obco brzmiących słów, wygrywał głośne melodyjki i drażnił oczy jaskrawymi światełkami. Bartuś natomiast upchnął na dnie plecaka robota, zamieniającego się w samochód, który jeżdżąc omijał wszelkie przeszkody. Zainteresowane nowymi przedmiotami dzieci nie miały ochoty na spacer nad staw, by posłuchać żabiego koncertu. Nawet źrebak, który nauczył się przeskakiwać przez stóg siana na polu sąsiada nie był w stanie wyciągnąć rodzeństwa z domu. Skupione na elektronicznych zabawkach nie wypuszczały ich z rączek dopóki nie przestały w nich działać baterie.
Bartuś jako pierwszy opuścił swój pokój.
– Babciu- wyszeptał smutnym głosem- Czy mogłabyś zabrać mnie do miasta i kupić baterie do mojego samochodziku? Nie mogę się nim bawić jeśli stracił swoją moc.
Gdy tylko wypowiedział te słowa usłyszał kroki siostry, która zbiegała po starych, trzeszczących schodach.
– Babuniu kochana. Mój laptop przestał działać. W pokoju zrobiło się tak cicho, gdy nagle w połowie urwała się piosenka. Co ja teraz zrobię?
Babcia Marysia spojrzała na dwoje swoich wnucząt. Wytarła przybrudzone kruszonką dłonie w płócienny fartuszek i powoli obracając się na piętach odeszła w stronę strychu.
Dzieci zdziwione zachowaniem staruszki, ruszyły jej śladem. Wdrapały się na strych po drabinie, którą ostatnio upatrzyły sobie korniki. Para urwisów podążała wzrokiem za znikającą babciną sukienką. Po chwili do ich uszu dotarła prośba kobiety.– Dzieciaczki, chodźcie do mnie. Znalazłam coś specjalnego, co sprawi każdemu z was ogromną przyjemność.
Zaintrygowane tajemniczym nawoływaniem maluchy, pobiegły w stronę z której pochodził głos staruszki. Babcia stała nad pięknie zdobioną skrzynią, na którą padały smugi światła, przebijające się przez brudne okienko. Kobieta nachyliła się, by otworzyć wieko kufra. Chwilę zajęło jej poszukiwanie małej paczuszki. Gdy wreszcie ją wyjęła, dzieci zobaczyły ogromne zadowolenie, które namalowało się na twarzy ich ukochanej babci.
– A teraz zejdziemy do salonu- zapowiedziała babcia Marysia, po czym zamknęła skrzynię i ruszyła w stronę wyjścia.
Kiedy wszyscy znaleźli się w przytulnie urządzonym pokoju, kobieta poprosiła Alę i Bartusia, by usiedli wygodnie na podłodze. Gdy to zrobili otworzyła tajemniczy pakunek i wysypała jego zawartość na puszysty dywan. Oczom dzieci ukazało się kilkanaście drewnianych klocków o różnej wielkości i kształtach.
– Klocki? Zapytała z niedowierzaniem siostra Bartusia.
– I w dodatku drewniane? Dorzucił z nutką rozczarowania chłopiec.
– Tak klocki- odpowiedziała spokojnie babcia- ale nie byle jakie. Te drewniane cudeńka własnoręcznie wykonał dziadek, kiedy wasza mama się urodziła. Chociaż minęło sporo czasu odkąd się nimi bawiła nadal zachwycają swym wyglądem oraz mocą.
– To klocki mają moc?!- Krzyknął przejęty Bartuś.
– Babcia nam jakieś bajki opowiada- Ostudziła jego zapał Ala.
– Weźcie do swoich rąk po dwa różne klocki. Czujecie jak pięknie pachną świeżo ściętym bukiem? Drzewo z którego zostały wykonane rosło na granicy mojego ogrodu. Pewnej nocy uderzył w nie piorun i uszkodził znaczną jego część. Dziadek postanowił ściąć drzewo. Z tego, co po nim zostało wykonał skrzynię, która widzieliście na strychu oraz klocki, którym właśnie się przyglądacie.Dzieci z zaciekawieniem obracały między palcami przedmioty, które nagle stały się bardzo interesujące.
– A teraz- kontynuowała babcia- postukajcie klockami. Słyszycie ten charakterystyczny odgłos?
Rodzeństwo z ochotą wykonało babciną prośbę.
