Monthly Archives Kwiecień 2013

Shiny Box Kwiecień 2013

30 kwietnia 2013 Kosmetyki  15 komentarzy

Niemalże w przeddzień długiego, majowego weekendu, zawitał do mnie kurier z najnowszym pudełkiem Shiny Box. Prócz 5 pełnowartościowych kosmetyków otrzymałam dwa gratisy, mające zrekompensować mi długi czas oczekiwania na paczkę. Przyznam szczerze, że w tym miesiącu nie śledziłam informacji zamieszczanych na profilu organizatora akcji i wiadomość o przeprosinowych kosmetykach przyjęłam bez większego entuzjazmu, traktując ją po prostu jak miły gest. Jednakże, gdy zapoznałam się z zawartością przesyłki, zauważyłam, że termin przydatności jednego z dodatków minął kilka miesięcy temu…


 DSC_0061

Czytaj dalej

Buciki Ren But

29 kwietnia 2013 Dla dzieckaDodatki  15 komentarzy

Nocą tylko echo nie boi się odezwać, przemierzając korytarze potężnego zamku. Zmienia głosy jego mieszkańców, wydobywa okropności z tego, co na pozór wydaje się być zupełnie nieszkodliwe. Potęguje stukot obcasów starej ochmistrzyni, stwarzając wrażenie towarzyszącego jej tłumu. A kiedy niespodziewany przeciąg z impetem zatrzaśnie drzwi od jednej z komnat, mieszkańcom zdaje się, jakby w całym skrzydle nastąpiło poruszenie.

Tę niespokojną noc księżniczka Zuzanna zamierzała spędzić głęboko schowana pod ogromną kołdrą. Dochodzące z niewielkiej odległości grzmoty, napawały ją tak przytłaczającym lękiem, że nawet nie była w stanie poprosić swej drzemiącej piastunki o to, by zapaliła świece. I chociaż starała się przegonić uporczywe myśli, w których to widziała złowrogą błyskawicę, która przecinając spowite mrokiem niebo, uderzyła prosto w zamkową wieżę, dochodzące zza okna odgłosy skutecznie przeganiały wciąż nienadchodzący sen.


DSC_0078


Czytaj dalej

Kiedy Twoja złość krzywdzi dziecko

28 kwietnia 2013 Książka  6 komentarzy

Przez wiele lat tkwiłam w mylnym przekonaniu, utożsamiając poradniki z literaturą dla osób, które nie potrafią rozwiązywać swoich problemów. Sądziłam, że takie zbiory uniwersalnych rad są dobre dla ludzi pokroju Bridget Jones, a ich treść ogranicza się do gotowych sposobów, pokazujących jak kochać, żyć czy być szczęśliwą. W końcu trafiłam na książkę Kiedy twoja złość krzywdzi dziecko. Żyję w kraju, w którym nadal funkcjonuje mit Matki Polki, gdzie piętnuje się nie tylko uzewnętrznianie irytacji, spowodowanej ,,złym” zachowaniem naszych pociech, co samo przyznanie się do odczuwania złości. Próbując zrozumieć źródło gniewu, poznałam czynniki, mające wpływ na jego powstawanie, konsekwencje wynikające z okazywania przy dziecku negatywnych emocji, a także sposoby panowania nad zmysłowymi wrażeniami.


Jeśli należycie do rodziców, których latorośl potrafi niejednokrotnie wyprowadzić z równowagi, jeśli z tego powodu prześladują Was wyrzuty sumienia, albo czujecie się bezsilni, rozczarowani i przede wszystkim chcielibyście zrozumieć dlaczego młody człowiek zachowuje się tak, a nie inaczej, zapraszam do zapoznania się z recenzją wspomnianej lektury.


DSC_0086


Czytaj dalej

Idiotka z naprzeciwka. Gówno…

27 kwietnia 2013 Idiotka z naprzeciwka  14 komentarzy

Samochód gwałtownie wszedł w zakręt. Koła niebezpiecznie przytuliły się do krawężnika. Można by nawet uwierzyć, iż ulica specjalnie zaczęła się zwężać, czyhając na kolejną ofiarę. Jednak granatowy golf i panujący nad nim kierowca wypięli się na złośliwość rzeczy martwych, pewnie mijając zwiększające się numery posesji. Siedząca obok kierowcy kobieta, oparła dłoń o drzwi, wciąż niepewnie czując się w roli pasażera.