– Aby bawić się klockami nie są wam potrzebne baterie ani prąd. Jedyne czego nie może zabraknąć to wasza wyobraźnia. Możecie zbudować domek dla lalek Ali albo garaż na samochód Bartka. Te klocki pamiętają dłonie waszego dziadka, który włożył całe serce, by sprawić waszej mamie prezent, którym bawić się będą następne pokolenia.
Chłopiec i jego starsza siostra przyjrzeli się dokładnie klockom. Tymczasem babcia po cichutko skierowała się w stronę kuchni, gdzie przygotowywała pachnącą szarlotkę. Jeszcze długo po tym, jak z talerza zniknął ostatni kawałek ciasta, z salonu dobiegał radosny głos dzieci, które stawiały imponującą wieżę z drewnianych klocków.
W poniedziałek ogłoszono wyniki, a już w środę kurier dostarczył mi paczkę z nagrodą. Ciekawska Helka nie mogła sobie odmówić pozowania do zdjęcia.
Wózeczek już przeszedł test bojowy. Podczas pierwszego spaceru został wysmarowany lodami i oblany napojem.
Model Active to lekka, aluminiowa spacerówka, która składa się w ,,parasolkę”. Do zestawu dołączony został pokrowiec oraz folia przeciwdeszczowa, a także wygodna poduszeczka. To, co mnie cieszy to pasy. W Tako Nadia wyrwała jeden z elementów! Każda jazda kończyła się wychodzeniem z wózka. Tutaj widzę, że zostały one solidnie przymocowane.
Idealny na lato, przewiewny wózek posiada kieszonkę, w której zmieszczą się niezbędne każdej mamie akcesoria, tak, aby nie musiała zabierać ze sobą torebki. Dzisiaj doceniłam rączki wózka. Mój Tako posiadał jednolity uchwyt z możliwością regulacji wysokości i nachylenia. Tutaj wreszcie mogę zawiesić na rączkach siatki z zakupami, które nie zmieściły się w koszu. A jak wiadomo- matka-tragarz z zakupów wraca zawsze obładowana. Dotychczas wyglądałam jak wielbłąd, który taszczy zapasy na kilka dni.
Oparcie oraz podnóżek można bez problemu dostosować do pozycji, którą dziecko przyjmuje w pojeździe. W razie potrzeby można również zdemontować barierkę. Wreszcie mam dobry dostęp do kosza. Dotąd wrzucenie do Tako butli wody gazowanej albo litrowego kartonu z sokiem graniczyło z cudem.
Wreszcie nie muszę się obawiać przebicia dętek (w Tako kilka razy wymieniałam dętki i opony). Espiro Active posiada bowiem podwójne, skrętne z przodu samonastawne koła z możliwością ich zablokowania.
Hamulec blokuje zarówno tylne jak i przednie koła i robi to naprawdę skutecznie. Jego konkurent w Tako zepsuł się po kilku miesiącach i chociaż wyglądał bardziej estetycznie niestety nie zdał egzaminu bezpieczeństwa. Tutaj podczas jazdy Active ruchome blaszki, dzięki którym wózek składa się w parasolkę, oraz hamulec, wydają charakterystyczny odgłos, co mi odrobinę przeszkadza. Ponadto uruchamianie blokady stopą w sandale lub w klapku jest trochę bolesne.
Warto podkreślić, że wózek Espiro Active posiada pozytywną opinię Instytutu Matki i Dziecka
Nadzia zbadała każdy centymetr nowego wózeczka. I chociaż na początku oponowała na widok pasów…
jak widać na załączonej fotografii jest bardzo zadowolona z nowego pojazdu.
Serdecznie dziękuję firmie Espiro za wspaniałą nagrodę. Teraz każdy spacer będzie wielką przyjemnością dla córki i dla mnie.
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
Serdeczne gratulacje!
A bajka przecudna, jaka mądra, piękna! Powinnaś więcej pisać( o ile nie piszesz) takich cudów
Kochana, bardzo mi miło. Dziękuję za ciepłe słowa. Wezmę je sobie do serca. Pozdrawiam Cię serdecznie
Lilijko kochana. Strasznie się cieszę, że w końcu macie nowy wózeczek. Cieszę się, jakbym sama go wygrała My też mamy Espiro, wprawdzie zupełnie inny model, ale jesteśmy bardzo zadowoleni. No, może kosz na zakupy wraz ze zmianą wózeczka nam się znacznie zmniejszył, ale co tam – dajemy radę. Powiem Ci też na uszko, że troszeczkę zazdroszczę Ci umiejętności pisarskich – muszę przyjechać na nauki do Ciebie :*
Spąsowiałam :* Uwierz mi naprawdę, że Twoim umiejętnościom naprawde niczego nie brakuje. Hip hip hurra Espiro
Piękna opowieść, która sprawiła, że nie mogłam się od niej oderwać. Wczoraj opowiadałam ją do snu mojej córci, zasnęła jak zaklęta. Mam nadzieje, że doczekamy się kiedyś tomiku opowiadań dla dzieci
Moja Droga. Ślicznie dziękuję za Twój komentarz. Ucałuj córuchnę. Może skuszę się na pisanie blogowych bajek, kto wie
Gratuluję!!!
Merci :*
Wózeczek wyśmienity! Ale słyszałam, że firma espiro ma naprawdę genialne produkty. Córcię masz śliczną i te jej loczki ) Piesek też uroczy. Gratuluję wygranej nowego pojazdu
Dziękuję Konsiorku A Nadzi to te loczki dodają anielskiego wyglądu. W rzeczywistości to mały rozrabiaka
Piękna bajka. Umie pani naprawdę dobrze pisać. Powinna Pani zostać bajkopisarką. Nagroda jak najbardziej zasłużona.
Dziękuję. Aż takiego talentu niestety nie posiadam
Gratuluję nagrody! Naprawdę na nią zasłużyłaś,świetna robota- opowiadanie lekkie,napisane przystępnym językiem i z bardzo mądrym przesłaniem. Przyznam się, że ja sama tęsknię za czasami mojego dzieciństwa, gdy nie było jeszcze tego szału z komórkami, komputerami, gadżetami itp. Pamiętam jak wieczorami całą rodziną graliśmy w planszówki lub w karty, układaliśmy puzzle lub po prostu gadaliśmy o głupotach. Twoja bajka odświeżyła w mojej głowie te wspomnienia. I jednocześnie zrobiło mi się trochę smutno, bo nie wiem czy w dzisiejszych czasach uda mi się zapewnić mojemu dziecku takie warunki dorastania. Z pewnością nie będzie to już takie proste i naturalne. No ale głowa do góry, spróbujemy:) Opowiem kiedyś Agatce Twoją bajkę a także o tym jak bawiła się jej mamusia gdy była małą dziewczynką.
Cieszy mnie to. A pamiętasz Monopol? Albo grę w Chińczyka? całe rodziny wieczorem siadały do stołu i było słychać odgłos toczących się kostek i przesuwanych pionków
Trochę popłynęłam w prywatę, a chciałam Cię zapytać czy można gdzieś przeczytać pozostałe bajeczki nadesłane do konkursu?
Mamoagatki- bajki zostaną wydane w postaci książki (prawdopodobnie ebook). Niestety jury zamknęło konkursową aplikację i nawet nie mogę ich teraz skopiować. jak tylko się dowiem, ze są dostępne dam znać.
Z całego serca Wam gratuluję! Jakby na to nie patrzyć, mała korzysta teraz z talentu mamy Nie mam dzidziusia jeszcze, ale jak patrzę na wszystkie Twoje nagrody i inne „gadżety” dla córci i widzę jej radość, uśmiech od razu pojawia mi się na twarzy!
Dziękuję Kochana
Ewo, przepraszam, że się wtrącę, ale ja nawet teraz czasami siadam z ojcem i gramy w Monopol
Zazdroszczę Mentosko Ja nie mam z kim pograć Młoda jeszcze jest za mała.
Pewnie, że pamiętam! Stare, dobre czasy…
Mentosko fajnie masz:) Ja mieszkam teraz spory kawałek od rodziców, więc podczas wizyt jest tylko czas na obiad, kawę i najnowsze ploteczki:)
Mamoagatki- jak nasze maluszki podrosną to będziemy miały kompanów do wszelkich gier
Szkoda, że tych bajeczek już nie można poczytać:(
Serdecznie gratuluje! Nie dziwie sie,ze zostala Pani zwyciezczynia- bajka bardzo mi sie spodobala. Cudownie,ze moze cieszyc sie Pani zasluzona nagroda!
Dziękuję Basiu za Twój komentarz