Wiatr bawił się w podhalańskiego owczarka, próbując zagonić brudne chmury do niewidzialnej zagrody. Koszący trawnik starszy pan z nadzieją wpatrywał się w niebo, czekając na burzę, która zrówna z ziemią wszelkie unoszące się w powietrzu pyłki od których kręci się w nosie i gubi łzy. Silnik skracarki trawy warczał w tylko sobie znanym języku. Tak, jakby się żalił, że zakłócono jego spokój i znów zaciągnięto do pracy.


Tłuste gołębie obsiadły telefoniczne kable. Leniwie wygrzewając swoje szare pióra, spoglądały w jakichś interesujący je punkt, od czasu do czasu trzepocząc wymownie skrzydłami.


Niedbale ułożone na jezdni płyty, przypominały szczerbaty uśmiech, którym zajął się fachowiec od siedmiu boleści. Jednak mieszkańcy ulicy Kwiatowej z wdzięcznością wspominali tygodnie, podczas których ciężki sprzęt przeorał piaskowe wertepy, wykopał kanalizację i uwolnił ich od nawracającego niczym łupież kurzu. Niektórzy, by uczcić nowo powstałą cywilizację, z kolorowych cegieł ułożyli datę zakończenia robót na swoich odcinkach chodnika.


Prawie przy każdej furtce wielobarwne mieszańce obszczekiwały mijające je auto. Kierowca uwolnił stopę, która powoli uniosła się nad pedałem gazu. Samochód zwolnił i niecierpliwie oczekiwał momentu, w którym mógłby wyprzedzić nieoczekiwany pojazd. Ten zaś z wrodzoną sobie gracją, wlókł się po nierównej drodze. Jednak furmanka z pachnącym lasem drewnem nie zamierzała ustąpić miejsca. Dorodny, zadbany koń, którego kolor przypominał ciągnące się mleczne krówki, dumnie kroczył przed siebie. Jego niedbale siedzący właściciel podniósł rękę w przepraszającym geście, skierowanym w stronę jadącego za nim golfa.


Czytaj dalej

O, Peggy Sage!

26 kwietnia 2013 Kosmetyki  13 komentarzy

Zanim reżyser zacznie panoszyć się w studio, nim prowadzący program zaproszą do rozmowy pierwszych gości, gwiazdy śniadaniowej telewizji tłoczą się w garderobie. Kulisy zmieniają się w targ próżności, ja zaś odgrywam rolę urodowej czarodziejki. Spróbujcie sobie wyobrazić nieświeże oblicza celebrytów, uświetniających swą obecnością każde medialne wydarzenie. Zarwane nocki, kolorowe drinki, diety-cud, po których efekt jojo jest wręcz murowany. Do tego dochodzi jeszcze solarium, wszakże dziewczyny lubią brąz, jak swego czasu w reklamie kawy śpiewał pewien Rysiek (nie mylić z tym z Klanu). A później wpada taka lala, która wygląda, jakby zamiast botoksu wstrzyknęła sobie w wargi olej słonecznikowy, wzorem Natalii, tej, co rzekomo miała odwrócić uwagę od kiepskiej gry naszej reprezentacji podczas ubiegłorocznego Euro. Teraz stojący za obiektywem aparatów szołbiznesowi artyści już nie krzyczą ,,Czis”, albo ,,Uśmiech proszę!”. W obecnych czasach trzeba zawołać ,,Dzióbek! Dzioba, dzioba, dzioba dajcie!”. I tylko producenci pomadek i lśniących błyszczyków z zadowolenia zacierają dłonie, gdyż wraz ze wzrostem powierzchni warg wzrasta zapotrzebowanie na doustne kosmetyki.


A potem stawia się taka jedna z drugą w garderobie i tonem nieznoszącym sprzeciwu żąda, by ją doprowadzić do stanu użyteczności publicznej. Nawet nie patrzy na mnie błagalnym wzrokiem kota ze Shreka tylko wygodnie rozsiada się przed lustrem. A ja biedna ręce załamuję nad twarzą pokrytą kraterami, w których miś Jogi z powodzeniem mógłby ukryć kosz piknikowy. Worki pod oczami mają tak imponujące, że Rocky Balboa z pewnością tłukłby w nie bokserskimi rękawicami. I kto to widział, by przed trzydziestką mieć tak imponującą ilość zmarszczek? Czy one wszystkie przygotowują się http://swiatwedluglilii.pl/wp-admin/post.php?post=10982&action=edit&message=10do kastingu promującego odmładzający krem? Później się dziwią, że wołają za nimi ,,Z tyłu liceum z przodu muzeum”…


Nim jednak zdążę obmyślić koncepcję kamuflażu, ta już mi syczy pod nosem, że za pięć minut nadejdzie jej czas antenowy i jak się nie wezmę do pracy to ona już się postara, bym od jutra przedłużyła ogonek szczęśliwych bezrobotnych i powołuje się na koneksje ciotecznej babki wujka siostry producenta. ,,Czekaj”- myślę, ,,Tak cię przerobię, że panie w monopolowym będą o twój dowód prosiły”. Po czym zabieram się do dzieła.


DSC_0054


Czytaj dalej

Noni i czarna porzeczka

25 kwietnia 2013 Kosmetyki  14 komentarzy

Marzę o ciszy, niezmąconej chrupaniem śniadaniowych płatków, które namiętnie podjadam o każdej porze dnia. Chciałabym chociaż na moment się zresetować, zamknąć w prysznicowej kabinie i przez oszklone drzwi spoglądać na pustą łazienkę. Mogłabym wówczas odkręcić kurek z ciepłą wodą, ponaglając czający się w rurach chłód. Najpierw poczułabym przeklęte pierwsze krople, niczym armia szpilek, bezlitośnie nacierające na moje skurczone ciało. Nie wystarczy się wzdrygnąć, uczynić kilka gwałtownych ruchów z nadzieją na uniknięcie kolejnych ataków. Dudniąca w dno kabiny woda tylko czeka na moją chwilę zwątpienia, na moment, w którym zdecyduję opuścić to miejsce. Niedoczekanie. Cierpliwie znoszę przeszywający ból, przez cały czas obiecując mojej gęsiej skórce rychłą poprawę warunków. Od nadmiaru przekleństw pęka mi głowa. Nawet ten orzeźwiający higieniczny zabieg nie jest w stanie ukoić rozgrzanych ze złości zmysłów.


W końcu odczuwam nieśmiałe nuty wyższej temperatury. Cóż za efektowne preludium. Uruchamiam deszczownię, pozwalając prysznicowej słuchawce nieco ochłonąć. Mimowolnie opuszczam głowę, kierując strumień niemalże wrzącej wody na zmęczony kark. Niewidzialne opuszki palców dokonują relaksującego masażu. Po chwili napięcie odchodzi w zapomnienie. Teraz nic nie może wyprowadzić mnie z równowagi.


W tym samym czasie przez drzwi łazienki wpada długi, nadmiernie zainteresowany moją obecnością cień. Zwabiony jękiem, któremu upust dała wyczekiwana ulga, zakrada się w kierunku kabiny. Nie czekając na zaproszenie, przekracza próg szklanego wejścia. Przestaje być niewyraźnym zarysem, przyjmuje kształt kochanego ciała. Pod gorącym strumieniem dochodzi do niezobowiązującego tete-a-tete…


 DSC_0075

Czytaj dalej

Tak zła, tak, bardzo, bardzo, bardzo zła…

24 kwietnia 2013 Książka  16 komentarzy

Bez jakichkolwiek wyrzutów sumienia mogłabym napisać, że w Aniołach Elżbiety Dziemidowicz jedyną godną uwagi rzeczą jest okładka. Reszta zaś to doskonałym przykład na to, jak nie powinno się pisać. Bowiem nie tylko tekst, ale i sami bohaterowie doprowadzają tolerancyjnego i otwartego na różne literackie eksperymenty czytelnika do stanu, w którym zaczyna współczuć autorowi.


Wczoraj obchodziliśmy Międzynarodowy Dzień Książki. Niestety zamiast lektury godnej polecenia napiszę o utworze, któremu bliżej do grafomańskich wypocin niż chociażby przyzwoitego dzieła. A zaczęło się tak obiecująco. Przyciągnął mnie chłodny odcień błękitu, który zburzyły szybujące po okładkowym bezkresie ptaki. Umieszczone w centralnym punkcie pióro obiecywało prawdziwie literacką ucztę. Na korzyść przemawiał również opis, zapowiadający obcowanie z powieścią poetycką najwyższych lotów.


Tymczasem rzeczywistość okazała się bolesnym upadkiem.


DSC_0134


Czytaj dalej

Matczyna rozprawa o smoczkach

22 kwietnia 2013 Dla dzieckaDodatki  17 komentarzy

Korek, dogębnik, uspokajacz. Jakkolwiekby go nie nazwać jedno jest pewne- większość rodziców nie wyobraża sobie życia bez tego praktycznego gadżetu. Naukowcy udowodnili, iż ssanie tradycyjnego smoczka reguluje poziom stresu, nie wywołuje próchnicy zębów (co ma miejsce w sytuacji, gdy maluszkowi podajemy butelkę z sokiem czy herbatką, lub wówczas, kiedy smoczek maczamy w słodkim napoju) oraz zmniejsza ryzyko śmierci łóżeczkowej. Bowiem młody właściciel smoczka nie tylko zasypia w pozycji horyzontalnej, co jego język mimowolnie omija drogi oddechowe.


Za długie korzystanie z dobrodziejstw pierwszej używki może zakończyć się problemami ze zgryzem, podczas przeżuwania, a w skrajnych przypadkach nawet infekcją narządu słuchu.


Dawniej prócz matczynej piersi  dziecku wtykano w usta wilgotny gałganek, co jednak często kończyło się tragedią. Współczesne smoczki są dopasowane do anatomii małoletniego właściciela, ich producenci prześcigają się w projektowaniu atrakcyjnego designu oraz licznych udogodnień. Na co powinniśmy zwracać uwagę, kupując naszej pociesze smoczek?


DSC_0105


Czytaj dalej

Więcej ich matka nie miała… ,,Czworaczki” Anny Nunek

21 kwietnia 2013 Książka  6 komentarzy

Czym jest lektura niezobowiązująca? To rodzaj utworu, który nie wymaga od nas szczególnego zaangażowania, nie zmusza do bacznej analizy swej treści, do zastanawiania się nad motywami, które kierują bohaterami. Inaczej pisząc, istnieje po to, by sprawić nam przyjemność samym faktem obcowania z tekstem, bez względu na to czy zawiera sporą, czy też wręcz przeciwnie- minimalną dawkę logicznych rozwiązań. Takie właśnie są Czworaczki Anny Nunek.


DSC_0140


Czytaj dalej

Nie taki intruz straszny, jak go pokazują

20 kwietnia 2013 Film  6 komentarzy

Krew i kły. Nieśmiertelność, czerwone źrenice, nadludzka siła. Wymienione wyrazy posiadają wspólny mianownik, który stał się znakiem rozpoznawczym pewnej pisarki.  Nie sądźcie jednak, że świat wykreowany przez Stephanie Meyer zdominowany został przez ,,piękną” i bestie. Z wampirami żegnamy się bez sentymentu. Ich miejsce zajmują niemalże zwyczajni bohaterowie.

Plakat promujący ,,Intruza”, intrygujący trailer, aktorka, której karierę śledzę od kilku lat, sprzeczne opinie dotyczące samej powieści, skutecznie zachęcały mnie, bym zmieniła zdanie o autorce sagi Zmierzch. Niestety nie mogę skonfrontować ekranizacji z jej książkowym pierwowzorem. Mimo to podejmę próbę oceny tego żenującego ,,dzieła” o jakże niskiej wartości artystycznej.



Czytaj dalej